Jakiś czas temu w ramach głupiego zakładu połknąłem pająka krzyżaka. Pewnie nie byłoby tego wyznania, gdybym nie okazał się uczulony na jego jad czy co on tam ma. Oczywiście zdążył mnie dziabnąć przed połknięciem, co zakończyło się połową dnia na pogotowiu.
Dlaczego piszę o tym dzisiaj? Bo spotkałem na ulicy pielęgniarkę z tego pogotowia. Sądziłbym, że nie zapamiętują pacjentów... Cóż, najwyraźniej takich jak ja tak. Zapytała, czy wciąż gustuję w tak egzotycznej kuchni.
Dodaj anonimowe wyznanie
Bear Grylls byłby z Ciebie dumny
Mało brakowało, a Darwin też by był.
Będziesz legendą tego szpitala przez dobre kilka lat jeszcze.
Mogłeś powiedzieć że wpadł Ci do szklanki ;)
Albo, że był na członku kolegi.
Połknę tego pająka, o którym nie wiem czy ma jakiś jad, czy może mnie ukąsić i że potencjalnie może to się skończyć źle. Bo zakład. To już chyba selekcja naturalna.
Każdy pająk ma jad i może ukąsić.
Biedny pająk.
Takie sytuacje na pewno zapamiętują :D
Z jednej strony podziwiam, bo się boję pająków i o bliższym, świadomym kontakcie nie ma mowy, to jednak z drugiej... to, że krzyżaki są jadowite, to się na przyrodzie w podstawówce mówiło.
Kurcze, a tak mało brakowało do nagrody Darwina.
A śmiechom nie było końca!
A kierowca autobusu zaczął klaskać kolanem o czoło... Dajcie już spokój z tym śmiechom nie było końca -.-