#M37PY
Przez te wszystkie lata i kontakt z przeróżnymi ludźmi (byłam raczej odważną i gadatliwą osobą, do tego dosyć dobrze znałam angielski) zrozumiałam, jak okropne stereotypy tworzymy na swój temat. Kilka z nich:
1. Najczęściej narzeka się na Polaków w samolocie. Że niby jako jedyni klaszczemy po wylądowaniu albo upijamy się na pokładzie. Co ciekawe, oklaski to "domena" wielu narodów, na przykład niektórych Hiszpanów, którzy zadowoleni po udanym locie cieszą się, że dotarli bezpiecznie na miejsce. Dla obsługi linii lotniczych to dosyć miły gest, sympatyczne docenienie pilota. Co do alkoholu - w swoim życiu widziałam kilkunastu pijanych pasażerów i najczęściej byli to Brytyjczycy... Możecie pytać stewardess, pisała zresztą o tym Olga z "Życia stewardessy" (może ktoś z anonimowych zna) :-)
2. Skarpetki do sandałów. Racja, często noszą je polscy panowie i dla mnie to totalnie nieestetyczne, ale niejednokrotnie widziałam takie połączenie u Czechów, Niemców (do których nieustannie się porównujemy), raz u Brytyjczyka i kilka razy u Amerykanów.
3. Złodzieje, brudasy, zacofani, pijacy... Tego nawet nie chce mi się rozwijać, bo tyle co zobaczyłam w życiu, to można by pisać setki wyznań.
Jak więc widzą nas inni? Z plusów - zwykle kojarzą nas z odwagą, walecznością, bohaterstwem, silnym przywiązaniem do tradycji i naszej historii, zaradnością (wiele razy słyszałam "Polak to ze wszystkim sobie poradzi"), gościnnością (każdy zawsze podkreśla, że jak przychodzisz w gości do Polaka, to tylko z pustym żołądkiem :-)) i pracowitością (pewnie ze względu na emigrację). Z wad - nie wierzymy w siebie, jesteśmy nieufni, porównujemy się do innych, ale często mamy wybuchowy temperament.
Dlatego, kochani Anonimowi, bądźmy z siebie dumni, zamiast - nie wiadomo po co - dopisywać sobie bzdurne cechy.
Pozdrawiam.
Klaskanie po wylądowaniu według mnie jest bardzo miłe. Kiedy byłem młodszy ludzie zawsze tak robili. Ostatnio tylko ja delikatnie klepię w ręce
Klaskanie po wylądowaniu jest odbierane przez załogi jako żenadę, wiem bo sama pracuję jako stewa. Tylko się z tego śmiejemy, bo kokpit i tak tego nie słyszy.
mnie po prostu do niesamowitej wscieklosci doprowadzaja te rozmowki niektorych Polakow - uslysza jak jakis Polak cos zlego wywinal i zawsze kwituja tekstem typu "eh ta Polska"/"no po prostu Polska", "Polaczki".
Moze i pijemy troche inaczej niz zachod, moze i mamy temperament, ale w Polsce jest tyle samo tych "zlych" co w innych krajach. Nie jestesmy jakimis liderami w tym temacie.
jestem stewardessą i potwierdzam, że to bzdura, że tylko polacy klaszczą po wylądowaniu. nie tylko
'Życie strewardessy' czytam każdy post z uśmiechem. Bardzo ją lubię i cenię za odwagę wyjazdu w nieznane :-)
jak mój chłopak leciał pierwszy raz do polski i usłyszał klaskanie, bardzo się zdziwił i zapytał o co chodzi, wytłumaczyłam mu i od tej pory sam zawsze bije brawo :D
Oglądając kiedyś telewizję, natrafiłem na jakiś program gdzie stewardessa mówiła, że to czy ludzie klasyczną czy nie nie ma żadnego znaczenia dla załogi i po prostu to ignorują.
Jedni zlewają, drudzy się cieszą. Ja tylko nie rozumiem rodaków którzy naśmiewają się z tego klaskania i wyzywają reszte od cebulaków... żałosne
Żałosne to jest klaskanie po wylądowaniu. Pewnie jesteś jednym z tych żenujących klaskaczy.
Ja mieszkam za granicami naszego pięknego kraju i chodze do szkoły dla obcokrajowców. Głównie to o nas mówią że jesteśmy wporządku, większość polaków jest przyjazna i mamy pyszne jedzonko
Czytam bloga na fb "Życie stewardessy" i oklaski jak i pijaństwo przypisała w dużej mierze hiszpanom, szczególnie w lotach na Ibizę :P
Te pierwsze tak jak mówisz, jest postrzegane przez personel pokładowy za miły gest ;)
Drażni mnie na wszystkich spotkaniach rodzinnych narzekanie jak to Polacy angielskiego nie znaja (głównie osoby 40+), a włączysz YouTube i wiekszość osób z zagranicy, które odwiedziło Polskę powie, że właśnie Polacy super znajdą angielski :)
Nam też jest łatwiej uczyć języków bo nasz jest dźwięczny i łatwiej nam się wymawia nie tylko angielski :)
Bliska mi osoba nie jest Polakiem, wiec mam ogląd na to jak Polacy mówią po angielsku. Cały czas mnie pozytywnie zaskakuje liczba osób mówiących po angielsku, nawet tych co bym się nie spodziewała. Wydaje mi się ze Polacy strasznie oceniają innych jeśli chodzi o angielski i jest przeświadczenie, ze jak ktoś nie mówi perfekcyjnie, to lepiej żeby się jie odzywał, co powoduje blokadę językowa u dużej ilości osób. Ja mam zasadę, ze nie oceniam, wspieram w konwersacji. Polecam :)
Na studiach prowadzący kiedyś nam powiedział jaka jest różnica między Polakami a "zachodem". Jak na zachodzie spytasz kogoś czy mówi po angielsku, to wszyscy "yes, yes" a potem zadasz pytanie i oni cisza, bo nie rozumieją. Jak Polaka spytasz czy mówi po angielsku to powie, że nie, albo "a little", ale na kolejne pytanie odpowie składnym zdaniem. Oczywiście, że troche generalizowane, ale wydaje mi się, że jest w tym dużo racji.
To prawda! Większość znanych mi obcokrajowców uważa, że jesteśmy odważni i mamy swój charakterek, przez co nie dajemy sobie w kaszę dmuchać. Uważają też, że Polacy są inteligentni, i że Polki mają bardzo fajną urodę ;P
Jedyna negatywna cecha o Polakach jaką usłyszałam to to, że lubimy czasem trochę za dużo wypić.