#tFHsR

Dużo podróżuję pociągiem, kilka razy w miesiącu nawet po kilka ładnych godzin w jedną stronę. Znajomi się ze mnie śmieją, że powinienem spisywać moje wyprawy bo to materiał na "Niemożliwe? A jednak".

Relacja Poznań-Katowice. Lato, upał jak w Egipcie, oczywiście Poznań więc przedział pełen. Podróż przebiega dosyć typowo aż do Wrocławia gdzie wysiadają wszyscy prócz mnie. Myślę "No to super, wolny przedział", ale nieeee zaraz moje nadzieje niszczy bohaterka historii. Pani około 30 roku życia z poważną nadwagą(nie żebym się naśmiewał, czy był uprzedzony, ale byłą po postu gruba na tyle, że problemy z tego powodu były kwestią czasu).

Glany, czarne spodnie w typie "na pewno wejdę w dwa rozmiary mniej niż powinnam", czarna koszulka z napisem: SEX, ALCOHOL, SLEEP, REPEAT, kolczkiem wielkości pięści w nosie i nieciekawym wyrazem twarzy. Średnio interesuje mnie ocenianie ludzi więc zupełnie nie zwróciłem uwagi na jej wyjątkowość.

Pani przez bite 30 minut ma wciąż minę kwaśną jak dziecko po cytrynie. Nachodzi mnie myśl, że może coś jest nie tak? Może jest chora, albo jakaś przykra sytuacja życiowa? Przez kolejne 30 minut zaczyna dyszeć, pocić się jak robotnik na budowie, a mnie ogarnia prawie przerażenie. Nie wiem czy kobieta ma atak, czy coś innego się dzieje. Sytuacja bez zmian, aż do momentu kiedy wstaje by udać się do toalety. Zamykam przedział, odchodzę dwa kroki i słyszę symfonię. Nie, to nie był po prostu bąk, to był wstrzymywany godzinami huragan, tornado, zew natury, wstrząs sejsmiczny, wybuch wulkanu. Powstrzymałem się od śmiechu, zrobiłem swoje i wracam do przedziału.

Otwieram drzwi i dostaje w twarz podmuchem, na tyle mocnym, że niemalże tracę wzrok, ale twardo siadam i udaje, że nic się nie dzieje. Kobieta chyba myśląc, że się nie wydało przez kolejne kilka stacji radośnie dawkuje mi cichy, śmiercionośny gaz. Wyłączają mi się kolejne funkcje życiowe, żołądek zaczyna przypominać co jadłem dzień wcześniej na kolacje, generalnie dramat.

W końcu nie wytrzymuje, wstaje przy najbliższej stacji i symulując wysiadanie co by kobitce głupio nie było ewakuuję się na korytarz. Plan miał jedną wadę, a mianowicie sprawczyni wysiadała przede mną i chyba zorientowała się o co chodzi. Burak na jej twarzy był porównywalny z kompotem babci, a prędkość wysiadania godna atlety z Zimbabwe.

Serdecznie pozdrawiam ów Panią i mam nadzieje, że problemy natury trawiennej już ustąpiły :)
TakaOna100 Odpowiedz

Nie oceniam i nie zwróciłem uwagi na jej wyjątkowość, a więc miała: kolczyk w nosie, za małe spodnie i koszulkę z napisem…

Gosik

I 30 minut patrzył się na jej minę.

Dragomir Odpowiedz

Ową panią.

miensnywonsz

tak to jest jak tumany chcą być finezyjne :(

ZjadaczCzasu

Tumany... hm...
Studiowałam z dziewczyną, która była po polonistyce i była pewna (na tyle, że walnęła focha, jak jej na to zwróciłam uwagę), że slowa "ów" się nie odmienia.

CzerwonaMgla

- mianownik (kto, co?) – tam jest OWA [ta] dziewczyna;

- dopełniacz (kogo, czego?) – nie widzę OWEJ [tej] dziewczyny;

- celownik (komu, czemu?) – kupiłam OWEJ [tej] dziewczynie książkę;

- biernik (kogo, co?) – znów widzę OWĄ [tę – widać zróżnicowanie] dziewczynę;

- narzędnik ([z] kim, [z] czym?) – idę do kina Z OWĄ [tą] dziewczyną;

- miejscownik (o kim, o czym?) – myślę O OWEJ [tej] dziewczynie.

Dragomir

"Uff" się nie odmienia, ale "ów" jak najbardziej.

imtoooldforthisshirt

@CzerwonaMgla chyba jeszcze wolacz powinien byc?

nazistaortograficzny Odpowiedz

Błagam, używaj polskich znaków przy czasownikach. "wstaje by udać się do toalety" oznacza, że współpasażerka wstała, nie Ty.

ów Panią... Królu złoty! Ale to już ktoś tu wypomniał.

Frog Odpowiedz

"Znajomi się ze mnie śmieją, że powinienem spisywać moje wyprawy"

Ale może jednak niekoniecznie na Anonimowych 😵‍💫

Dodaj anonimowe wyznanie