#cxiZu

Pracuję w domu dziecka od kilku lat. Uwielbiam swoją pracę, uwielbiam moje dzieci. Bo to są MOJE dzieci. Jestem dla nich mamą na zmiany - odrabiam z nimi lekcje, zaprowadzam i odbieram ze szkoły, jestem powierniczką sekretów, gotuję, sprzątam. Przytulam je, całuję i biorę na kolana. Ale moje dzieci to nie są "zwykłe" dzieci. To są dzieci z orzeczeniami, niepełnosprawnościami. Pełen zakres - zespoły, FAS-y, autyzmy, upośledzenia. Praca jest ciężka. Czasem niebezpieczna. I wiecie co boli mnie najbardziej? Dwie rzeczy - ludzie pro life oraz głupie teksty. Dlaczego bolą mnie prolajfy? Ano dlatego, że odkąd pracuję NIKT deklarujący się jako pro life, ani jedna osoba nie zadała sobie trudu, aby przyjść i zobaczyć, jak wygląda życie takich dzieci, natomiast są pierwsi do krzyczenia "TAKIE dziecko też ma prawo do życia!", albo coś w stylu "dzieci z zespołem Downa kochają bardziej, tylko mają inne buzie!". No więc nie. Te dzieciaczki, moje dzieci, pewnego dnia będą dorosłe. I to już nie będą aniołki z "inną buzią". To będą dorośli ludzie z dużym popędem seksualnym, silni.

Sytuacja z wczoraj - dziewczynka z zespołem Downa, lat 13. Niepohamowany apetyt, przez co waży 92 kg przy wzroście 170. Olbrzymia siła i problemy z percepcją, nie zdaje sobie sprawy, że używa dużej siły. A co więcej - czyjś ból ją cieszy. Uśmiecha się i mówi "szkoda, że nie mocniej!". Ta dziewczynka poproszona o kąpiel złapała mnie za nadgarstek i... wykręciła go. Jak lalce. Ból niesamowity. Ale to przecież tylko kochany aniołek "z inną buzią", co "kocha bardziej"... No nie.
Dziewczynka ma miesiączkę, od 3 dni odmawia kąpieli, mycia zębów, przyjmowania leków. Cuchnie od niej niesamowicie (zdarza jej się czasem zabrudzić kałem, bo nie zawsze "utrzyma"), śpi i chodzi w jednym ubraniu od 3 dni.

No i ja się pytam, gdzie te prolajfy? Gdzie te osoby mówiące o świętości życia, gdy to właśnie "święte życie" siedzi w pokoju z kupą w majtkach, brudne, agresywne i stanowiące zagrożenie?
ad13 Odpowiedz

Zgadzam się zarówno z treścią wyznania, jak i komentarzem rock.
Prolife nie jest w stanie pojąć, że czasem to właśnie urodzenie dziecka, nie przerwanie ciąży, jest wielkim egoizmem, a skazywanie go na życie w cierpieniu i nieszczęściu, największym okrucieństwem. I tego z kolei ja nie potrafię zrozumieć, chociaż naprawdę wiele razy próbowałam.

5555666777

To prawda. Mam ciotkę i wuja w Niemczech. Ona Polka on Niemiec. Urodziła im się córka - Wiktoria. Ma zespół Downa i jest jak to mówi wuj 6 w totka. Bo cierpi na wszystkie ciężkie dolegliwości jakie wiążą się z tym zespołem. Wysiadają jej narządy, ledwo chodzi i nie mówi, ma 25 lat. Ciotka kocha ją bardzo, ale kiedyś w ostrym załamaniu depresyjnym płakała, że nie ma tego kontaktu nawet użyła określenia „bryła mięsa”. Pamiętam, ze jako dziecko bałam się Wiki bo sile miała ogromna i strasznie pluła. Oni nie maja więcej dzieci, zestarzeli się i nie dają już sobie z nią rady. Ale nie chcą jej oddać do ośrodka bo u tych dzieci popęd seksualny jest ogromny jak wspomniała autorka i kiedyś na jakiejś terapii chłopiec o tej samej przypadłości próbował Wiktorię zgwałcić. Chociaż pomoc państwa jest dużo większa nie będę się nawet rozpisywać jak wielki brzemię to jest, zwłaszcza psychiczne.
Mama wiktorii ma teraz największy strach, co się z nią stanie po ich śmierci (Są dosyć wiekowi). Czy ktoś będzie się nad nią znęcał? Przywiązywał do łóżka? Czy ciotka żałuje, że urodziła Wiktorię, czy wiedziała, że będzie Down? Nie wiem, nie rozmawiałam z nia o tym nigdy, ale mama mi opowiadała, ze jak jak byłam mała (jestem młodsza 3 lata od Wiki) to na wspólnych wakacjach ciotka zapytała ją czy może poprowadzić wózek ze mną promenadą, żeby przez chwile ludzie myśleli, ze jestem jej dzieckiem. Wiem, że nikt kto nie był postawiony w takiej sytuacji nie ma prawa podjąć decyzji za nią. Czy powinna urodzić czy nie. To nie są czerno-białe sytuacje to są osobiste tragedie.

Aura90

@5555666777 No właśnie, wszystko jest "dobrze" dokąd rodzice żyją i chce im się o tę osobę dbać. Niekiedy rodzice próbują w pewien sposób ubezpieczyć dziecko i starają się o kolejne, żeby w przyszłości zaopiekowało/ły się tym chorym i jeszcze samymi rodzicami na starość. Ale moim zdaniem, to takie samo sku*wysyństwo, jak świadome rodzenie dziecka niezdolnego do samodzielnej egzystencji - bo z jakiej racji rodzeństwo ma dostawać w pakiecie taki ciężar? Abstrahując już, że jak jedno dziecko rodzi się chore, to zwiększa się ryzyko choroby u kolejnego. Pół biedy, gdy niepełnosprawność jest lekka lub umiarkowana i da się chorą osobę względnie przystosować do życia, ale to już loteria. Dodatkowym problemem, o którym się nie mówi, jest to, że zdrowe rodzeństwo chorego dziecka często jest zaniedbywane emocjonalnie, ponieważ "sobie poradzi". I później jest zgrzyt "dlaczego nam nie pomagasz, przecież wszystko Ci daliśmy!"...

JMoriartyy Odpowiedz

Oni się nazywają prolife, ale tak naprawdę są tylko prouro.
I w ogóle to nie ma żadnego związku z miłością do dzieci, to tylko narzędzie polityczne.

Dak Odpowiedz

Mnie po prostu najbardziej zastanawia dlaczego kogokolwiek obchodzi "śmierć" cudzego dziecka w stadium w którym nawet nie czuło bólu i nie było świadome swojego istnienia, jakie to ma znaczenie dla całkowicie obcej osoby.
Nie wspominając o tym jak wiele uwagi poświęcają temu różni ludzie, to raptem 1076 przypadków w całym 2018 roku i 1110 w 2019.

rutabo

Mnie tez nie obchodzi smierć innych ludzi, zwłaszcza tych w spiaczce, narkozie, w końcu nie sa świadomi i nie czuja bólu.

Dak

Z całą pewnością jest to osobista tragedia rodziny takiej osoby i jej bliskich ale nie, jako osoba trzecia dalej nie widzę dlaczego miałbym się tym przejmować.

JMoriartyy

Boruta, tak świetny argument. Bo przecież każdy wie, że zarodki też mają swoje życie, nadzieje, marzenia, pasje, przyjaciół... xD

rutabo

@rockandrollqueen Tak wspieram kopanie studni w Afryce i budowe szkół by pozostali u siebie. Staram sie kupowac produkty Fair Trade, uważam za czyste sku@#$%two ze na nieprzerobiona kawe jest cło 7% a na gotowa juz kilkanaście czy kilkadziesiat. Co wiosne jeżdzimy do lasu i nieuzytki sprzatać dzikie wysypiska. Na wiecej nie mam czasu.

@JMoriartyy A jakie ndzieje i pasje ma ktoś w spiaczce czy pod narkoza? Nie ma żadnych bo nie jest świadomy. No chyba że chcesz mi powiedziec że narkoza nie jest stanem permanentnym, to wtedy sie zgodzę.

rutabo

@rockandrollqueen Rzadko kiedy człowiek podejmuje swiadomie decyzje o eutanazji, zqazwyczaj jest to powodowane cierpieniem, brakiem odpowiednich srodków. Ale w wiekszosci sa to dojrzałe samodzielne decyzje, czasami wołanie o pomoc jak w przypadku kolesia z Polski co został warzywkiem, i chciał umrzeć. Teraz pomaga w terapi osób niepełnosprawnych, ma specjalistyczny sprzet i zrobił doktorat. Tak wiec to zupełnie inny temat.

I tylko musisz uważac bo pewna osoba chora na alzheimera podpisała taki cyrograf a potem sie rozmysliła a rodzinka i tak ja usmierciła. Niezłe zbydlencenie, no ale jak za zabiegiem idzie kasa to człowiek staje sie towarem, jak w przypadku aborcji.

ohlala

O jaka byłabym szczęśliwa, gdybym mogła podpisać "cyrograf", żeby zakończono moje życie, jeśli będę kiedyś warzywkiem lub będę tak chora/sparaliżowana, że nie będę mogła sama tego zrobić. Ale w Polsce jest zbyt duży kult cierpienia na coś takiego.

bazienka

ja tez poprosze, jak bede miala demencje/alzheimera, jak bede robila pod siebie, jakby mnie sparalizowalo, jakbym byla dla najblizszych ciezarem
albo jakbym miala tysiaka emerytury, za co nawet mieszkania sie nie wynajmie
bardzo chetnie przyjme zloty strzal w szpitalu

JMoriartyy

Jestem 100% za eutanazją w przypadkach, kiedy zainteresowany sam moze podjąć decyzję. W innych to nie do końca, a z Alzheimerem to w ogóle jest raczej problematyczna sytuacja. Tak naprawdę nie wiemy, co ta osoba czuje i wcale nie ma dowodów na to, że cierpi. To się wydaje koszmarne z perspektywy człowieka świadomego, ale jak już jesteś w takim stanie wcale tak nie musi być.

bazienka

no ok, ale jesli teraz swiadomie jestem w stanie podjac decyzje, ze z alzheimerem to ja nie chce zyc, to czemu nie?
nie chce byc potencjalnym zagrozeniem dla siebie i otoczenia, nie chce byc ciezarem- to nie chodzi nawet o cierpienie

ohlala

Ja się podpinam pod bazię tutaj. Teraz, jako osoba w pełni władz umysłowych, w 100% jestem za eutanazją mnie, gdy już nie będę panować nad swoim umysłem. Bo nie myślę tylko o sobie, ale też o osobach, które będą się mną zajmować i pieniądzach, które na to pójdą (a nie jestem z bogatej rodziny). To jest ogromny ciężar dla innych, często też ogromne wyrzeczenie. A mi będzie wtedy tak naprawdę wszystko jedno, bo i tak nie będę wiedziała, co się dzieje.

Zobacz więcej odpowiedzi (1)
Imaginarium Odpowiedz

Bo pseudoszczytne hasła najłatwiej jest krzyczeć z odległości, kiedy ich realizacja nie spada na nasze barki, nie dotyczy nas i nic nie kosztuje.

ohlala Odpowiedz

Pro-life? Znam tylko pro-birth.

GeddyLee Odpowiedz

wyznanie pod gównoburzę

Hypnosis

@GeddyLee dokładnie.

Inu

Zgadzam się z punktem widzenia opisanym w wyznaniu, ale też myślę że jest wymyślone i napisane pod gównoburzę. Chociażby dlatego, że autorka na początku zachwyca się jak ważne są dla niej te upośledzone dzieci o ktore dba, a pózniej w moim zdaniem przykry sposób pisze o tej dziewczynie z zespołem downa.

anq

To znaczy nie wiem, nie mogę napisać, że od dziewczyny po prostu śmierdzi, ponieważ nie zmienia ubrań i zdarza jej się załatwić w majtki, bo to przykre?

Finia Odpowiedz

Nie prolife tylko antychoice.

Onaczylija777 Odpowiedz

Masz rację, ludziom łatwo oceniać innych, ale nie potrafią postawić się na mkejscu 2 osoby i poczuć co ona czuje w sytuacji kiedy dziecko bedzie chore i prawdopodobnie nigdy się nie usamodzielni. Ba. Będzie żyło dluzej niz ta matka, ojciec - wady genetyczne częściej zdażaja się w późnych ciążach. Podziwiam takich ludzi jak ty, dziękuję za Twoją pracę.

anuszkapapuszka Odpowiedz

autorko -DOKŁADNIE. Zgadzam się w 100%.

Missdot1 Odpowiedz

Bardzo się zgadzam! Pracuję w ośrodku prowadzącym szkole i przedszkole specjalne dla niepełnosprawnych dzieci (mam niestety wrażenie, że dla większości jedyna niepełnosprawność wśród dzieci =zespół Downa), niestety to tylko część schorzeń. Istnieją inne choroby genetyczne (całe mnóstwo i to takich o których nigdy nie słyszeliście i nie usłyszycie), mózgowe porażenie dziecięce, niepełnosprawności sprzężone fizyczne+umysłowe. Ten kto nigdy nie był w takim ośrodku jak nasz nie zdaje sobie sprawy z ogromu cierpienia i bezsensu systemowego w który wpadają rodziny naszych podopiecznych. Tego bólu i cierpienia nie da się opisać - setki napadów padaczkowych dziennie przy lekoopornych padaczkach, ból wynikający ze spastyki i ciągłego napięcia mieści, przykurcze, skoliozy, wiotkie mięśnie powodujące ksztuszenie i podduszanie się z każdym kęsem/łykiem. Pracujemy w ciągłym płaczu dzieci, które nie rozumieją co się z nimi dzieje. Cześć naszych dzieci odchodzi z błahych powodów np. przegrzanie przy upale, zakrztuszenie w nocy ślina, niewydolność oddechowa spowodowana deformacjami kości. Wszystkich obrońców urodzeń (nie mylmy z obroną życia o nie nie) zapraszam do siebie na wolontariat, tak minimum z miesiąc, ciągłej opieki, karmienia, przewijania, walki z wrzaskiem z bólu przy każdym ruchu czy zmianie pozycji. Nie obawiajcie się moich podopiecznych- wysłanie 10zl na randomowa Kasie zbierająca na operację w USA nie zapozna Was z problemem niepełnosprawności. I mówię to ja - pracownik sektora medycznego i nauczyciel pracujący z niepełnosprawnymi, osoba posiadająca mnóstwo współczucia i zrozumienia. Lubię moich podopiecznych, ale czasem też bywam nimi zmęczona, jak każdy z was w swojej pracy. Nie ma wystarczającej pomocy finansowej ani wczasów wytchnieniowych dla rodzin. Rodziny są z tym same od początku do końca życia. Matki poświecaja życie na opieke, ojcowie pracuja na 3 zmiany, rodzeństwo wychowuje się samo i musi sobie radzić samo. Wiele osób tego nie dźwiga. Pro-birth walcie

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie