#EzpOT
Dostałem numer dziewczyny i po kilkunastu wiadomościach zaproponowałem wyjście na kawę. Wtedy jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka. Luba kolegi całkiem urodziwa i inteligentna dziewczyna, wychowały się jak siostry, więc myślę "Nie może być źle, prawda?".
Nastał dzień spotkania, pizga jak w Kieleckim, wiatr, śnieg zamiecie i Odyn krzyczący z nieba (TO RAGNAROK), ale trudno, umówiony, to lecę. Odstawiłem się jak szczur na otwarcie kanału, kupiłem jakiegoś chwasta w kwiaciarni i jadę. Nie wiem o dziewczynie nic poza imieniem, taka w sumie randka w ciemno. Dostaję SMS, że stoi w miejscu X w niebieskiej kurtce. Parkuję, wychodzę z samochodu patrzę i nie wierzę. We wskazanym miejscu stoi tylko jedna osoba, w niebieskiej kurtce i to nie pozwoliło mieć nadziei.
Karyna poziom ostatni, ale Karyna z tych dresiar, co w ciąży piją wódkę z gwinta. Odwrotu nie było, więc twardo podchodzę, a w myślach tylko "Kawa i ewakuacja". Czym dalej w las tym gorzej, głos jak u pani Jadzi co zawsze prosi o 2 zł na VIP-a, o sposobie wyrażania się nie wspomnę. Apogeum nastało w kawiarni, gdzie nie wytrzymałem i wyszedłem do toalety, żeby choć na chwilę odpocząć od tej farsy.
Stwierdzam, że czas na ewakuację, ale nie wypada wyjść tak po prostu, a sam dziewczynie pisałem, że mam czas do wieczora. Opracowuje więc szatański plan o kryptonimie "Uwolnić Orkę". Wysyłam znajomemu SMS prosząc, by zadzwonił do mnie i wymyślił jakiś powód nagłej potrzeby wracania do domu, bo jestem na nieciekawym spotkaniu - to był błąd. Wracam do stolika z uśmiechem na twarzy, myśląc jaką to sprytną bestią nie jestem.
Dzwoni telefon, odbieram i niby przypadkiem wciskam głośnik i słyszę "Stary, przyjeżdżaj szybko do szpitala wojewódzkiego, twoja narzeczona miała wypadek".
smutnazaba.jpg
Uznałem, że nie ma sensu próbować wybrnąć z sytuacji bo prawda jest jeszcze gorsza. Wstaję więc od stolika, płacę rachunek i bez słowa wychodzę.
Nie muszę mówić, że luba mojego przyjaciela była obrażona do końca ich znajomości, a ja wyszedłem na zdradzającą świnię.
Moja najbardziej nieudana randka była z 'ekspertem ds. uwodzenia'. Pamiętam jak mówił mi o różnych niewskazanych sygnałach w mowie ciała, po czym po chwili zapomnienia sam robił wszystkie te rzeczy. Poza tym wbrew temu, co pokazywało zdjęcie, wyglądał jak anorektyczna koza. Na koniec wysłał mi jakiegoś poniżającego kobiety mema i mimo totalnego ignorowania go, jeszcze jakiś czas ubiegał się o kontakt ze mną.
Miał ktoś jeszcze doświadczenia z takimi uwodzicielami u papierkiem czy tylko ja tak źle trafiłam? 😁
Anorektyczna koza 😂wyję ze śmiechu!
też kiedyś miałam tę nieprzyjemność spotkania eksperta, który złote myśli czerpał z serwisu internetowego o podrywaniu. Jednym słowem masakra... przez większość czasu słuchałam o jego trikach na podryw, o tym że kobiety bardzo łatwo sobie ułożyć w ten sposób... po tym powiedziałam sobie: nigdy więcej "specjalistów"
Zdarzyło mi się poznać pewnego sympatycznego chłopaka, który okazał się cwańszy jak ładniejszy... Ponieważ było lato w pełni, postanowiłam sprawdzić jak wygląda to wychwalane pod niebiosy ciało boga, skrupulatnie chowane pod podróbki luźnych, markowych ciuchów... Po dwóch tygodniach użerania się z niskim poziomem inteligencji i straceniu 300 złotych (!) na nasze wyjścia zaproponowałam wyjście nad pobliskie jezioro, okazało się, że młody bóg jest obleśny... krzywe, żółte, brudne i nie obcięte szpony u śmierdzących stóp, krzywo ogolona zwykłą maszynką klata i chyba nie wyprane za małe bokserki... Po zerwaniu kontaktu, po jakimś czasie odezwał się i obwinił mnie o śmierć swojej matki, po czym chwalił się, że odziedziczył po niej kupę kasy i jeździ jej mercem (nie miał prawa jazdy)... Debil
do samego, no, prawie końca, byłam przekonana, że to do niej wysłałeś wiadomość przez pomyłkę...
No, asertywny to ty na pewno nie jesteś.
Swoją drogą zawiodłam się, miałam nadzieję, że pozorna żulokaryna okaże się pozbawionym gustu małym geniuszem z IQ w okolicach 300, w dodatku od lat siedząca w jakimś Twoim rzadkim hobby.
Kiedyś w kawiarni byłam mimowolnym, ale ciekawskim świadkiem takiej "randki w ciemno". Oboje 30+, z wyglądu korpo- szczury. Po powitaniu, przedstawieniu się , wręczeniu kwiatka i zamówieniu kawy, każde z nich zaczęło swój monolog. Ona o tykającym zegarze biologicznym, braku czasu na reprodukcję i braku odpowiedniego materiału genetycznego, a on o złodziejach, oszustach i kanaliach w sądzie, sejmie,urzędach, zusie, krusie i cholera wie jeszcze gdzie. I tak monologowali równolegle, nie przeszkadzając sobie nawzajem, a najciekawsze jest to, że na koniec stwierdzili, że to było ciekawe i miłe spotkanie i muszą to jak najszybciej powtórzyć.
Wyborne :D
Podoba mi się narracja. A świnią zdradzającą się nie przejmuj, ostatecznie każdy powód dobry, żeby się wyrwać Karynie.
Ja zawsze jak wyciągam kogoś z randek mam gotowy scenariusz nagłego wypadku w pracy. Przynajmniej znajomi nie wychodzą na świnie XD
rozbroila mnie smutnazaba.jpg :D
To ja lecę na ragnarok się przygotować
uśmiałam się szczerze:D