#t2Te6

Nie rozumiem "więzów krwi". Zupełnie. Motyw podoba mi się jako literacki/kulturowy koncept, ale nie niesie dla mnie żadnego bagażu emocjonalnego. Nie rozumiem, dlaczego relacja z rodzicem jest uważana za relację z założenia bliższą niż z przyjacielem. Nie rozumiem dlaczego to, że ktoś wychowuje "nie swoje" dziecko jest w ogóle problematyczne (przy czym rozumiem żal z powodu zdrady, chodzi mi o to, że nie potrafię pojąć, w jaki sposób taka wiedza może zmienić podejście do dziecka, które się do tej pory wychowywało).

Czy to jest bardzo anonimowe? Nie wiem. Fakt faktem, że bardzo często stanowi to jakąś kość niezgody pomiędzy mną a resztą świata i naszła mnie potrzeba, żeby to wyrazić.
nevada36 Odpowiedz

Wszystko zależy jakie relacje masz z rodzicami, a jakie z przyjaciółmi.

JanSemendrink Odpowiedz

W dobie powszechnie dostępnych badań genetycznych często po latach okazuje się że w więzy krwi zaplątał się kolega z pracy , listonosz lub sąsiad.

LaszloMuszla

Albo ksiądz. Wtedy już nikt się w tym nie połapie.

Hvafaen Odpowiedz

Ja też nie rozumiem obiekcji w stylu „Bo dziecko nie ma moich genów”. Jeżeli ktoś odkrył zdrade to potrzebuje czasu i to zrozumiałe, bo dziecko kojarzy im się z tym właśnie, ale jeżeli para nie może mieć dzieci, a adoptować nie chcą, bo krew. Tak jakby rodzice codziennie myśleli o krwi dziecka.

JoseLuisDiez

Bo błędy w wychowaniu najlepiej zwalić na genetykę.

Anderson92 Odpowiedz

Cóż, to wynika z podstawowych praw natury. Każdy gatunek walczy o przetrwanie, a podstawowym elementem przetrwania jest reprodukcja - stworzenie kolejnego pokolenia przekazując mu geny. O ile do dziś nie potrafię zrozumieć do czego to zmierza, jaki jest cel tej walki o przetrwanie, o tyle jeśli założymy, że jest to wpisane w naturę każdej żywej istoty to reszta ma już sens. Przekazujesz geny i przyjmujesz na siebie prawa i obowiązki rodzica. Zasadniczo dzieje się to już na poziomie decyzji o podjęciu współżycia z osobnikiem płci przeciwnej - jako istoty rozumne powinniśmy mieć świadomość, że współżycie może zakończyć się ciążą i sprowadzić na nas konkretne prawa i obowiązki. No i to zasadniczo tyle. Reguluje to prawo, ale tak naprawdę nie ma to większego znaczenia, patrząc w kontekście całej populacji, kto przekazał geny, no chyba, że ktoś ma bardzo wysokie przeświadczenie o wysokiej jakości swoich genów i wyższości w tym względzie nad innymi. Tak naprawdę w naszym gatunku dużo istotniejsze jest wychowanie, dlatego też adopcja sprowadza prawie takie same prawa i obowiązki jak poczęcie i urodzenie dziecka.
Zmierzam do tego, że rodzice adopcyjni mogą znacznie lepiej sprawdzić się w wychowaniu niż biologiczni (w niektórych przypadkach) a w ciągu naszego życia możemy stworzyć znacznie mocniejsze i ważniejsze relacje z innymi ludźmi niż z naszą rodziną. Ot takie zderzenie prawa natury i wynikających z nich kodeksów z rzeczywistością.

Xanx Odpowiedz

Jestem tego samego zdania. Nie potrafię pojąć zdania że rodziny się nie wybiera. Otóż mozba wybrać i jeśli ktoś nie zasługuje na bliskie relacje to nie ma znaczenia spolrewnienie genetyczne. Jedyne co do tego dziecka nie swojego mam inne podejście, wg mnie wychowanie "swojego dziecka" jest lepsze bo to jest po części wynik Twoich decyzji i działań a nie wzięcie odpowiedzialności za decyzję i działania innej osoby. Dodatkowo z mojego punktu widzenia lepiej i łatwiej "inwestować" w coś (w tym wypadku kogoś) Twojego niż obcego.

Hvafaen

Zaprzeczyłaś sama sobie.

Hvafaen

Dlaczego łatwiej i lepiej „inwestować” w coś „twojego” skoro dziecko może mieć takie same lub lepsze predyspozycje niż twoje własne? Dlaczego w nie gorzej inwestować? Myślenie jak ze średniowiecza, gdzie sieroty to gnomy, a nie dzieci.
W dodatku piszesz, że rodzine się wybiera. Skoro to dziecko nie ma nikogo innego, ty je adoptujesz to jest twoją rodziną czyli jest twoje i bum! Nagle warto w nie inwestować. Dodam, że w Europie trudno adoptować starsze dzieci, ich rodzice mają prawa rodzicielskie. Najczęściej adoptowuje się bobaska, więc nikt nie wychował po swojemu. No i te starsze tym bardziej powinno się adoptować (jeżeli ktoś jest do tego stworzony), bo te dzieci dostają szanse na nowe życie.

bazienka

mozna wybrac np. odciecie sie od rodziny
co do cudzego dziecka, do swojego masz np. prawa rodzicielskie, cudze zawsze prawowity rodzic moze zawinac z twojego zycia i paaaa, nic nie zrobisz

ZblakanyUmysl006

Wszystkie komentarze na temat więzi krwi że nie mają znaczenia piszą kobiety (pewnie samotne mamusie). Dziwne, co nie ? No właśnie nie bo piszą to Karynki z bękartami.
Ja osobiście nie chciałbym wychowywać nie swojego bachora.
Dlaczego tak się dzieje to trzeba być choć trochę inteligentnym i zasięgnąć trochę wiedzy.

Hvafaen

Bazienka, jezeli jest adoptowane to jest adoptowane i tyle. Jezeli jestes rodzina zastepcza, to nigdy tych praw rodzicielskich nie miales.
Zblakany, nie mam dzieci, ale chce mieć swoje i być rodziną zastępczą lub adoptować. Po prostu by komuś pomóc, tak zwyczajnie. Twoje geny jak widze jakies niesamowite nie sa, wiec nie wiem dlaczego sie tak tym szczycisz i obrazasz niewinne dzieci za to, ze nie sa twoje. To, ze nie sa twoje to jedynie znak, ze zlapaly Boga za nogi😂 a tak na serio to nie kazdy musi chciec kobiety z dzieckiem, ale nie ma NIC niemeskiego lub glupiego w byciu ojczymem. Wszystkie rodziny jakie znam, w ktorych dzieci wychowywal ojczym byl lepszym ojcem od biologicznego. Mam takie przypadki tez w rodzinie. Umieral powoli (nie ze starosci), a dzieci sie martwily, podawaly mu jedzenie i picie, o co tylko poprosil, plakaly, bo wiedzialy, ze umrze, oczywiscie odwiedzaly w szpitalu, a na pogrzebie, chociaz smierc nie byla z zaskoczenia plakaly tak gorzkimi lzami, ze serce sie kraja. On do tych dzieci czul to samo. Najmlodsze ma 8 lat, a najstarsze 24. Znaja i maja kontakt z ojcem, ktory byl klotliwy, ale nie az taki lzy, jednak wolaly ojczyma. Widac jak to dotknelo cala rodzine. Nie wmawiaj mi, ze te dzieci to bachory, tylko dlatego, ze nie byly jego lub, ze on byl idiota. Takiego uczucia nie ma nie raz w rodzinach, gdzie wszyscy sa spokrewnieni.

SpasionyTytan

Zabawne, że to tylko tyczy się męzczyzn, baby jakoś nie są chętne do wychowywania dziecka swojego partnera, wiem bo widziałem takich rzeczy dość sporo. Zresztą ja sam nie wychowywałbym dziecka jakieś idiotki, co dała dupy jakiemuś sebixowi czy innemu oskarkowi a który ją potem rzucił i ta teraz szuka frajera. Niestety i tak znajdą się obezjajcy, którzy wezmą taką ścierkę piątego sortu.

Dragomir Odpowiedz

Gdyby ewolucja była prawdą, byłabyś jej błędem.

SpasionyTytan

Ewolucja jest prawdą, a ty jesteś dowodem na jej totalną porażkę, katozjebie.

bazienka Odpowiedz

mam to samo, a jak ktos uzywa sformulowan typu " ale to przeciez rodzina", to mnie trzesie

Vito857 Odpowiedz

A nie znasz powiedzenia "z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu"?

Dodaj anonimowe wyznanie