#DeMaY

Chodziłam do klasy z jedną dziewczyną, która przy każdej okazji chwaliła się, że jej mama pracuje w szpitalu. Nie było dnia, żeby nie wtrąciła tego do jakiejkolwiek rozmowy. Powiedziałam kiedyś o tym mojej cioci, a ta odparła, że owszem, mama koleżanki pracuje w szpitalu, jako sprzątaczka. Żeby nie było – szanuję tę pracę, ale koleżanka opowiadała o tym wszystkim tak, jakby jej matka była światowej sławy lekarzem, a samo pracownie w szpitalu tworzyło z jej rodziny jakaś elitę lub szlachtę. A wyszło na to, że jest jak jest. Nikomu o tym nie powiedziałam, nie stałam się dla koleżanki niemiła czy coś, ale słuchałam jej opowieści o mamie pracującej w szpitalu z pewnym politowaniem.
tramwajowe Odpowiedz

1. Matka sie tego wstydziła i sama opowiadała o swojej pracy z wyższością. Bo sprzątaczka dużo wie, i sporo może.
2. Ta córka sie wstydziła i sama sobie takimi opowieściami dodawała pewności siebie.
To takie szybkie refleksje z wielu lat pracy z dziećmi.
Brawo dla Autorki, ze zachowała się dojrzałe i nie ośmieszyła koleżanki.

jednorozek Odpowiedz

Bardzo dojrzale się zachowałaś, szacuneczek!

Jumalatar Odpowiedz

"ale słuchałam jej opowieści o mamie pracującej w szpitalu z pewnym politowaniem" bo uważasz pracę sprzątaczki (raczej salowej) za pracę godną pogardy ?

elszkieletor

Umiesz czytać ze zrozumieniem czy tylko szukać dziury w całym jak tępa dzida?
„Żeby nie było – szanuję tę pracę, ale koleżanka opowiadała o tym wszystkim tak, jakby jej matka była światowej sławy lekarzem, a samo pracownie w szpitalu tworzyło z jej rodziny jakaś elitę lub szlachtę. Żeby nie było – szanuję tę pracę, ale koleżanka opowiadała o tym wszystkim tak, jakby jej matka była światowej sławy lekarzem, a samo pracownie w szpitalu tworzyło z jej rodziny jakaś elitę lub szlachtę.”

Bolendorf Odpowiedz

Mówiła że pracuje w szpitalu i co dalej? Kończyła na tym jednym zdaniu czy jakoś próbowała to rozwinąć? Bo nie bardzo widać jak by miała to zrobić żeby nie wyjść na idiotke. A autorka pisze o opowieściach.

elbatory

Może po prostu opowiadała jakieś historie ze szpitala, typu, że dzisiaj mieli takiego i takiego pacjenta, ktoś coś tam zrobił, zacięła się winda, ktoś umarł na stole operacyjnym, itd. Historie mogły być nawet prawdziwe, po prostu słyszała je od plotkujących pielęgniarek czy lekarzy. Nie musiała opowiadać, że to ona kogoś operowała. Wystarczyło, że codziennie zaczynała rozmowę słowami "słuchajcie co się wczoraj wydarzyło w szpitalu mojej mamy".

Dodaj anonimowe wyznanie