Jakoś 5-6 lat temu siedziałam ze znajomymi przy piwku. Jak to po paru piwkach, zaczęły się wygłupy. I nie wiem jakim cudem nagle wygłupiałam się z przyjacielem, tak że trzymałam swoje nogi na jego ramionach. Ja leżąc na podłodze, on siedząc na kanapie. I nagle moja cześć ciała poniżej pasa tak nabrała powietrza, że puściła siarczystego piczobąka na jego klatę... Do tej pory się nabijają :/
Dodaj anonimowe wyznanie
Na pewno była taka cisza w pomieszczeniu, w którym wygłupiała się grupa podchmielonych młodych ludzi, że było słychać dokładnie co zrobiłaś i każdy wiedział że to ty oraz wiedział co to było. Nikt nic nie mówił, nie śmiał się, cisza jak w bibliotece. Wiem bo tam byłem.
Ale ty jesteś gościu żałosny, każdy post musisz skomentować. Zamknij już lepiej ten ryj bo i tak nic mądrego z niego nie wychodzi