#n5cLN
W tym roku niestety nie miałam opcji przyjechać, bo miałam cały dzień zjazd na uczelni. Impreza akurat wypadła w dzień urodzin. Zadzwoniłam do mamy, która była na imprezie i podała telefon Basi. Tralalala, złożyłam jej życzenia, pogadałyśmy o szkole, śwince morskiej, którą zaadoptowała i innych sprawach. Pytam: „Słoneczko, co byś chciała dostać na urodziny?”. I usłyszałam: „Ciociu, nie zależy mi na prezentach, chciałabym, żebyś częściej mnie odwiedzała. Bardzo cię kocham i dziękuję, że do mnie zadzwoniłaś”.
Rozpłakałam się, byłam bezbronna wobec jej słów.
Chłop ochrzcił córkę czyli raczej religia katolicka nie jest mu obojętna a ma konflikt z własną siostrą? Wielu jest takich katolików i oni są antyprzykładem
A jak nie ochrzcisz dziecka, to właśnie tacy najbardziej gadają.
@Postac, lepiej nie chrzcić jak ma się tak żyć
Aż cieplej robi się na sercu, gdy czyta się o takich przykładach dziecięcych zachowań. Fajnie, że dziecko Cię lubi i szkoda, że nie najlepiej dogadujesz się z bratem. Jeśli on nie chce się z Tobą spotykać, może miałabyś opcję spotykania się z bratanicą bez niego, na przykład zabierając ją na spacer albo na kilka godzin do siebie - za zgodą rodziców dziecka. I dałoby się pielęgnować relację.
"moja chrześniaczka obchodziła ósme urodziny. Niestety, nie najlepiej dogaduję się z bratem, tatą mojej „córy” " ...no to właściwie dlaczego zostałaś matką chrzestną jego dziecka?
Może w momencie chrztu, lepiej się dogadywali, a może nie było kogo wziąć - zwłaszcza jeśli w rodzinie był zwyczaj, że na chrzestną lub chrzestnego, bierze się najbliższą rodzinę. U niektórych tak jest.
Mnie bardziej zastanawia dlaczego chłop który ochrzcił córkę ma konflikt z własną rodziną siostrą. Przecież to sprzeczne z jego wiarą
A ja uważam, że niekoniecznie to musi być konflikt. "Konflikt" - to dużo powiedziane. Autorka napisała: "nie najlepiej dogaduję się z bratem". Może to być po prostu brak silnej więzi, spowodowany brakiem chęci kontaktu ze strony brata. Nie wszystkich musimy lubić i nie ze wszystkimi chcieć spędzać czas. Czasami przyczyną jest różnica wieku, odmienność poglądów albo charakterów. Poza tym, sam fakt bycia wierzącym, nie sprawia, że automatycznie będziemy dobrymi ludźmi, wręcz "świętymi". Nie ma idealnego systemu politycznego. W każdym z nich zdarzają się patologie, a ludzie łamią prawo. Tak samo, wyznawanie religii nie sprawia, że ludzie z automatu nie grzeszą. Religia katolicka uznaje, że ludzka natura jest grzeszna. Ba, nawet niektórzy święci wiele nagrzeszyli. W Biblii jest napisane, że Jezus powiedział ludziom: "Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg". Uznając grzeszną naturę człowieka, wprowadzono spowiedź. Tylko w świecie idealnym byłoby tak, że osobą wierząca byłaby idealna. Niemniej, uważam, że każdy, kto wyznaje jakieś wartości, powinien dążyć do samodoskonalenia i walczyć ze złem, które w sobie nosi.