#mFncS
Po całkiem udanym zjeździe na poręczy, straciłem równowagę i z potężnym impetem przywaliłem czachą o ziemię. Straciłem przytomność. Po chwili ją jednak odzyskałem, ale wcale nie czułem się dobrze. Ból był nie do opisania. Kręciło mi się w głowie i zbierało na wymioty. Nie byłem w stanie się podnieść. Koledzy kazali mi się nie ruszać i czekać na przyjazd karetki.
Pamiętam, że chwyciłem mojego brata za rękaw, resztką sił przysunąłem go do siebie, żeby coś wybełkotać do jego ucha. Potem film mi się urwał.
Wstrząs mózgu. Poleżałem parę dni w szpitalu i szybko wróciłem do zdrowia, chociaż bliznę po szwach mam na czole do dziś. Brat miał ze mnie straszliwy polew.
Okazało się, że ostatnią rzeczą przed utratą przytomności nie było coś w stylu: „Powiedz mamie, że ją kocham.”, albo „Posadźcie petunie na moim kurhanie.” tylko „Cycu, skasuj historię z mojej przeglądarki...”.
Szacun. Dobrze wyrobione odruchy obronne.
Mój brat ledwo po wybudzeniu się z operacji na otwartej czaszce powiedział ,,Żebyś wiedziała - znaleźli mój mózg"
poćwicz bycie śmiesznym
To że ciebie nie śmieszy nie znaczy że nie śmieszy innych wtf
Kawał.
Pierwsze o czym pomyślałem gdy doczytałem do "wybełkotać". Mistrzostwo:)
Wszystko spoko, ale czemu nazwałeś brata Cycem?
Oglądałeś kiedyś Kiepskich?
Bran królem 6 królestw