#jeqmn

Mam spory problem, chce to gdzies wyrzucic.
Wymyka mi się spod kontroli - mam skrajny strach przed byciem odsłoniętym, bliskością z kimś. Mam na myśli, w fizyczny sposób. Nie wiem, czy naprawdę jestem aseksualna, ale seks wydaje mi się czymś okropnym i przerażającym. Jeśli kiedykolwiek będę miała faceta (w co wątpie), nie chcę wchodzić z nim w tak fizyczną bliskość. (Nigdy dotąd nie byłam w żadnym związku). Traktuję swoje ciało, jakby było czymś dla mnie, tylko dla mnie. A druga rzecz - strasznie boję się krępujących wizyt lekarskich. Nawet osłuchanie bez stanika wywołuje u mnie niepokój i myślę o tym przez długi czas po. Nigdy nie byłam u ginekologa, bo wydaje mi się to koszmarem. Nigdy tam nie pójdę, nigdy. Nie obchodzi mnie, co wszyscy mówią o zdrowiu, wolę dbać o swoje zdrowie w życiu codziennym, niż przechodzić przez takie krępujące wizyty. To wymyka się spod mojej kontroli, bo nie mogę przestać się tym stresować, ale także myślę o tym w przypadkowych momentach. Chociaż nigdy u żadnego nie byłam, nigdy nie musiałam i nigdy nie miałam żadnych problemów ze zdrowiem reprodukcyjnym. To po prostu kompulsywna myśl - dlaczego inne kobiety traktują to jak coś normalnego, skoro to jest jak koszmar, naruszający prywatność? Czasami mam takie myśli, nawet gdy robię coś radosnego lub przeżywam przyjemne chwile. Stresuje mnie to, jak mogłabym tam pójść, skoro to powoduje tyle dyskomfortu?

I nie wiem czemu ale - nadal pamiętam krępujące chwile u lekarza, gdy chodziłam na typowe bilanse jako dziecko lub nastolatka, lata temu (nawet 10 lat temu). Teraz, jako dorosła, nadal pamiętam każdy szczegół. To nie tak, że byłam jakoś molestowana albo upokarzana - nigdy nie miałam żadnego doświadczenia z wykorzystaniem seksualnym, lekarka była miła, ale nadal mnie to stresuje. Myślę, że jestem bardzo wstydliwą osobą, unikam wszelkich krępujących sytuacji, w których moje ciało mogłoby zostać odsłonięte w tak intymny sposób. Za tym poglądem idzie też to, że nigdy nie planuję mieć dzieci.
Na myśl o pójściu na te wizyty tracę apetyt, trzęsę się ze stresu i ciągle o tym myślę, boli mnie brzuch. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym faktycznie tam poszła - myślę, że krzyczałabym i płakała i nigdy o tym nie zapomniała. Moim ostatecznym celem jest nigdy tam nie pójść.
To moje czarne myśli i nie wiem co ze mną nie tak - dlaczego ciągle stresuję się tymi okropnymi wizytami u lekarza? dlaczego czuję, że jestem jedyną osobą, która jest tym zestresowana? Czuję, że bycie dorosłym zobowiązuje mnie do tego, żebym nie czuła wstydu ani dyskomfortu i była ''dojrzała''. Nie obchodzi mnie, czy to profesjonalista, i tak nie będę pokazywać swojego ciała.
Nie mam z kim o tym porozmawiać, bo się wstydzę i zwykle nie rozmawiam z nikim na te tematy. Czuję się głupio i dziecinnie, przyznając się do takich myśli.

#fSLKf

Moim zdaniem terapia zajęciowa na którą uczęszczam najwidoczniej ma marzenie by się mnie pozbyć bo uznają tam, że powinno się raz na zawsze pozbyć problemu , z którym sobie obecnie nie radzą , skoro nie potrafią sobie radzić z takimi osobami jak ja to życzenie mam jedno do nich , skoro straszycie mnie że mnie wypieprzycie z waszej placówki i skoro chronicie jeszcze dodatkowo zboczeńca instruktora i skoro nalegacie bym sam mieszkał lub żebym się przeprowadził do swojego ojca z którym mam lepszy kontakt niż z matką swoją bo wiele na ten temat z ojcem rozmawiałem swoim a zawsze słyszałem odmowę pomocy i skoro tak bardzo zależy wam abym był na oddziale psychiatrycznym nawet na dożywocie lub chcecie aby mnie przeniesiono do innej placówki dla takich jak ja to mam nadzieje że się w 2025 roku spełni wasze najskrytsze marzenie o które tak bardzo mocno walczycie teraz. Mam nadzieje, że nie doprowadzicie mnie do czegoś co planuje przez was zrobić a także przez instruktora zboczeńca , którego czyn wobec osoby bardziej niepełnosprawnej od niego zaniosę ze sobą do trumny i mam nadzieje, że to co napisałem da nadzieje , że nie będzie więcej w naszym państwie Policyjnym i państwie prawa dochodziło do czegoś podobnego wobec osób niepełnosprawnych a zwłaszcza wobec osób z autyzmem i chciałbym też powiedzieć na końcu pewnej dziewczynie stamtąd , że w jaki sposób zabawiła się moimi uczuciami przez co także nie raz chciałem zrobić coś co by zakończyło moje życie żeby doczekała się tego samego w życiu co ja bo przez nią nie chce mi się żyć. Mam nadzieje, że przez to jak mnie tam traktują a chciałem kilka razy nagrać w jaki sposób postępują z osobami takimi jak ja i pokazać w domu to co się tam odprawia znajdzie swój finał w miejscu do rozwiązywania takich spraw a życzę też tym , którzy chronią zboczeńca teraz a są świadkowie tylko nie chcą nic powiedzieć by także za to beknęli .

P.S przerąbana sprawa a terapii zajęciowej życzę na nowy 2025 rok samych sukcesów i więcej takich problemów jak ja bo nie zasłużyłem by mnie tak traktować i szykanować moją osobę , moje zdrowie i moją psychikę z którą sobie już nie radzę także przez sytuacje w domu z którego uciekałem nie raz przed okrucieństwem konkubenta matki i nie wracałem na długi czas do domu a mamie mojej życzę by jeszcze kiedyś poznała fajnego faceta , który mi i mamie pomoże kiedyś a sobie życzę na moje urodziny bo nie dostałem nie raz od nikogo życzeń normalnego otoczenia, normalnych przyjaciół oraz normalnej , nieagresywnej tak jak niektóre , które poznałem w swoim życiu , prawdziwej wiernej dziewczyny bo zawsze trafiałem na jakieś idiotki , które zabawiały się moimi uczuciami a boje się że nie znajdę nikogo przez niepełnosprawność i przez wiek swój bo mam 28 lat już na karku a za dwa lata w grudniu wybije 30stka.

#ifZGS

Kiedyś jak poszłam do biedronki z kuzynką, stanęłyśmy przy "strefie piękna".

Ja wzięłam pomadke i zaczęłam wąchać, oglądać i w ogóle (tester jak coś). Za nami stanęła jakaś starsza pani i się mi przyglądała. W końcu zdenerwowana zapytała :
-Długo będziesz się jeszcze malować ?
-Nie. -odpowiedzialam na luzie (ona byla strasznie nie mila w ogóle)
-Co ty w ogóle robisz?! Chcesz mieć pęcherze jakieś ? Wiesz ile ludzi tego używa ?!
Ja się o dziwo wcale nie przejęłam ale z beką na twarzy powiedzialam: "Ale to ja będę miała pęcherze , a nie pani". Jeszcze nigdy nie widzialam tak wkurzonej baby. Wiecie co mi powiedziała? "Będziesz jeszcze ze mną dyskutowac gówniaro?"

Nie wiem o co jej chodzilo. To byl tylko tester...

#XHvuL

Hej, nie wiem jak to zacząć. Wczoraj dobrze rokujący, jak dotąd myślałam ,,dojrzały" chłopak, starszy ode mnie o kilka lat napisał mi, że wraca do byłej.... Nie rozumiem powrotów do byłych, wchodzenia drugi raz do tej samej rzeki, upodlania się i zeszmacania, pisania w nowej bardzo fajnie rozwijającej się relacji do super dziewczyny ,,Jesteś atrakcyjna, ale...", ,,To nie tak", ,,Dziękuję Ci", ale wracam do byłej sorry, po dwóch czy trzech godzinach rozmowy no proszę.... Szkoda, że na to nie ma paragrafu, czuję się podle i nie zamierzam tego ukrywać, to uczucie jest chyba bardziej upodlające niż ghosting. I jeszcze to ,,przepraszam" nie potrzebne, bo co to zmieni?! A zapomniałam jeszcze ,,Ja Ci niczego nie obiecywałem" idiota sypie banalnymi tekstami, a by spojrzał na tą relację i przypomniał sobie swoje słowa. Jestem wściekła i rozżalona i nawet nie wiem co zrobić żeby się tak nie czuć. Oczywiście nie będę głupia i nawina drugi raz i jak coś temu baranowi nie wyjdzie z byłą, nie zamierzam być nagrodą pocieszenia i wracać. Nie ze mną te numery. Chorągiewka powieje w stronę byłej i znowu się rozmyśli, chłop jest szybki, nie powiem, a ja naiwna. Dziękuję Ci Chorągiewko za zmarnowanie mojego czasu, jest za co przepraszać i mi dziękować. Inne dziewczyny jak spotkacie faceta, który okaże się naprawdę super to uważajcie i się zastanówcie zanim sobie cokolwiek zaczniecie wyobrażać po jego słowach i marnować swój czas, bo za rogiem czychają byłe i mając takie super dziewczyny u boku Wasz facet może upaść nisko i wrócić do byłej jak go zawoła. Pozory czasem mylą.
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny i wszystkich porządnych chłopaków, nie pozdrawiam zaś skur**synów takich jak powyższy typ. Powiem tylko tyle, jeżeli ktoś chce zaprzepaścić swoją pięknie rozwijającą się relację tylko po to by wrócić do swojej byłej lub byłego, z którym właśnie się spotkał i pogadał trzy godziny, to jest jego życie i jego wybór. Tylko może niech wcześniej nie zakłada konta na portalu randkowym i nie bajeruje innych. Każdy ma swój wymarzony zawód, jak ktoś chce być szmatą do podłogi, to nie nożna mu tego zabronić ;). Nie wiem kiedy się ogarnę srtio, nawetjakbym chciałanarazie nie potrafię. Powrót do byłej... A zabawka i nagroda pocieszenia na półkę i do widzenia. Brak słów....
NAUS Odpowiedz

Szkoda, że kobiety nie są tak radykalne w osądach co do swoich koleżanek, gdy te "potrzebują przerwy/przestrzeni/czasu", a w ich ramach właśnie zabawiają się z innymi.
Spotkała Cię przykra historia, nie neguję tego, ale dobija mnie, że nie wyciągasz z niej wniosków. Ja tylko po przeczytaniu tego widzę co najmniej dwa:
1) Masz niskie poczucie własnej wartości.
2) Nie panujesz nad własnymi emocjami.

Odstaw aplikacje randkowe, które rozregulowują Cię jeszcze bardziej i zbuduj jakiś inny zdrowy nawyk w jego miejsce. Wyjdzie Ci to na dobre.

PS: Skoro Ty aż dwa razy mówisz o sobie w tym wyznaniu jaka to jesteś super, a facet jednak wybrał byłą, to jaka ona dopiero musiała być super...

Zobacz więcej komentarzy (3)

#uu3Vy

Kto z nas nie słyszał tekstów typu "jeszcze zatęsknisz za szkołą", "jakie ty możesz mieć problemy jak się uczysz, zobaczysz co to problemy jak dorośniesz", i tego typu podobne słowa chwalące czasy szkoły. Szkoda tylko, że nie każdemu szkoła kojarzy się z taką beztroską.

Przez cały mój okres edukacji rodzice bardzo piętnowali to, żebym miała jak najlepsze oceny. Nieważne, czy rzeczywiście będą zdobyte uczciwie, bez kombinowania, muszę mieć jak najlepsze oceny. Mieszkamy w małej miejscowości, więc najważniejsze dla nich było zdanie innych, i nic innego się nie liczyło. Mojej młodszej siostrze też to wciskali. Na spotkaniach rodzinnych i przy znajomych rodziców zawsze byłyśmy chwalone, że "patrzcie, jak dziewczynki dobrze się uczą, same piątki i szóstki, w najgorszym wypadku czwórki, pójdą na dobre studia i będą miały świetnie płatne prace". Wiem, że to miało nas motywować do nauki, ale efekt był niestety odwrotny.

Pierwszą jedynkę dostałam w piątej klasie. Zupełnie nie ogarniałam pewnych tematów z matematyki, nie moglam sobie w ogóle poradzić. Gdy rodzice się dowiedzieli, dostałam karę na całe półrocze na... W sumie chyba wszystko, co nie było związane z nauką. Wycieczka szkolna? Mam zostać w domu i się uczyć, bo co ludzie powiedzą, jak zauważą, że mam tak fatalne oceny! Pobawić się z koleżankami na podwórku? Trzeba się uczyć! Przyjechała rodzina, z którą chciałam się zobaczyć? Mam iść do swojego pokoju i nie wychodzić tylko się uczyć! 70te urodziny ukochanej babci? Nie mogłam z nimi jechać, mimo że bardzo chciałam i własnoręcznie zrobiłam dla babci prezent. Bardzo to przeżyłam, tym bardziej że musiałam zostać sama w domu jakoś do pierwszej w nocy. Rodzice próbowali mnie jeszcze "motywować" mówiąc, że jak ja mogę im przynosić taki wstyd, podczas kiedy moja siostra przynosi same piątki i jest dobra ze wszystkiego (była wtedy w pierwszej klasie podstawówki).

Kiedy byłam w liceum, nie mogłam w piątek czy sobotę wyjść na byle spotkanie ze znajomymi, bo musiałam się uczyć. Kilka razy rodzice nawet pilnowali mnie do późnych godzin, pijąc kawę, by mieć pewność, że na pewno przerobiłam materiał. Nie mogłam przyjść z problemem do rodziców, bo zawsze zbywali mnie "jakie ty możesz mieć problemy, będziesz dorosła to zobaczysz co to problemy, na razie masz mieć dobre oceny".

Poszłam na studia, tak jak chcieli. Na drugim roku się poddałam. Poszłam do pracy, gdzie pracuję do tej pory. Może i jestem kasjerką w sklepie z akcesoriami typu paski do spodni, tania biżuteria, może i zarabiam najniższą krajową, ale wiecie co? Nie żyję już pod ciągłą presją, że mam mieć jak najlepsze oceny. Mam czas na siebie, swoje zainteresowania, przyjaciół. Nigdy nie uwierzę, że szkoła jest takim beztroskim okresem.

#goJSF

Nie zrozumcie mnie źle bo nie chodzi o to, że jestem leniwa i nie chce mi się pracować. Od zawsze pracowałam na 110%, w domu była istna patologia więc od najmłodszych lat dobrze się uczyłam aby wyrwać się z biedy i harowałam w wakacje aby mieć na książki czy ubrania. Udało mi sie skończyć dobre studia, znalazłam pracę w zawodzie, na początku pracowałam po 12h dziennie żeby się dorobić i kupić mieszkanie. Poznałam faceta, którego bardzo kocham i który też był zafiksowany na punkcie kariery, pieniedzy choć z innych powodów bo jest z "dobrego domu". Wzięliśmy ślub, urodziłam rok temu bliźniaki.

No właśnie. Za niedługo kończy mi się macierzynki, teoretycznie mogę jeszcze wykorzystać bezpłatny wychowawczy ale z pracy już powoli dzwonią kiedy wracam, mąż też rozgląda się za żłobkiem, a ja tak bardzo nie chce wracać do życia sprzed porodu, że aż mnie mdli. Pracowałam praktycznie do samego końca, wody odeszły mi w biurze, potem opieka nad dziećmi, non stop zapierdziel z dziećmi w domu (mąż pomagał tyle ile mógł). Mam wrażenie, że nie wykorzystałam dobrze tego czasu. Wolałam sprzątać chatę niż patrzeć jak śpią. Nie wyobrażam sobie dać je pod opiekę innym ludziom w żłobku. One nawet nie potrafią się komunikować, wskazują tylko lampę, mówią nie i potrafa wskazać co chcą palcem. Nie powiedzą mi jeśli ktoś będzie na nie krzyczeć albo cokolwiek się stanie. Strasznie się boje. Poza tym, boje się tej wiecznej harówki w robocie, dawania z siebie 100%. To się sprawdzalo przed porodem ale teraz sama wiem, że jeśli dalej będę tak pracować, z dziećmi i z domem na głowie to nie dam rady. Ile tak pociągnę? Rok, dwa lata? Po prostu chce zostać w domu az dzieci skoncza 3 lata. Uważam, że to ważny okres w życiu dziecka, a jak będą mało wiele samodzielne to pójdą do przedszkola a ja do pracy. Mąż wie o moich planach i się nie zgadza, głównie dlatego że to ja przynosiłam więcej gotówki do domu. Na macierzyńskim mam na razie normalna pensje ale na wychowawczym równe 0 zł. Dalibyśmy radę ze spokojem, może ograniczylibyśmy wakacje i żylibyśmy mniej ekstrawagancko, mąż nie mógłby sobie kupować drogich win do degustacji ani skórzanych pasków co rusz ale żylibyśmy normalnie, bez biedy. Sama wychowałam się w okropnym środowisku, gdzie nikt się mną nie interesował i nie chce aby moje dzieci czuły podobnie, że zostały same bo mama musiała wrócić do pracy. Po prostu serce mi pęka jak o tym pomyśle.

#ZAgzz

Na siłowni żeby mieć jakąkolwiek siłę to wmawiam sobie że jestem za słaby i już zawsze będę samotny jeżeli nie podniosę jakiegoś ciężaru. To może jest toksyczne ale tylko w taki sposób znajduję w sobie siłę.

#PaWE0

Cześć, mam takie problem, może ktoś miał podobnie.
Otóż mam 25 lat i mieszkam z ojcem i jego żoną. Laska 23 lata młodsza. Na początku było okej, ale ostatnio ona zaczęła się mnie czepiać, że nie robię nic w domu. Bo ona musi wszystko robić, a ja nic nie pomagam i niby zostawiam bałagan. Może to i prawda, ale ja studiuje socjologię i jestem początkującą tiktokerką, więc nie mam czasu na takie bzdury. Niech ona to robi, skoro zdecydowała się na związek ze starszym mężczyzną z dzieckiem.
Teraz i ojciec się mnie czepia. Ona go buntuje, bo dotychczas mieliśmy dobry kontakt. A teraz on stoi po jej stronie.
Co robić? Nie mam zamiaru jej pomagać, bo ona sama nie pracuje, więc ma czas, a ja mam studia i tiktoka.
Ostatnio jednak ojciec wspomniał, że jak nie będę jej pomagać, to będę się musiała wynieść. A to przecież mój dom, nie jej. Ogólnie jestem w kropce. Ktoś pomoże? Jakieś rady?

#phouc

Nienawidzę tego kiedy ktoś komentuje tego, jak nie robię małych rzeczy. Jak moja mama wchodzi do pokoju i mówi że mam posprzątać bo mam bałagan, mimo że to tylko koszulka spadła z krzesła. Miałam dzisiaj tak z dentystką, że nie umyłam zębów i to widzi i jak nie będę myć to będzie źle. Nie umyłam zębów ponieważ myłam je u cioci w domu, nie u siebie. I bałam się spytać gdzie jest pasta do zębów. Będę miała jutro zakładany aparat, i boję się że będę częściej słyszeć takie rzeczy. Aktualnie płacze od chyba pół godziny, boję się. Dodatkowo dziąsła mnie bolą i lekko mi leci krew. Mam po prostu nadzieję że będzie dobrze.
Dodaj anonimowe wyznanie