#nXkL3
Jednak dzisiaj zbulwersował mnie jeden fakt. Chcąc zamówić bolta, nie ciężko zauważyć, że opcja "kobieta dla kobiet" jest dwa razy droższa niż normalne opcje. Nie pojmuje tego, ponieważ tu chodzi o komfort dla kobiet. Kobiety czują się owiele bezpieczniej jak nie muszą podróżować z jakimś obcym facetem, chyba po to stworzono tą opcję. Kobieta, która pracuje jako kierowca bolta także odczuwa komfort i napewno ulgę, jeżeli może przewieźć druga kobietę i mogę sobie uciąć rękę, że taka kobieta nie potrzebuje aby zapłacono za to jej podwójnie. Więc dlaczego to jest droższe ?
Tu chodzi o dostępność. Nie wiem jak to jest z boltami, ale jakieś 90% taksówkarzy to faceci, więc z perspektywy firmy jak samochód z kierowcą- facetem ma jechać do klienta np. 2 km, a z kierowcą - panią 20 km (bo akurat jedyna wolna jest na drugim końcu miasta), to chyba logiczne, że jest drożej. Poza tym wszędzie usługi niestandardowe są droższe.
#zXOLm
#C5KxW
#IpNj2
Mam doła. Mój pokój wygląda strasznie, nie sprzątam w nim od lat bo nie mam motywacji ani siły. Pamiętam jak kiedyś nadepnęłam na niedokręcony mus rzucony na ziemię, który ochlapał mi całą ścianę. Popłakałam się wtedy, położyłam na stercie ubrań niedaleko, zapaliłam i leżałam resztę dnia w łóżku.
To nie jest tak że nie mogę funkcjonować czy jestem smutna cały czas! Po prostu nie mam na nic siły. Będę od września trzeci raz w trzeciej klasie liceum, nie zdałam klasy bo w szkole się nie pojawiałam, było to dla mnie za dużo. Jestem sportowcem zawodowym, a raczej byłam bo po 10 latach trenowania dzień w dzień, zrobiłam przerwę przez ferie zimowe na regeneracje... niedługo zaczynają się wakacje.
Jedynym moim zobowiązaniem w całym tygodniu jest psycholog w poniedziałki. Po za tym NIC nie robię. Nie uczę się, nie pracuje, nie trenuje. Wychodzę często ze znajomymi i wydawałoby się że z nimi jest gorzej niż ze mną. Mają często ciężką depresje, biorą leki. Ja po porostu nie mam na nic siły.
Przychodzą dość często takie chwile gdy myślę co robię i wiem że nic nie robię. Jestem dziewczyną ambitną ale nie nadającą się do systemu, ze zdiagnozowanym ADHD oraz depresją.
Gdy chodziłam do podstawówki i mama mnie odbierała ze szkoły, często płakałam w aucie mówiąc "Mamo, chciałabym być mądra i wiedzieć i się uczyć. Ale nie mogę bo nie mam na to czasu przez szkołę". Lata mijały, ja radziłam sobie coraz gorzej, trafiłam na edukacje domową i było świetnie. Do momentu gdy nie zdałam klasy.
Jestem pewna że nic nie da się zrobić, nic się nie zmieni. A nawet jakby miało się zmienić, musiałby być to impuls ode mnie. A nie mam siły na zobowiązania. Nie mam siły na nic. Nie wiem co zrobić. Jestem zmęczona. Powoli zaczynam nienawidzić nawet wychodzenie z domu a jedyne co mnie przy tym trzyma to papierosy i nie chce przestać wychodzić z domu i chce zacząć sprzątać w pokoju i chce wrócić na treningi i chce się w końcu uczyć.
Jak mieć na to siłę?
Niech ktoś mi pomoże
#uL1lc
#r9lj2
#IJBEu
Zawsze byłam raczej cicha i układająca się. Nie cierpię się kłócić i dążę do porozumienia za wszelką cenę.
Mój mąż z kolei jak wtedy zauważyłam dążył czasem do kłótni, obrażał się nie wiadomo o co, urządzał ciche dni i wracał do czegoś co powiedziałam kilka dni temu. Zawsze próbowałam go zrozumieć, w końcu wyciągnęłam z niego że jego była zawsze zwalała winę na niego i miał ją przepraszać nawet kiedy go zdradziła i postanowił sobie że nigdy już nikt nie będzie zwalać na niego winy. Takie miał wzorce, jego rodzice się tak kłócą, tak kłócił się z byłą.
Na początku też na niego krzyczałam, trzaskanie drzwiami. Przeraża mnie to teraz.
W końcu zaczęło do niego docierać że nie trzeba w ten sposób postępować, że umiem przeprosić kiedy sama popełnię błąd, że nie musi ze mną walczyć, że może po prostu powiedzieć że coś mu nie pasuje a ja nie zrobię awantury.
Powiedział mi wprost, że on nie wiedział że tak można. Był w szoku i było to po nim widać.
Kłótnie nie skończyły się z dnia na dzień, ale było tego coraz mniej, reagował na wszystko coraz spokojniej. Uczyliśmy się jak przekazywać sobie to co nam się nie podoba, on tego czego nie toleruję ja (obrażania się i krzyku), a ja tego czego nie cierpi on (punkty w które kiedyś mocno dostał psychicznie).
Teraz, po 5 latach nie ma tego już wcale. Czasem tylko zamiast od razu powiedzieć mi o co chodzi to siedzi naburmuszony, ale ja to widzę, przypominam mu o tym że tego nie lubię i wyduszam o co chodzi.
Jeśli już się kłócimy to sprowadzamy wszystko do części pierwszych, o co w ogóle poszło, w czym jest problem i to działa.
Trafiłam na naprawdę rozumnego faceta który dał sobie przetłumaczyć, który rozumie i do którego dotarło.
Ale przeraża mnie to że wtedy były momenty kiedy zastanawiałam się czy odejść. Przeniosłam się wtedy na studia zaoczne żeby pracować mimo, że mówił że spokojnie utrzyma mnie do ich końca. Nie ufałam mu właśnie dlatego. Bałam się uzależnić ekonomicznie ale jednocześnie walczyłam o niego.
Miałam koszmarnie niskie poczucie własnej wartości, które pomógł mi podnieść mimo, że to chyba przez nie wytrzymałam z nim ten gorszy czas. Bo on też o mnie walczył, to on wytłumaczył mi, że nawet jeśli się z nim nie zgodzę to on i tak mnie kocha (na te słowa ja byłam w szoku, cóż, deficyty z domu).
Przeraża mnie to jak niewiele dzieliło mnie od kobiet, które lądują z przemocowcami których chcą zmienić...
#Gcc8F
Na początek możesz mu powiedzieć, że jest spostrzegawczy.