#clG4x

Gdy chodziłem do podstawówki, a dokładniej do 2 klasy (lata 90.), odwaliliśmy z kumplami niezły numer.

Cała szkoła nie lubiła naszego konserwatora, a szczególnie moja klasa. Oczywiście głupi młody łeb pomyślał, żeby go ukarać. Facet jeździł białą Tavrią. Kiedyś wpadł nam pomysł, żeby wyciąć kawałki różnokolorowej bibuły i wrzucić je do woreczka z wodą, poczekać aż nasiąknie i rzucić konserwatorowi na samochód z 2 piętra.
Wyobraźcie sobie faceta, który przez miesiąc musiał jeździć samochodem w "ciapki" do roboty...

Koniec końców moi rodzice (i 4 innych chłopaków) musieli się zrzucać na malowanie auta... Dobrze, że było białe ;))
Dodaj anonimowe wyznanie