To zaczęło się już z rok temu. Nie przywiązywałam większej wagi do tego co się ze mną działo, ale zaczęło to mnie przerastać i blokowało mi normalne funkcjonowanie.
To o czym mówię podobno nazywa się "nerwicą". Na początku było źle, bardzo źle. Nie mogłam wytrzymywać na lekcji (zdarzało mi się wychodzić tłumacząc się że mi słabo), nie mogłam jeździć busami, autami - każdym rodzajem transportu który był zamknięty. W sklepie przy kasie 5 osobowej czułam że się duszę, umieram - z płaczem wybiegałam, lub odnosilam rzecz i wychodziłam, nie dawałam rady po prostu. Również na początku kiedy spotykałam się z chłopakiem miałam te ataki przez całe nasze spotkania, meczylam się i mialam odpuścić (dzięki temu że walczyłam mam teraz wspaniałego chłopaka który sie o mnie martwi, pociesza mnie i przejmuje mną). Później na chwilę pozwoliło mi funkcjonować normalnie, starałam się nie przejmować i zapominać o tym, że takie coś w ogóle mi dolega. Z zewnątrz nie pokazywałam tego, nie wiem czy dlatego że było mi wstyd czy trudno było wytłumaczyć komuś że się duszę. Niestety, powróciło. I to z dwojoną siłą, wracało różnie, czasami samo z siebie, czasami jak sobie przypomniałam. Bałam się jeździć w wakacje w różne miejsca, odmawiałam spotkań, siedziałam w domu. Kiedy byłam u rodziców chłopaka wróciła. Dostałam ciśnienia i serce zaczęło mi tak walić że myślałam że zaraz będzie po mnie. Tabletki na uspokojenie? miałam już z połowę obcykane, one nie pomagały tylko Twoja psychika miała tak działać, jednak nie na długo, u mnie dzialało to tak że dostawałam tabletkę, po 30 min czułam się jakbym dostała zastrzyk na śpiączkę, nie dało się że mną dogadać.... A problem dalej był i nie znikał. Ostatnio w dzień wylotu bałam się że dostanę w samolocie ataku i co wtedy? To nie samochód - nie uciekne. Efekt? Trafiłam do lekarza rodzinnego, w końcu za parę godzin lot a ja w rozsypce. Siedząc ładnie i uśmiechając się przed nią okazało się że mam ciśnienie ok 150 - 170 (norma 120) a odbić 130 (norma 50 - 80). Dostałam leki na zbicie ciśnienia i nerwy w jednym, ale przecież nic mi nie było, czułam się dobrze, co w takim razie kur* przejęła moje wnętrze? Nie wiem już sama, jutro wracam i skontaktuje się z psychiatrą...
Po co ta historia? A no to po to, że jeśli jest ktoś kto czuje się jakby sie dusił, miał gule w gardle a stres go zjadał, nie zostawiaj tego. Ja odpuściłam na rok i co? Jestem wrakiem, boję się wsiąść do auta, kiedy ktoś mówi o podróży za parę dni ja już mam najgorsze myśli, nie cieszę się tak jak kiedyś, myślę tylko o tym jak będzie jutro, czy będę miała nerwicę czy nie.
Rok temu byłam z chłopakiem, który mnie bił bez opamiętania.
Brak seksu?- strzał po twarzy.
Na mieście spotykam koleżankę chcę z nią porozmawiać- szarpanie za szmaty.
Przez kilka miesięcy robiłam to co on ode mnie ządał. W koncu się zebrałam i w sierpniu z nim zerwałam. Od niedawna jestem z kimś innym, ale dzięki temu frajerowu nie umiem się do mojego obecnego chłopaka zbliżyć, zaufać.. Mój były do teraz mnie nęka, wypisuje sms, wydzwania z roznych numerów po nocach, podjezdza pod dom i stoi po kilka godzin. Sprawa była zgłaszana na policje, ale policja uznala, ze nie ma ostatecznych dowodow, ze to on i oni nie są w stanie nic zrobić...
Współczuje każdej kobiecie, która przez to przechodzi lub przechodziła, taki facet nie jest nic wart. Wierze w to, ze karma do niego wróci..
Dawno temu w wieku 17 lat wybrałam się na moją pierwszą w życiu randkę. Randka w ciemno, bo nigdy wcześniej kolesia nie widziałam (poprosił naszą wspólną znajomą byśmy poszli na podwójną randkę, ona ze swoim chłopakiem, a ja z nim). Zgodziłam się, no bo w sumie czemu nie. Wszystko cacy, impreza jak marzenie, potańczyliśmy, pogadaliśmy, a nawet się pocałowaliśmy, można by rzec wpadliśmy sobie w oko. Niezupełnie, nie wiem czemu coś mi w głowie mówiło, że to chyba nie to, taka kobieca intuicja czy coś takiego. Tak więc po spotkaniu, podrzucili mnie do domu (bo byliśmy w czwórkę). Wygramoliliśmy się z auta (on i ja), a on wydobył z czeluści auta me odzienie. Wiedziałam, że zaraz poprosi mnie o numer telefonu, a mój spanikowany umysł wytężał swoją kreatywność do granic możliwości, co by tu zrobić, by nie musieć tego robić. A że jestem miłą i ułożoną dziewczynką i głupio mi by było powiedzieć facetowi prosto w twarz (i to jeszcze przy wspólnych znajomych), że fajnie było, ale się skończyło i nic z tego nie będzie, to musiałam coś niestandardowego wykombinować. I stało się, wyświetlacz telefonu rozjaśnił mroki nocy. Rozbłysnął telefon, mój mózg też. Już otworzył usta i miał coś powiedzieć, gdy wtem ja wypaliłam: "Tak to na pewno moja kurtka. Miło z Twojej strony, że przyświecasz mi telefonem." Po czym przytuliłam zdębiałego gościa z ciągle wyciągniętym przed siebie telefonem i weszłam do domu.
PS. Koleś zgodnie z przewidywaniami okazał się totalnym złamasem.
Zacznę od tego, że mam chłopaka, z którym jestem 1,5 roku jednak nie mogę przestać myśleć o moim byłym, który zostawił mnie z dnia na dzień bez słowa wyjaśnienia. Mówił, że jestem ważna, obiecywał różne rzeczy a później mnie zostawił, nawet nie miał na tyle odwagi by mi to wszystko wytłumaczyć. Wiem że jest teraz z inną. Do dzisiaj nie mogę się z tego otrząsnąć, wszystko mi się z nim kojarzy, jakieś miejsce, piosenka.. dosłownie wszystko. I strasznie boli. Wiem, że nie jestem w porządku wobec mojego obecnego chłopaka, bo chciałabym zapomnieć, nie myśleć, raz na zawsze odciąć się od przeszłości, ale to jest zbyt trudne. Krzywdzę go i nie wiem czy kiedykolwiek ktoś będzie dla mnie tak ważny jak tamten chłopak. Był dla mnie całym światem. Nikomu nie życzę tego co czuję i zastanawiania się co zrobiłam nie tak.
Moja osobowość jest dość złożona, a całą prawdę o mnie wie tylko jedna osoba - mój chłopak. Mieszkamy razem w Anglii, tutaj też pracuję w dużej międzynarodowej korporacji. Mój dress code to eleganckie ubrania w stonowanych kolorach, szpilki, upięte włosy, delikatny makijaż, te sprawy. Ludzie z pracy znają mnie jako dojrzałą, poważną osobę, "bizneswoman". Nie wiedzą, że pod tymi eleganckimi ubraniami kryje się mnóstwo tatuaży, nie wiedzą, że gdy wracam do domu, odpalam w głośnikach moją ulubioną muzykę - ostry metal ze wszystkimi jego odmianami, a kiedy tylko mogę, jeżdżę na koncerty moich ukochanych zespołów, między innymi Lamb of God, Slayer czy Rammstein. O tym wiedzą moi przyjaciele, którzy koncertują ze mną. Oni znają mnie jako szaloną metalówę, którą jestem na koncertach. Nie wiedzą za to, że kocham wszystko, co słodkie. W glanach kryją się skarpetki w króliczki lub różowe w serduszka. Uwielbiam dziewczęce sukienki, co tydzień robię sobie nowe paznokcie i doklejam rzęsy. Namiętnie kupuję też słodziutkie ubrania, bluzy z uszami, swetry z myszką miki, im słodsze, tym lepsze. Jestem bardzo dziecinna - wciąż urządzamy sobie z chłopakiem bitwy z pistoletami na wodę, namówiłam go by wybudować domek na drzewie, a w nocy, gdy wszyscy śpią, idziemy na pobliski plac zabaw i szalejemy jak dzieci. Ale jest jeszcze coś, o czym nikt nie wie. Otóż śpię z pluszowym misiem. Nie potrafię bez niego zasnąć. Nawet na wyjazdy delegacyjne go biorę. Mojemu chłopakowi to nie przeszkadza, śpimy we trójkę :) wspominałam, że kocham wszystko, co słodkie? Wszystko, poza słodyczami. Ciągnie mnie na wymioty na myśl o czekoladzie, nienawidzę lodów, ciastek, nic z tych rzeczy. Mój mężczyzna mówi, że jestem najdziwniejszą osobą, jaką zna.
Razem z kolegami w wieku dziesięciu lat, na placu zabaw, pod takim domeczkiem, ze świeżo skoszonej trawy "zbudowaliśmy" bazę. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale później we trzech uczyliśmy się tam masturbować. Na placu zabaw. W obecności kilkunastu osób - jedynie za zasłoną z trawy. Oprócz nas nie wie o tym nikt...
Jestem młodym pracownikiem pizzerii, a konkretniej pracuję jako kierowca.
Rozwożę pizzę, kebaby, sałatki, itp. Parę minut po 21:00 miałem kurs - musiałem zawieźć pizzę wraz z sałatką na podany adres. Zamawiający jedzenie mieszkał w prywatnym domu więc wjechałem na podwórko, zaparkowałem i zadzwoniłem do drzwi.
Otworzył mężczyzna, koło 60-tki w samych slipach, a za nim zobaczyłem w oddali, że chowała się całkiem naga dziewczyna, która na oko miała może 20 lat. Na początku myślałem, że to jego córka, ale przecież nie byłaby naga, później się okazało, że to jego kobieta.
Gdy zobaczyłem ich to się trochę onieśmieliłem i chciałem jak najszybciej stamtąd wyjść, ale facet zaczął do mnie zagadywać czy widzę, jak mu się w życiu powodzi. Ma super dom, samochód w garażu (chciał go otworzyć i pokazać mi swoją gablotę) i jak on to stwierdził "idealną kobietę".
Powiedziałem, że cieszę się jego szczęściem, ale spieszę się bo mam kolejne zamówienie do rozwiezienia, dałem mu te jedzenie i czekam na pieniądze, a on dalej nawija co on w życiu nie robił, kim nie był itd. Wyjął z portfela 400 zł, powiedział, że reszty nie trzeba (zamówienie kosztowało około 40zł ) i żebym kiedyś do nich prywatnie wpadł, bo brakuje im jednej osoby do zabaw łóżkowych i oczywiście zapłacą mi za poświęcony czas, a te 360zł, które dostałem, żebym potraktował jako małą zaliczkę.
Podziękowałem, powiedziałem, że numer mam i się zastanowię. Chciałem byle co powiedzieć, żeby jak najszybciej się stamtąd zmyć, ale 360zł wpadło do kieszeni.
Witam mam 33 lata odrazu na wstępie zaznaczam przepraszam za błędy i brak przecinków pół życia przepiłem przepaliłem może nawet więcej niż pół jestem jaki jestem pracuje od wieku 18lat byłem nie dobrym człowiek przewaznie dla rodziny mamy taty jestem jedynakiem ale zawsze co mialem dzielilem jak mogłem pomagałem nic za to nie oczekując najbardziej mnie zadowolalo dzieki ale to też rzadko słyszałem miękkie serce mam jak mogę pomogę ale zawsze dostaje po dupie tak jest do tej pory teraz od 4 miesięcy wziąłem się za siebie nie pije nie pale trawy mam na myśli ciężko było rzucić nawet bardzo co dzień obiecywałem że od jutra i tak mijały lata dosłownie dużo lat poznałem koleżankę z podstawówki stara znajoma jedno spotkanie potem gdzieś w sklepie spotkanie trochę pisania starałem się bardzo na walentynki kupiłem kwiaty zablokowała mnie na fejsie za dzień mnie odblokowala takie dziękuję otrzymałem potem sama umówiła spotkanie 2dni przed spotkaniem odmówiła chciałem się starać bo się chyba zakochałem nigdy się tak nie czułem gniecie mnie w środku mniej jem mniej śpię cały czas o niej myślę ale nie chcialem być nachalny nie pisałem tydzień bo czułem to ze mnie nie chce mówię dam jej spokój mija tydzień pisze pierwsza nie odpisałem za 20minut dzwoni nie odebrałem za 20minut odzwonie zależy mi na niej bardzo i jak bym mógł to bym przyjął kule za nią jak to się mówi to dzwonie nie odebrała i napisała pomyłka to odpisałem jak pomyłka jak napisałaś potem dzwoniłaś dzwonie drugi raz odebrała chwilę pogadaliśmy i nagle mówi że się szykuje na spotkanie umówiła się z chłopakiem i poszła z nim wiem pewno i tak znów mnie skręca głowę mi popsuła mam miękkie serce i dziwne myśli ale wiem że nic raczej nie odjebie ona ładna bogata ja brzydki i biedny nie tak biedny ale w porównaniu do niej biedny wiem że to nie ma powodzenia ale daje nadzieje potem mnie olewa gorzej mi z tym chciałem sięgnąć po alkochol ale mam z dwóch kolegów tyle tylko zostało prawdziwych namówili mnie ze musze przejść to na trzeźwo bo się skończy jak się skończy na komendzie po alkoholu obracam się o 360s i ze spokojnego człowieka jest diabeł jestem chujem dosłownie potem moralniak zawsze potem co pamiętam chodzę przepraszam za to co odjebałem wiadomo nie wszystkich bo wszystkiego nie pamiętam ale do rzeczy zakochałem się jest jak jest w sumie nie ma nic odechciewa się żyć myślałem że nałóg jest trudny ale z tym jakoś poszło i nic mnie myślę nie zlamie na trzeźwo jest lepiej teraz to wiem trochę późno ale zawsze coś miłość miłość z tym nie mogę sobie poradzić złamało mnie bardzo I wpadłem chyba w depresie tak wiem jestem miekki słaby nie mogę sobie z tym poradzić w ujj mi na niej zależy jest nadzieję zawsze musi być ale słabnie widzę że robię się wrakiem tak chciałem się wyrzalic pozdrawiam i miłego dnia