#KdVXb
Chwilę później dostałam SMS-a od siostry, że jak już będę w galerii, mam kupić sobie jakiś prezent od niej, a ona odda mi kasę.
Mam prawie 30 lat, a zrobiło mi się po prostu przykro. Niepracująca mama i siostra studentka w domu podczas przerwy świątecznej - nic nie stało na przeszkodzie, żeby poszły do sklepu... Nie zależy mi na tych prezentach, nie jestem materialistką, przeżyję bez pierścionka. W samochodzie poryczałam się jak dziecko, tak było mi smutno, że nikt nawet nie włożył odrobiny wysiłku, by zrobić dla mnie coś miłego. Z prezentem gwiazdkowym było to samo. I w ubiegłym roku. I dwa lata wcześniej... Zamiast tych wszystkich upominków, na które dostawałam kasę, żeby je sobie kupić i przywieźć, a które później rodzice mi wręczali, często nawet nie wiedząc co jest w paczce, wolałabym raz poczuć się ważna.
PS Nigdy nikomu się nie wygadałam. Ale odkąd pamiętam, robiąc prezenty jeszcze w szkole z losowania mikołajkowego, później przyjaciołom czy w pracy, zawsze starałam się nawet opakowanie zrobić ręcznie i wyjątkowo ozdobić, tak by obdarowany miał poczucie, że paczka została przygotowana troskliwie i specjalnie dla niego.
Aż mi się przykro zrobiło. Niestety widzę w swoim życiu prywatnym, że sporo ludzi po prostu nie rozumie, czemu to, o czym piszesz w wyznaniu ma znaczenie. Mój facet, najlepszy na świecie, nie rozumie, że symbolicznie chcę z nim zjeść śniadanie noworoczne, że sama inicjatywa jest dla mnie ważniejsza, niż cena prezentu itp. Od mamy dostałam pieniądze w ozdobnej kopercie, którą sama kupiłam ;-) Doskonale cię rozumiem. Po prostu fajnie by było dostać nawet jakiś drobiazg za 5 zł, jeśliby dotyczył twoich zainteresowań. Życzę ci, by przynajmniej jedna osoba wyłamała się z tego niemiłego systemu i po prostu pokazała, że warto jest zainwestować czas dla ciebie :-)
Czasami jest tak, że rzeczywiście nie wiadomo, co kupić, zdarza się też, że osoba obchodzącą urodziny sama nie wie, czy coś potrzebuje lub czy coś by chciała konkretnego, takie "a nie wiem, cokolwiek", w takim wypadku wolę już dać pieniądze, niż kupić nietrafiony prezent, ale dołączam do tego chociaż osobiste życzenia. Jednak w przypadku autorki, to zupełnie coś innego, takiego zachowania zupełnie nie rozumiem. Ewidentne olanie całej sprawy, brzydko mówiąc "na odp*erdol się" i nie dziwię się, że autorce jest przykro. Zero zaangażowania, prezent może być przecież niedrogim upominkiem, ale nawet wtedy wypadałoby się troszkę postarać, nawet jeśli już daje się pieniądze, to fajnie by było dołączyć do tego chociaż osobiste życzenia na ozdobnej kartce, życzenia skierowane do konkretnej osoby nic przecież nie kosztują...
Dziewczyna mojego brata robi właśnie takie prezenty- niedrogie, ale bardzo trafione w gust. W tym roku nie było jej na Wigilii i zrobiła dla nas wszystkich po małej paczuszce z życzeniami specjalnie dla niego i drobnym upominkiem. Ja dostałam kieszonkową kolorowankę (bardzo lubię kolorować, a mam mało czasu na to). Fantastyczna sprawa :)
Może im powiedz po prostu to co nam tu napisałaś?
Ale to jednak wciąż smutne, że sami tego nie zauważają
"Nazwała mnie marudną, która robi problem z niczego". Przy takiej rozmowie byłoby pewnie to samo.
Ahh jakie życie byłoby łatwiejsze gdyby wszyscy jasno mówili co myślą i o co im chodzi...
@Madziol prędzej wszyscy mielibyśmy depresję ;)
Rozumiem cię doskonale. Ja jeszcze nigdy w życiu nie dostałam prezentu na gwiazdkę od rodziny. Zawsze były to pieniądze gdzieś wściśniete do koperty. Rodziców stać na zakup drobnego upominku. Nie jestem materialistką ale bardziej bym się ucieszyła z kubka za 5 zł niż z banknotu 50 zł. To miłe wiedzieć że ktoś włożył odrobine serca, kupił prezent i go zapkował. Dlatego uwielbiałam mikołajki w szkole. Cieszyłam się jak głupia z starannie zapakowanych cukierków i małego pluszaka. Niby głupie a cieszy. Bardzo ci współczuje, może powinnaś porozmawiać z nimi i wyjaśnić dlaczego właśnie wolisz takie personalne prezenty?
O matko. Mam bardzo podobnie. Mam 19 lat. Jakoś od końca gimnazjum/liceum robię rodzicom i bratu prezenty (częściej na święta, chociaż na urodziny też się staram). Zawsze wszystko fajnie dobieram, zawsze też przepięknie to wszystko pakuję, ozdabiam. Sprawia mi to radość. I trochę boli mnie, że tyle osób idzie na łatwiznę i woli dać pieniądze. Tu przecież nie trzeba wydawać nie wiadomo ilu pieniędzy. Tu chodzi o poświęcenie chwili, o ciekawe dobranie upominków.
Jest mi przykro, ale staram się do tego zdystansować. Jednak doskonale Cię rozumiem. Może po prostu oni nie mają takiej potrzeby - a też przecież nie chodzi tu o wywieranie presji.
Jaka byłam mniejsza to bardziej się starali. Wiem, że małym gówniakiem już nie jestem, ale to przecież naprawdę niewiele, a można komuś sprawić radość...
Ja tam wolę dostawać pieniądze ;) Według mnie tłumaczenie komuś co ma mi kupić, trochę mija się z celem, a żeby trafić z prezentem, trzeba kogoś baaardzo dobrze znać i u mnie do tej kategorii zalicza się tylko mój chłopak :D Jak byłam młodsza i jeszcze dostawałam prezenty od rodziny, to w sumie całkiem często były nietrafione i zawsze było mi smutno, że ktoś bez sensu wydał pieniądze. Zdecydowanie wolałabym w takiej sytuacji nie dostać nic.
Pieniądze to mozna dac wnukom, dzieciom, chrześniakom. Moim zdaniem głupio rówieśnikowi albo komuś sporo starszemu.
@Ankaaa Ty wolisz dostawać pieniądze i ok, ale autorka wyraźnie wolałaby dostać prezent. Nie o to tu chodzi co należy dawać i jak jest właściwie, tylko co kogo ucieszy najbardziej.
Przecież nie twierdzę, że to jest jedyny słuszny prezent i każdy ma mieć takie podejście do tematu, jak ja ;) Odniosłam się do stwierdzenia, że pieniądze są pójściem na łatwiznę i liczy się poświęcony czas i chęci. Ja mam po prostu inne zdanie i się nim podzieliłam :)
Współczuję.
Gdzie zrozumiałabym, gdyby Twoja siostra miała np. 13 lat, czy coś koło tego, ale ona jest już osobą dorosłą!
Mnie się zawsze pytają, co bym chciała (akurat jestem pod tym kątem bardzo łatwa - wiadomo, że chcę: książki, słodycze, jakaś pidżamka dla żartu, kolczyki) - tylko bardziej chodzi o doprecyzowanie, czy może jakiś konkretny tytuł książki / konkretny wzór pidżamki itd.
Nawet moje Młode są lepiej rozgarnięte pod tym kątem chyba niż Twoja siostra. Na kilka tygodni przed świętami, byłam z moją 13-latką w sklepie. Zobaczyłam tytuł i powiedziałam, że chcę pod choinkę i podałam jeszcze chyba ze dwa inne tytuły. Jasne, zamawiała przy mnie, ale to potem ona odbierała i pakowała dla mnie.
Niby wiedziałam co dostanę, ale chodziło właśnie o poświęcenie tej chwili.
Pamiętam pierwsze prezenty kupowane Mamie :) wiedziala co dostanie, ale moja radosc z kupowania -bezcenne
Jest pewien podział wartości u ludzi, nazywany pięcioma językami miłości. Twoim są upominki. Dla ciebie najlepszy sposób na okazywanie uczuć to prezent, w którego zdobycie/zrobienie/zapakowanie wkłada się trochę wysiłku i serca, niekonieczne pieniędzy. Prawdopodobnie w twoim otoczeniu brakuje ludzi o podobnej potrzebie i przez to nie rozumieją ciebie.
Najlepiej jest wprost to powiedzieć, bo sami z siebie nigdy nie zrozumieją. Mi też pomogło ogarnąć te różnice, od prezentu wolę dostać kasę, ale przykładowo potrzebuję dotyku osób, które są mi bliskie (dotyk to też język miłości). Może poczytaj o tym podziale, to bardzo ciekawa sprawa.
To jeszcze nic. Mnie teściowa też nigdy prezentu nie kupiła i zawsze siedziałam jak sierota nie wiedząc co z rękami zrobić. Ode mnie dostawali wszyscy w rodzinie, ja nic. W końcu mąż się odezwał przed którymiś z kolei świętami, że jest mi zwyczajnie przykro. Otrzymałam więc polecenie, aby sobie coś kupić, a teściowa odda mi pieniądze. Kupiłam, zapakowałam, podrzuciłam pod choinkę, szczerze się ucieszyłam przy rozpakowaniu. Pieniędzy oczywiście nikt mi nie oddał. To były ostatnie święta u rodziny męża. Nie żałuję niczego, to toksyczna osóbka była.
Od 14 roku kupuje sobie prezenty sama a rodzice oddają mi pieniądze. Nigdy nie zapytali co chce. Przed świętami mama tylko każe mi je spakować i położyć pod choinka, żeby moja młodsza siostra dalej mogła uważać, że Mikołaj istnieje.
Wiesz co rozumiem Cię doskonale. Ja miałam podobnie, ale ze swojego wyboru. W tamtym roku na gwiazdkę od rodziców chciałam perfumy, które sama sobie wybrałam, a w związku z tym, że mieszkam w większym mieście sama sobie kupiłam. W tym roku dostałam torebkę, którą sama wybrałam( była personalizowana dlatego wybierałam ją tak by do mnie pasowało). W tym roku jeszcze tak wyszło, ze kupiłam prezenty dla rodziców( były wspólne). Ale w sumie sama się na to zgodziłam. Mimo wszystko moi rodzice zawsze starają się kupić mi jakąś niespodziankę, taki przejaw miłości. W tym roku było to wielkie, ozdobne pudło M&Msów. Do tego zapakowane w papier jak lubię. Osoby jak Ty muszą wiedzieć, że mało kto stara się jak one obdarowując bliskich. Ale uszy do góry, może Twoj chłopak albo kiedyś dziecko będzie Cię tak zaskakiwać?:)
A ja tam wolę dostawać pieniądze niż bawić się w prezenty. W tym roku rodzina stwierdziła, że każdy ma dostać prezent, to swój sama zamówiłam, a potem zwrócili mi pieniądze. Może Twoja rodzina ma podobne zdanie i nie lubią bawić się w prezenty. Są różni ludzie z różnymi potrzebami.