#ZkSwH

Mój mąż zakochał się w innej. Nie, to nie jest kolejna historia o tym, jak źli są faceci.

Jesteśmy parą od 12 lat, a małżeństwem od 7. Mój mąż jest bardzo uczciwy, czasem aż za bardzo. Kocha mnie, nigdy nawet nie spojrzał na inną kobietę. Miał swoje wady, jak każdy, ale co do jego wierności nigdy nie miałam żadnych wątpliwości. W związku układało nam się raz lepiej, raz gorzej, jak wszędzie. Dużo razem przeszliśmy. Moją depresję po stracie dziecka, próby zapijania smutków alkoholem. Odpychałam go od siebie, ale on nigdy nie przestał o nas walczyć.
Od ponad roku było dobrze, naprawdę dobrze.

Kilka tygodni temu przyszedł do mnie i przyznał mi się, że chyba się zakochał. Poznał ją w pracy kilka miesięcy temu. Byli kilka razy na kawie. Nawet się pocałowali. Płakał, przepraszał, bo myślał, że nigdy nie pokocha kogoś innego, myślał, że jestem tą jedyną.

Znam go bardzo dobrze. Nie byłam zła. Byłam zaskoczona tak samo jak on. Jeżeli pokochał kogoś innego, to musi być to niesamowita osoba. Miał tyle okazji, żeby być z naprawdę ładnymi kobietami, dużo chciało się z nim umówić, ale nigdy nawet nie spojrzał na inną. Co mu miałam odpowiedzieć? Chyba nie ma dobrych słów na taką okazję. Powiedziałam tylko, że nic się nie stało i go przytuliłam. Ja też płakałam. Było mi przykro, ale co miałam zrobić? Kazać mu zostać ze mną, bo jesteśmy małżeństwem, bo tak wypada, nawet jeśli przestał mnie kochać? Było nam razem dobrze, ale nigdy nic na siłę.

Uzgodniliśmy, że nie będziemy spieszyć się z rozwodem. Wyprowadził się i chyba jest z nią szczęśliwy. Wiem, że ma wyrzuty sumienia w stosunku do mnie, ale niepotrzebnie. Kocham go i zawsze będę, zawsze znajdzie we mnie oparcie, ale jeśli pokochał kogoś bardziej, to cieszę się, że powiedział mi o tym. Może jestem dziwna, ale chcę dla niego jak najlepiej. Nie czuję się też jakoś okropnie skrzywdzona. Przez chwilę nawet myślałam, że może ja go po prostu nie kocham, no ale przecież przez te 12 lat nigdy nie szukałam nikogo na boku, było nam razem dobrze w każdym aspekcie. On miał być ojcem moich dzieci, więc to chyba jednak była miłość.
KryzysTworczy Odpowiedz

To jedna ze smutniejszych rzeczy, jakie ostatnio czytałam.

tekila

Ja też. Aż naszła mnie refleksja co sama bym w takiej sytuacji zrobiła. Mam jedynie nadzieję, że nigdy się nie dowiem.

piekielnaGo Odpowiedz

i tak to mega smutne

Samanti Odpowiedz

Normalnie zatkało mnie i nie wiem co napisać.

Maly406 Odpowiedz

Tak, to jest miłość

Ckawka

Uważam, że powinnaś o niego zawalczyć. Odpychałaś go od siebie, a on walczył. Zrób teraz to samo! Umówcie się na kawę, zapytaj czy chciałby się na nowo w Tobie zakochać. Powiedz, że Ci zależy, że nie poddasz się bez walki, przypomnij, że on też się nie poddał.
Bez natarczywosci, bez złości, bez desperacji. Tak wprost z szacunkiem, delikatnością, uczciwością.

Niezywa Odpowiedz

Przynajmniej był szczery... Ale po przeczytaniu tego i tak czuję niesmak.

asdasdasd123 Odpowiedz

zakochać się w kimś innym to nic złego. Praktycznie każdego kto wychodzi z domu a jest odpowiednio długo w związku to czeka. Najczęściej to ktoś z pracy z kim codziennie się spotykasz. To nic złego. Pytanie co z tym zakochanie człowiek robi. Jeśli w to brnie bo ma przekonanie że będzie szczęśliwy i rozwala to co ma teraz to raczej nic dobrego. Trzeba pracować na tym coś się ma a nie szukać nowego. Miłość to nie zakochanie. Zakochanie to chwilowe uczucia, miłość to praca dla kogoś. Za kilka lat mąż być może będzie przeżywał to samo co z teraz z Tobą... Na niepotrzebne zakochanie jest jeden (sprawdzony przezemnie sposób) nic nie robić, nie wykonywać żadnych ruchów, nie szukać kontaktów z tą osobą i przeczekać w bólu miesiąc lub dwa. Po problemie, terat znika :-) Na marginesie, lubie przysłowie - Jak Ci źle z kobietą to pamiętaj że zawsze możesz zmienić kobietę ale pamiętaj że to niczego nie zmienia :-)

damasu Odpowiedz

Chyba serce by mi pękło w takiej sytuacji

JHI Odpowiedz

Masz bardzo dobre serce.

Kokokoyg

Po prostu to nie kocha. Przyzwyczaiła się po prostu do niego

Aswq Odpowiedz

Szkoda, że nie próbowaliście odzyskać tej swojej miłości.. Kochasz go bo pozwoliłaś mu odejść, a on? Może to przypadkowe zauroczenie.. Szkoda :(

Yaspis Odpowiedz

Kochać kogoś, to czasem oznacza pozwolić tej osobie odejść. Nawet silne uczucie może się skończyć i skoro potrafiliście rozstać się w pełnym zrozumieniu to tylko świadczy o wzajemnym szacunku i uczciwości.

Karmelita

Gdyby szacunek był wzajemny jej mąż porozmawiałby z nią zanim zaczął się spotykać potajemnie z tą drugą, a tym bardziej zanim ją pocałował.

Uzytkownik404

Ona spokojnie pozwoliła mu odejść i nawet nie ma mu tego za złe - to niewątpliwie szlachetna, bezinteresowna postawa, świadczącą o tym, że ona przekłada jego szczęście nad własne. Ale on - zauroczył się w innej i pomimo, że ma żonę, postanowił się z nią spotykać, pozwalając temu zauroczeniu się rozwinąć - to na pewno nie świadczy o szacunku i uczciwości :/

Yaspis

Uzytkownik404, bycie w związku nie jest równoznaczne z tym, że nie widujesz się już z innymi ludźmi. Spotkanie przy kawie to nie zdrada, a z zauroczenia czy zakochania nie zawsze od razu trzeba zdać sobie sprawę.

Uzytkownik404

Nie uważam, że bycie w związku jest równoznaczne z rezygnacją że spotkań z innymi. Wręcz przeciwnie, myślę, że zdrowo jest czasem gdzieś wyjść bez drugiej połówki.
Jednak jak jestem w szczęśliwym, stabilnym związku i spotykam kogoś innego, do kogo zaczynam czuć miętę, to ograniczam kontakty, a nie szukam okazji, żeby się spotykać sam na sam (zakładam, że żonaty facet nie całował nowej "miłości" przy znajomych).
Nowo poznana osoba, którą się widziało w pracy (a więc prawdopodobnie w ładnym stroju, makijażu etc.) może się wydawać atrakcyjniejsza od żony - znanej od lat, w zdrowiu i chorobie, a więc też w najmniej korzystnych sytuacjach. Nowa znajomość dostarcza też większych emocji, niż wieloletni związek, w który zapewne wdała się już pewna rutyna.
Dojrzały, kochający i szanujący żonę facet powinien mieć tego świadomość...chyba, że czegoś zabrakło - miłości, szacunku albo dojrzałości...albo wszystkiego na raz 🙄

Yaspis

Nie wiemy dokładnie jak to się rozwinęło, jednak trzeba przyznać, że facet nie ciągnął latami romansu za plecami żony, tylko właściwie od razu powiedział co i jak. Może nie jest to nic godnego pochwały, ale uważam, że, zważywszy na sytuację, zachował się naprawdę uczciwie.

Zobacz więcej komentarzy (34)
Dodaj anonimowe wyznanie