#yoyOa
Po dwóch tygodniach leczenia, babcia stwierdziła, że jeżeli uspokaja się, gdy ktoś jest w stajni, to znaczy, że brakuje jej towarzystwa. Postanowiła wypchać ubrania słomą, tworząc ludzika, który stał blisko krowy, na głowie miał kapelusz. Włączyła również radio, które grało w stajni całymi dniami i nocami. Nagle wszystkie choroby przeszły. Krowa zaczęła jeść, pić i szczęśliwie wyzdrowiała :)
Morał z tego taki, że każdy do szczęścia potrzebuje mieć kogoś bliskiego ;)
Krowy są bardzo towarzyskie i mają w stadach swoje grupy przyjaciół - z jedynymi się lubią, z innymi niekoniecznie. Dla takiego zwierzaka to trochę smutne zostać jedną samą.
Co więcej, krowy mają uczucia - w rzeźniach płaczą i wpadają w panikę, gdy widzą jak zabijają ich koleżanki. Dobrze, że dziadkowie wykazali się kreatywnością :)
Az nadszedl ten dzien, gdy dziadek i babcia zostali hospitalizowani. Krowa nie miala co jesc. Oprocz slomy z ludzika, na co zdecydowala sie po dluzszym czasie, przelamawszy opory. No i tak jej sie skojarzylo, ze postac w kapeluszu to jedzenie. Od tego czasu mieszkancy wioski dziela sie na tych z odkryta glowa i tych zjedzonych.
Ta, dziadkowie na wsi, duże gospodarstwo a ty nie wiesz że w stajni trzyma się konie. Już prędzej bym uwierzył gdybyś napisał (a) że krowa bała się ciemności.
Niby jest podział na stajnia, obora, kurnik itp., ale ja mieszkam na wsi i moi rodzice/dziadkowie bardzo często mówią na oborę chlew, bo kiedyś tam dziadkowie trzymali świnie. Jak rozmawiam z kimś spoza rodziny muszę się pilnować, żeby nie palnąć głupoty, a czasem i tak się zapomnę i ludzie dziwnie patrzą
U moich dziadków na wsi też wszyscy mówili stajna, pomimo że nigdy tam konia nie było. W mowie potocznej różnie bywa
Krowy są stadne, trzymane samotnie chorują. Pamiętam to wyznanie, faktycznie dawno temu.
Nawet głupie bydle potrzebuje czyjejś bliskości.
Btw.
Krowy wcale nie są takie głupie - jak na zwierzęta są dość inteligentne.
W stajni są konie. Krowy są w oborze.