#FvteW

To było jakieś 20 kilka lat temu. Mój kumpel tak bardzo interesował się pewnym tematem, że nie widział dla siebie życia w roli innej niż człowieka pracującego w tej właśnie branży. Dlatego po podstawówce zdecydował się na złożenie papierów do technikum z tym związanego. Nie wiem jak to teraz wygląda, ale w tamtych czasach do techników trzeba było zdawać egzaminy. Mój kolega mimo całej swej miłości do kolei, nie miał nigdy zdolności do nauk ścisłych. A jednym z egzaminów była matematyka. Wiedział on jednak, że ja z matematyką problemów nie miałem. Więc poprosił mnie o pomoc w przygotowaniu. Zgodziłem się bez problemów. Jednak po jakimś czasie obaj zauważyliśmy, że te nasze „korepetycje” są jak jedzenie wykwintnych potraw – niby wszystko ślicznie i pięknie, ale potem i tak gówno z tego wychodzi.

I tu zrodził się iście piekielny plan – pójdę za kolegę na egzamin. Ponieważ legitymacje szkolne robiliśmy jeszcze w 4 klasie (8 klasowa podstawówka), więc zdjęcia były mocno nieaktualne i właściwie na zdjęciu mógł być ktokolwiek, a ja i tak byłbym w stanie wszystkich przekonać, że to ja jestem. Więc uzbrojony w legitymację ubrałem się jak należy i poszedłem na egzamin. Przy pokazywaniu legitymacji przy drzwiach poślady z nerwów ściskałem bardziej niż nowy ministrant na zakrystii. Ale… udało się. Egzamin napisałem, kolega do szkoły się dostał (pozostałe egzaminy zdał sam). Szkołę skończył, ale kontakt nam się urwał i nie wiem, czy znalazł zatrudnienie w wymarzonej branży.

Teraz zastanawiam się, jakie cholerne szczęście mieliśmy, że nam się to udało – byłem już wtedy o głowę od niego wyższy i gdyby ktoś zapamiętał mnie z egzaminu z matmy, a potem porównał z człowiekiem, który przyszedł na pozostałe egzaminy, to nie ma bata – musieliby się połapać…
NoBad Odpowiedz

"Przy pokazywaniu legitymacji przy drzwiach poślady z nerwów ściskałem bardziej niż nowy ministrant na zakrystii."
You made my day

Vstorm Odpowiedz

Te egzaminy to powinni od nowa wprowadzić, do wszystkich szkół średnich.

Velasco

Tak zdecydowanie. I na studia to samo.

Totylkojanikt Odpowiedz

To ja poszedłem za kolegę na egzamin z chemii, na politechnice... Siadłem w ostatnim rzędzie, profesorka zrobiła zdjęcie sali jako listę obecności, przy robieniu zdjęcia głowę trzymałem spuszczoną w dół. Egzamin kolegi zdałem na 5, a swój ledwo na 3.

rowerzysta89 Odpowiedz

Ciekawe wyznanie

Raven69 Odpowiedz

Jeśli chodzi o potrawy, to z każdej gówno wyjdzie, nie tylko z tych wykwintnych :):):)

Hamlet

No, ale o to właśnie autorowi chodziło.

Velasco Odpowiedz

Był taki etap w życiu, gdy myślałem nad technikum kolejowym. Tylko tu pojawił się jeden problem - najbliższe jest ponad 100 km od mojego miasta, a rodzice nie chcieli wydawać kasy na internat, jak lokalny ogólniak miałem 100 m od domu.

Dodaj anonimowe wyznanie