#a4v0N

Otarliście się kiedyś o śmierć tak blisko, że jej stęchły oddech połaskotał was po karku? Kiedyś, jeżdżąc sobie po Peru, zachciałem zobaczyć słynne linie z Nazca – to leciwe geoglify pokrywające jedną z pustyń na zachodzie kraju. Aby je zobaczyć, można skorzystać z prymitywnych konstrukcji służących za wieże widokowe, albo skorzystać z usług lokalnego lotniska. Dziesięć lat temu startowały stamtąd stare, kilkuosobowe, rozklekotane samoloty. Ogorzały pilot kalkulował sobie „na oko” ile benzyny trzeba zalać i zabierał ekipę na pokład maszyny, która od kilku dekad powinna dokonywać żywota na jakimś peruwiańskim złomowisku. Czasem dochodziło do awarii, czasem kończyło się paliwo… Na szczęście niedaleko znajdowała się Panamericana – długa droga ciągnąca się przez całe południowoamerykańskie wybrzeże, więc w razie kłopotów samoloty lądowały na asfalcie. Nie zawsze jednak miały na to szansę.

Na lotnisku nie było nic poza pasem startowym i budą służącą za lotnisko, stragan z pamiątkami oraz kiosk z czipsami i colą. Zmęczony upiornym upałem i klimatem tak suchym, że byłem już o krok od mumifikacji za życia, poczłapałem do wspomnianej budy po jakiś napój. Wówczas to jak na złość zjawił się pilot samolotu, którym miałem lecieć. Korzystając z zamieszania i mojej chwilowej nieobecności, jakiś facet wcisnął się na moje miejsce. Kiedy wychodziłem z budynku sącząc gazowany płynny ulepek, zobaczyłem wzbijającą się Cessnę. Napój kosztował mnie pół godziny czekania na moją kolej i, jak się wkrótce okazało – była to doprawdy niska cena za uratowanie mi życia. Samolot rozbił się dziesięć minut później. Wszyscy zginęli.

Nawet nie wiecie, jak bardzo dziękuję losowi, że pragnienie wygrało wówczas z moją silną wolą. Mógłbym dziś nie pisać tych słów.
Toniec Odpowiedz

Podziwiam że w ogóle pomyślałeś, że wycieczka takimi samolotem to dobry pomysł. Podziwiam albo może prędzej współczuję osądu.

AleksanderV

Już tak nie przeżywaj.

Kotkot Odpowiedz

Kojarzycie piece kaflowe w starych kamienicach? Wynajmowałam kiedyś pokój z takim, po tym jak się z niego wyprowadziłam następna lokatorka prawie umarła bo nagle ten piecyk sie zablokował. Czasem o tym mysle że jakbym dalej w tym pokoju mieszkała może bym nie miała tyle szczęścia co ona(bo ja ktoś odwiedził i znalazł jak była wpółprzytomna) i bym umarła w tak w wieku 21 lat...

JMoriartyy Odpowiedz

Chyba jesteś jakimś niespełnionym pisarzem, strasznie wymyślny styl na taką historyjkę. A, no i nie otarłeś się o śmierć.

Selevan1

W pewnym sensie jednak tak.

Selevan1

Aha, dobra, nie zauważyłem nicka.

JoseLuisDiez Odpowiedz

W sumie to miałem parę takich historii:
Wypadek samochodowy - wg. statystyk 80-90% osób w takiej sytuacji ginie na miejscu, ja miałem tylko parę połamanych kości i zadrapań.
Katastrofa kolejowa - wykoleił się pociąg, którym zwykle jeździłem, ale tego dnia musiałem pojechać wcześniejszym
Niedoszła katastrofa kolejowa - 2 pociągi znalazły się na tym samym torze, ale zdążyły zahamować jakieś 20 m od siebie.
Topiłem się w stawie - miałem ~~6 lat.
Będąc dzieckiem bawiłem się na budowie, doszło tam później do wypadku, w którym zginęło inne dziecko.
Mając jakieś 2-3 lata dostałem gorączki - temperatura wyszła poza skalę szpitalnych termometrów.
Spadła na mnie dachówka, a innym razem lampa - chybiły o parę cm.
O sytuacjach, gdy refleks i ostrożność uratowały mi życie nie wspominając.

SvenskKatt Odpowiedz

Mam bardzo silne przeczucie, że wiem, kto jest autorem wyznania. Ten sposób pisania wydaje się dość charakterystyczny. Jestem ciekawa czy inni też tak myślą

Hvafaen

Nie mam pojęcia.

PinkRoom

Może nas oświecisz, bo chyba nikomu innemu się to nijak nie kojarzy.

HerbataZCynamonem

Retiro? :O

Qehayoii Odpowiedz

Na swiecie roi sie od ludzi ktorzy unikneli smierci dzieki niesamowitym zbiegom okolicznosci. Dzieje sie tak dlatego ze tych ktorzy nie unikneli i zginieli czy to zwyczajnie czy to w wyniku niesamowitego zbiegu okolicznosci (np. podsiadajac faceta ktory wyszedl po cole zeby zalapac sie na wczesniejszy lot ;) ) już wsród nas nie ma a juz tym bardziej nie opisuja swoich historii w internecie...

Taki blad poznawczy. Cos jak zakladanie ze ludzie ktorzy przeszli jakies nieziemsko wymagajace/ciezkie fizycznie wydarzenia sa w wyniku nich jacys lepsi/silniejsi - a prawda jest taka, ze jesli bylo bardzo ciezko to przezyli tylko ci z kondycja olimpijczyka i mentalna sila mistrza zen, a tacy ludzie zyja dluzej i w lepszej kondycji niz wypadkowa reszty spoleczenstwa *poniewaz juz na starcie mieli kondycje olimpijczyka i mentalna sile mistrza zen*

BezczelnymOkiem Odpowiedz

Oszukać przeznaczenie

Fugu Odpowiedz

Bylam tam 8 lat temu. Chyba przez te dwa lata musialo sie bardzo duzo zmienic, bo nie przypominam sobie aby np. pilot sobie "na oko" lal paliwa. Zreszta taki lot bookowalo sie wczesniej, wiec cola ( a chyba raczej inca cola) nie powinna spowodowac 30 min opoznienia, bo ktos ci wszedl na miejsce. Nie mniej jednak lot malo przyjemny, 3 z 4 pasazerow bylo zielonych po wyjsciu (ze mna wlacznie), ale warty.

niewiemjakikik Odpowiedz

Ja i tak Ci zazdroszczę bo wyjechałeś do Peru a Tosia do Gowidlina.

Dodaj anonimowe wyznanie