#Ntch7

Zawsze byłam dobra z języka polskiego. Napisałam świetnie maturę, ustna też poszła mi bardzo dobrze, co roku kończyłam z szóstką z tego przedmiotu. Wszystkie sprawdziany z lektur, rozprawki na ich temat pisałam bezbłędnie.
Moi znajomi zawsze mówili mi coś w stylu „Że ci się chce te cegły czytać...”.

Prawda jest taka, moi mili, że nigdy w życiu nie przeczytałam żadnej szkolnej lektury.
Po prostu były dla mnie okropnie nudne. Do perfekcji opanowałam wnikliwe czytanie streszczeń i opisów postaci.

Tak więc nie wiem, czy to powód do dumy czy wstydu, ale powiem wam jedno – da się!
Domandatiwa Odpowiedz

Wiele osób czyta książki będące lekturami szkolnymi dopiero wiele lat po zakończeniu edukacji. I okazują się te książki być wartościowymi i ciekawymi (nie wszystkie). Pytanie, w jakim stopniu to szkoła obrzydza uczniom klasykę literatury, a na ile jest to kwestia dojrzałości potrzebnej do odkrycia wartości tych dzieł.

Cystof

"Pytanie, w jakim stopniu to szkoła obrzydza uczniom klasykę literatury"

W stopnie znacznym. Właściwie to jestem zdania że to lekcje języka polskiego w szkole są głównym powodem tego że w Polsce prawie nikt nie czyta książek. Trudno się dziwić jak od podstawówki się wpaja że książki to przykry obowiązek który trzeba odbębnić pod groźbą kary. Potem jeszcze zinterpretować w jedyny słuszny, zgodny z kluczem sposób bo jak nie daj bur masz własny pomysł na interpretacje to będzie jedynka.

Zenobiusz

@Domandatiwa, bardzo nie wszystkie. Całkiem niewiele.

Solange

@Zenobiusz, zgadzam się, ale do tego dochodzi jeszcze gust. Po latach niewiele lektur mnie zachęca, ale mam świadomość, że po prostu gustuję w innych książkach (tematycznie lub gatunkowo). Od czasów dzieciństwa czytam masę książek, ale lektur niewiele. Jechałam na streszczeniach najczęściej. Co z tego, że książka jest dobra i wartościowa, skoro tematyka mi nie odpowiada? Albo sposób pisania jakiegoś autora?
Jestem za tym, by krótkie lektury czytać na lekcji i na bieżąco omawiać (miałam tak Dziady cz.II, fragmenty mitologii greckiej i biblii) albo najpierw omawiać, ale tak żeby zachęcić do książki. Ktoś przeczyta - super, ktoś nie przeczyta - potrafi się nadal odwołać. Nie umiałam zdzierżyć Granicy Nałkowskiej. Tak mi sposób pisania nie odpowiadał, że nie rejestrowałam treści.
Maturę zdałam ładnie, jeśli mogłam odwoływałam się do literatury, którą lubię.

Postac

Tej Granicy to ja nigdy nie przeczytałam, a lektury starałam się czytać. Zachęciły mnie do tego lektury w podstawówce : Harry Potter i Hobbit. Dzięki temu poznałam gatunek, który mnie interesuje, bo u mnie w domu nie miał kto zachęcić mnie do czytania. Jakby nie lektury, to nie poznałabym książek, bo zwyczajnie nie pomyślałabym, żeby je czytać. Moooże dopiero w gimnazjum lub liceum, od koleżanek.
Co nie zmienia faktu, że ta interpretacja bardzo mnie denerwowała i odwalałam jakkolwiek, żeby tylko coś napisać.

Cystof

@Postac
Zazdroszczę, jak kończyłem szkołę średnią to literatura fantasy wciąż była szeroko pogardzana w literaturoznawczym półświatku i nawet jeśli jakimś cudem cokolwiek było na liście lektur uzupełniających to żaden polonista nie "zniżył" się do tego by je przerabiać...

Vito857 Odpowiedz

Powiem ze swojego doświadczenia - czytanie pod przymusem nie jest dobrą opcją, ale nasz system edukacji jest na tyle archaiczny, że tego nie rozumie.
Warto sięgnąć po lektury szkolne dopiero po latach, jak już jest się ukształtowanym życiowo człowiekiem.

Beztraumy Odpowiedz

Spoko, ja też w szkole nie lubiłam lektur i leciałam na brykach i streszczeniach. Tak, da się. Jak się umie kombinować, logicznie myśleć i wiązać wątki. Natomiast, dopiero na studiach, kiedy znalazłam swoją niszę, zaczęłam się zaczytywać e ulubionych książkach. W końcu czytałam coś, co mnie ciekawiło. Książki pochłaniałam wszędzie- na przerwach między zajęciami, w tramwaju, w domu przed snem. No odbiło mi. Pomyśleć, że w szkole książek nie znosiłam, bo mnie nudziły i denerwowało mnie, że mam je przeczytać zaraz, w ciągu miesiąca i mam wpisać się w klucz interpretacji. Coś co mnie totalnie nie interesowało. Nawet jak już się próbowałam zmusić do czytania czegoś z lektur, to nigdy nie dokończyłam.

didja Odpowiedz

Da się, da. Dziesięć lat przerabiałam z maturzystami cegłę należącą do klasyki klasyk, taki must have każdego inteligenta. Omawiałam w tę i nazad, wątki, postaci, dylematy moralne i te wszystkie mądre dyrdymały. Tyle że nigdy nie przeczytałam tej książki. Do dzisiaj. Jedynie po jakichś ośmiu latach omawiania stwierdziłam, że może chociaż streszczenie przeczytam.
Da się ;)!

GeddyLee Odpowiedz

i bardzo dobrze. Szkolne lektury to relikt przeszłości.

Yeou Odpowiedz

I gdzie tu anonimowe? Nie Ty jedna tak robisz.

Velasco Odpowiedz

Chyba większość uczniów nie czyta lektur - od tego są streszczenia i opracowania. A kanon lektur jest już trochę przestarzały.

Tiszert123 Odpowiedz

Och jakaż to wyjątkowa tajemnica, płatku śniegu.

nata Odpowiedz

Nie ty jedna.

Dragomir Odpowiedz

Świadczy o wysokim poziomie inteligencji, i umiejętności robienia dobrego wrażenia.

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie