Odkąd skończyłam 9-10 lat, mama zawsze lubiła żalić mi się z jej problemów z dzieciństwa, z młodości i przelewała wszystkie żale na mnie. Wtedy nie myślałam, że aż tak się to na mnie odbije... W tej chwili mam prawie 20 lat i zmagam się ze stanami depresyjnymi. Stałam się zbyt wrażliwa, co prawda bywają cudowne dni (głównie weekendy/święta/dłuższe przerwy od szkoły), bo właśnie wtedy spędzam całe dnie u chłopaka, który traktuje mnie najlepiej jak tylko potrafi. Jestem mu za to niesamowicie wdzięczna, za to i za to, jakie wsparcie mi daje, mimo mojego dość trudnego charakteru. Mimo to potrafię płakać w poduszkę co jakiś czas, bo przypominają mi się słowa mojej matki, dlaczego w sumie mnie chciała. „Chciałam cię, bo musiałam mieć jakiś powód żeby wyprowadzić się z domu” albo „Po to cię urodziłam, żebyś mi pomagała sprzątać i gotować”. Nigdy nie usłyszałam od niej szczerego „kocham cię”, mimo starań, prób, zawsze byłam tym gorszym dzieckiem niżeli mój brat...
Może... Potraktujcie to jako przestrogę, że jeśli chcecie mieć dzieci, to zastanówcie się, dlaczego chcecie je mieć i czy będziecie je kochać, bo jeśli macie mieć podejście takie jak moja mama... to nie starajcie się o dzieci, bo takie słowa ranią, zagnieżdżają się w głowie i bolą wiecznie.
Zarazem chcę kochać moją mamę, ale nie umiem, bo wiem, że dla niej byłam jedynie biletem do „lepszego jutra”...
Dodaj anonimowe wyznanie
To wyznanie pokazuje dlaczego nie można traktować dziecka jako powiernika na swoje żale życiowe. Dziecko to dziecko: ono potrzebuje miłości, poczucia bezpieczeństwa a nie tego żeby w nie pakować swoje życiowe frustracje.
Moja mama mi powiedziała, że wgl nie chciała mieć dzieci, a zdecydowała się, bo tata naciskał i finalnie cieszy się, bo macierzyństwo było wspaniałe, a teraz nie wyobraża sobie życia bez dzieci i wnuków. Jakoś nie boli mnie to, że w sumie na początku nie chciała dzieci, była dla mnie zawsze dobra mama. Chyba bardziej to się liczy niż powód dla którego zostaliśmy stworzeni.
Twoja matka Cię kochała, matka autorki widzi w niej tylko narzędzie, dzięki któremu jej życie jest łatwiejsze, a potrzeby emocjonalne autorki ma w dupie.
Twoja relacja z matką nie ma żadnego przełożenia na reakcję autorki. Twoja matka nie chciała dziecka, ale teraz uważa, że macierzyństwo jest wspaniałe. Matka autorki traktuje ją jak emocjonalny worek treningowy. Nie ma komu się wygadać, nie chce z jakiegoś powodu iść do terapeuty, to zrzuca na dziecko swoje problemy. To zupełnie inna sytuacja.
Rozumiem, że tu jest inna relacja, ale w sumie autorka oprócz tego, że napisała, że matka jej się żaliła (oczywiście dziecko to nie jest odpowiedni powiernik dorosłych) to nic nie napisała za wiele o ich relacji, tylko narzeka na powód swojego stworzenia.
Narzeka nie tylko na powód swojego stworzenia, a przede wszystkim na to, że matka traktuje ją jak terapeutkę. A to jest naprawdę okropne dla dziecka i zaburza jego rozwój. Matka swoimi działaniami dała autorce dowód na to, że jej nie kocha i nie traktuje jak dziecko. Nie chodzi o sam powód, czemu matka autorki ją spłodziła. Chodzi o to jak ją cały czas traktuje. I dlatego twój komentarz nie bardzo odnosi się do sytuacji. A i k samej relacji autorka napisała naprawdę wystarczająco.
Trochę to wygląda tak, że autorka narzeka na relacje z matką, a ty jej odpisujesz, że ty masz ze swoją dobre. No ok, ale to nie odnosi się do samej sytuacji autorki.
Spróbuj znaleźć i przeczytać: Nie zaczelo sie od ciebie - Mark Wolynn.
Może pozwoli to Ci zrozumieć Twoja matkę? Nie chcę wyjśc na jakiegoś neofitę i zrozumiem gdy powiesz nie, ale może pomoże?
W jakiś sposób jesteś dla niej ważna, bo ma na kogo przelewać żale.
Jezu Chryste. Nie pisz takich rzeczy ludziom, którzy padli ofiarą parentyfikacji, a która jest formą przemocy psychicznej. Niektórzy ludzie nie kochają swoich dzieci, kochają tylko to, co dzieci mogą im zaoferować i to jest OBRZYDLIWE. I krzywdzące.
Ok, może szczerość nie zawsze jest dobra.
A dla pedofila ofiara też jest "ważna". W końcu wybrał ją z dziesiątek lub setek potencjalnych innych ofiar! Trzeba to docenić!
Proszę przestań pisać tak okropne i szkodliwe komentarze.
Pardon, tak jak już kiedyś wspominałam jestem w spektrum i moje komentarze bywają prawdziwe w okrutny sposób. Nie zawsze to wyłapuję, więc dzięki za reakcje.
Jesteś wiarygodna dewitalizacja. Logika bez zarzutu a empatia kuleje.
Ja wiem... Myślałam właśnie pisząc komentarz czy nie będzie za mocny. Był.
Nadawała byś się na oficera.
Na lewej flance poświęcamy 3 kompanie w pozycjach zaporowych. Równoczesny atak śmigłowców przy prognozowanych stratach rzędu 30% a siły główne przebijają się wytrasowanym korytarzem i okrążają po prawej pozycje nieprzyjaciela.
Wysyłając na prawie pewną śmierć część oddziałów, mogłabyś zredukować ogólną liczbę zabitych i rannych.
Czysta, beznamiętna kalkulacja.
Taa... Shinzou wo Sasageyo...
@upadlygzyms
"Nadawała byś się"
A jednak razem - nadawałabyś się.
@ohlala
"Niektórzy ludzie nie kochają swoich dzieci, kochają tylko to, co dzieci mogą im zaoferować"
Bardzo w punkt (niestety).