#SbyoG

Laos, czyli jak utrzymuję obcy dom.

Dużo jeżdżę, ale głównie Tajlandia i Kambodża. Laos to raczej przechodnio. Przy drogach, a raczej lepiankach są usytuowane wioseczki. Z reguły to jest 5-10 domostw, jeden sklep i jakiś targ jak jest większa miejscowość, czyli z 200 osób. Trafiłem na jakieś obchody lokalnego święta, nie znalazłem tego w necie po powrocie, ale chodzi o to, że wszyscy z wioski gromadzą się nad okoliczną rzeką i puszczają kamyki na liściach z nurtem. Ludzie tam są fajni, w sensie jak to Azjaci - skryci i raczej sami nie podchodzą, ale jak już zagadasz, to nie dają odejść. Tak jakoś wyszło, że trochę się upiłem lokalnym ryżowym winem z domieszką czegoś jakby bimbru z bambusa. Ani to smaczne, ani mocne, ale jak się wypiło po polsku, to już szumiało. Była tam nastolatka i ona tańczyła w ludowym stroju, pogadałem z jej rodziną i na tyle zrozumiałem (coś tam kumam laotański), że potrzebowali 7 dolarów na naukę w większym mieście. No to dałem, dla mnie nie pieniądz, a może komuś życie odmienić. Po powrocie do Hanoi mój przewodnik mówi, że stałem się sponsorem rodziny :D . No to bite dwa lata wysyłałem co miesiąc te 7 dolców, se myślę - spoko.

Jak przyjechałem tam ponownie, to się okazało, że muszę jeszcze dokształcić język, bo te 7 dolarów to nie nauka w większym mieście, tylko utrzymanie większej rodziny. No i tak utrzymuję rodzinę w Laosie i mam tam swój pokój, do którego oni nie zapuszczają się, tylko sprzątają i urządzają, taka jakaś tradycja utrzymanków.

I teraz tam sobie jeżdżę dwa razy do roku, cały dom, można rzec, jest mój. Dom to dużo powiedziane, zlepek wszystkiego w jedną całość. Jak rodzice, a są tam dwa pokolenia, nie musieli harować, to w międzyczasie ten ich dom to coś w rodzaju szkoły dla dzieci.

W sumie dobre uczucie, przypadkiem mam dom, drugą rodzinę :) Serio bardzo fajni są i byli jeszcze zanim dałem kasę. No i dobrą rzecz zrobiłem dla społeczeństwa. Jak tam jestem, o nic mnie nie proszą i jedzenie mam od nich. Tylko muszę opowiadać gdzie byłem i jak jest w Polsce, bo są nią zafascynowani.
MamDwaPsy Odpowiedz

Brzmi bardzo nieprawdopodobnie. Ale jeżeli to prawda, to pozytywne to wyznanie.

Etanolanpotasu

Fajne wyznanie, zaciekawiło mnie takie spojrzenie na inną kulturę.

Inetta

Etanolanpotaasu, czy to 2 konto Etanolansodu, czy fejk?

ciasteczkowaa12

@Inetta konto istnieje od wczoraj, a akurat niedawno była dyskusja o Etanolan. Ktoś sobie o niej przypomniał i się podszywa.

HoustonNaZadupiu Odpowiedz

Suu i Mamdwapsy, Tylko ktoś, kto dużo podróżuje, zna lokalne realia i ma otwarty umysł na świat i ludzi jest w stanie potwierdzić prawdziwość tego wyznania.
Mnie na przykład ciekawi ile kosztuje tam utrzymanie domu i ile ludzie zarabiają, skoro 7 dolarów starcza na utrzymanie rodziny czy opłacenie szkoły. I wierzę w tą historię. Kolega, z którym pracuję pochodzi z Nepalu, po wylądowaniu w Katmandu ciśnie z buta 7 dni do rodziny, widziałam zdjęcia i kilka nagrań. Świat jest niesamowity i to co dla nas Europejczyków wydaje się abstrakcją, dla innych jest chlebem powszednim. My na przykład z mężem kupiliśmy kiedyś za £80 krowę i kilka kur farmerowi z Konga (Była kiedyś taka fajna akcja organizowana przez brytyjski Caritas bodajże) Radość 7 osobowej rodziny bezcenna. Dostaliśmy nawet kartkę z podziękowaniami, coś wspaniałego. Dlatego szacun dla autora i jak najwięcej takich akcji życzę wszystkim, gdziekolwiek Was nie poniesie 🤗

bazienka

utrzymuje dziecko z Afryki, tzn. no wysylam jakies tam pieniadze, czasem list, fotki (na tle przyrody) itp.
i serio te kilkadziesiat zlotych miesiecznie moze komus odmienic zycie bardzo namacalnie

paw1915

7 dolarów to 62500 kipów laotańskich, czyli ich waluty. Całkiem sporo. Ale minimalna płaca u nich to ponad milion kipów

Laskowa Odpowiedz

Znam takiego faceta, który sam pochodzi z Indii i sponsoruje naukę jakiejś dziewczynce też z Indii. Przychodzą mu np. oficjalne listy z podziękowaniami i opisem jej postępów w nauce

Suuu Odpowiedz

Wygląda mi na zmyślone

diq1 Odpowiedz

Mam mieszane uczucia.
Gdyby to rzeczywiście było wysłanie dzieci na niemożliwe do osiągnięcia finansowego studia, to spoko.
Ale to całkowite utrzymywanie rodziny trochę słabe jest. Czym oni się różnią od przeciętnej damy do towarzystwa (nie mylić z prostytutką, ona nie daje, jej zadaniem jest świetnie wyglądać)? Mają bogatego sponsora i nic specjalnego nie robią, czasem posprzątają.
Europa zrobiła sobie w ten sposób niezły problem z Afryka. Przestali robić cokolwiek, bo po co, przyjedzie Caritas i da.
To zatrzymanie ich w rozwoju, nie pomoc. Zero refleksji, można robić dzieci ile wlezie, bo kto inny je utrzyma, a potem się dziwić, że przeludnienia, choroby, niedożywienie.

bazienka

kiedys byl kult Cargo...

budyn4

Jest trochę racji w tym komentarzu

JoseLuisDiez Odpowiedz

Całkiem sporo osób tak robi. Kupują sobie domy gdzieś na jakimś zadupiu w krajach trzeciego świata, ale pracują zdalnie. Zarabiają raczej średnio na standardy europejskie, ale koszty życia w takich krajach są nieporównywalnie niskie. Dla nas 100 dolarów to ~~400 zł, czyli nie za dużo, w krajach trzeciego świata to kupa kasy (jak spora część społeczeństwa takich krajów żyję za mniej niż 1 dolar dziennie). Oczywiście są pewne problemy dot. poziomu cywilizacyjnego, bezpieczeństwa, jakości internetu itd.

nevada36

Znam jedną osobę, która tak żyje, tyle że tym krajem jest...
... Polska.

karlitoska Odpowiedz

Super historia :)

bazienka Odpowiedz

i te kamyki to tak nie tona w tej wodzie?

fajnie,z eodmieniles ich zycie i zrobiles cos dobrego
a mala w koncu chodzi do szkoly?

Inetta

Jak małe kamyki na twardym liściu to nie toną

Akur Odpowiedz

Gdzie się zapisać, żeby utrzymywać taką rodzinę?

paella Odpowiedz

Jeśli 7 to dla Ciebie nic a dla nich fortuna to nie mógłbyś chociaż te 10usd wysyłać? Jakby mi obcy ludzie za takie grosze chałupę odstępowali i jeszcze żywili jak jestem w odwiedzinach to bym im znacznie więcej wysyłała albo dawała na miejscu.

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie