#6cUIb

Mam bardzo toksyczną rodzinę, która mnie wydziedziczyła za przejawy samodzielności i postawienie granic. 
Jestem 30-letnim facetem, po studiach, pracuję w zawodzie, mam żonę i dwa koty. Moi rodzice wychowali mnie w poczuciu winy i ciągle dawali mi do zrozumienia, że moja starsza o dwa lata siostra jest lepsza we wszystkim –  ot, oczko w głowie. Zaczęło się od dzieciństwa od przysłowiowych pierdół. Rodzice nigdy nie stawali w mojej obronie, nigdy nie wierzyli mi, tylko komuś, i to w każdym przypadku. Ojca nie było odkąd skończyłem 6 lat, wyjechał za granicę do pracy i przyjeżdżał co 3 tygodnie, czasem później, i wyglądało to tak: pierwsze co to siostra leciała na skargi, każde najmniejsze pierdoły, potem matka dokładała swoje, potem oceny i porządek w pokoju, po czym lanie pasem, kablem, trzepaczką do dywanów, hitem było wrzucanie do pokrzyw albo bicie po dupie i plecach bukietem pokrzyw. I tak było do 17. roku życia, kiedy ostatni raz dostałem pasem. W pierwszych dwóch latach szkoły podstawowej byłem bity przez nauczycielkę, przez co do dzisiaj się leczę. Mówiłem matce, ojcu. „Nie przesadzaj, pani by tak nie zrobiła”. Matka uwierzyła po 5 latach, gdy spotkała matkę jednego z uczniów. Nie usłyszałem nic, zero przepraszam czy przyznania mi racji. Od 3 klasy byłem w innej szkole ale tak sobie było lepiej, dalej byłem prześladowany, tym razem przez rówieśników, zawsze po kolejnej skardze matce słyszałem: „Olej ich, to się znudzą”. Nauczyciele reagowali: „nie interesuje mnie to, macie się dogadać, uspokoić, nie chcę więcej o tym słyszeć”. Kolejnym genialnym pomysłem matki było posłanie mnie do gimnazjum, gdzie większość osób w klasie była z poprzedniej szkoły/klasy. W gimnazjum miałem próbę samobójczą, za którą od ojca ostałem srogi wpierdol. Załamałem się, nabawiłem głębokiej depresji i fobii społecznej. W kolejnych latach było gorzej, dopiero jak poszedłem do technikum, to jako tako odżyłem. 
W domu wszystko co robiłem im nie pasowało – nie taka fryzura, nie takie ubranie, złe oceny i ciągle tylko: „czemu nie możesz być taki jak (....), jesteś moją porażką wychowawczą, zachowujesz się jak dziecko”. Kiedyś wymyślili, że mam nie taką dziewczynę, bo była starsza o rok i było: „ale dziewczyny szybciej dorastają, a ty nie”. Przez te lata stłamsili mnie tak bardzo, że nie miałem ochoty na nic. Ich lepszy syn to mąż siostry, ciągle tylko Mateuszek i Mateuszek. 
W pewnym momencie byłem już zaręczony z dziewczyną, która była organistką w kościele we wsi, rodzicom się bardzo podobała, jako że są zagorzałymi katolikami, ale zachowanie jej i tego, że dogadywali się z nią, a ja nie miałem nic do gadania, przelało czarę goryczy – zacząłem się spotykać z moją obecną żoną. Na początku po koleżeńsku, potem rzuciłem tym wszystkim i wyniosłem się z domu, żyjemy na swoim, skromnie. A rodzina się dziwi, że nie chcę mieć z nimi nic wspólnego ani kontaktu.
JMoriarty Odpowiedz

Wrzucali swoje dziecko w pokrzywy... A przygłupy i tak będą bronić, że każdy powinien mieć dzieci albo że rodziców trzeba szanować.
Twój ojciec powinien siedzieć za to.

Econiks

Lepiej w pokrzywy niż w barszcz sosnowskiego.

Kadath Odpowiedz

Twoje dziecko miało próbę samobójczą? Pobij je. Przytulanie, przeprosiny i wspólna terapia jest dla ciot.

Ciężko się to czytało. Przykro mi, że Twoja rodzina zrobiła sobie z Ciebie manekina do maltretowania, ale jednocześnie cieszę się, że nadal tu z nami jesteś. Broń jakakolwiek siła wyższa nie wznawiaj z nimi kontaktu, ciesz się wolnością i dbaj o siebie.

dewitalizacja

Bardzo dobry komentarz.

zark7 Odpowiedz

W podstawówce byłem nękany przez jednego kolesia ale bałem się coś zrobić bo miał wsparcie braci sasiadów i był bogaty. Jednego dnia miarka się przebrała i postanowiłem mu przyłożyć mimo ryzyka. Okazało się że był bardzo słaby w rękach tylko silny w gębie. Zauważyła tę bójkę jedna nauczycielka i zamiast podjąć "kroki" przywaliła mi z całej siły w twarz. Poczułem się zdruzgotany niesprawiedliwością. Gdzie była przez pół roku jak mnie nękali. Minęło 45 lat. Zawsze jak odwiedzam cmentarz w moim miasteczku pluję na jej nagrobek.

Ambiwalentnie136

W sumie to ona i tak nie żyje a jej zachowania nic nie usprawiedliwia. Mam nadzieję że przez to na chwile Ci się poprawia nastrój

ohlala Odpowiedz

I niech się dziwi aż do śmierci. Gratuluję wyrwania się z patologii i ułożenia sobie życia.

bazienka Odpowiedz

bardzo dobrze, ze sie odciales, toksyczne relacje sie ucina, nie pielegnuje
a co do wydziedziczenia to mam wrazenie, ze piszesz o tekstach typu "nie mam juz syna", bo prawnie wydziedziczenie nie jest takie proste, nastepuje zazwyczaj przy np. popelnieniu przestepstwa na szkode osoby wydziedziczajacej

Diddl Odpowiedz

Właśnie przez takie historie jestem sceptyczna jak pokazują biednych samotnych dziadków, których ,,złe" dzieci olały i im nie pomagają, a oni przecież im całe życie pomagali. Pamiętaj autorze, żebyś nie dał się wrobić w opiekę (pomińmy że nawet jakby byli kochającymi rodzicami, to nie miąłbyś żadnego obowiązku opiekować się nimi na starość, wbrew temu co niektórzy myślą) nad tymi patusami (bo to są patusy) jak się zestarzeją. Tacy ludzie powinni zostać sami na całość, więc życzę im, żeby i córka i ,,Mateuszek" się na nich wypięli. Żeby mieli na starość to na co zasłużyli.

ingselentall Odpowiedz

Kondolencje szczere z powodu patologicznej pseudorodziny.

Selevan1 Odpowiedz

Gratulacje, że dałeś radę wyjść na ludzi. Mi się nie specjalnie udało, i dopiero teraz wszystko powoli prostuje.

CentralnyMan Odpowiedz

I niech się dziwią. Bez sensu takim cokolwiek tłumaczyć bo i tak nie dotrze

Dodaj anonimowe wyznanie