#QDmaN
1. Pewnego dnia dzwoni do mnie mama znajomego, który poszedł na studia do tego miasta co ja.
Odbieram. W słuchawce słyszę:
- Mogłabyś zawieźć Piotrka do lekarza? Oddam ci za paliwo.
No to jadę po chłopaka, pewnie coś poważnego się stało. Połamał się albo rozciął coś i sam nie może dotrzeć ani do mnie zadzwonić i poprosić o przysługę. Na pewno jakiś wypadek w domu.
Na miejscu - Piotruś zasmarkany. Stos chusteczek, gorąca herbatka i obolałe gardełko.
Facet 20 lat nie wiedział, jak samemu zarejestrować się w przychodni i umówić wizytę.
2. Sylwia nie mogła przez trzy godziny trafić na stancję, bo rozładował jej się telefon i nie mogła sprawdzić w GPS, w którą stronę iść. Wstydziła się zapytać ludzi o drogę.
3. Daniela zalała podłogę, ponieważ nie wiedziała, że mokrego mopa należy po sprzątaniu wykręcić i odwiesić nad wiadrem, żeby z niego nie kapało.
4. Kamil (który studiuje dziennikarstwo i komunikację społeczną) przed inauguracją stał na korytarzu, a jego mama pytała innych studentów, jak dotrzeć do auli, bo on się "wstydkał".
5. Paweł nie zatrudnił się w Empiku, bo nie wiedział, gdzie ma zanieść podanie o pracę.
6. Ala nie ogarnia dlaczego zawsze brakuje jej pieniędzy, mimo że nie imprezuje. Wciąż nie doliczyła się, że jeśli codziennie będzie robiła "drobne" zakupy w Żabce i codziennie jadła obiad w restauracji, to wyjdzie jej to o wiele drożej niż jedne większe zakupy raz na tydzień w Biedronce.
7. Łukasz przyniósł na WF zwolnienie od mamy. Nie mógł ćwiczyć z powodu złego samopoczucia.
8. Bartek wyrzucił patelnię, bo zaschły na niej resztki jajecznicy i nie mógł jej umyć.
9. Parze (bawiącej się w dom na koszt rodziców) rodzice osobiście płacą rachunki. Tak, nie potrafią pójść z druczkiem do banku/na pocztę/ wklepać dane w internet, żeby zrobić to samodzielnie.
10. Agnieszka do dziś nie korzysta z biblioteki, ponieważ książek z półki nie podaje już pani bibliotekarka.
11. Milena i jej współlokatorka przez rok nie wyszorowały toalety, bo je to brzydzi.
Za to wszyscy z wymienionych powyżej wiedzą, jak się napić, jak sypiać z innymi i jak narzekać, że sesja jest trudna, oj joj joj.
Nie ma wątpliwości, że takie niemoty istnieję. Ale żeby aż tyle ich poznać to trzeba mieć pecha (a studiowałam w kilku miejscach, więc trochę studentów poznałam).
Autorka wspomina o koledze z dziennikarstwa i komunikacji, więc pewnie jakaś uczelnia humanistyczna, to chyba najbardziej ogarnięci ludzie w dzisiejszych czasach jednak wybierają ambitniejsze kierunki.
@ochlala
Dokładnie... też znam niewiele takich "eksperymentów ewolucyjnych" - tak ze 3 osoby. Ale znam też całkiem sporo w miarę, a nawet bardzo ogarniętych którym w życiu zdarzyły się momenty pomroczności czy innego chwilowego kretynizmu.
Albo nieporozumienie... Hitem było gdy na komisji wojskowej pojawiła się matka kumpla, bodajże po jakieś klucze i przy okazji dawała mu dokładne wytyczne co ma mówić i jak się zachować. On był w szoku, a całą reszta ludzi w poczekalni miała radochę.... Dla ludzi którzy całej historii nie znają mogło to wyglądać wyjątkowo żałośnie...
@karlitoska
Och, to studia humanistyczne nie są ambitne, bo Ty tak zadecydowałaś? Jako niezwykły autorytet w jakiej dziedzinie? :)
@Ebubu
Chyba każdemu zdarzają się chwile zaćmienia, a rodzice potrafią nieźle zawstydzić własne dzieci, wiadomo. ;) Dlatego 4 potraktowałabym właśnie w kategorii nadgorliwej mamy, a nie problemu z chłopakiem (jeśli to był jednorazowy wybryk).
A najgorsze jest to, że przy poziomie edukacji w Polsce, takie osoby później kończą studia.
Dla mnie hitem była dziewczyna, która poszla do rektora, że prowadzący za wcześnie kończy zajęcia. Zajęcia trwały 6h, wykładowca skończył po 5.
Zależy. Zajęcia praktyczne to często 'macie robić aż zrobicie', a czas w terminarzu to po prostu maksymalny czas na jaki grupa ma zarezerwowaną salę. Jak skończą wcześniej to ich zysk.
@Solo bo określenie czasu na przerobienie materiału jest orientacyjne, jeśli grupa opracuje całość wcześniej to bez sensu byłoby siedzieć i nic nie robić.
Kierunek medyczny. Na dany dzień było np. bandazowanie, zakładanie wenflonu, wkłucia itp. Grupy po 10 osób, czasy bez fantomów i uczyliśmy się na sobie. Po kilku godzinach każdy zdążył mieć po kilka miejsc zabandażowanych, żyły na wenflony się skończyły, nie było po co wałkować tematu. Rozpoczynanie nowego jest bezcelowe na takim kierunku, a studentka była zwyczajnie nadgorliwa.
Nie ma sensu ciągnąć dyskusji, bo najwyraźniej nie masz pojęcia jak wyglądają zajęcia na takim kierunku. Wykwalifikowana kadra na pewno posiada dużo większą wiedzę na ten temat i z jednym wyjątkiem nikt tego nigdy nie kwestionował. Zawsze dawali z siebie i wyciągali z nas wszystko, przerabiali materiał na 100% i byli świetnymi specjalistami w swoich dziedzinach. A moim podejściem do pacjenta nie musisz się martwić, dotychczas każdy cenił moją wiedzę i umiejętności.
A jak powinna wyglądać dyskusja z kimś, kto nie siedzi w temacie? Jak się na czymś nie znam, to zwyczajnie się nie wypowiadam. Wrzuciłam luźną anegdotę sprzed wielu lat, później odpowiedziałam, żeby dodać kilka szczegółów a teraz mam jeszcze tłumaczy wieloletnie studia i kilkaset godzin zajęć? Do tego opisywać swoją pracę i wiele lat wkładanego serca w kontacie z pacjentem? Tak, naprawdę za bardzo cenie swój czas, zwłaszcza, że o moim stosunku do pacjenta napisałam "dotychczas każdy cenił moją wiedzę i umiejętności". Ponadto nie rozumiem zarzutu, odpowiedziałam na każde Twoje nieretoryczne pytanie i naprawdę nie rozumiem skąd ten atak i tyle jadu. Odnoszę wrażenie, że jesteś bardzo nieszczęśliwą osobą, która na siłę próbuje się do czegoś doczepić i uszczypnąć. Dlatego też odpisuję już po raz ostatni tylko z czystej uprzejmości. Pozdrawiam, życzę dużo szczęścia oraz więcej serdeczności.
kolezanka miala pomysl, by syna na lekcje odwozic
3 przystanki tramwajem
w technikum
-jeśli mają taką samą drogę do szkoły i do pracy
- nie ma dogodnej komunikacji miejskiej
- miasto nie jest zakorkowane
- mają auto elektryczne albo hybrydę
- chłopak i tak nie ma kolegów z osiedla, żeby z nimi jeździć i się integrować
Strasznie dużo warunków, o których bazienka nic nie wspomniała, trzeba by spełnić żeby odwożenie dziecka do szkoły miało sens.
chlopak mial SZESNASCIE lat, nie szesc
ta sama kolezanka nie wypuszczala go po zmroku do biedronki, ktora znajdowala sie u szczytu bloku plus przejscie przez ulice droga osiedlowa
Sirius, chlopak jest odludkiem, matka nie ma samochodu, a prace ma w przeciwna strone, miasto wojewodzkie i serio to 3 przystanki, max 5-10 min w tramwaju
@SiriusBlagh A dlaczego odwożenie nie ma sensu, jeśli nie ma się samochodu elektrycznego albo hybrydowego?
hahhah
do szkoly dojezdzalam autobusem, a do prawka nigdy nie podchodzilam, bo mam ujemna orientacje w terenie ;)
zazdroscicic w sumie nie ma czego, za moich szkolnych czasow to byla siara byc przez rodzicow dostarczanym do szkoly, moj byly prosil swoich, by sie zatrzymywali w sasiedniej ulicy i stamtad sobie dochodzil
ale bawia mnie wasze dywagacje ;)
a matke wyklocajaca sie o ocene corki tez w zyciu widzialam
bazienka, ten twój chłopak to był jakiś dzieciuch, jeśli specjalnie wysiadał wcześniej, bo się wstydził rodziców.
taki wiek, po 16-17 lat mielismy
no widzisz, a ja mieszkalam od tej szkoly 20 km, a rodzice prace mieli 5 min od domu, dosc bezsensowne byloby wiec wozenie mnie do i ze szkoly
co do prawka- dawaj nr historii :) jak nie odrozniasz podszywow ode mnie, to nie moj problem
tak, wymyslam, bo nie mam znajomych i nikt mnie nie lubi
Niech zgdanę, wyznanie o studiach, narzekanie na innych, czyżby kanarzyca?
To wszystko wina kobiet/matek zwróć uwagę że problem występuje zawsze tam gdzie matka odsuwa ojca od wychowania dziecka. Facet zawsze podświadomie dąży żeby dziecko jak najszybciej wywalić z gniazda co kobiety odbierają jako atak na ich dziecko bo same nie potrafią dorosnąć i zaakceptować że dziecko jest dorosłe i zawsze traktują dzieci jako coś bardziej ich niż męża i przez to rodzą się takie patologie, a facet od zawsze miał trzeźwy wgląd na sprawy w rodzinie dopiero jak zachciało się co niektórym kobietą feministką śmiecić w sprawach o których nie mają pojęcia zaczął robić się bałagan. To wszystko działa naturalnie facet potrzebuje prywatności z kobietą bo tak działa natura i widzi że młode są samodzielne to je "wywala" z gniazda, a kobiety robią lament, sieją panikę, porzucają swoje życie na każdym poziomie bo są zaślepione potomstwem którym robią krzywdę, bo to jest krzywda, w normalnych rodzinach świadomych młodzi ludzie mając 18 lat są gotowi do samodzielnego życia i wychowywania potomstwa, a takie ciapy nie wiedzą czego chcą i jak działa świat bo mamusia wszystko za nich robi i buduje w nich uczucie strachu przed nowymi rzeczami, zamiast mechanizmu samo rozwoju tworzy w nich mechanizm samodestrukcjii.
To jest właśnie nowoczesne bezstresowe wychowanie
Pewnie nawet nie wiesz co to bezstresowe wychowanie.