#efvYC
Leżałam na leżaku ciesząc się słońcem, gdy nagle usłyszałam "Cholera, zapomniałem kremu do opalania! Spalę się i będę straszył przez najbliższe dni!". Pomyślałam, że ja mam sporo kremu, więc mogę się podzielić, bo co mi szkodzi. Odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał monolog i otworzyłam oczy. Chłopak średniej urody, ale równocześnie bardzo interesujący. "Weź mój krem, nie chce mieć cię później na sumieniu, że obłazisz ze skóry jak wąż" powiedziałam i tak się w sumie zaczęło. Na początku rozmawialiśmy o samych wężach, później tematy leciały jeden po drugim. Naprawdę świetnie mi się z nim rozmawiało!
Zaczęliśmy spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, było naprawdę miło. Okazał się bardzo sympatycznym i inteligentnym facetem z poczuciem humoru podobnym do mojego. Wyjazd dobiegał końca, trzeba było stopniowo oswajać się z tą myślą. Dwa dni przed moim wyjazdem powiedział mi, że jest zauroczony i nie chciałby rezygnować ze mnie tylko dlatego, że wczasy się kończą. Poczułam, że mogę mu zaufać i powiedziałam to samo. Tak czułam, nadal czuję.
Wróciłam do Polski, on wrócił po niecałym tygodniu. Dzieli nas 50 km, więc stwierdziliśmy, że spróbujemy. Uczymy się siebie, poznajemy, chcemy być razem.
Wszystko fajnie się układało, do czasu...
Przedstawiłam go moim dwóm przyjaciółkom. Wiecie, co usłyszałam? Że większego brzydala znaleźć sobie nie mogłam, że nie dziwne, że był sam. W ogóle dziewczyny na początku myślały, że je wrabiam i tak naprawdę nie jestem z tym chłopakiem. To przykre, bo wciąż się z niego śmieją.. Oczywiście nie przy nim, ale gdy coś o nim wspomnę.
I nie, nie mogę zerwać z nimi kontaktu, bo razem wynajmujemy mieszkanie studenckie. Chcąc nie chcąc jestem na nie skazana.
Kiedyś uważałam je za wspaniałe osoby, którym ufałam i liczyłam na wsparcie. Dziś sprawiają mi przykrość prawie na każdym kroku, a gdy mówię, żeby siedziały cicho, to słyszę wtedy "Dobra, przecież to tylko żarty! Wyluzuj!". Szczerze? Nawet nie chciały poznać mojego lubego - gdy coś mówił, one robiły "Mhm" i zaglądały w telefony...
Gdy jakiś koleś pojedzie po ich wyglądzie to płaczą, że facet to świnia, która patrzy tylko na wygląd, a same oceniają w taki sposób.
Twoje koleżanki są jak patusiary z tindera. Opis pod zdjęciem : szukam faceta, który doceni moje piękne wnętrze i będzie mnie kochał a nie tylko ruchał
Samo zdjęcie : cycki, dupa, kawałek twarzy.
Ja nie wiem jak one robią te zdjęcia, wyginają się w miejscach gdzie nie ma stawów żeby tylko kawałek pośladka pokazać.
Generalnie kobiety są próżne.
Ja bym powiedziała, że różne.
A weź powiedz, że przytyły jakoś ostatnio
Tu chodzi o zazdrość. Same nawet takiego średniaka nie maja i chca obrzydzić. A moze wcale nie jest takim sredniakiem, i chca rozbić zwiazek by samemu wskoczyć?
Może nie ma 185 wzrostu, nosi okulary i nie ma kraty na brzuchu. Same pewnie mają płaskie dupy albo wylewające się boczki, ale drugiemu zawsze można dosrać mimo to.
A ja wolę brzydala,
co brzydki jest jak noc,
byle mnie zadowalał
w tym sensie mhm... no...
Skojarzyło mi się z tą piosenką :)
Nieźle puściary.
Mam wrażenie, że koleżanki należą do tego typu osób, którym normalna rozmowa nic nie da. Nie jestem tego fanką ale uważam, że w ich przypadku należy zastosować metodę lustra. Niech poczują jak to jest być obrażanym i wyśmiewanym, gdy ktoś wytyka ich wady czy szczegóły z wyglądu - po tym warto dodać, że tak właśnie czujesz się Ty słuchając takie okropności o swoim facecie.
Chyba musisz im poważnie przygasać żeby się odczepiły. Pewnie Ci zazdroszczą, jesteś zakochana, a to jest najlepszy stan :) A na przyszły rok, zmień mieszkanie.
Jakie to w ogóle toksyczne. Tak jakby się nie można było cieszyć szczęściem przyjaciółki, zachować uwag dla siebie i skupić się na tym, czy ten chłopak jest dobrym człowiekiem...
W sumie to dość dziwne, że gadał do siebie.