#GaYYc

Spotykałam się z facetem, który był wielkim zwolennikiem płacenia pół na pół. Nie miałam z tym problemu, bo nigdy nie oczekiwałam, aby facet za mnie płacił na randkach, zwłaszcza na początku relacji. Nie uznałam zatem tego za red flag.

Relacja się rozwijała, spotykaliśmy się przez 3 miesiące i kiedyś temat zszedł na zarobki. Wyszło na jaw, że zarabiam dużo więcej od niego. I co się okazało? Nagle to ja musiałam fundować randki, bo on „zapomniał” portfela. Kilka razy dałam się tak naciągnąć, bo pomyślałam, że może mieć chwilowo problemy finansowe, przecież każdemu się zdarza. Jednak na czwartej randce fundowanej przeze mnie zapytałam, co z tym pół na pół. Co się okazało? Facet stwierdził, że skoro ja tyle zarabiam, to ja powinnam częściej fundować nam wyjścia. Finał był taki, że nasze wyjścia się skończyły.

Po różnych historiach moich koleżanek stwierdzam, że im facet mniej zaradny, tym bardziej ciśnie o składanie się na wszystko na pół. Smutne.
didja Odpowiedz

Jako prawie boomerka bardzo Wam, młodym osobom, współczuję. Przez te 35 lat spotykałam się z różnymi mężczyznami, od 15 do, powiedzmy, 80. roku życia. Towarzysko i zawodowo. Zawsze jestem gotowa do płacenia i wyciągam portfel. I nigdy przez te lata żaden mężczyzna nie pozwolił mi zapłacić. Nawet jeżeli to ja zapraszałam. Zawsze jeszcze dyskretnie upewniam się, czy na pewno towarzysz chce zapłacić całość i zawsze uzyskuję potwierdzenie, czasem tylko niewerbalne. Co więcej, gdy byłam na samej rencie, gdzie koszty leczenia wielokrotnie tę rentę przekraczały, to nawet dziewczyny z mojej paczki niejednokrotnie nie pozwoliły mi płacić, kiedy spotykałyśmy się w restauracji.
Ale też nigdy nie zamawiam na początek więcej niż herbata lub jakiś niedrogi napój, gdy jest gorąco, a jeśli to spotkanie z jedzeniem, to jakaś tania pozycja typu sałatka albo mała porcja niedrogiego dania. I dopiero gdy mężczyzna proponuje coś więcej, pozwalam sobie czasami zamówić coś dodatkowego, choć też bez przesady. Taka była zasada w pokoleniu moim, moich rodziców i dziadków, że wychodząc z kimś, idziesz skupić się na spędzeniu z nim czasu, na rozmowie, na patrzeniu na niego, a nie w talerz. A jak to spotkanie służbowe, to na omawianiu służbowych rzeczy. A nie na nawpychaniu się na koszt faceta. Być może dlatego mężczyźni w grupie 40+ nie mają problemu z płaceniem za kobietę.

Kukis

Mam nadzieję, że Ci faceci blisko 80 roku życia to tylko w celach zawodowych?

Pyrene

Dlaczego masz taka nadzieje?

Kukis

@Pyrene, bo to obrzydliwe że młoda dziewczyna sypia z 80 latkiem. Ty tego nie czujesz?

Pyrene

@ Kukis; nie, nie uwazam tak. Powaznie.
Jestem zdania, ze dwoje doroslych ludzi moze zasadniczo robic to co oboje chca i wiek nie ma w tym wypadku znaczenia.
Jesli uwazasz inaczej, odpowiedz na nastepujace pytanie. Do jakiej roznicy wieku sypianie ze soba nie jest obrzydliwe a od ilu lat staje sie to obrzydliwe?
Nie chodzi o Ciebie lecz o innych ludzi. W zasadzie Tobie obcych.

Kukis

@Pyrene, ciekawe czy tak samo będziesz mówił jak twoją 18 letnią córkę będzie bzykał 80 letni oblech i tego Ci życzę bo totalnie na to zasługujesz.
Czegoś nie zrozumiałeś, nie o różnicę wieku tu chodzi a o konkretny wiek chociaż i tak uważam że już powyżej 30 lat różnicy to patologia. Jeżeli nie obrzydza Cię wizja że 30 latka idzie do łóżka że starcem to polecam udać się do psychologa albo seksuologa

Pyrene

@ Kukis; Twoje plucie jadem i szarpanina emocjonalna jest raczej malo kontruktywna i z mysleniem czy rozsadkiem ma niewiele wspolnego ale co tam. Podales przynajmniej dwa konkrety.
1) Maksymalna roznica wieku partnerow seksualnych to 30 lat a powyzej to patologia.
2) Wiek 80 lat (lub wiecej, jak sadze) nie zezwala na seks. Czas minal i koniec.
Skad to przekonanie? Mozesz podac jakiekolwiek uzasadnienie tego?
Czy sa to po prostu emocje typu: bo tak?

Kukis

@Pyrene, po pierwsze nigdy nie plułem jadem a jedynie ty się szarpałeś emocjonalnie. Ewidentnie masz jakieś problemy.
Przecież ja podałem uzasadnienie ale ok. Nie jesteś zbyt lotny więc zrobię dla Ciebie wyjątek i powtórzę.
1) tak, różnica powyżej 30 lat to patologia. Przecież Ci ludzie są na innych etapach życia, jedno przeżyło znacznie więcej i są na innych etapach dojrzałości. no i ciało 70 latka nie jest takie ładne
2)No po 80ątce raczej ciężko uprawiać seks. Ale jeśli nie obrzydza Cię wizja że twoja córka ssie penisa takiego dziadka to po prostu musisz się udać do specjalisty. Ja Cię nie wyleczę

Pyrene

@ Kukis; Ty naprawde myslisz, ze wystarczy byc wystarczajaco chamskim a logike i rzeczowe argumenty mozna wlozyc do skrzynki i zamknac na klucz?
Czystymi emocjami zaslonic spojrzenie na jakakolwiek kwestie?
U rozemocjonalizowanej nastolatki moglbym to ewentualnie zrozumiec. Wiesz, burza hormonow i takie tam. Na ogol wyrastaja zreszta z tego.
No, chyba ze jestes botem. Wtedy oczywiscie oczekiwanie myslenia mija sie z celem.
Obie alternatywy nie zachecaja jednak do dalszej dyskusji, takze na tym koncze.

Dragomir

Z punktu widzenia estetycznego, a także obyczajowego to cuck.is ma rację.

Ladybird21

Jeżeli każdy myślałby estetycznie to nigdy nie miałbyś nawet koleżanki Dragomir. Jesteś ostatnią osobą, która powinna pisać o estetyce i wyglądzie.

Zobacz więcej odpowiedzi (8)
Kukis Odpowiedz

Zawsze mnie zastanawiało dlaczego ludzie tak szybko zmieniają zdanie albo się nie stosują do własnych zasad

ohlala

Bo w tym przypadku nie chodzi o żadne zasady, chodzi o brak/mało kasy.

Kukis

@ohlala, ale ja nie mówię o tym

ohlala

Ale to ma zastosowanie także do innych sytuacji. Jeśli ktoś z łatwością odrzuca swoje zasady, to po prostu nigdy nie były one prawdziwe i wynikały z braku jakiegoś zasobu.

Kukis

@ohlala, czyli co? Po prostu ludzie kłamią?

ohlala

A to jakaś rzadkość? Nie wiem, skąd zdziwienie, że ludzie kłamią w celu uzyskania jakichś korzyści.

Dododaniakom

Bo ludzie są podli i interesowni

Kukis

@ohlala, to nie może być aż tak proste. Po prostu nie

Dragomir

Długo tak będziesz ciągnął te pseudointeligenckie rozmowy, kiedy nawet ludzie rzucają cytatami z internetu opartymi o fakty naukowe, cuck.is?

Kukis

@Dragomirekdebilek, a ty nadal nie umiesz zniekształcać ksywek xD to uroczo śmieszne.
Ale odpowiadając to coś Ci się pomyliło Debilu. Nikt cytatem nie rzucał

Dragomir

Pod innym wyznaniem było, ale też szedłeś w zaparte. To niczym się nie różni. Jesteś jak dziecko specjalnej troski.

Dragomir Odpowiedz

Nie im mniej zaradny, tylko czym bardziej kocha pieniądze, tym mniej miejsca zostaje na miłość do ludzi.

Ladybird21

Im mniej zaradny tym bardziej trzęsie się nad pieniędzmi. Nie zawsze, ale prawdopodobne.

Kukis

@Rogaczomir, a ty nadal nie jesteś zbyt lotny xD

Dragomir

Im więcej ma, tym mniej jest chętny do dzielenia się. Nie zawsze, ale tak jest w przypadku gdy nie jest jeszcze pewien na czym stoi.

MaryL2 Odpowiedz

Autorko, dobra decyzja.

Swoją drogą to kurde, co wy wszyscy robicie na tych randkach, że taka walka jest o to kto płaci? Bilety do kina czy jakieś winko w barze to przecież są grosze. Że już nie wspomnę o spacerach w parku czy pluskaniu się w jeziorze, co jest zupełnie darmowe.

Ladybird21

Może mają zwyczajnie wiecej niż 12 lat?

Kukis

No ale jak jednego dnia idziecie do restauracji a potem pograć w kręgle to się robi ponad 100 zł. Dla mnie to mało ale nie każdy dużo zarabia

MaryL2

@Ladybird, które z tych aktywności jest zarezerwowane dla 12-latków: kino, wino w barze czy może spacer?

@kukis, jasne, ale jeśli dla kogoś to za dużo, to przecież jest mnóstwo tańszych opcji. Mi się wydaje, że możliwości są dwue: albo ktoś bardzo chce się pokazać i zaprasza w drogie miejsca, ale tak naprawdę go na nie nie stać, więc złość przelewa na drugą stronę. Albo umawia się z tak wieloma osobami (Tinder i te sprawy), że ten koszt naprawdę robi się za duży.

Ladybird21

Do jakich restauracji chodzisz skoro posiłki kosztują mniej niż 100zł😂 to bar mleczny, a nie restauracj.

Kukis

@MaryL2, no konia z rzędem temu kto znajdzie bar w którym zaserwują wino 12 latkom xD
Co do reszty no to tak, są tańsze aktywności ale pary raczej chcą spędzać czas w ciekawy sposób a nie robić coś bezpłatnego. Sam lubię spacerować ale gdy zapraszam dziewczyny na spacer to i tak później zabieram je do restauracji lub kawiarni. Inaczej byłoby mi wstyd

@Ladybird21, czego nie rozumiesz w zdaniu ponad 100 zł? XD przecież to może oznaczać 120 zł ale i 2000 zł

Ladybird21

Na bank chodziło ci o miliony nie? „No ale jak jednego dnia idziecie do restauracji a potem pograć w kręgle to się robi ponad 100 zł. Dla mnie to mało ale nie każdy dużo zarabia”.

Postac

Kukis - pary chcą robić coś ciekawego, więc idą do restauracji jeść? Przecież jedzenie to coś, co wykonuje każdy człowiek, codziennie, od urodzenia. Co w tym ciekawego?

Dla mnie na randkach najbardziej liczył się czas z drugą osobą. Aktywność miała znaczenie już po iluś tam spotkaniach, gdy samo rozmawianie / przytulanie się przestało być aż taką nowością.
A że randkowałam jako biedna studentka, to i kreatywność była spora, a nie tylko siedzenie przy stole.

Ladybird21

Postac, współczuję ci.

Kukis

@Ladybird21, nie siedzisz w mojej głowie żeby wiedzieć co miałem na myśli więc z łaski swojej stul mordę. To raz. Dwa, każdy zrozumiał że pisząc "ponad 100 zł" nie miałem na myśli 100zł + 1 grosz tylko ty masz z tym problem

@postac, tak, każdy człowiek je ale czym innym jest jedzenie kartofli i kotletów zrobionych w domu gdzie musisz stać 2 godziny przy garach a czym innym pójście do ładnej restauracji gdzie kelnerka poda Ci jedzenie i w dodatku często z restauracji lepiej smakuje. Czy dla Ciebie pójście do kina to też nic ciekawego bo "codziennie oglądasz filmy na laptopie"?
Skoro masz takie doświadczenie to współczuję. Zakochiwałaś się w biednych studentach którzy chcieli Cię zaliczyć i nara. Gdy zależy chłopakowi na życiu z dziewczyną to wydaje on pieniądze żeby jej sprawić przyjemność

MaryL2

@kukis, skąd ty wziąłeś te brednie? Jeśli chłopakowi zależy na dziewczynie, to się stara. Czyli słucha co ona lubi, próbuje ją sobą zainteresować. Co jest ciekawego w zabraniu do restauracji? Co mnie obchodzi, że jedzenie podała kelnerka? Znaczy w restauracji oczywiście też może być miło, ale nie nazwałabym tego „ciekawą” aktywnością. To w zasadzie w ogóle nie jest aktywność. Dużo lepiej bawiłabym się przy tym wspólnym gotowaniu. Na pewno wzbudziłoby to więcej emocji i uczuć - no bo robimy coś razem, chłopak umie gotować to duży plus, może puścić swoją ulubioną muzykę, zapalić świeczki, swobodnie się przytulić. Tu ktoś komuś podwinie rękaw, zwiążę włosy, więc jest jakiś delikatny dotyk.

Podczas spacerów można wykąpać się w jeziorze, wysuszyć przy ognisku (u mnie w miejscowości to było bardzo typowe). Popłynąć kajaczkiem, zgubić się w lesie i znaleźć. Porobić zdjęcia. Można spacerować w mieście i pokazać swój ulubiony ukryty bar z nalewkami, opowiedzieć jakąś ciekawostkę związaną z danym miastem. Można pokazać dziewczynie jak się driftuje :D (to moje randki jak miałam 17-21 lat :D) . Iść potańczyć do klubu latino, kurde, no mnóstwo opcji, a i tak wybrałam te najbardziej typowe, neutralne, żeby nikt mi nie powiedział „aaa, nie każdy lubi xxx!”.

W tych spotkaniach to tak jak Postać mówi, to druga osoba powinna być atrakcją. Jeśli trzeba wydawać dużo pieniędzy, żeby było ciekawie, no to wygląda jakby samemu się było nieciekawym.

Zobacz więcej odpowiedzi (5)
Dantavo Odpowiedz

A ja nie rozumiem czemu to facet ma płacić. Zwyczaj, że mężczyzna płaci pochodzi z czasów, gdy kobiety rzadko pracowały, nawet często nie miały możliwości. Teraz mamy równouprawnienie i kobiety pracują na swoje utrzymanie, więc nie widzę powodów, by facet zawsze płacił.

Moja żona, jak jeszcze spotykaliśmy się jako studenci zawsze powtarzała, że bardzo źle się czuje jak za nią pałcę. Tak więc albo dzieliliśmy się na pół albo raz ja płaciłem całość, a innym razem ona.

elbatory

Generalnie według zasad savoir-vivre płaci ten, kto zaprasza, płeć, wiek, czy status społeczny nie mają znaczenia. Ja tę zasadę bardzo lubię i zawsze się do niej stosuję. Jeśli wspólnie planuje się wyjście, to wtedy jak najbardziej można zapłacić po połowie. Ja mam też takie podejście, że jeśli ktoś mnie zaprosi i płaci, to potem ja tę osobę zapraszam i oczywiście płacę.

ohlala

Dziwi mnie Twoje zdziwienie. To faceci zgotowali sobie ten los. Tradycja płacenia przez mężczyzn wzięła się stąd, że przez wiele lat kobiety nie miały własnych pieniędzy. Bo tak powiedzieli mężczyźni. Sprawdź sobie, jak wyglądała kwestia posiadania konta bankowego przez kobiety bez zgody jakiegoś faceta w ich życiu. Jak sobie to przemyślisz to może zrozumiesz, czemu jest, jak jest. Tradycje nie zmieniają się tak szybko. Zwłaszcza, gdy chce się mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko, jak to często bywa w przypadku patriarchatu. :)

Rumek

@ohlala no przecież widzisz, że faceci nie chcą już płacić. To mężczyźni w tym przypadku dopasowali się do czasów, a niektóre kobiety chcą nadal mieć to,co w patriachacie było dla nich dobre (tutaj przywileje kulturowe, jak obowiązek płacenia za nie).

XedosAshal

Ohlala ty debilko polska, wy samice same sobie zgotowałyście ten los, jest równouprawnienie wiec płaćcie :)

XedosAshal

Ohlala ty debilko polska, wy samice same sobie zgotowałyście ten los, jest równouprawnienie wiec płaćcie :)

XedosAshal

Ohlala ty debilko polska, wy samice same sobie zgotowałyście ten los, jest równouprawnienie wiec płaćcie :)

XedosAshal

Ohlala ty debilko polska, wy samice same sobie zgotowałyście ten los, jest równouprawnienie wiec płaćcie :)

XedosAshal

Ohlala ty debilko polska, wy samice same sobie zgotowałyście ten los, jest równouprawnienie wiec płaćcie :)

XedosAshal

Ohlala ty debilko polska, wy samice same sobie zgotowałyście ten los, jest równouprawnienie wiec płaćcie :)

XedosAshal

Ohlala ty debilko polska, wy samice same sobie zgotowałyście ten los, jest równouprawnienie wiec płaćcie :)

Zobacz więcej odpowiedzi (8)
Szwedacz Odpowiedz

Wszystko rozbija się o umowę na początku związku. Nie jest niczym niezwykłym, że będąc razem wydaje się razem, ale niekoniecznie po równo. Na pewno nie narzucałaś mu droższych rozrywek "na swoją kieszeń"? I nie ma nic w tym złego, jak pójdziecie do droższego lokalu, ale warto się wcześniej umówić "ja mogę wydać na ten obiad 100zł, a ja 200, czyli razem mamy budżet 300 zł, po ok 150 zł na głowę" by nikt nie siedział i patrzył jak to drugie zamawia jeszcze deser, gdy Ty już nie możesz sobie na to pozwolić. W związku jest naturalne również rozmawianie o tym, że na coś nie możemy sobie pozwolić. Nie ma w tym nic toksycznego. Toksyczne jest dopiero "domyśl się". I wiem, że "męskie ego" często nie pozwala na szczerość i kobiece "powinnaś być księżniczką bo inaczej znaczy, że mu nie zależy" narzuca nam, że powinnyśmy oczekiwać materialnych dowodów miłości (bo nasze babki i prababki dostawały, to co ja jestem gorsza?), ale na szczęście czasy się zmieniają. Ważne, że oboje jesteśmy ludźmi i nie musimy spełniać narzuconych nam norm społecznych.

Rumek Odpowiedz

Wiesz, zasada, że facet płaci była częścią "starego świata", w którym więcej zarabiał. Dlaczego właściwie przeszkadza Ci płacenie, skoro stary świat odchodzi i teraz Ty zarabiasz więcej?

Ladybird21

A kto zabraniał kobietom pracować? Porównujesz czasy gdy płacenie, bo kobiety do 1960, nie mogły mieć konta bankowego, a tym bardziej pracy z czasami, gdy są na równi, więc teraz one mają płacić? Jaki to ma sens? Chciałbyś ukarać kobiety za to, że WY nie pozwalaliście nam pracować?

Rumek

@ladybird21 dlaczego postrzegasz to jako karę? Zasada, że więcej wkłada w związek osoba lepiej zarabiająca wydaje mi się uczciwa. Obowiązuje przecież także poza związkami dwóch osób, np w podatkach

elbatory

Ale ta osoba, która więcej zarabia, najprawdopodobniej też więcej pracuje lub ma tę pracę trudniejszą, bardziej wymagającą, musiała więcej wysiłku, wyrzeczeń i pieniędzy włożyć w edukację, rozwój, kursy i tak dalej. Więc nie, wymaganie od osoby, która zarabia więcej, by również więcej wydawała nie jest sprawiedliwe. Oczywiście jeśli dwóm osobom w związku to pasuje, to super, ale nie uważam tego za oczywisty wybór.

Dragomir

Czyli jak facet więcej zarabia to powinno mu pasować ze płaci więcej, bo inaczej to buc i sknera. Jak kobieta więcej zarabia, to w imie czego spotyka się z biedakiem zamiast znaleźć kogoś "na poziomie"?

Tak trochę to brzmi.

Ladybird21

Dosłownie nigdzie tego nie wyczytałeś w tych komentarzach dragomir, bo nikt tego nie napisał. To przerażające, że nieważne co się wokół ciebie dzieje to ty widzisz swoje. Ja bym poszła się przebadać jeżeli to zdarza się czesto.

Rumek

@elbatory przez całe stulecia tak było przecież. Facet zarabiał więcej, bo pracował więcej lub ciężej lub dłużej się uczył. Mimo to płacił więcej na rodzinę. To nie ma znaczenia tak naprawdę, ile pracy ktoś w to włożył by zarabiać, liczy się skutek - zarabia więcej, może dać więcej. Tak samo jak podatnik - zarabia więcej, więc płaci więcej i nie ma, że przecież dłużej się uczył. Widać teraz wyraźnie, że faceci są po prostu hojniejsi, swoje pieniądze traktują jak wspólne. A kobiety to dusigrosze i sknery, które swoje pieniądze traktują jak swoje. Będzie to się musiało zmienić, to atawizm i zacofanie kulturowe. Współczesność wymaga, by kobiety także potrafiły więcej wkładać finansowo do związków.

Postac

Rumek - kiedyś mężczyźni zarabiali i robili tylko to. Nie zajmowali się dziećmi i domem. Teraz kobiety pracują, ale też zajmują się dziećmi i domem. Są mężczyźni, którzy akceptują podział ról pół na pół, a są tacy, którzy wymagają wkładu finansowego pół na pół, ale dom ma ogarniać kobieta, bo przecież to "babskie" zajęcia. Oczywiście to funkcjonuje już w związkach, bo przy pierwszych randkach nic nie jest ustalone. Każdy powinien być gotowy zapłacić za siebie, a jak chce zapłacić za drugą osobę, to może to zaoferować.

Rumek

@Postac nie wiem o jakim "kiedyś" mówisz. Chyba się odnosisz do krótkiego okresu lat 50 w USA. W Polsce "kiedyś" to 90% ludzi mieszkało na wsi i żyło z roli, nie pracowali typowo zawodowo. Jeśli ktoś pracował dodatkowo zawodowo, to był to facet. Na wsi obie osoby pracowały, jak nie w domu, to w polu/chlewie itp. Wizja, że facet siedzi z gazetą a kobieta tyra w kuchni to popkulturowa bzdura, która w Polsce nie miała nigdy miejsca. Dzisiaj także mężczyźni wykonują masę prac w domu, tylko kobiety skupiają się wyłącznie na swoich pracach - ignorują, że facet poświęcił urlop na malowanie garażu, że wozi dzieci na narty itp. Ginocentryczna perspektywa.

Heike Odpowiedz

ja mam wrażenie że ten problem(płacić powinien facet-bo tak...)są winne nowoczesne(bo z prawdziwymi sufrażystkami nie mają nic wspólnego) FEMINISTKI... normalny układ jest inny... kto zaprasza ten płaci(chyba że osoba zaproszona chce zamówić coś więcej niż przysłowieone piwo na które przyjęła zaproszenie)... to jest podejście pokolenia(po 2000 roku) kto zarabia więcej ten stawia... bez względu na to kto zaprosił.... nie ważne jaki ja mam status społeczny jak zapraszam to płacę(bo chcę i mogę)...

Szwedacz

Zgadzam się. Choć w związku czasem nikt nie zaprasza. Czasem leży się na kanapie i razem dochodzi do wniosku, że ma się ochotę na coś pysznego. Wtedy warto razem omówić ile kto może na to wydać ;)

Rumek Odpowiedz

jeśli zarabiałaś więcej od niego to szansa, że zostalibyście razem i tak była mizerna. Ryzyko rozwodu w takich związkach jest 50% wyższe. Mielibyście takie spory całe życie. Facet jak zarabia, to są to pieniądze żony. Jak kobieta zarabia, to są to pieniądze żony. Faceci dużo łatwiej się nimi dzielą niż kobiety. Do tego dochodzą problemy z samooceną faceta(bo co mamy wnosić, przecież nie urodę) i z ... brakiem szacunku samej żony, bo jakoś po pewnym czasie taki nieudaczny mąż przestaje pociągać

MaryL2

Kurde, powiem ci, że sytuacja, gdy facet dużo więcej zarabia też nie jest dobra. Już pomijając, że kobieta czuje, że jej praca, do której tak długo się uczyła jest nic nie warta, albo oczekuje się od niej robienia wszystkiego dookoła, „bo mniej zarabia”.

Ja się zawsze dzieliłam pół na pół rachunkami, kosztami wycieczek. Kiedy mój chłopak zarabiał 3x więcej ode mnie, to on naciskał, żeby kupować mieszkania czy wyjazdy o naprawdę wysokim standardzie. Ciężko mu było zaakceptować, że przy takich zarobkach będzie w jakimś Airbnb daleko od centrum. Ja naciskałam na tańsze opcje. Ostatecznie spotykaliśmy się gdzieś pośrodku, co mocno nadszarpywalo mój budżet. Tak samo z prezentami, on mi kupował coś drogiego i czułam, że oczekuje wzajemności, na co w ogóle mnie nie było stać. Po zapłaceniu wszystkich rzeczy mi zostawało tyle co nic a jemu 2 moje miesięczne wypłaty. Więc jeśli chodziliśmy na kolację o określonym standardzie i zapłacił za mnie 4 razy i za 5. rzucił „a może ty byś tym razem zapłaciła? Byłoby mi miło” to wciąż było dla mnie za dużo. On czuł się wykorzystywany, ale ja też, bo czułam, że paradoksalnie gdybym nie była w związku z bogatym facetem, to by mi zostawało więcej pieniędzy XD

Taka sytuacja jest naprawdę trudna i wymaga dojrzałości z obu stron. Osobiście uważam, że najlepiej, żeby facet zarabiał trochę więcej, z tego powodu co mówisz, żeby imponował kobiecie, ale też nie za dużo. Np ona 20 tys/msc on 25 tys/msc. Sytuacja idealna ☺️

Rumek

@maryL2 zgoda, że duże różnice w statusie nie są dobre. U Was moim zdaniem "problem" był w tym, że koniecznie chciałaś się dokładać po równo. Skoro on zarabiał 3x więcej to moim zdaniem z przyjemnością by za te wakacje zapłacił. Ja bym się wręcz upierał, zeby zapłacic. Tym bardziej, że sam chciał wyższego standardu. Ogólnie jest tak, że jak facet zarabia więcej, to jakoś jest spokój, brak awantur o pieniądze i małżeństwa są trwałe. Wbrew pozorom większość facetów lubi się dzielić pieniędzmi (tak sądze) ale nie w sytuacji, kiedy to dzielenie się z bogatą, bo to się zamienia w szopkę, która dodatkowo pogłębia przepaść finansową, zamiast ją spłycać.

MaryL2

@Rumek, ja się absolutnie nie opierałam, wręcz sama zaproponowałam, że skoro wybieramy droższe wersje, to może płacilibyśmy proporcjonalnie do wypłaty. Ale zawsze wychodziły z tego jakieś krzywe akcje. Np naopowiadał mi i wszystkim wkoło, że zabiera mnie na wyjazd, a potem zachowywał się jakby miał żal o to. Np mówił, że nie wiedział, że to aż tyle wyjdzie, i skoro zapłacił za nocleg i podróż 11 tys, to może ja za wynajęcie auta i skipasy „chociaż”. I nagle cyk, znajdź 4 tys. Albo przy jakiejś sprzeczce miał do mnie pretensje, że skoro mieszkanie mamy 50-50% własności to czemu on płaci więcej? Niby go rozumiałam, z drugiej strony średnio mi się widziało mieć 25% mieszkania… w takiej sytuacji wolałabym już jakieś tańsze. Nawet proponował mi, żeby zrezygnowała z części etatu, bo on chce mnie utrzymywać i będę żyć jak księżniczka. A potem przy pierwszej kłótni „a czemu samochód ma być wspólny skoro ty prawie się nie dołożyłaś?”. Musiało mu to jednak gdzieś przeszkadzać, siedzieć w nim. A to nie był zły chłopak. Dlatego wróciłam na full time no i dzieliłam pół na pół… bo dzięki temu nie byłam zaskakiwana jakimś dodatkowym wydatkiem „skoro ja zawsze to teraz możesz ty” i nie czułam z jego strony wyrzutu. A on i tak cały czas potem mówił, że nie rozumie czemu ja chce pół na pół, czemu nie wezmę wolnego, przecież on tak dużo zarabia, mogłabym odpocząć. Tak… dlatego mówię, to wymaga dużych umiejętności komunikacyjnych i odpowiedzialności. Znam też inne, starsze pary, u których taki układ rodził problemy, mam też koleżankę w moim wieku, gdzie różnica była 15 razy więcej on od niej, no i też się rozstali, nie dała rady. To nie jest nie do zrobienia, ale jest trudne.

Rumek

@MaryL2 nie wiem dlaczego ludzie to sobie robią... przecież wystarczy zrobić pełną wspólnotę majątkową i wspólne konto. Wydaje mi się, że to dusi w zarodku wszystkie takie spory. Po prostu nie ma kalkulacji, tych wszystkich rozliczeń i obie strony widzą, ile kasy jest i ile możemy wydać. A partner, który najpierw proponuje, że zapłaci i zaprasza na narty a potem marudzi, że jednak źle policzył, to cóż, trochę śmieszne.

MaryL2

@Rumek, no trochę śmieszne i trochę smutne. Wspólnota majątkowa nas nie dotyczyła, bo nie byliśmy małżeństwem. Ale to też nie jest idealne rozwiązanie.

Dodaj anonimowe wyznanie