#Wm06b

Wyznanie odnośnie pewnej historii, w której autor pisze, że w wieku 35 lat mieszka z rodzicami. Jest tam sporo komentarzy, że jest z nim coś nie tak, bo nie mieszka sam.
Opowiem jak to było ze mną i dlaczego długo byłam z rodzicami.

Mieszkałam w małym mieście z dużym bezrobociem. Pierwszą pracę miałam już w wieku 18 lat zaraz po skończeniu szkoły. Pól etatu za zawrotne 325 zł miesięcznie (tak, 19 lat temu były takie zarobki). Już wtedy wynajem najtańszego mieszkania w moim mieście trzykrotnie przewyższał moje zarobki. Szukałam oczywiście innej, lepiej płatnej pracy, aż w końcu po roku udało mi się dostać pracę w markecie na 3/4 etatu. Zarobki około 600 zł na miesiąc. Rozglądałam się za choćby pokojem do wynajęcia, ale najtańszy kosztował 450 zł, więc zostałoby mi 150 zł z wypłaty. No trochę mało na wyżywienie i ubranie się. Dorabiałam na roznoszeniu ulotek, ale też nie mogłam za bardzo poszaleć z dodatkową pracą, bo grafik w markecie zmieniał się co parę dni, bo a to ktoś zachorował, a to ktoś się zwolnił i to kolidowało z grafikiem w pracy dorywczej.
Później jakoś podnieśli najniższą krajową, ale podniosły się automatycznie ceny mieszkań, spożywki itp. I tak z 900 zł mieszkania podrożały do 1200.

W końcu w wieku 25 lat poznałam faceta i myślałam, że jakoś ułożymy sobie razem życie. Pracowałam wtedy w mieście oddalonym o 50 km od mojego miasta. Zarabiałam ok. 1300 zł na rękę, z czego 300 szło na dojazd. Oczywiście tam wynajem mieszkania to był koszt 1500 zł. Szukałam dorywczej pracy, żeby na to zarobić, ale ostatecznie nie znalazłam takiej, która nie kolidowałaby z godzinami mojej głównej pracy. W międzyczasie wynajmowałam pokoje u różnych ludzi, średnio co 3 miesiące u kogoś innego, ale z tym było sporo problemów, począwszy od grzebania mi w rzeczach po zabranianie mi się kąpać dłużej niż 3 minuty i częściej niż raz na trzy dni.

Mój facet przez pięć lat kategorycznie nie zgadzał się na zamieszkanie razem. Też mieszkał z rodzicami i znajdował milion wymówek - a to się boi, a to rodzice nie pozwalają. Ja byłam gotowa z nim zamieszkać, on nie. Więc siedziałam do trzydziestki z rodzicami, licząc, że mu się nagle odmieni. Rzuciłam go po tym, jak oznajmił, że może za kolejne 5 lat zamieszkamy razem.

Nadal próbowałam zrobić coś, by wynieść się od rodziców, miałam etat i brałam jeszcze prace dorywcze typu roznoszenie ulotek, opieka nad dziećmi, sprzątanie ludziom mieszkań, w sumie pracowałam dziennie ok. 12 godzin. Ale to były marne grosze, a w międzyczasie mieszkania drożały z roku na rok, wiec nadal nie mogłam nic wynająć.

W wieku 32 lat poznałam faceta, który chciał razem zamieszkać i w dopiero wieku 33 lat wyniosłam się od rodziców na dobre. Mimo że próbowałam już dużo wcześniej, ale oddawanie całej wypłaty na czynsz i głodowanie nie było w moich planach.
Takie są realia w Polsce.
ohlala Odpowiedz

Niektórzy Cię tutaj gnoją, a ja jednak powiem, że rozumiem. Nieprawdą jest, że każdy może się kształcić i iść do przodu, awansować. Bo ludzie są różni i mają różne ograniczenia. Fajnie jest się mądrzyć, gdy np. nie ma się problemów z przyswajaniem wiedzy, ma się talent do czegoś. Ale nie każdy tak ma, więc rzygać mi się chce, jak widzę wpisy typu: "omg, jesteś zbyt pasywna!1!". Wbijcie sobie do głowy, że istnieją ludzie bez talentu, bez umiejętności oraz ludzie mniej inteligentni. Trochę empatii i zrozumienia, że nie wszyscy są tacy, jak wy.

A a'propos długiego mieszkania z rodziną, to w wielu krajach jest to całkowicie normalne i Polska zdecydowanie nie jest wyznacznikiem tego, co właściwe. Nie, nie jesteśmy lepsi czy bardziej rozwinięci od innych.
Swoją drogą sama znałam kogoś, kto mieszkał z mamą, ponieważ to MAMY nie byłoby stać na samodzielne utrzymanie się, bo była na emeryturze.

ohlala

@Expatt

Wymieniłeś zawody, które wymagają nie tylko umiejętności, ale i talentu. To pokazuje, jak niewiele wiesz o tym, co polecasz ludziom (kosmetologia? człowieku, kosmetolog musi ukończyć studia! Miałeś na myśli kosmetyczkę, ale nawet ona musi mieć duże umiejętności, aby nie zrobić klientowi krzywdy).
Zawody, które tego nie wymagają, są słabo płatne. I wcale nie trzeba mieć niedorozwoju, wystarczy inteligencja niższa niż przeciętna.
Żyjesz w jakiejś bańce coachingowej, w której każdy może, tylko mu się nie chce. Jest mnóstwo ograniczeń i problemów, których pewnie nawet w życiu nie liznąłeś, ale bardzo łatwo jest Ci się wypowiadać z perspektywy osoby, która takich problemów nie miała.

ohlala

Nie, nie wyolbrzymiam, to Ty ich nie doceniasz i to jest w sumie przykre. Już pokazałeś, że nie masz pojęcia, czym się zajmują kosmetolodzy/kosmetyczki, więc po co w to brniesz? Prawda jest taka, że jak ktoś jest byle jakim fryzjerem/szwaczem/itd., to nadal będzie zarabiał byle jakie pieniądze. Moje zdolności manualne są całkiem niezłe, ale wiem, że nie nadawałabym się na krawcową czy fryzjerkę, nie ma szans. A z ciekawości poszukałam ofert dla krawcowych u mnie w (dużym) mieście i nigdzie nie podano zarobków, więc doskonale wiem, co to oznacza.

Ale nie ma o czym z Tobą gadać, skoro nadal nie rozumiesz bardzo prostej rzeczy - nie każdy ma te same możliwości i nie każdy jest na tyle mądry, aby nauczyć się konkretnego, dobrze płatnego zawodu. I nie ma to nic wspólnego z byciem "Księżniczką". Gadasz jak Ci wszyscy coache sukcesu, którzy ostatecznie zarabiają na tym, że innym się nie powodzi (nawet z ich radami, ha).

ohlala

A, zapomniałam o Ukraińcach. Nie wiem, w jakim magicznym mieście mieszkasz, ale u mnie owszem, Ukraińcy są i pewnie ciężko pracują, ale w większości w żabkach czy piekarniach jako sprzedawcy. Do tego gnieżdżą się w malutkich mieszkaniach po 3-4 osoby na niezbyt duży pokój (gdy przeglądam oferty mieszkań widzę te, które skierowane są do nich), żeby jak najmniej wydać z tego, co zarabiają. Nie wiem więc, co to ma udowadniać, skoro nadal mało zarabiają, tylko jest im dobrze, bo uciekli z jeszcze większej biedy.

Hvafaen

Z tego co zauważyłam Ukrainki radzą sobie świetnie jako kosmetyczki lub fryzjerki, tylko do nich chodzę. A w pokoikach mieszkają głownie budowlańcy i w większości nie chcą wyprowadzać się do Polski na stałe, dlatego oszczędzają.
Po drugie „jeszcze większej biedy”, skoro mieszkają w jednopokojowych mieszkankach według ciebie w 3-4 osoby to jak mieszkali na Ukrainie?😂 w klatkach?
Można zrobić nawet kurs robienia brwi lub rzęs i zarabiać bardzo dobrze. Ja robiłam paznokcie, gdy byłam w liceum. Można też być tymi od wosku lub sugaringu, do oderwania wosku z nóg pub waginy chyba nie trzeba talentu? Jesteś bardzo negatywna, to nie couching, takie rzeczy mówią ludzie, którym się w życiu udało przez ich własne zasługi. Każda zdrowa na umyśle osoba da radę skończyć jakieś kursy lub nawet łatwy kierunek. Jeżeli nie, to trzeba się zbadać. Nie wiem dlaczego próbujesz tak poniżyć innych ludzi i wmówić im, że są stworzeni do sprzątania kibli lub siedzenia na kasie, choć teraz podobno dobrze się tam zarabia.

Termalna

Expatt nie wiem jak u ciebie, ale u mnie na zadupiu za zawody jakie wymieniłeś dostaniesz góra 2-2,2 tys netto na miesiąc. Co śmieszne mimo, że jest to zadupie to mieszkania bez remontu, klimatem z PRLu kosztują 1500 na miesiąc + opłaty. 🤷🏻‍♀️
Wszystko na dobrą sprawę zależy od danego miasta.

DioBrando

Termalna - dokładnie, bardzo dużo zależy od miasta. Co innego wielkie miasto, gdzie mnóstwo ofert pracy, a co innego zadupie, gdzie mało ofert, a jak już się coś fajnego pojawi, to wymagania jak z kosmosu. Poza tym, niektórzy ludzie mają niską samoocenę, nie radzą sobie ze stresem, nie wiedzą co chcą w życiu robić. Jest tyle różnych czynników mających wpływ na sytuację finansową.

Termalna

Zmineralizowana sama prawda. Niestety w Polsce ciężko jest znaleźć dobrą pracę na tzw. start żeby móc z niej wyżyć. W wielu miejscach cena mieszkań = 3/4 minimalnej krajowej. W tym kraju niestety mamy ceny nierównomierne do zarobków i nie zanosi się na zmianę. :/

Kilian

@Expatt Zapomniałeś dodać, że te zarobki to brutto, a co za tym idzie, na rękę nie wychodzi wcale tak dużo.

Dahun2

@Expatt, pracowałam na szwalni. Zdecydowanie nie wystarczy "skończyć kursu lub szkoły zawodowej". Praca na szwalni jest ciężka, a większości szwalni pracuje się na akord bez podstawki. Nie dajesz rady nadążyć? To wypierd*laj.
Ja akurat pracowałam na szwalni gdzie pracownicy mieli najniższą krajową. Wiesz, że babeczki szwaczki/krawcowe skakały wręcz z radości bo mają aż tyle hajsu i jeszcze nie na akord.
Większość z nich zwiedziła wszystkie szwalnie w okolicy. I tak nawet nie dostawałeś najniższej to jeszcze na akord.
Ale moja znajoma pracowała na akord w innej szwalni, większość pracowników zostawała po godzinach by nadążyć. Czyli zamiast 8h siedziały po 12 lub więcej godzin. Ona niby była na pół etatu a siedziała tam razem z nimi po tyle godzin, aż nie zrezygnowała.

Fryzjerki, kosmetyczki itp. To są zawody wymagające zarówno wiedzy, doświadczenia i umiejętności.
A wszyscy mniej uzdolnieni nie dadzą rady pracować w zieleni czy w sortowni.
Ba w takich zawodach chętnie szuka się ludzi z niepełnosprawnościami.

checkit Odpowiedz

Wystarczy chcieć, a nie narzekać :)
Pracuję 8h dziennie, do tego mam pracę zdalną, która zajmuje mi teoretycznie ok. 100h miesięcznie (w praktyce jakieś 20h), chodzę na studia, piszę magisterkę, dokształcam się. Też mieszkam z rodzicami, ale w wieku 23 lat mam odłożone 100 tys. złotych na mieszkanie. Po zakończeniu studiów - wyprowadzka, zresztą już się rozglądam za jakimś małym lokum.
Może i żadna praca nie hańbi, ale jeśli w wieku 30 lat zamiast szukać normalnej pracy, która będzie Ci dawała jakąś w miarę satysfakcjonującą wypłatę szukasz gówno-prac dla nastolatków, to coś jest nie tak i trzeba iść na jakieś kursy kwalifikacyjne.

GeddyLee

ale jesteś zajebisty

bazienka

super, a ile dokladasz sie im do rachunkow?

checkit

Nie jestem zajebista, tylko pracowita. Wcale nie chodziło mi o jakieś "pokazanie się", chociaż mogło to tak zabrzmieć.
Nie zaprzeczam, że jestem z tego dumna, że udało mi się odłożyć pieniądze będąc na studiach - ale to był tylko i wyłącznie mój wybór, żeby tyle pracować (nie raz mam dość i padam na twarz i mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę, odpuścić). A dzięki uporowi osiągam jakiś tam swój cel i marzenie, którym jest kupienie mieszkania bez kredytu. Moja pierwsza praca w mieście była od razu po maturze w Cinema City, gdzie zarabiałam zawrotne 5.50 brutto na godzinę, do dziś pamiętam jak manager powiedział mi, gdy oznajmiłam mu, że w przyszłości chciałabym zarabiać z 3000 zł na rękę (teraz wydaje mi się mega mało), że nie mam na to szans i zaśmiał mi się w twarz. No to udowodniłam mu, po kilku latach, że można i więcej. Wystarczy po prostu chcieć pracować i nie łapać się każdej gówno-pracy, w której proponują nam psie pieniądze.
Abstrahując - ostatnio prowadziłam rozmowy kwalifikacyjne w miejscu, w którym pracuję (5 na 7 osób nawet nie zapytało się o wynagrodzenie - był to dla nich nieistotny czynnik (bo mają przez prawo zapewnioną najniższą krajową); w moim odczuciu dostały od razu punkty ujemne za to, że w ogóle nie pokazały się ze strony: stać mnie na więcej, niż niższa krajowa.

Bazienka - jeśli Cię to zadowoli, to nie dokładam się do rachunków - taka umowa między rodzicami a mną, że póki się uczę oni zapewniają mi mieszkanie. Ale nie oznacza to, że nie robię co tydzień zakupów dla całej rodziny, czy w ogóle jestem jakkolwiek wykluczona z finansów rodziny.

Wielu moich znajomych ze studiów, mimo zdalnego nauczania siedzi sobie w domu i kompletnie nie robi nic, nawet nie rozgląda się za pracą, bo tak im wygodnie.

bazienka

a to tak zyjac na garnuszku u mamy to kazdy potrafilby odlozyc, wystarczy, ze nie rozwalasz kasy, mieszkasz prawie bezkosztowo to mozna i 3/4 pensji miesiecznie odkladac
zadne osiagniecie

checkit

To pokaż mi tego każdego 😅
Wśród moich znajomych są tacy, którzy mieszkają u rodziców i tacy, którzy już się wyprowadzili (i większości z nich rodzice dalej pomagają finansowo, utrzymują im pokoje, dokładają do rachunków). Nikt nie ma odłożone na cokolwiek prawie nic, więc Twoja teoria do mnie nie przemawia. 💁
Dla Ciebie żadne osiągnięcie - dla mnie sukces :) dzięki temu nie będę musiała niedługo użerać się z kredytem i myśleć "jakoś to będzie"

Hvafaen

„Żadne osiągnięcie”
Zazdrość tu przez kogoś przemawia. To, że takie odkładanie pieniędzy jest łatwiejsze nie znaczy, że to żadne osiągniecie. A ty nie musisz tak ciągnąć ludzi w dół.
Checkit, sama jest 36 latką, bez partnera, mieszkającą z obcymi ludźmi, perspektyw na mieszkanie- żadnych.

bazienka

spoko, zarabiam powiedzmy 4k w uproszczeniu, zakupy raz w tygodniu plus moje potrzeby typu telefon, bilet to w porywach 500 zl, 3500 miesiecznie odlozone, 3000 jak sobie pofolguje, no bajka, 100 tys do odlozenia w 3 lata z palcem w odbycie
zastrzezenie mialam takie, ze jak ktos kasy nie rozwala
to, ze twoi znajomi nie maja oszczednosci nie znaczy, ze "nikt nie ma" xd

hva jestem 35latka (chociaz wg ciebie to "okolo 40"), w maju sie przeprowadzam, mam odlozone kilkadziesiat tysiecy pomimo samodzielnego utrzymywania sie od 20 roku zycia, takie to wg ciebie "zadne osiagniecie" xd, kompleksiaro z Pcimia Dolnego wannabe zona i modelka z gazetek Lidla :*

Hvafaen

Wmawiasz tak sobie, żeby poczuć się lepszą? Przestań myśleć, że praca modelki jest prestiżowa, to zwyczajna praca, tylko po to by się utrzymać, bo to nie jest to co będę robiła za 3 lata. Nigdy nie napisałam, że masz 40. Rocznikowo masz 36. Przez 15 lat odłożyłaś tylko kilkadziesiąt tysięcy? 😂 Jakie ty masz smutne życie, że bycie żoną to dla ciebie duże osiągnięcie? Każdy widzi jak żebrzesz o faceta. Zetrzyj kurz z między nóg, może to ci tak śmierdzi? Nie masz ani rodziny, ani faceta, ani mieszkania. W dodatku okropny charakter. Gdybym była tak brzydka jak ty byłabym milsza. Poza tym gratuluję około 40 będziesz wreszcie mogła zacząć żyć😂

bazienka

przez jakies 6 jesli cie to interesuje ;)
pisalas wczesniej ze jestem "kolo 40" wiec nie dopowiadaj sobie, bo jestem w stanie to znalezc xd
jestem z listopada, wiec w listopadzie bede miala 36, teraz mam 35 :*

oooo i kolejne wnioski z doopy, nie znasz mnie ale wiesz, ze
- nie mam rodziny (pudlo, mam 2 braci, mame, wujkow, dziadkow, kuzynostwo xd, faceta bede miala jak przyjdzie na to czas, nie biore byle czego, byle miec, a wlasnych dzieci miec nie chce)
- jestem brzydka (a na jakiej podstawie? literek na ekranie? czy omniemania ze jak ci jade w internecie, to musze byc brzydka? xd)
- bycie zona to osiagniecie- gdzie tak napisalam? konkret xd dziwie sie, ze takie chamidlo ktos chcial, i uwazam, ze maz jest tak samo zmyslony jak praca modelki i reszta twojego wizerunku
- mieszkanie... przeciez pisze, ze sie przeprowadzam xd
- pisze sie "spomiędzy" nie " z między"
jednak mam racje, jestes zwyczajnie tepa i glupawa plus wysnuwasz wnioski z doopy

mam realne zycie, dobrze zarabiam, a ty sobie fantazjujesz na swoj temat i lazisz za ludzmi w internecie by im dokopac
jakbys miala i prace, i meza, i studia do tego to nie mialabys
- czasu by przesiadywac pol dnia na niszowej stronie
- ochoty, by tu siedziec bo wolalabys spedzic ten czas z mezem, kolezankami, na nauce, imprezie itp., a nie dogadujac obcej babie w internecie xd
wiec moze twoje zycie nie jest tak idealne, jak je u przedstawiasz, a naprawde nikt cie nie lubi i pozostaje ci internetowy hejt? :*

bazienka

jakbym chciala miec chlopa/meza na sile, ot bylabym z typem, ktory rok za mna lazil i czeka do dzis az mi sie "odmieni" ;)
jeden proponwal mi sie tylkow tym roku przeniesc do Zar, inny do Lodzi, na brak powodzenia nie narzekam
a taka brzydka ponoc jestem xd

Zobacz więcej odpowiedzi (2)
avejabrawoja Odpowiedz

Jak mnie wk***rwia wtrącanie się ludzi w cudze życie.
Skoro ktoś mieszka z rodzicami mając 35, 40 lat to jego sprawa a nie społeczeństwa.
Ludzie, zluzujcie majty i dajcie żyć ludziom po swojemu.
Nikt wam nie zagląda do łóżka i nie doradza, nie wyśmiewa, więc ogarnijcie się.

rybaczki

Też tego nie rozumiem. Po co się tłumaczyć z tego, gdzie ktoś mieszka? Druga sprawa, po co teraz na siłę udowadniać autorce, że jest niezaradna, bo "za mało" zarabia? Uważam, że jest bardzo samodzielną kobietą i pracy się nie boi, problemem jest teraz jakas presją, że jak mieszkasz z rodzicami to jesteś nikim. A pomyślał ktoś może o tym, że mieszkanie z rodzicami to też opieka nad nimi? Jak ma się sam emeryt utrzymać z 1800zł teraz(!) Gdzie na wynajem byle jakiego pokoju idzie od 500 w górę. A raczej emeryt to studenckiego mieszkania nie pójdzie, tylko wolałby spokój i własny kąt? Co jak już nie będzie miał siły zrobić zakupów? Iść do DPS? Wiem, że dzieci nie są darmowymi opiekunkami, i się je wychowuje dla świata, ale generalnie tak ten system wygląda u podstaw człowieka - rodzic tobie wyciera dupę, a potem ty jemu.

Ebubu

Bo ludzie lubią oceniać innych, plotkować to wręcz uwielbiają. Nawet gdy się do tego nie przyznają...

HellBlazer Odpowiedz

Co zrobiłaś, żeby przez te ponad dziesięć lat zarabiać więcej? Z wyznania wynika, że dosłownie nic. Tak więc to nie są polskie realia, a zwyczajnie dałaś ciała.
Są studia, kursy, rozwój branż, przeprowadzki itp, a Ty nazywasz realiami zmiany kas w różnych sklepach i różne ulotki? Naprawdę?
Ludzie zarywają noce, żeby móc się dokształcać, żeby zmienić swoje życie na lepsze, a Ty nie robisz nic i mówisz, że to wina świata?
Czy przez tyle lat nie miałaś żadnych wątpliwości co do swojej teorii?

HerbataZCynamonem

Dobra, wkurwiliście mnie. Wszyscy wy mądralińscy, twierdzący, że można "zarywać noce, żeby się dokształcać" - spójrzcie gdzieś dalej, niż czubek własnego nosa i nie mierzcie innych swoją miarą. Co, jeśli kogoś fizycznie/psychicznie/emocjonalnie NIE STAĆ na to, żeby zarywać noce? Zresztą, co to w ogóle za życie? Tyrać długie lata, znajdując jeszcze czas na naukę, spać po 4 godziny? Co jeśli ktoś naprawdę nie jest wystarczająco inteligentny/ogarnięty/uparty, żeby tak żyć? Takich ludzi jest więcej, niż wam się wydaje. Nie każdy tak potrafi. Tak jak pisało tu kilka osób, problem z realiami jest taki, że za najniższą krajową nie można się utrzymać.

Ebubu

To wyprowadź się do mniejszego miasta gdzie jest mniejszy czynsz... W mniejszych miasteczkach też są te przysłowiowe kasy w Biedronkach. Dalej możesz zarabiać tyle samo ale koszty masz nawet o połowę mniejsze.

HellBlazer

Ej! Herbata uważa, że w ciągu ponad 10 lat nie można znaleźć chwili wolnego na naukę, bo to skonczy się załamaniem nerwowym.
Mamy debila na sali!

JMoriartyy Odpowiedz

Pie*dolenie, za przeproszeniem. 1500 zł za wynajem pokoju nie płacisz nawet w centrum Warszawy. I nie, nie ma takich warunków przy wynajmowaniu pokoju, takie sobie po prostu wybierałaś.
I nikt ci nie bronił się uczyć, żeby się nadawać do czegoś więcej niż rozdawania ulotek.

Ekoniks

Można tyle płacić w trójmieście ale za pokój dwuosobowy. Przy jednej osobie to 800-900 z opłatami

HerbataZCynamonem

Mowa była o mieszkaniu. O problemach z pokojami też była mowa.

Ebubu

To wyprowadż się do miasteczka obok. Czynsze jeszcze niższe, opłaty za wynajem również. I nie jest tak, że w małych miasteczkach nie ma pracy...

Dragomir Odpowiedz

W punkt. Nie każdy ma bogatych rodziców albo mieszkanie po babci na start. Dużo zdrowia i powodzenia w życiu życzę :)

Aswq Odpowiedz

Uuu to dużo było na te pół etatu. Pamiętam jak koleżanka pracowała pełny etat plus godziny nadliczbowe za 450 zł.. Ale takie czasy były i nie każdy umiał walczyć o swoje.

Rositta Odpowiedz

Rozumiem Cię. Ciężko jest wyrwać się bez pomocy w starcie. A z perspektywy czasu po doświadczeniach swoich i ludzi z mojego otoczenia widzę że to w większości wina naszych Rodziców... Od małego uczyli zamiast zaradności- uległość. W szczególności do nich samych i innych starszych ludzi. Co to za wymyśl żeby iść W świat do szkoły ?! Siedź tutaj, w sąsiednim miasteczku jest szkoła fryzjerska/ handlowa/ gastronomiczna. Wystarczy Ci! Studia? Jakie studia! Znajdź pracę i matce i ojcu pomóż! I tak tkwimy w tym błędnym kole że musimy pomagać, że musi nam wystarczyć to co mamy i nie powinniśmy chcieć więcej ( bo rodzice nie mieli)... Awans, podwyżka? Ale jak to tak mam iść do szefa i powiedzieć że UWAZAM ŻE MI SIĘ NALEŻY, ŻE DOBRZE WYKONUJE SWOJĄ PRACĘ I CHCIAŁA BYM ŻEBY TO DOCENIŁ??? nieeee trzeba być skromnym i się nie wychylać!!

Tak nas wychowywano. W szczególności w rodzinach biedniejszych- nie bez powodu istnieje określenie bieda pokoleniowa. Od małego jesteśmy wbijani w schemat, który powielamy bo nie wiemy że można inaczej. Poza tym samo gadanie nad głową " po co ci to" " nie dasz rady" i inne podcinanie skrzydeł ( chociaż nie zawsze jest to celowe podcinanie - wszak rodzice też nie wiedzą że twia w tym schemacie) nieźle potrafi namieszać w głowie...

Kilian Odpowiedz

Ja wyprowadziłem się od rodziców mając 27 lat, ale gdybym nie miał dziewczyny, to nadal bym z nimi mieszkał, bo sam nie dał bym rady tego utrzymać. Ceny mieszkań są z kosmosu.

Kornowl Odpowiedz

No nie wiem... 10 lat temu w wieku 18 lat poszłam do pierwszej pracy, liceum zaoczne. Przez rok zarabiałam 1300 zł, dokładając się do domu. Po roku wyjechałam na dwa lata za granicę, aby nie mieszkać dalej w domu. Wróciłam, spokojnie wynajmowałam pokój za 600 zł, pracowałam za 2200 (pewnie w jakimś markecie by było więcej, ale mi to pasowało, praca od pn do pt, 8 godzin dziennie, bez żadnych kwalifikacji). Więc nie wiem jakim cudem Ty wolałaś tak wegetować, tu już nawet nie chodzi o kwestię mieszkania z rodzicami.

Zobacz więcej komentarzy (9)
Dodaj anonimowe wyznanie