#VmVWl
Minęło parę dni, pewnej lekcji facetka od matmy była poważna i powiedziała coś w stylu, że to bardzo niefajne z naszej strony, że coś takiego zrobiliśmy, że ona wie, że to nie był ten uczeń z przypisanego numeru i że ten kto to zrobił, to ma się do tego przyznać, bo inaczej wezwie pana Y (od informatyki) i on znajdzie tego kto to zrobił. Ja go się strasznie bałam, bo to był najbardziej przerażający nauczyciel w naszej szkole. Jak to mówiła, to myślałam, że zauważy, że to ja to zrobiłam, bo serce mi tak waliło, iż myślałam, że mi zaraz wyskoczy. No ale jeszcze bardziej bałam się przyznać i jak gadałam z innymi ludźmi z klasy, to nic im nie powiedziałam, wiedziała o tym tylko jedna osoba, z którą przyjaźnię się do dziś. A właściwie wiedziała tylko o zamiarze wykonania tego "żartu", potem o tym nie rozmawialiśmy.
Kary żadnej ostatecznie nie dostałam, ale teraz jak o tym myślę, czuję się strasznie zażenowana...
srio myslalas, ze pan od infy w gim, Janusz internetu, bedzie umial znalezc te osobe?
Oj ludzie, ale Wy macie pojęcie o informatyce. W telegraficznym skrócie. Jeśli autorka zalogowała się z zewnątrz na konto do prezentacji, to informatyk, nawet najlepszy w szkole dostanie co najwyżej IP i czasem dostawcę internetu. I na tym koniec. Aby ustalić coś więcej, potrzebna jest decyzja prokuratora, a i tak wykaże wtedy kto podpisał umowę z dostawcą. Teoretycznie można domniemywać kto jest winny po nazwisku. chyba, że do szkoły chodzi więcej niż jedno dziecko z tej rodziny. Aby prokurator zaangażował się w sprawę i wydał nakaz udostępnienia danych abonenta danego adresu, musi zostać popełnione przestępstwo, którego społeczna szkodliwość jest znaczna. Ani taki tekst, ani sam fakt logowania się kogoś na "przykładowe" konto nie wyczerpuje znamion takiego przestępstwa. Powiem więcej. Skoro dostęp do danych ma nauczyciel i właściciel loginu, nie można tu nawet mówić o pomówieniu. A więc o jakimkolwiek przestępstwie.
Z kolei, jeśli wszystko odbywało się w sieci wewnętrznej szkoły, to da się ustalić klasę, w której nastąpiło logowanie i wpis. Tylko trzeba w ten sam sposób, co opisany w historii, znaleźć tego, który siedział przy danym komputerze. Czyli de facto wymusić na klasie przyznanie się do winy jednego z uczniów. Tak więc powodzenie akcji "informatyk" zależeć będzie od szacunku lub strachu, jaki wywołuje i moralności winnego. Przestańcie więc dorabiać historię o super hakerach w roli nauczycieli. Większość moich do końca liceum miała mniejsze pojecie o informatyce i programowaniu niż ja. A niektórzy wykładali na studiach oprócz liceum. Za lenistwo dostawałem ocenę dobrą. Jak miałem chęć rozwiązać problem, kończyło się celująco.
Natomiast jeśli idzie o to, co autorka zrobiła, to jak wielu tu, uważam, że czyn był wyjątkowo bezmyślny. I tak, normalny człowiek powinien się tego wstydzić. Gdyby świat był idealny odwaga cywilna nakazywałaby przyznać się i ponieść konsekwencje. Jednak nie żyjemy w świecie idealnym i życie pokazuje, że uczciwość nie popłaca.
Ty normalna Jesteś??? Dobrze, że Ci wstyd!!! Najlepiej podszyć się pod któregoś z kolegów i z jego konta odwalać takie rzeczy. Za karę 10 zdrowasiek i 5 razy ojcze nasz!!!
Jeżeli administrował stroną z loginami to żaden problem.
Początek pierwszego zdania wszystko wyjaśnia.
Tak, aczkolwiek nie
A później wychodzą romanse nauczycieli z uczniami.
Najgorzej, jak potem taki zwichrowany człowiek zostaje prezydentem.
Racja racja
Chciałaś ośmieszyć kolegę, bo...? Nawet Ci plusa nie dam, bo zachowałaś się obrzydliwie.