#RPJwf

Myślę, że każdy ma za sobą te nieodzowne dni pełne zagubienia i niepewności.
Tak, mówię o pierwszych dniach liceum.

W moim gimnazjum największa klasa liczyła sobie 15 osób, tak więc przeniesienie się do publicznego, OGROMNEGO liceum było dla mnie szokiem. Jak to nikt się nie zna? Jak to wszyscy się gubią? Była to dla mnie prawdziwa zagwozdka.

Piąty dzień właściwiej edukacji, lekcja dobiega końca, wszyscy wychodzą na korytarz i rodzi się pytanie: w której sali mamy kolejne zajęcia? Świeżo wyrobioną tradycją cała klasa zgodnie rusza za jedyną osobą, która zdaje się wiedzieć, gdzie idzie. Ktoś z tych czterdziestu osób w końcu musiał wiedzieć, gdzie jest sala F3. Wszyscy więc podążamy za naszą koleżanką z klasy, jako że ta pierwsza brawurowo wyrwała się do przodu. Dzielnie przedzieramy się przez dżunglę pełną strasznych maturzystów chcących wybić nam żebra łokciami i stłamsić nas w korku na schodach, idziemy godzinami, latami wręcz po zabytkowych korytarzach, krętymi zakrętami, schodami w górę, schodami w dół, końca nie widać. Wreszcie docieramy na miejsce, stajemy. Podchodzę do kolegi, który szedł tuż za naszą przewodniczką, jako że człowiek zgina się w pół ze śmiechu. Pytam się, co się stało.

Tak, czterdzieści osób poszło za dziewczyną do damskiej toalety.
BardzoNieuprzejme Odpowiedz

To jest tak anonimowe że ja bym nigdy nie zdradziła nikomu tego zdarzenia

Hamlet Odpowiedz

Trochę zmieniając temat, da się jakkolwiek skupić w tak licznej klasie?

Dahun2

Da się, ja miałam w klasie 33 osoby. Za to na bio-chem było 40 osób i nikt nie narzekał.
Potem na studiach jesteś w grupie 150 studentów i też da się skupić. Ja miewałam wykłady na trzy kierunki, wtedy było nas około 320-350 osób.

Aura90

Skupienie, to pojęcie względne i w dużej mierze zależy od cech indywidualnych - są osoby, które potrafią całkowicie odciąć się od warunków zewnętrznych i skoncentrować w każdej sytuacji, a są osoby potrzebujące absolutnej ciszy i niekiedy samotności. Niebagatelny wpływ ma też nauczyciel, który albo potrafi wyegzekwować korzystne warunki przebiegu lekcji albo nie potrafi lub mu się nie chce.

Ponadto, tak jak napisał Dahun2, na studiach z 30-40 osobowej "nadzorowanej" klasy wpadasz w tłum ponad 100 osób i wtedy już sam musisz sobie jakoś z tym poradzić, bo prowadzący ma w rzyci, na ile skorzystasz z wykładu.

Moim zdaniem klasy o większej liczebności są łatwiejsze adaptacyjnie, ponieważ masz większy wybór osób. Nie oszukujmy się, że w każdej klasie wszyscy się uwielbiają :D Zawsze tworzą się jakieś podgrupki i w większej grupie potencjalnie łatwiej zaleźć sobie "sprzymierzeńców" ;)

nilkana

Ja wspominam to tragicznie, najlepsze dni to były sezony grypowe, kiedy połowy nie było, albo już po wystawieniu ocen. Uciszysz jednych, to zaraz musisz kolejnych i tak wszyscy się rozpraszają, i lekcje mijają na niczym.

Hamlet

Dzięki za wszystkie odpowiedzi. W moim przypadku na wykładach mogłoby być dwieście studentów, ale panowała względna cisza. W podstawówce/gimnazjum/liceum praktycznie co dwie minuty nauczyciel się rozpraszał, próbując uciszyć małpujących uczniów. Generalnie im mniej ich było, tym więcej dało się z zajęć wyciągnąć, a zawsze maksymalnie było ich dwudziestu pięciu. Stąd moje przerażenie taką czterdziestką.

VirderBoddoxx

Studia to coś zupelnie innego w założeniu niz szkoła średnia.

Dodaj anonimowe wyznanie