#9B6GE

Kiedyś szedłem do sklepu i napotkałem na swojej drodze chłopaka, na oko coś około 10-12 lat, który poprosił mnie, abym kupił mu paczkę papierosów. Zgodziłem się, jednak w głowie miałem już pewien plan.

Po wejściu do sklepu i kupieniu kilku drobiazgów dla siebie, poprosiłem sprzedawcę o paczkę gum do żucia w kształcie papierosów, wiecie, takich, w które jeżeli się, dmuchnie, to leci dym. Wyszedłem ze sklepu i dałem młodemu „papierosy”. Uszczęśliwiony jak nie wiem co podziękował mi i poszedł w swoją stronę.

Ciekawe, jaka była jego reakcja, gdy chciał odpalić swojego „papierosa” :)

#6ZWEj

Odkąd pamiętam rozmyślam nad tym, jakby to było złamać rękę/nogę/cokolwiek albo być chorą na ciężką chorobę. Kiedy szykuje mi się wizyta u lekarza, mam wewnętrzną nadzieję, że zdiagnozuje u mnie nowotwór czy inne cholerstwo. Kiedy wychodzę na miasto, myślę o tym, aby potrącił mnie samochód, jadąc samochodem wewnętrznie chcę, aby uderzyło we mnie inne auto. Chciałabym się znaleźć w miejscu zamachu. Chciałabym zostać postrzelona.

Nie wiem czemu, ale myślenie o tym sprawia mi dziwną satysfakcję.

#AZEii

Ostatnio szczerze rozmawiałem z siostrą, która ma 25 lat, kończy studia i się wyprowadziła 2 lata temu, więc mamy mało czasu na rozmowy, ale to co ostatnio mi powiedziała sprawia, że nie mogę spać w nocy.

Dowiedziałem się, że przez rok, gdy miała 5 lat, była molestowana przez 16-letniego kuzyna, niestety nikomu o tym nigdy nie powiedziała. Dobierał się do niej przy każdej okazji (kiedyś mieszkali w tym samym bloku), przychodził cały czas pod pretekstem opieki, zabawy, wychodzenia na spacery czy do piaskownicy. Tak naprawdę zabierał ją do swoich kolegów, gdzie zmuszali ją do strasznych rzeczy.
Minęły lata, kuzyn wyemigrował (nikt nie wie gdzie i czy żyje), a moja siostra ma zniszczoną psychikę...

#zIn8a

W pewien upalny dzień zeszłego lata włożyłam krótkie spodenki i pojechałam autobusem do pracy. Wieczorem wracałam tą samą trasą. Usiadłam na jednym z wolnych miejsc od okna, by ktoś, jeśli zajdzie taka potrzeba, mógł zająć miejsce obok.
Dosiadł się pan w średnim wieku. Nie zwróciłabym na niego uwagi, gdyby jego ręka nie znalazła się nagle między nami, dotykając mnie w nagie udo. Odskoczyłam jak oparzona. Pan przysunął się bliżej i znów położył swoją rękę między nami, nadal mnie dotykając. Nie miałam gdzie się odsunąć, a on siedział bardzo blisko.
Do dziś wyrzucam sobie, że nie zareagowałam. Nie chciałam wyjść na histeryczkę i głośno mu nawrzucać, bo mógł udawać, że nie wie o co chodzi – jego ręka była między nami, a nie na mnie, ale jednak źle się czułam dotykana przez jakiegoś dziada i przyciskana przez niego do okna. Mogłam jednak się przesiąść albo powiedzieć mu, że ma się odsunąć – bez informowania o tym połowy autobusu. Może nie byłam sobą (drugi miesiąc ciąży), może to szok (jeżdżę autobusami regularnie około dekadę i nigdy nic podobnego mi się nie przydarzyło), ale nie zrobiłam nic oprócz spiorunowania go wzrokiem, gdy wysiadając przystanek przede mną miał czelność odwrócić się i na mnie spojrzeć.
Dziś już wiem, co powinnam zrobić, wtedy inne rozwiązanie niż krzyk jakoś nie przyszło mi do głowy, a nie wydawało się najlepsze. Mam tylko nadzieję, że jeśli znów najdzie go ochota na macanie młodej dziewczyny w autobusie, znajdzie się jakaś taka, która usadzi go tak, że mu się odechce. Mogę tylko żałować, że nie byłam nią ja. I wstyd mi, że nie zareagowałam.

#ukR2Y

Myślicie, że wszyscy, którzy nienawidzą policji to patologia? 
Był rok 2013, a ja miałam 10 lat, kiedy pojechaliśmy nad jezioro. Ja, moja starsza siostra, mój starszy brat, najlepsza przyjaciółka mojej siostry i jej rodzice. Znaliśmy tych ludzi. Do rodziców przyjaciółki mojej siostry mówiliśmy już per „ciociu” i „wujku”. „Wujek” Damian był policjantem na rencie – ze względu na problemy zdrowotne, jakich się dorobił przez tryb życia (był ulany jak świnia). 
Jak już się ulokowaliśmy w naszym domku, zaczęłam grzebać w torbie siostry, żeby pobawić się jej kosmetykami do makijażu. Zabrałam sobie wszystko i wślizgnęłam do łazienki. Wiedziałam, że siostra byłaby bardzo zła, gdyby się dowiedziała, że użyłam jej drogocennych kosmetyków. Wtedy do łazienki wszedł ten ulany wieprz. Pamiętam jeszcze, jak się uśmiechał. Powiedział, że widział jak wzięłam sobie kosmetyki siostry i zaczął kłamać, że to kradzież i że pójdę do więzienia. Byłam małym gnojem, a on był policjantem – oczywiście, że mu uwierzyłam, że pójdę siedzieć, ale na szczęście „wujek” miał plan, jak mogę odkupić swoją wielką winę... I tak oto jako 10-latka po raz pierwszy obciągnęłam facetowi. 
Tak, może i ludzie mają mnie za pustą Karynę i może i robię źle, że wrzucam wszystkich policjantów do jednego wora, ale zawsze wygrywa we mnie to uczucie obrzydzenia i H.W.D.P wypowiadam z czystą nienawiścią.

#AXC2A

Kiedy byłem dzieckiem, bardzo lubiłem piosenkę „Coco Jambo” Mr Presidenta. Grając w Simsy, zorientowałem się, że w przyspieszonym tempie gry palące się postaci wyglądają, jakby tańczyły.
I to przez pewien czas było moje hobby – praca jako sadystyczny DJ. Zamykałem Simów w pokoju bez drzwi, z najsłabszą kuchenką, po czym oglądałem, jak tańczą aż do śmierci w rytm mojego ukochanego „Coco Jambo”.

#G6Gjr

Od mniej więcej roku mieszkamy z żoną, synkiem (4 lata) i córką (1 rok) w nowym mieszkaniu. Żona jest menadżerką ogniska domowego, ja pracuję od 6 rano do 6 wieczorem – poza całym piątkiem, sobotą i niedzielą właściwie nie ma mnie w domu.
Dzisiaj nie wytrzymałem i poszedłem zrobić awanturę wszystkim sąsiadom, którzy weekend w weekend, od 8 do 20 słuchają muzyki na pełen regulator (kilka różnych gatunków z kilku różnych mieszkań), biją kotlety, chodzą w szpilkach (pani z góry) itp. Miałem wrażenie, że robią to celowo i co najgorsze, miałem rację.

Okazało się, że to nie ja, ale oni mnie zrobili awanturę na cały blok. Nie miałem pojęcia, że mój syn całymi dniami biega po mieszkaniu, ba, całym budynku (korytarze) i wrzeszczy, udając a to policję, a to straż, a to pogotowie. Nie miałem pojęcia, że żona, gdy mała płacze, wystawia ją w wózku na korytarz i ma to gdzieś. Nie wiedziałem, że pali na klatce, głośno rozmawiając przez telefon nieraz po dwie-trzy godziny. Sąsiedzi nie raz u niej bywali, prośbą i groźbą usiłując wyegzekwować uciszenie dzieci, wyniesienie się z klatki z petami i rozmowami. W pierwszej chwili nie chciało mi się wierzyć, bo gdy byłem w domu/wracałem, nic takiego się nie działo. Sąsiedzi mieli twarde dowody w postaci nagrań. Spaliłem buraka, przeprosiłem, uciekłem do siebie. Rzeczywiście, moje dzieci terroryzowały cały budynek swoim darciem gęby, a żona nic z tym nie zrobiła, sama dokładając się do tego. Ba, mieli nagrane także jej zachowanie i zamierzali iść z tym do sądu. Przebłagać się nie dali. Żona zapytana o całą aferę nie widziała w swoim postępowaniu nic złego i nie szło jej tego przetłumaczyć. Syn również.

Kocham tę kobietę i już sam nie wiem, co robić. Okłamywała mnie po mistrzowsku przez bardzo długo (m.in. nie wiedziałem, że pali i teraz powiązałem to z problemami zdrowotnymi, które ma córeczka). Syna zapisałem już do prywatnego przedszkola specjalizującego się w nadpobudliwych dzieciach. Żona nie chce ze mną rozmawiać, jest wściekła, uważa, że sąsiedzi to zło, mnie ma za tyrana i złego człowieka, bo nie opieprzyłem sąsiada, który wezwał do niej policję za zostawianie małej bez opieki.
Tak że ten... musiałem się wygadać.

#OBWlX

Mam dużo młodszą siostrę z zespołem Downa. Ania ma 14 lat i nadal nie potrafi mówić. Naprawdę bardzo ją kocham, potrafię się z nią „dogadać”, lecz jest coś, do czego nigdy nie przyznam się mojej rodzinie.

Byłam w ciąży. W czasie badań wykryto, że dziecko również będzie miało zespół Downa. Wiem, jak wygląda życie z takim dzieckiem, trzeba poświęcić mu wiele czasu, a reszta rodziny również ma utrudnione życie. Razem z ojcem dziecka byliśmy tego samego zdania. Chcieliśmy wyjechać gdzieś i poszukać odpowiedniej kliniki. Sytuacja ta kosztowała mnie naprawdę dużo stresu, ale nie bałam się o to, że będę żałować. Bałam się, że urodzę to dziecko. Prawdopodobnie nerwy przyczyniły się do poronienia. 

Moja mama wiedziała o ciąży i widziała moje łzy. Nigdy jej nie powiem, że płakałam ze szczęścia.

#4wtry

Parę ładnych lat temu, po skończeniu licencjatu, postanowiłam wyjechać do pracy za granicę, do Niemiec. Ot tak, przygodę przeżyć. Miałam to szczęście, że udało mi się znaleźć pracę podobną do wyuczonego zawodu (jestem grafikiem). W Niemczech żyłam prawie dwa lata, stworzyłam cudowny z początku związek... Dlaczego wróciłam? O tym będzie ta historia...

Jestem grafikiem takim „manualnym”, nie komputerowym, chociaż tym również później się zajęłam. Na studiach zainteresowałam się tatuażem, zrobiłam kursy. Wychodziło nieźle. Nie wiązałam jednak z tym dalszej przyszłości. Maszynkę zabrałam ze sobą na wyjazd, bo a nuż widelec, jak nie znajdę normalnej pracy, to może to..?
Moja firma w Niemczech upadła, to był główny powód powrotu. Wtedy trudno było o nową legalną pracę bez prawa pobytu, czas otwartych granic i możliwości dopiero się tu zaczynał. Mój partner nie wiedział jeszcze, że firma upada, że się martwię i nie wiem co robić ani jak mu o tym powiedzieć. Dodatkowo puścił mnie kantem. Był bardzo przystojnym facetem, starszym ode mnie sześć lat. Pracował jako ochroniarz w jakimś lepsiejszym klubie. Nie robiłam z tego problemu, dopóki nie wróciłam wcześniej z pracy. W drzwiach minęłam się z półnagą panienką. Od słowa do słowa – powiedział jej, że mieszka z siostrą. Po prostu wyszłam. Jestem dosyć wredną osobą, nigdy nie krzyczę, tylko obmyślam plan zemsty. Tak też było i tym razem. Połaziłam, pomyślałam, wykupiłam bilet powrotny do Polski na za tydzień od dziś, wróciłam. On od progu przeprasza, płacze, obiecuje. Ja, że OK, OK, też cię kocham. I tak mieszkaliśmy sobie... 
Kiedyś przy sprzątaniu odkrył moją maszynkę. Zapytał, czy robię tatuaże. Ja, że owszem. To on ucieszony, że jego kumpel też, a on zawsze chciał mieć ćmę na plecach. Spytał, czy możemy zrobić mu do spółki, niewielki. W sumie sam mi się wepchnął i ułatwił zadanie... Ja planowałam go spić.
Narysowałam wzór, on zaakceptował, kumpel przyszedł ze sprzętem i tuszami. Wszystko przygotowane, igły założone, delikwent czeka ośmielony alkoholem. Robimy.
Po paru godzinach skończyliśmy. Luby ogląda, zachwycony, opatrunek założony, pacjent pouczony o dbaniu o malunek. Tego samego wieczoru, kiedy był w pracy, spakowałam, co moje, przeniosłam się do hotelu i zostawiłam na stole kasę za pokrycie mojej części opłat. Następnego ranka wyjechałam.

Co w tym anonimowego? W skrzydle ćmy w mojej części tatuażu jest napisane pięknymi, ozdobnymi literami z zawijaskami, po niemiecku „Zdradzam”. Prawie niewidoczne w lustrzanym odbiciu. Można spokojnie zauważyć, patrząc normalnie, choć nie od razu. Projekt, który mu pokazałam, był właśnie w odbiciu. Zrobiliśmy go zaś normalnie. A on też będzie go oglądał tylko w lustrze.
Ciekawe, czy wie, czy nie...

#zmhnb

Panuje opinia, że kobiety bardziej dbają o porządek. Nic bardziej mylnego. Moja Kasia miała syf jak 5-letnie dziecko. Wchodząc do jej mieszkania pierwszy raz, doznałem szoku. Wszędzie rozrzucone ubrania, majtki, skarpetki i śmieci... Kocham ją, ale nie wiedziałem, że to tak straszna bałaganiara. Zastanawiałem się, jak będzie wyglądać w przyszłości nasze wspólne mieszkanie, przerażała mnie ta wizja. No i wpadłem na pewien pomysł – kupiłem jej szczeniaka. Wystarczyły dwa razy, gdy pogryzł jej i obsikał kilka ciuchów, żeby nauczyła się je chować.
Nigdy jej się nie przyznałem, że kupując szczeniaka, nie myślałem tylko o spełnieniu jej marzenia o posiadaniu psiaka. Może i okropny ze mnie chłopak, ale wyszło jej to na dobre :)
Dodaj anonimowe wyznanie