#kGTrM

Od małego rodzice uczyli mnie jak reagować w sytuacjach, kiedy ktoś próbowałby mnie molestować albo ogólnie podejrzanie się w stosunku do mnie zachowywał. Robiliśmy scenki, w których jeden z rodziców wcielał się w rolę "prześladowcy", a ja miałam odpowiednio zareagować. Podczas tych lekcji zawsze się śmiałam. Po jakimś czasie okazało się, że wiedza ta była bardzo przydatna...

Miałam około 10 lat i tańczyłam z moim rówieśnikiem na weselu. Byłam ubrana w śliczną, długą, białą sukieneczkę. Najwidoczniej mojemu towarzyszowi się nie spodobała i postanowił sprawdzić co jest pod spodem... uniósł ją, a ja (jako szanująca się mała kobietka) wpadłam w histerię. Uciekłam od niego i pobiegłam do mamy krzycząc:
- MAMOOO! ON MNIE MOLESTUJE!!!

Historia śmieszna, ale morał jest taki - Rodzice, uczcie swoje dzieci takich rzeczy, kto wie, kiedy może się im to przydać, taka wiedza może im zaoszczędzić traumy, która wynika z molestowania.
Serwatka31 Odpowiedz

Nie chcę zaczynać dyskusji o tym, czy możliwość "spieprzenie roboty" i ewentualnych nadużyć (na Zachodzie zdarzało się, że do prowadzenia takich lekcji zgłaszali się pedofile), jest warta prowadzenia lekcji wychowania seksualnego.

To tu akurat w ogóle nie istotne.

Istotne jest to, że jak by wszyscy rodzice tak robili, jak ci w wyznaniu, tematu kłótni o wychowanie seksualne w ogóle nie musiało by być, i każdy bezpiecznie, szczęśliwie, bez nadużyć i złe poprowadzonej (w końcu polska szkoła) lekcji, uczył by własne dzieci odpowiednich zachowań, mając większe możliwości uważania na granicę i komfort dziecka, by samą w sobie naukę tego nie odczuło jako molestowania.

Wielkie brawa dla rodziców w wyznaniu i oby wszyscy tak robili!

Luuuuuuzik

Nie mogę traktować ciebie poważnie kiedy pod jednym z wyznań niedawno napisałaś, ze kazirodztwo jest okej. Straciłaś w moich oczach i to bardzo.

Serwatka31

Pisałam, że pod kilkoma warunkami:
1. Przynajmniej jedna osoba jest bezpłodna,
2. Obydwoje są dorośli,
3. Co oczywiste, nie mają żadnych innych zobowiązań typu związek,
4. Liczą się z tym, że ktoś może ich nie chcieć z tego powodu.
To, że ktoś potem nie będzie jednej z tych osób chciał bo będzie się np. brzydził, też jest okej.

Jeśli i pod tymi warunkami to, że ktoś pieprzy się z kimś, z kim normalnie nie powinien, jest dla Ciebie problemem, to wybacz, ale to Ty straciłeś w moich oczach i brzydzisz mnie na równi z ludźmi z zeszłego wieku, wytykający gejów.

Znaczy, jasne, możesz to komuś odradzać. Może to być szkodliwe dla psychiki. Ale dorośli ludzie mają prawo do wybierania rzeczy szkodliwych, nie bawmy się w Boga i system totalitarny.

Luuuuuuzik

Serwatka31 Wybacz, ale kazirodztwo nie jest okej i koniec kropka. Nie ważne, czy oboje są dorośli. Dla ciebie jest to normalne kiedy rodzic współżyje ze swoim dzieckiem? Jaka różnica czy dziecko jest już dorosłe, to i tak dziecko tej osoby. I jak możesz porównywać to do homoseksualizmu. Jak bardzo pokręcony trzeba mieć sposób myślenia, żeby mówić ze kazirodztwo jest okej. A wszystkie osoby, które cię popierają. Naprawdę nie przeszkadzałoby wam to gdyby nagle dwójka waszego rodzeństwa oznajmiła, ze są w sobie zakochani i postanawiają być razem? Albo gdyby wasza siostra, bądź brat wszedłby w związek z waszym rodzicem? Jeśli nie macie z tym problemów to albo kłamiecie albo jesteście nienormalni. Zaczynam podejrzewać, ze sama masz jakieś ,,ciągoty” do kazirodztwa skoro je tak bronisz.

Nihill

Luuuuuuzik
A gdy twoja druga połówka zostawia Cię dla rodzeństwa to nie masz nic do gadania i wszystko jest spoko? Istnieje coś takiego jak wolność i ważna rzecz - "wolność człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego" inaczej - to ich życie nie twoje. Mi tam kazirodztwo nie przeszkadza(no chyba że chcą mieć razem dziecko, to jest skazanie go na choroby genetyczne), homo, bi, trans, etc. też(choć przyznam że trochę to dla mnie dziwne, ale toleruję ich sprawa nie moja). Szczerze to od chyba zawsze maże o tym by mieć siostrę/kuzynkę i się w niej zakochać(a nie jestem jeszcze pełnoletni)(niestety mam tylko kuzynki, ale są duużo młodsze).

Uh, trochę chyba pomieszałem tam na górze, w skrócie żyj swoim życiem i miej wywalone na innych i tak nie masz na nich wpływu.

Luna2 Odpowiedz

Szacunek dla rodziców. :)

FoxyLadie Odpowiedz

Minusy? Jak dla mnie najlepsze wyznanie z ostatnich 5 stron.

Julson Odpowiedz

Gorzej, gdybyś w ogóle nie zareagowała.

BabierzBedau Odpowiedz

Antyludzkie korporacje jako miniaturowe królestwa antychrysta.

Zacznijmy od tego, że korporacji nie należy rozumieć tylko jako sieci biur, w których pracownicy zajmują się papierkową robotą. Przykładem niebiurowych korporacji może być chociażby linia lotnicza Emirates czy Świadkowie Jehowy. Schematy korporacyjne przenikają także do wielu innych branż jak na przykład medycyna czy wojsko. Ale nad tym nie będziemy się skupiać, dla uproszczenia przyjmijmy, że korporacja = typowa praca za biurkiem, demon = szef, antychryst = pracodawca.

1) Uzależnienie od siebie człowieka
Korporacje zatrudniają praktycznie tylko młodych ludzi nastawionych na szybki zysk, najlepiej jeszcze posiadających kredyt, gdyż tacy nie mogą się zbuntować.

2) Zaspokajanie potrzeb w zamian za posłuszeństwo
By pracować w największych światowych korporacjach pokroju Google nie trzeba nawet posiadać mieszkania, gdyż korporacja może i to zapewnić. Korporacje zapewniają pracownikom także bardzo często obiady, czy chociaż dobrze wyposażone kuchnie, by ci jak najmniej przebywali poza zakładem pracy. Ważnym elementem zaspokajania potrzeb człowieka z epoki późnego kapitalizmu są, tak zwane, integracje. Pracodawca zapewnia pracownikom dantejskie orgie, alkohol i nierzadko narkotyki. O tym nawet opowiadała moja matka, która pierwszy i jedyny raz zapaliła skręta na integracji organizowanej przez Polskie Radio. Tak, nasze podatki idą na narkotyki dla pracowników państwowych. Gdy pracownik jest wyżyty seksualnie i naćpany to wiadomo, że będzie wdzięczny swojemu dobroczyńcy.

BabierzBedau

3) Próba stworzenia jednego typu człowieka
Pracownicy korporacji nie różnią się zbytnio od siebie. Właściwie płeć to jedyna różnica, chociaż i to już powoli nic nie znaczy, bo pracownice nie rodzą dzieci. Ubiór ten sam (spodnie, koszula, marynarka i krawat; ewentualnie obcisłe spódnice, by szef mógł sobie popatrzeć i poklepać), funkcje te same, nawet zainteresowania korposzczurów są podobne - śmieszne filmiki z kotami czy pornograficzne seriale HBO. Oba te "hobby" można spełniać przed komputerem w pracy.

4) Niszczenie rodziny
Najlepiej by pracownik nie miał rodziny i był całkowicie oddany firmie. Jeśli już ma taką fanaberię, by zawrzeć związek małżeński, powinien dokonać tego aktu z innym pracownikiem. A dzieci? Jeśli będą, co mało prawdopodobne, to po prostu będą zaniedbywane. Praca i oddanie się szatanowi zwycięży nad ludzkimi odruchami. Najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy z normalnej rodziny jedna osoba idzie pracować do korpo. Taka rodzina musi się rozpaść, a pracodawca już o to zadba odpowiednią ilością kobiet/mężczyzn i narkotyków.

5) Korporacja jako sekta
Pomijając Świadków Jehowy, którzy odrzucają krzyż a czczą symbol JW[kropka]org, spójrzmy na religijne aspekty typowych korporacji, a nie są one inne niż u jehowych. Wszechobecna symbolika korporacji, nieomylność szefa, wmawianie, że trzeba się poświęcać dla firmy. Ważnym aspektem, poza piorącymi mózgi integracjami, są także różne kursy, które piorą mózg w sposób podświadomy, zaszczepiając chęć oddania życia za logo korporacji. Ponadto praca w korporacji oddala od Boga, gdyż kieruje człowieka na drogę hedonizmu i służby szatanowi, a przecież nie można służyć dwóm panom.

Memiczna

No dobra, ale co ma to wspólnego z wyznaniem?

Furiatka Odpowiedz

Dzięki, po 5973 wyznaniach na ten temat sama bym na to nie wpadła

Dodaj anonimowe wyznanie