#wyN4H
Dwa lata temu, za namową mieszkającego w Belgii kuzyna, zainwestowałem w sprowadzenie stamtąd do Polski używanej maszyny rolniczej, którą sprzedałem z kilkukrotną przebitką. Operację tę powtórzyłem parę razy i nagle stałem się bogaty! Interes mi kwitnie pięknie. Postawiłem sobie nowy dom, wyremontowałem chatkę moich rodziców, wreszcie kupiłem sobie moje wymarzone auto… I teraz, odkąd jestem nieco zamożniejszy, dziewczyny, które wcześniej za plecami mówiły, że jestem brzydalem i „krasnalem”, nagle zachowują się jakbym był jakimś cholernym Adonisem. Zapraszają mnie na randki, wpadają z niezapowiedzianymi wizytami, dostaję jakieś grafomańskie listy miłosne od kobiet, które jeszcze trzy lata temu wciskały mnie do friendzone’u.
Z jednej strony to trochę zabawne, bo w tym momencie jestem zbyt zapracowany, aby wiązać się z kimś na dłużej, a z drugiej – przykro mi trochę, że potwierdza się stereotyp „lasek lecących na kasę”. Zawsze broniłem dziewczyn, kiedy ktoś mówił, że chodzi im tylko o pieniądze.
A może dzięki kasie nabrałeś pewności siebie? Może zmieniłeś trochę image? I może to nie o kasę chodzi. Bo owszem, są babeczki lecące na pieniądze, ale widzę po sobie i po moich koleżankach, że nasi mężczyźni adonisami też nie są, ale są pewni siebie, zaradni, inteligentni i to jest mega sexy :p
Też o tym pomyślałam. Dodatkowo mężczyźni z wiekiem robią się przystojniejsi, uczą się lepiej ubierać, dbać o higienę. Więc łatwo o taki efekt, że najpierw dziewczyny się tobą nie insteresują, a potem nagle im się podobasz.
Innymi słowy, kasa to warunek konieczny niewystarczający.
Normalka. Ewolucyjnie tak jesteśmy ustawieni.
*kasa w sensie zasoby, niekoniecznie pieniądze
@upadlygzyms, kurde, ja się dalej nie mogę zgodzić. W sensie nie wiem czego chciały koleżanki autora, nie znam wszystkich kobiet. Ale jeśli mówimy o statystycznej większości no to zdecydowanie nie o pieniądze same w sobie chodzi. Panowie, w tym autor, często mają kontraktowe myślenie - ja ci dam to, a ty w zamian za to mi daj tamto. I dlatego jeśli kobietom się podobają zaradni faceci to mówią, że kobiety chcą położyć łapę na ich pieniądzach, dorobić się na nich, mieć darmowego pracownika itd.
A my w ogromnej większości tak nie patrzymy. Nie chodzi nam o korzyść majątkową, tylko o to czy facet jest mądry, opiekuńczy, zaradny, ciekawy. No i jak jest sobie taki chłopek - roztropek, 30 parę lat na karku i dalej ani studiów, ani sensownej pracy, ciągle go wyrzucają, no to powiedzcie sami, czy chcielibyście z taką osobą spędzić resztę życia? Czy powierzylibyście takiej osobie opiekę nad swoim psem czy dzieckiem?
Ale jeśli facet jest inteligentny, ma np swój zakład stolarski, robi piękne meble, ale nie zarabia za dużo, no bo wiadomo, nisza, konkurencja w postaci ikei itd. Ale regularnie te 5k mu wpada, cośtam odłoży, no to nie ma problemu! Ja bym takiemu gościowi codziennie kawkę przynosiła do warsztatu :D
@ MaryL2: Przyjmijmy pieniądze jako uproszczenie.
Nie mówię, że kobiety chcą pieniędzy mężczyzn. Kobiety chcą aby mężczyzna je miał. Ewentualnie realne szanse na nie. Dom, bezpieczeństwo, zdolność zadbania o potomstwo to cechy czy zasoby czyniące mężczyznę atrakcyjnym. Podobnie jak cechy charakteru typu opiekuńczość ale i odwaga czy konsekwencja albo zdolność do rozwijania się.
Powyżej skróciłem to tylko do sedna.
Mowa oczywiście o przypadkach standardowych.
Fakt tego, że współcześnie kobiety mogą mieć, a często i mają porównywalne bądź wręcz lepsze osiągnięcia w tej dziedzinie, absolutnie niczego nie zmienia.
Jeszcze jedno. Nie jest to w żadnym wypadku pejoratywne.
Hmm no to się zgadzam. Ale tak to napisałeś trochę dziwnie. Bo piszesz: „ kasa to warunek konieczny (…) kasa w sensie zasoby, niekoniecznie pieniądze”. Dla mnie kasa to dokładnie to samo co pieniądze. A mówienie, że kobiety chcą tylko mężczyzn z kasą, brzmi, jakby chciały być utrzymywane, mieć zapewnioną jakąś namiastkę luksusu. A Tobie jeśli dobrze rozumiem chodzi o to, że chcą kogoś kto da poczucie stabilizacji. Jest w stanie utrzymać sam siebie, a w razie problemów całą rodzinę itd.
Nawiasem mówiąc tak sobie myślę, że my to jednak proste jesteśmy ;P z kim bym nie gadała, to każda mniej więcej chce tego samego, i po opiniach na anonimowych też to widzę. Nie wiem skąd ten mit, że ciężko nas zrozumieć
Stabilizacja bez wystarczającej ilości pieniędzy jest we współczesnym świecie zasadniczo niemożliwa, więc chcąc niechcąc jest to podstawa do dalszej dyskusji.
"... my to jednak proste jesteśmy."
Tak dobrego żartu już dawno nie słyszałem. 😀
Brawo! Odkryłeś oczywistą prawdę, że są kobiety, które lecą tylko na kasę. Z innych oczywistych wiadomości: jeśli przestaniesz na długo oddychać, umrzesz!
A tak na poważnie, są też normalne kobiety. No i nie oszukujmy się, nie sama kasa się liczy, ale też "zaradność" życiowa. Mało kto chce być z przegrywem, który nic nie robi, tylko siedzi i gra w gry. Kobietom naprawdę może imponować to, że facet potrafi być zaradny.
Nie wiem o co chodzi tym konkretnym dziewczynom. Ale w kasie nie zawsze chodzi o same pieniądze, tutaj widać zaradność, możliwości stabilizacji o bezpieczeństwa. A może dodatkowo dzięki tym pieniądzom nabrałeś pewności siebie i niezależnie od urody, stałeś się atrakcyjniejszy.
Sama zarabiam tyle, żeby się utrzymać, zaspokoić najpotrzebniejsze potrzeby, korzystać ze sprzętu wysokiej klasy, pozwolić sobie na przyjemności kiedy mam ochote i jeszcze odłozyć, wiec nie potrzebuje partnera z pieniedzmi jako takimi. Potrzebuję natomiast partnera zaradnego i takiego, który zapewni mi bezpieczeństwo, w tym finansowe. Przestańmy udawać, że pieniądze nie mają znaczenia. Możesz być naprawdę fajnym, inteligentnym, sympatycznym gościem, ale czasy są takiego, że osobiście też bym się z takim Tobą nie związała. Oczywiście zakłądając, że w pierwszej wersji byłeś bezrobotny bądź zarabiałeś najniższą krajową. Mogłabym Twoich pieniędzy na oczy nie zobaczyć [poza wspólnymi opłatami i zakupami do domu], mogilbyśmy podpisać intercyzę, moglibyśmy mieć dowolną umowę finansową - wszystko mi jedno, mam swoją niemałą pensję. Oczekiwałabym jednak, ze skoro ja się staram i pracuje na lepszy byt, to mój partner też powinien. I najlepiej nie zakatowując się na dwa etaty, ale poprzez stopniowy rozwój swoich kompetencji, regularne zmiany pracy itd. Oczywiście nie daj się oszukać laskom, które szukają sponsora, a nie partnera. Naprawdę uważam, że w dobrym związku jest wszystkiego w miarę po równo i jeśli im imponuje że masz dużo pieniędzy, to nie ma nic złego w tym, żebys i Ty oczekiwał, że mają dobrą pracę/własną działalność i z tego spory zysk. Nie daj sobie wmówić, że gentleman nie rozmawia o pieniądze albo że to facet ma utrzymać kobietę, bo inaczej jest chamem. Nie nie. Jeśli mają prawo czekiwać od Ciebie zasobności portfela, to Ty od nich też.
Jeżeli ktoś zarabia (czy to ty, czy potencjalny partner) na tyle, że spokojnie wystarczy na życie i jeszcze można coś odłożyć, to po co "regularne zmiany pracy"??? Tylko zmiana dla samej zmiany? Jeżeli w obecnej pracy zarabia się wystarczająco, to po co ją zmieniać? Każda zmiana pracy, obojętnie jaka by ona nie była, to jednak spore zamieszanie w życiu, i niekoniecznie musi nieść ze sobą tylko pozytywne konsekwencje.
Jak to mówi stare (i bardzo mądre) inżynierskie powiedzenie "jeżeli coś działa, to tego nie naprawiaj".
Zmiany pracy są istotne jeśli chce się spróbować czegoś innego lub piąć się w górę. Bo w wielu miejscach nie przeskoczysz pewnego pułapu.
Zmiany pracy są istotne jeśli chce się spróbować czegoś innego lub piąć się w górę. Bo w wielu miejscach nie przeskoczysz pewnego pułapu.
Są ludzie, którym chodzi tylko o pieniądze, jakiś odsetek, fakt. Możesz mieć wrażenie, że to taka reguła, że kobiety lecą na pieniądze, ale po prostu pojawiły się sępy, a reszta kobiet dalej ma Cię gdzieś - z takiego lub innego powodu.
Teraz nie daj się ustawić w roli bankomatu. Myśl odpowiednim organem.
"Zawsze broniłem dziewczyn, kiedy ktoś mówił, że chodzi im tylko o pieniądze. " a dlaczego miałyby nie? Są takie dziewczyny, co polecą na człowieka niezależnie od stanu konta, ale to nie znaczy automatycznie, że nie ma takich, które patrzą ile jest "zer na koncie". Tak działa wszechświat.
Nie oszukujmy się, pięleniądze i praca nie liczą się w liceum i na studiach. W dorosłym życiu (gdzie trzeba samemu się utrzymać) najlepiej szukać partnera/partnerkę na podobnym poziomie finansowym. Bo wbrew pozorom nie chodzi tu tylko o stan konta ale też o sposób myślenia, zarządzanie budżetem czy wspólne wyjścia czy wyjazdy. Z kimś kto zarabia minimalną lub lekko powyżej nie polecisz na egzotyczne wakacje, nie pójdziesz do fajnych lokali, bo albo nie będzie tej osoby na to stać albo będziesz robić za sponsora. Pary powinny się dobierać na podobnym poziomie życia. Bo oprócz finansowej jest też umysłowa bieda