#jliOX

Od prawie 4 lat jestem w szczęśliwym związku z cudownym mężczyzną, od ponad 2 lat mieszkamy razem. Ważne jest, że kiedy się poznaliśmy, on mieszkał za granicą, wrócił do kraju ze względu na mnie. Kiedy już wrócił i razem zamieszkaliśmy, długi czas nie mógł znaleźć dobrej pracy. Ja zarabiałam wtedy całkiem nieźle (zresztą nadal jestem na tym samym poziomie płacy, ta sama firma). Ostatecznie zatrudnił się w dużym zakładzie przetwórczym, pół roku zarabiał najniższą krajową, ale mieliśmy siebie, było nam dobrze. Po czasie zaczął się wybijać, dostrzegli jego chęci i wiedzę (pracował na podobnym stanowisku za granicą), dostał podwyżkę i nasze zarobki się wyrównały. Po kolejnych 6 miesiącach zwolnił się wakat na kierownika jego działu, wysłał aplikację, po wielu rozmowach z działem HR dostał się, został kierownikiem, jego pensja skoczyła dwukrotnie w górę... No i się zaczęło. :)
Początkowo znajomi zaczęli gadać, że jestem z nim dla kasy, no bo przecież zarabia znacznie lepiej niż ja, więc inaczej być nie może. Tłumaczyłam wszystkim, że to niczego nie zmieniło, wszystkie opłaty dzielimy równo po połowie, a reszta pensji to nasza indywidualna sprawa, róbta z nią co chceta. No i nagle zaczęłam być głupia, bo czemu nie ciągnę od niego pieniędzy? Czemu daję na mieszkanie i życie tyle samo, skoro zarabiam mniej? Przecież mogłabym zacząć latać po sklepach, robić zakupy, kupować ciuszki i buciki, biegać na imprezy, och, och, och.
On też swoje słyszał – że stać go na lepszą, że po co się męczy z przeciętną, skoro może mieć taką 9/10... Nieważne, że nam ze sobą dobrze, że dogadujemy się i kochamy, nie, każde z nas jest głupie, bo coś tam.

Zastanawiam się, czemu ludzie zaglądają innym w rachunki i portfele? Czemu tak bardzo uprzykrzają komuś życie tylko dlatego, że poprawiła im się sytuacja finansowa, która zresztą nie była zła? Aż mnie trzęsie, jak o tym myślę.

PS Ze „znajomymi” kontakt urwaliśmy, bo żal na takich było ryja strzępić.
Dla wyjaśnienia: to, że opłatami dzielimy się po połowie, to moja decyzja, jestem z nim dla niego, nie pieniędzy, a poza tym jestem nauczona, że nie ma nic za darmo – jak chcesz coś mieć, to musisz na to zarobić i zapłacić.
Postac Odpowiedz

Mój mąż zarabia 4 razy więcej ode mnie. I wiesz co? Nigdy, od nikogo, nie słyszałam żadnego komentarza na temat różnic w naszych zarobkach. Ani wtedy gdy nie pracowałam, ani teraz, gdy już pracuję. Tylko mama mnie zapytała, czemu chcę pracować, skoro mój mąż dobrze zarabia.

Zaskakuje mnie, jakich masz znajomych, co się tak z butami pchają. I to nie jedna osoba, wyjątek jakiś, tylko norma u Ciebie.

NieChceLoginu

Dokładnie. Sporo znam ludzi z różnymi zarobkami i nikogo to nie obchodzi.

Powiemnie Odpowiedz

Rozumiem twój ból. Sama się nauczyłam w 2024 jak ludzie są zawistni o dobre związki. Zwłaszcza kobiety. Nastepnym razem nie mowcie o waszych sukcesach innym niz ludziom, którym naprawdę ufacie, tym najbliższym. Ja juz nie mowie o tym jakiego mam wspanialego chlopaka, bo niewiadomo dlaczego niektore zamiast pomyslec „co zrobic by takiego znalezc”, mysla „bede ja nienawidziec za bycie szczęśliwsza”.

dewitalizacja

A wystarczy najdoskonalsza miłość, której nie znajdzie się u żadnego człowieka, by nie być zawistnym o czyjeś udane związki i żyć pełnią szczęścia ❤️

jatojaijuz

Też myślę, że w dużym stopniu jest to zazdrość o fajną relację. Wiele osób ma problem ze stworzeniem dobrego, szczęśliwego związku i część z nich uważa to za wielką niesprawiedliwość, że innym się udało.

BanonC Odpowiedz

Przede wszystkim, czy jesteś z nim po ślubie? Jeśli nie, to warto zacząć od życia w czystości

Dodaj anonimowe wyznanie