#LEfRO

Moja babcia wraz z rodzeństwem w latach 40. i 50. wychowywała się w leśniczówce. Dzieciaki same chodziły po lesie, wiedziały jak trafić do domu, które grzyby są jadalne. Ich ojciec, leśniczy, uczył dzieci miłości do przyrody.

Pewnego dnia moja babcia z młodszą siostrą podczas zwyczajnej włóczęgi po lesie trafiły na ukryte obozowisko. Uznały, że to świetne miejsce do zabawy. W pewnym momencie jakiś instynkt, a może wieloletnie obcowanie z lasem i jego dźwiękami, sprawiły, że babcia niespodziewanie złapała siostrę za rękę i zaczęła uciekać przez trudne do sforsowania przez dorosłego szlaki. Obejrzała się tylko raz, gonił ich ogromny mężczyzna. Mówiła mi, że nie słyszała nic poza łomotem własnego serca i że wiedziała, iż muszą zmylić i zgubić goniącego.
Udało się im uciec, a ostatecznie dotrzeć do domu. Tego wieczora przy kolacji rodzice oznajmili, iż nie będą na razie puszczać mojej babci i rodzeństwa do lasu. W miasteczku rozwieszono bowiem ogłoszenia o poszukiwaniu brutalnego mordercy i gwałciciela.

Babcia ani jej siostra nigdy nie opowiedziały rodzicom o tym, co je spotkało. Nie pamiętają nazwiska poszukiwanego, a w pewnym momencie pozwolenie na ich wycieczki po lesie zostało wznowione. Babcia i ciocia do dziś bledną na samo wspomnienie ich upiornej przygody.
Caldas Odpowiedz

W latach 40-tych (już po wojnie) w lasach było całkiem sporo różnych niebezpiecznych typów - UPA, werwolf, żołnierze wyklęci (w zależności od regionu kraju), o wszelakich bandach bandytów, szabrowników, czy innych ludzi nie potrafiących odnaleźć się w nowej rzeczywistości nie wspominając.

VirderBoddoxx

Lata 40-te to były bardzo niebezpieczne czasy. Przestępczość kryminalna była na poziomie niewyobrażalnym dla nas. Żołnierze wyklęci ulegali szybkiej demoralizacji w lasach i często zamieniali się w zwykłe bandy rabunkowe.

Werwolf to był margines.

Awtroil

Krótko po wojnie nie tylko w lasach było niebezpiecznie. W wielu miastach stacjonowali czerwonoarmiści, dla których nie stanowiło żadnej różnicy, czy są okupantami, czy "gośćmi" u "sojusznika" (a nasi żołnierze nie byli lepsi). Dziadek, po osiedleniu się na "ziemiach odzyskanych" nie wychodził z domu bez broni i parę razy tej broni musiał użyć, by obronić się przed bandytami, a na drzwiach domu wieszał granaty - jako system antywłamaniowy.
Do tego brakowało dosłownie wszystkiego, miasta były zrujnowane, infrastruktura praktycznie nie istniała, wszędzie było pełno min, czy niewypałów i głupie wyjście celem kupienia czegoś do jedzenia przeradzało się w niebezpieczną wyprawę.

Caldas

@VirderBoddoxx
Werwolf działał głownie na śląsku i pomorzu i jego działania miały wcale nie takie małe znaczenie (oficjalnie). Jednakże władze komunistyczne przypisywały często werwolfowi akcje będące dziełem podziemia niepodległościowego, zwykłych bandytów, czy po prostu niekompetencji władz/pracowników - lepiej zwalić winę na groźnych, świetnie wyszkolonych i przygotowanych pogrobowców Hitlera, niż przyznać się do problemów z podziemiem niepodległościowym. Poza tym istnienie werwolfu było świetnym pretekstem do zastraszania społeczeństwa i uzasadniania brutalnych działań organów bezpieczeństwa. Właściwie niekiedy ciężko przypisać jakie zdarzenie było dziełem której organizacji, czy nawet to co zostało uznane jako akt sabotażu, nie było zwykłym wypadkiem.

JoseLuisDiez

@Awtroil
Mój dziadek też w domu ukrywał broń i to jeszcze gdzieś do lat 60 - tych. Ale że w kraju zrobiło się trochę spokojniej, III wojna światowa mimo wszystko nie wybuchła, a dzieci podrosły na tyle, że mogły zacząć szperać gdzie nie trzeba, to dziadek broń wrzucił do szamba, a granaty, panzerfausty i amunicję podczas przebudowy piwnicy zalał 2 m betonu.

Shido

@JoseLuisDiez nie powiem, wiedząc że w domu gdzieś pod podłogą pod zaledwie 2m betonu znajdują się materiały wybuchowe to ja bym do takiego domu się nawet nie zbliżył, bo to jest tykająca bomba która w każdej chwili może wybuchnąć.

JoseLuisDiez

@Shido
Dziadek 4 lata spędził na wojnie i pomyślał, żeby powykręcać zapalniki. Wbrew temu co sądzi większość ludzi, zdecydowanie większość materiałów wybuchowych nie wybuchnie ot tak samo z siebie. Musi być czynnik inicjujący. Te wszystkie niewypały co wybuchają, to dla tego, bo nie zostały rozbrojone, a skorodowany zapalnik może spowodować eksplozję, nawet przy najmniejszym ruchu. Poza tym chyba sobie nie zdajesz sprawy jak odporne jest 2 metry betonu- bunkry o tak grubym stropie wytrzymywały trafienia kilkusetkilogramowymi bombami.
Zresztą dziadek i babcia już dawno nie żyją, a budynek ma innych właścicieli, z którymi nie mam kontaktu.

Esza

I pomyśleć, że niektórzy noszą koszulki z żołnierzami wyklętymi.

Hvafaen

Może ktoś wytłumaczyć co jest złego z żołnierzami wyklętymi? Google podaje jedynie pozytywne definicje.

Ekoniks

Żołnierzy wyklętych przedatawia się jako bohaterów i pomija się fakt, że mordowali i gwałcili mniejszości narodowe, nawet te zasymilowane. Oczywiście nie wszyscy to robili, ale jednak...
W historii polski bardzo często nie mówi się o negatywnych działaniach Polaków, bo są niewygodne i zakłóca to wizję bohaterskiego, uciemiężonego narodu.

GeddyLee

Wyklętych w to nie mieszaj.

Zobacz więcej odpowiedzi (4)
sunflower1233 Odpowiedz

Ojej.

Dodaj anonimowe wyznanie