#verNo

Historie z podstawówki, które do dziś wspominam z żalem.

W podstawówce mieszkałam w  domu dziecka. Pod koniec 4 klasy pojechaliśmy całą klasą na zieloną szkołę, nad morze. Niespecjalnie przyjaźniłam się z resztą klasy, ale znalazłam sobie jedną koleżankę. Rodzice ostrzegali inne dzieciaki przed kolegowaniem się ze mną, bo to "patologia".

Poszliśmy na plażę. Po powrocie do hotelu okazało się, że jednej z dziewczynek zniknął portfel. I to ja zostałam oskarżona o kradzież. Pamiętam, że ta dziewczynka, której portfel zniknął, powiedziała nauczycielce, że skoro jestem z domu dziecka, to na pewno kradnę. Rozpłakałam się i mówiłam, że to nie ja, ale nikt mi nie wierzył.
Niedługo potem okazało się, że portfel został na plaży.
Nie, nie usłyszałam żadnych przeprosin ani od dziewczynki, ani od nauczycieli.

6 klasa, kolejny wyjazd. Dzieliłam pokój z jedną dziewczyną. Koleżanka, z którą się kolegowałam w 4 klasie już nie jest koleżanką, a wrogiem publicznym nr 1.
Wracam do pokoju podczas klasowej dyskoteki. Teoretycznie wszyscy są na dole i się bawią. Wchodzę na piętro i widzę, że wróg publiczny nr 1 wychodzi z korytarza, gdzie oprócz mojego pokoju są też schody. Uznaję, że zeszła z góry i zamykam się w pokoju. Biorę prysznic etc. Chcę ubrać się w piżamę, która jest w walizce. Przy okazji odkrywam, że w walizce, w łóżku i w mojej szafce są rzeczy koleżanki, która dzieliła ze mną pokój. Jeszcze nie łączę faktów. Rzeczy odkładam na jej łóżko i przy plotkach wieczornych pytam, czy to ona je tam dała. Okazuje się, że nie. Już łączę fakty. Rano idę na skargę do wychowawcy i mówię o próbie wrobienia mnie w kradzież. Nauczyciel rozmawia z wrogiem publicznym nr 1. Znowu brak przeprosin, i jeszcze prośba od wychowawcy, bym za bardzo tej dziewczyny nie gnoiła.

Uczcie swoje dzieci tolerancji ;)
Pozdrawiam wszystkich Anonimowych mieszkających w Domu Dziecka :)
Hamlet Odpowiedz

Bardzo Ci współczuję. Nienawidzę z całego serca kiedy czyjeś dramaty są wykorzystywane przeciwko niemu. To powinno działać na odwrót. Raz mi się zdarzyło poczuć namiastkę tego co czujesz. Frustracja była ogromna.

AjHejdDisGejm Odpowiedz

Aż się ma wrażenie, że we wszystkich szkołach nauczyciele nic nie robią z gnojeniem wśród uczniów i dobijają ofiary przemocy wszelkiego rodzaju. Nie zarzucam, że zmyślone, u mnie w podstawówce też tak było ;-;

ohlala

U nas nauczyciele zawsze reagowali (jeśli wiedzieli) i dzieci z problemami były otaczane opieką. Ale wiadomo, że o takich rzeczach nie pisze się historii, bo i o czym?

Eldingar

Swego czasu w moim gimnazjum, w pierwszej klasie, strasznie gnojono jedną z uczennic. Paru chłopaków uznało ją za świetnego kozła ofiarnego :| Na szczęście wychowawca świetnie zareagował. Nie zamiatał problemu pod dywan, omówił sytuację z głównymi zainteresowanymi i zrobil nam nawet coś w stylu pogadanki na forum całej klasy. Trzeba przyznać, że po tym sytuacja się uspokoiła, a tamta dziewczyna nawet się zakumplowala z niegdysiejszymi prześladowcami. Także cóż, różnie bywa.

Harmony Odpowiedz

Współczuję sytuacji ale ten "wróg publiczny" razi w oczy. Dobrałaś niepasujące określenie do sytuacji, bardziej wrogiem publicznym (beż urazy) byłaś Ty dla klasy, koleżanka dla Ciebie mogła być po prostu wrogiem. W skrócie, wrogiem publicznym nazywamy osobę, którą słusznie lub też nie nielubi większość ludzi w danej społeczności.

Morelibella Odpowiedz

To niestety prawda. Też za dzieciaka byłam szczuta przez rodziców innych dzieci i nauczycieli. Nikt nigdy się za mną wstawić nie mógł. Matka alkoholiczka. Wyśmiewanie przez inne dzieci przez angdotki opowiadane im przez rodziców o mojej matce, jak leżała na ulicy itd. Heheszki. Dziś jak czytam swój pamiętnik, pamiętnik 8-10 letniego dziecka to płakać mi się chce. Maluch myślący o skoczeniu z okna...jakby wystraczająco przekichane nie było w domu to dokładali jeszcze inni

Eldingar Odpowiedz

Mnie na jednej kolonii też próbowano chamsko wrobić w kradzież. Nie było jakiegoś konkretnego ku temu powodu - po prostu dziewczynki z pokoju uznały, że mnie nie lubią i trzeba mnie gnoic przez całą kolonię. Minęło już sporo lat, ale do dziś pamiętam te frustrację i poczucie bezsilności jakie mi towarzyszyło, kiedy musiałam słuchać jak jestem oskarżana o coś, czego nie zrobiłam.
Tyle dobrego, że zabeczaną mnie jakiś czas potem znalazła jedna ze starszych koleżanek, która wysłuchała co się stało i zdecydowała się mi pomóc.

Qzin Odpowiedz

Współczuję. Nie daj się definiować przez to gdzie się wychowałaś i na jakich ludzi trafiłaś. Jesteś człowiekiem i tylko to się liczy. Ty podejmiesz decyzję i przeżyjesz swoje życie. Nie zadręczaj się tym co bylo, a już zwłaszcza nie dziecięcymi docinkami. Dzieci nie wiedzą jeszcze jak bardzo krzywdzą innych.

Dodaj anonimowe wyznanie