#gLDuL
Urodził mi się syn. Jako ludzie wierzący, chcieliśmy go z żoną ochrzcić. No i tu zaczynają się schody. Moja rodzona siostra odmówiła nam, ponieważ przez to, że władze kościoła tuszują tak dużo spraw krzywdzących dzieci, ona nie chce mieć z tym kościołem nic wspólnego. Nic nie poradzę na jej przekonania. Trudno, będziemy szukać dalej. Chciałem, aby ojcem chrzestnym był mój brat cioteczny. Jedyna na tyle bliska mi osoba z rodziny, z którą wciąż utrzymuję kontakt. Ucieszył się bardzo i powiedział, że bardzo chętnie, ale nie pójdzie do komunii. Zapytałem mojego proboszcza, czy to aż tak duży problem. No i tu się zaczyna jazda.
Okazuje się, że ten człowiek nie idąc do komunii na chrzcie, już daje zły przykład wiary chrześcijańskiej dla młodego, a ojciec chrzestny jest od dawania dobrego przykładu.
Proboszcz: A może znajdzie pan kogoś innego na to miejsce?
Ja: Ale to dla mnie najbliższa osoba. Z nikim innym nie utrzymuję takiego kontaktu.
P: No ale lepiej by było, gdyby to nawet był ktoś dalszy, ale dawał lepszy przykład i pomagał w wychowaniu w chrześcijańskich wartościach.
J: Ale ja chcę jego, a wychowaniem to my z żoną się zajmiemy.
P: No ale od tego są chrzestni...
Już miałem go zapytać, czy lepszym chrzestnym będzie polityk, który pokazuje się w kościele co niedzielę, a potem w telewizji pokazują, że kradł miliony z państwowych pieniędzy? Czy dobrym przykładem chrześcijańskiego wychowania są chrzestni mojej żony, których widziała trzy razy w życiu (dosłownie trzy)?
W tym czasie mój brat cioteczny poszedł do swojego księdza po zaświadczenie do bycia chrzestnym od swojego proboszcza. Okazuje się, że to, że kiedyś był przez ponad 10 lat ministrantem nie ma znaczenia, bo żyje w grzechu. Wziął sobie za żonę kobietę po rozwodzie. Nieważne, jak się kochają i że są lepszymi ludźmi niż setki moherów (razem wziętych) z pierwszych ławek kościołów, ONI ŻYJĄ W GRZECHU, bo są bez ślubu kościelnego. Nie wezmą takiego, bo ona już taki brała. Ksiądz mu powiedział, że nie dostanie zaświadczenia, bo nie dostanie rozgrzeszenia za takie życie. Łaskawy ksiądz powiedział, że bardzo chętnie da mu te zaświadczenie, jak tylko wezmą ślub kościelny. Nawet za darmo im go udzieli.
Wychodzi na to, że byłby lepszym katolikiem, gdyby „usunął” przeszkodę w postaci byłej żony i wziął z obecną ślub kościelny.
Też byłem kiedyś ministrantem i wierzę w Boga, ale przez takich ludzi jakich wziął sobie za pracowników to nie wiem, czy na pewno swojego syna ochrzczę.
PS Brat do komunii nie chciał iść dlatego, że już kilka razy słyszał od księży, jakim to on jest grzesznikiem, bo nie ma ślubu kościelnego.
No ale takie są zasady w kościele. Nie chcecie ich przestrzegać, to nie chrzcijcie dziecka. Możesz być wierzący i nie podążać za „nauką kościoła”, to Twój wybór. A ze kościół sie trzyma swoich zasad, to akurat normalne. Są bardziej kontrowersyjne zasady, których kościół sie trzyma niż te, jak będzie sie podważać wszystko, to za chwile ten kościół sie rozmyje i rozpadnie.
Mówię to z punktu widzenia ateisty, który należał do kościoła w dzieciństwie. Nie popieram, nie zgadzam sie z ich zasadami, wiec przestałam w tym uczestniczyć. Potem przestałam tez wierzyć, ale to już inna historia
Dokładnie, bardzo dobry komentarz
Otóż to. Nie ma obowiązku przestrzegania tych zasad. Kościół tępi hipokryzję wiernych, aby ich nie ubywało. Logiczne.
Szkoda że te "zasady" nie obowiązują Kurskiego, który mógł wziąć drugi ślub kościelny po rozwodzie kościelnym z pierwszą żoną. Nie przeszkadzało to że mieli dzieci i byli z dwadzieścia lat małżeństwem. Zasady są dla ogółu dla swoich znajdzie się furtka do obejścia. Serio myślicie że Watykan by upadł jakby kuzyn mógł zostać ojcem chrzestnym.
Obowiązują. Jeśli je obszedł za pieniądze, wina tego kto mu to umożliwił, a nie całego Kościoła.
Zwrócę tylko uwagę, że te zasady zmieniały się na przestrzeni wieków. Można się zgadzać z tymi sprzed 300 lat i wtedy chrzcić, bo chrzest zawsze był ważny, czy nie, bo teraz ludzie coś umyślili.
dewitalizacja problem w tym, że to dość powszechne podejście w kościele. Do tego Kurskiemu pomogli w tym najwyżsi hierarchowie kościelni. No to jak nie oceniać źle kościoła w Polsce, jeśli najwyżsi jego przedstawiciele pozwalają na łamanie własnych zasad za pieniądze?
A co robili faryzeusze w Piśmie? Trzeba skupiać się na dobru, a nie na czyjejś hipokryzji.
livanir a jak już mowa o zasadach, to zgodnie z prawem kanonicznym chrztu może udzielić każdy. Wiadomo, że nie będzie wpisu w księgach kościoła i tej całej otoczki, ale jak komuś zależy na samym akcie ochrzczenia to zawsze jest taka opcja
W każdej dużej organizacji będzie hipokryzja i złe zachowanie. Problem w tym, gdy ta hipokryzja pojawia się na wysokich szczeblach władzy organizacji. Innymi słowy, te osoby, które podejmowały decyzje, co do małżeństw Kurskiego, ustalają zasady na jakich działa kościół w Polsce. Jak mamy nie oceniać źle takiej organizacji? Czarna owca wszędzie się zdarzy, problem w tym, gdy grupa czarnych owiec kieruje całą organizacją.
Dantavo, to jest problem, zgoda. Dlatego wielu ludzi wierzy w Boga, ale nie w Kościół.
To po co chcecie ten chrzest? Wiesz co przysięgają rodzice i chrzestni przed Bogiem? Rodzice że będą wychowywać w wierze, a chrzestni że będą pomagać w wychowaniu w wierze. Nie zgadzasz się z założeniami kościoła - nie chrzcij dziecka. Czy w wielu przypadkach w kościele panuje obłuda? Oczywiście. Ale to nie znaczy, że kościół ma zmieniać swoje zasady dla każdego bo temu sie nie podoba punkt A, a temu punkt B.
Przypominam, że funkcja "rodzica chrzestnego" nie równa się temu, że w przypadku gdyby wam się coś stało to oni przejmą nad dzieckiem opiekę - bo to okrutnie częsty błąd myślenia.
"Przypominam, że funkcja "rodzica chrzestnego" nie równa się temu, że w przypadku gdyby wam się coś stało to oni przejmą nad dzieckiem opiekę - bo to okrutnie częsty błąd myślenia"
- no właśnie że tak. Od tego są chrzestni tylko że to ostateczność. Nie chodzi koniecznie o adopcję tego dziecka w przypadku śmierci rodzica ale o utrzymywanie kontaktu i pomoc w wychowaniu
Ale pomoc w wychowaniu i utrzymywanie kontaktu to nadal nie przejęcie opieki, więc Tylkopoco napisał/a dobrze. Funkcja rodzica chrzestnego jest czysto religijna i nie ma mocy prawnej w przypadku śmierci rzeczywistych rodziców. Opiekunowie prawni mogą nawet nie życzyć sobie tej ich pomocy w wychowaniu.
Do tego rodzice chrzestni nie tylko nie muszą być parą, ale także nie musi być ich dwóch. Wystarczy jedna osoba.
@Solange, masz na moim punkcie jakąś obsesję bo namiętnie odpowiadasz na moje komentarze. Rozumiem że zazdrościsz mi elokwentnych komentarzy ale wyluzuj czasami.
Nie, on źle napisał i ty też się mylisz. Nie znasz się na polskim prawie widocznie. Oczywiście że ta funkcja ma moc prawną i w przypadku śmierci rodziców chrzestny ma duże szanse na przejęcie praw. Wiesz dlaczego to się rzadko zdarza? Bo jako ludzie żyjemy dłużej i jesteśmy zdrowsi więc takie dziecko trafia zwykle pod opiekę dziadków. Ale oczywiście że gdyby oboje rodziców zmarło a nie mieliby oni innej rodziny to sąd w pierwszej kolejności zwraca się do chrzestnych
Kukis, nie, rodzic chrzestny nie ma żadnej mocy prawnej. Szczególnie ostatnimi laty rodzicami chrzestnymi zostają ludzie z przypadku - ci co mają kasę lub są ostatnimi którzy nie dokonali apostazji w najbliższym otoczeniu rodziców. Rodzic chrzestny może się starać o opiekę nad dzieckiem i jako argument może podać że kest rodzicem chrzestnym, co sugeruje więź z rodziną. Ale sam fakt zostania rodzicem chrzestnym nie znaczy że dziecko do tych ludzi trafi po smierci rodziców. A tak wiele osób myśli.
@Tylkopoco, oczywiście że ma moc prawną. Fakt, nie trafia i wyraźnie wytłumaczyłem dlaczego. Ale powtórzę, Bo teraz ludzie dłużej żyją a dziadkowie są sprawni więc to oni zazwyczaj przejmują opiekę nad dzieckiem. Natomiast to jest oczywiste że gdy nie ma innych krewnych to sąd zwraca się do rodziców chrzestnych nawet jeśli nie jest to osoba spokrewniona. To nie podlega dyskusji
Oczywiście rodzice mają prawo wskazać kandydata na potencjalnego opiekuna dla dziecka w razie swojej śmierci (np. w testamencie), może być to także rodzic chrzestny, jednak nie są te funkcje w żaden sposób połączone z góry. Ponad to będzie to jedynie wskazówka dla sądu, którą może uwzględnić, bądź nie.
Bez takiego wskazania sąd również może wziąć pod uwagę rodzica chrzestnego, ale nie musi i raczej będzie się opierał na ewentualnej więzi z dzieckiem, a nie na akcie chrztu. W sytuacji, gdy chrzestnym jest osoba spokrewnieniona (co jest chyba dosyć popularne) to naturalnie te szanse będą całkiem spore, w innym przypadku mniejsze.
@Solange, ale co ty w ogóle gadasz? XD oczywiście że sąd bierze pod uwagę rodziców chrzestnych i to bez wskazania w testamencie i pokrewieństwa
Kukis, właśnie udowadniasz co napisałam, że ludzie mylą fakt chrztu z opieką po ewentualnej śmierci rodziców. Przypominam, że oficjalnie jest rozdzielenie kościoła od państwa i jedyne co państwo mogłoby egzekwowac to sprawdzanie czy chrzestny wychowuje dziecko w wierze. W żadnym momencie chrztu ksiądź nie pyta, czy rodzic chrzestny zaopiekuje się dzieckiem po smierci rodzica, a gdyby to był akt prawny to musialby zapytać o to wprost. A nie pyta. Pyta tylko czy rodzice chrzestni zobowiązują się pomóc wychować dziecko w wierze. A to dwie rózne sprawy.
Kukis, ale nie bierze ich pod uwagę, bo są chrzestnymi. Po prostu rodzice chrzestni zwykle są bliskimi rodziny lub rodziną. To normalne, że sąd bierze pod uwagę kogoś takiego. Ale jeśli taki chrzestny przestanie utrzymywać kontakt z dzieckiem i jego rodziną, to dlaczego miałby być brany pod uwagę? W moim przypadku tak właśnie było. Po rozwodzie z moją ciocią, mój chrzestny zerwał z nami kontakt. Za to ta ciocia - chrzestna brata, na pewno byłaby wzięta pod uwagę, ale dlatego, że jest siostrą mojego taty, bliską rodziną, z którą mamy regularny kontakt. To po prostu zbieżność, nic w tym dziwnego nie ma, ale nie jest to w żaden sposób określone prawem.
Z chrzcinami mojego bratanka było podobnie. Brat z żoną wcale nie chcieli młodego chrzcić, ale teściowa się uparła i truła im du..e cały czas o to. Już za sam fakt, że brat nie ma ślubu kościelnego, to klecha kręcił nosem i używał określeń typu partner/partnerka, zamiast mąż/żona. Brat chciał, bym był chrzestnym - odmówiłem, miał szukać kogoś innego, ale wszyscy inni też odmówili, więc ostatecznie się zgodziłem. Miało być bez żadnych obrzędów religijnych wobec mnie, ale okazało się, że muszę się wyspowiadać. I tu pojawił się problem, bo nie chodzę do kościoła od ponad 20 lat, a u spowiedzi byłem ostatnio chyba przed bierzmowaniem.
Na spowiedzi kłamałem i nie uważam, że zrobiłem coś złego. Kościół jako instytucja okłamuje i ogłupia ludzi od prawie 2000 lat, sami łamią swoje zasady, jedna wielka banda hipokrytów. Dla mnie cała ta obrzędowość, to puste nic nie znaczące gesty - taki teatrzyk dla ludu.
@ricanon
"Dla mnie cała ta obrzędowość, to puste nic nie znaczące gesty - taki teatrzyk dla ludu."
A jednak wziąłeś udział w tym przedstawieniu.
Twoje słowa vs Twoje postępowanie - to chyba też jest hipokryzja?
Kościół akurat tych "wiernych" nigdy nie miał. Ludzie, których opisujesz, być może w coś wierzą, ale nie w to, czego naucza Kościół. Nie trzymają się wyznaczonych zasad.
Jak dobrze kojarzę, to Jezus też nie lubił "Uczonych w Piśmie". 2 tysiące lat minęło i nawet zwykli ludzie ich nie lubią...
Bądźmy uczciwi. Albo jesteśmy katolikami według zasad i niestety odstępstwa mają swoje konsekwencje, albo nie jesteśmy. To nie ksiądz wymyśla sobie te zasady. Polecam poczytać (lub posłuchać jakiegoś mądrego księdza, na YT jest tego mnóstwo) po co i dlaczego te zasady w ogóle są. Wiąże się z każdą z nich teologiczna podstawa. Jeśli chcesz ochrzcić dziecko w wierze katolickiej piszesz się na te zasady, więc dobrze byłoby je zrozumieć. Nikt nie nagnie ich dla Ciebie, bo wydaje Ci się, że powinno być inaczej. Nie powinno, i naprawdę teologia potrafi wyjaśnić dlaczego. Możesz się z tym nie zgadzać. Po co w takim razie jednak chcesz ochrzcić dziecko w wierze katolickiej? Sam żyję według tych zasad i nie traktuję ich jako zakazy a jako drogowskazy, które pomagają postępować w życiu dobrze i w zgodzie ze sobą. Czasem trudno to samemu ocenić. Rozumiem jednak te zasady i wiem po co są i skąd się wzięły
"Katolicy obrażają się, że nikt nie nagina specjalnie dla nich zasad oragnizacji do ktorej dobrowolnie należą", odcinek 193728293...
„ Brat do Komunii nie chciał iść dlatego, że już kilka razy słyszał od księży, jakim to on jest grzesznikiem, bo nie ma ślubu kościelnego.” - no to chyba normalne, że w takiej sytuacji nie może iść. Nie, że ksiądz coś tam gadał, tylko takie są zasady.
Ale trochę się z tobą zgodze. O ile mam wrażenie, że nie rozumiesz roli rodzica chrzestnego, bo ich rolą ma być wychowywanie w wierze, a nie bycie bliską, fajna ciocią. To jednak myślę, że brak ślubu nie powinien tej roli przekreślać. Taka osoba, jeśli naprawdę jest wierząca, wciąż może pomagać w wychowywaniu w wierze, chodzić wspólnie na Mszę, modlić się, dawać dobry przykład, pokazywać katolickie książki itd. Może dobrze spełnić swoją rolę.
Nie ma co mówić że ktoś jest większym albo miejszym grzesznikiem, bo każdy będzie się przed Bogiem z tego tłumaczył. Nie będę bronił księży za różne pedofilie czy pazerność, ale faktycznie nie może chrzestnym zostać ktoś, kto żyje w grzechu ciężkim.
1. To Twój brat cioteczny jest po rozwodzie czy jego żona? Bo pomieszały Ci się wątki.
2. O co chodzi z tą komunią?
A dobra, ubzdurało mi się że chodzi o Pierwszą Komunię i myślę WTF. Ale wciąż pozostaje punkt pierwszy.
Wydaje mi się że strasznie zaklinasz rzeczywistość i obrażasz się jak dziecko gdy coś nie idzie po twojej myśli:
"Moja rodzona siostra odmówiła nam, ponieważ przez to, że władze kościoła tuszują tak dużo spraw krzywdzących dzieci, ona nie chce mieć z tym kościołem nic wspólnego"
- zastanów się czy siostra jest wartościową osobą skoro nie była w stanie nomen omen się poświęcić dla bratanka i być super matką chrzestną. Nikt by nie sprawdzał później czy ma coś wspólnego z kościołem a młody miałby chrzestną z bliskiej rodziny.
"Okazuje się, że ten człowiek nie idąc do komunii na chrzcie, już daje zły przykład wiary chrześcijańskiej dla młodego, a ojciec chrzestny jest od dawania dobrego przykładu. "
- no ale to tak działa. Komunia jest ważna jeśli należysz do obrządku katolickiego więc twój brat jest jakiś dziki skoro nie przyjmuje komuni bez większego powodu
"Ale to dla mnie najbliższa osoba. Z nikim innym nie utrzymuję takiego kontaktu."
- Chcesz powiedzieć że przez całe życie nie dorobiłeś się przyjaciół? To szczerze mega słabo
No ale jego brat przecież ma powód. Żyje w grzechu (według zasad KK) - brak ślubu kościelnego, którego mieć nie będzie, bo jego żona jest rozwódką, nie żałuje tego, nie planuje poprawy (tj. rozwodu), więc nie może się wyspowiadać szczerze, bo nikt mu rozgrzeszenia nie da. Przyjęcie komunii w jego sytuacji byłoby kolejnym grzechem, a nawet świętokradztwem (znieważeniem sakramentu). Tak samo jak kłamstwo podczas spowiedzi.
Również stwierdzenie, że siostra powinna się poświęcić jest niewłaściwe, ponieważ rolą chrzestnego jest pomoc w wychowaniu w wierze (w domyśle również w zgodzie z zasadami KK, z którym siostra nie chce mieć nic wspólnego). Bycie katolikiem = przestrzeganie wszystkich zasad KK i akceptowanie konsekwencji pewnych czynów. Życie w grzechu bez żalu za nie po prostu wyklucza możliwość uczestnictwa w sakramentach. Także w sakramencie pokuty i pojednania.
Autor ma wyjścia trzy, zaakceptować zasady i znaleźć osobę, która również je akceptuje i przestrzega; zrezygnować z chrztu syna, jeśli zasady KK mu nie pasują lub olać zasady, dokonać świętokradztwa byle by tylko tradycji stała się zadość, a dziecko było ochrzczone (iść do innej parafii, gdzie brat skłamie na spowiedzi i dostanie zaświadczenie).
Dlaczego jego siostra nie jest wartościową osobą ponieważ nie chce łamać swoich zasad? Może być przecież super ciocią.
@Solange, masz na moim punkcie jakąś obsesję bo namiętnie odpowiadasz na moje komentarze. Rozumiem że zazdrościsz mi elokwentnych komentarzy ale wyluzuj czasami.
Odpowiadając to:
"No ale jego brat przecież ma powód. Żyje w grzechu (według zasad KK) - brak ślubu kościelnego"
- no i co? Żaden ksiądz tego nie sprawdza
"Przyjęcie komunii w jego sytuacji byłoby kolejnym grzechem"
- słaby argument bo brat i tak już grzeszy więc nie zrobiłoby mu to różnicy a byłby świetnym ojcem chrzestnym.
"Również stwierdzenie, że siostra powinna się poświęcić jest niewłaściwe"
- oczywiście że jest właściwe. Nikt później nie będzie sprawdzał czy "umacnia" chrześniaka w wierze a dla takiego dziecka bardziej wartościowym byłoby to że matka chrzestna ma z nim dobry kontakt. Czysty egoizm z jej strony i to nie podlega dyskusji
@3210, nasze zasady są ważniejsze od dobra małego dziecka? Jesteś okropnym człowiekiem. NIE, kobieta nie będzie super ciocią skoro nie była w stanie zrobić tak prostej rzeczy dla bratanka. BRATANKA, nie dziecka przyjaciół nawet tylko dla swojego krewnego