#pYs6j
Tym razem to ja padłam ofiarą (dosłownie) starszego mężczyzny, który moim zdaniem wyglądał jak alfons na emeryturze. Nie dawał mi spokoju przez cały wieczór, był wszędzie. Troszkę mnie to przeraziło, więc poinformowałam o tym koleżanki. Na szczęście niechciany osobnik po kilkunastu odmowach tańca z nim, dał sobie spokój i zniknął. Do końca imprezy już go nie widziałam. Około 3 nad ranem stwierdziłam, że opuszczam dyskotekę i wracam do swojego mieszkania. Wyszłam sama, ponieważ postój taksówek był niecałe 5 minut drogi stąd.
Idąc ciemną ulicą moje serce stanęło, ktoś złapał mnie za ramię i przygwoździł do ściany budynku, od razu wiedziałam że to ten psychopata. Nie zdążyłam nawet krzyknąć, napastnik zasłonił mi twarz swoją dłonią. Jako że jestem kobietą waleczną, ugryzłam go w palec. Nie spodobało mu się to i przypierdzielił mi z liścia. Pomyślałam "O nie! Tak być nie może" i pomimo bólu jaki przeszył moją twarz, oddałam mu z taką siłą, że aż go cofnęło.
Nagle gościu wyciągnął nóż i mówi do mnie "będziesz już grzeczna". Zamarłam, ale tylko na chwilę, w tle usłyszałam kroki i zobaczyłam biegnącego w naszą stronę mężczyznę. Jak to mówicie - typowy dres, łysa głowa, na niej kaptur, wytatuowany od stóp do głów, na sam widok przeszły mnie ciarki, szczerze nie wiedziałam przez chwilę kogo się bardziej bać, ale moje wątpliwości zostały szybko rozwiane.
Zobaczyłam, że dres nokautuje mojego przeciwnika i powala go na glebę, zadając kolejną serię ciosów. Był tak zdenerwowany, że musiałam go odciągnąć żeby nie zabił emerytowanego alfonsa. Wtedy on odwrócił się, spojrzał na mnie groźnie i powiedział:
- A ty to mądra jesteś, żeby łazić po nocach sama? Przez ciebie dostanę wyrok za tego chama, idziemy do domu, gdzie mieszkasz? Odprowadzam cię.
Nie wiedziałam, czy się cieszyć czy płakać, ale nie miałam innego wyboru i dałam się odprowadzić. Doszliśmy pod blok, ja podziękowałam, a on sobie poszedł. Ale nie na długo. Skubany wiedział już gdzie mnie szukać i przyszedł dwa dni później z jakimś polnym kwiatkiem, zapraszając mnie ma lody. Kochany łobuz.
Właśnie jemy kebaby i wybieramy imię dla naszego synka, który będzie z nami za 8 miesięcy. Pozdrawiamy!
Stój, wróć -skąd mogliście wiedzieć, że to synek w pierwszym lub na początku drugiego miesiąca?
Bo to taka prawdziwa opowiastka.
@MalaDurnaFarbowana bo teraz wybierają imię dla synka, może w następnej wybiorą dla dziewczynki. Serio, nie trzeba omawiać całego planu na raz. Pomijając prawdziwość reszty historyjki...
Izka wiem, że mam śmieszne pseudo ale aż tak durna nie jestem żeby nie zrozumieć prostego zdania -cyt „wybieramy imię dla naszego synka, który BĘDZIE z nami za 8 miesięcy”. Wiec raczej to sugeruje, że będzie synek. Kapujesz?
@MalaDurnaFarbowana Nadal nie rozumiesz.... W następnej rozmowie mogą wybrać imię dla dziewczynki, bo w ciąży na etapie 1 miesiąca nie da się stwierdzić płci dziecka
bo "robili" dzieciaka z kalendarzykiem i celowali na chłopca!
Ha, i zagadka rozwiązana 😂
"Idąc ciemną ulicą moje serce stanęło"
Nie mogłam sobie nie wyobrazić tego serca na ciemnej ulicy ;D
Zakladajac, ze post ma cokolwiek wspolnego z prawda - mamy sie cieszyc i gratulowac, ze temu staremu hu* sie upiekolo, moze (i raczej bedzie) probowac dalej do skutku czy zwyczajnie skutecznie?
Gwalciciel mial nóż, a ty dwóch swiatków i koleżanki? Jaki wyrok? Zwlaszcza gdy napastnik byl uzbrojony a wy nie. Po kiego grzyba siejesz taka chora propagande...
Cokolwiek by nie myslec, istnieją pewne ograniczenia tego jak bardzo niesprawiedliwe moze być prawo, poniewaz musi istniec powod zeby go przestrzegac...
Ps. Nie wspominajac juz o mitologicznej nagrodzie dla goscia ratujacego przed gwaltem, w postaci rozkladania nóg (co jest ogranym schematem w fikcji z tego co rozumiem, jak rowniesz jedna z wiekszych bzdur)... Z tego co mi wiadomo wiekszosc niedoszlych ofiar nie jest w jakos specjalnie romantycznym nastroju.
Czemu każde tego typu opowiadanie kończy się patrzeniem z rozczuleniem na wspólne dziecko albo planowaniem ślubu?
Bo polonistka daje za to dodatkowe 2 punkty...
Wytatuowany od stop do głów?
Sprawdziła później...