Miałam dobre dzieciństwo i relacje z ojcem. Jedyne czego nienawidziłam, to „obleśność” niektórych jego zachowań: chodzenie po domu w samych gaciach, głośne pierdzenie czy bekanie. Czułam się wtedy zażenowana i zawstydzona. Dodam, że pochodzę z rodziny inteligenckiej, nie żadnej patologii. Oczywiście przy obcych dorosłych zawsze zachowywał pełną klasę.
Po kilku latach małżeństwa widzę dokładnie to samo u mojego męża. Pierdzenie, bekanie i chodzenie po domu w samych gaciach (przy mnie i dzieciach, w tym córce). Mąż wie, że tego nienawidzę, ale zawsze mnie zbywa i obraca wszystko w żart.
Mam obleszkowego pecha :(
Dodaj anonimowe wyznanie
To nie jest czucie się swobodnie we własnym domu, tylko prostactwo i brak ogłady. Swobodnie można się czuć jak się mieszka samemu, jeśli z kimś dzieli się żucie i dom to trzeba się liczyć z drugą osobą. Mnie też brzydzi takie zachowanie
To jego dom, może się zachowywać jak chce.
Możliwe, że dom/mieszkanie jest wspólne, więc niekoniecznie może.
Tak, ale nie można zachowywać się w sposób - mieszkanie jest również moje, więc mogę robić co chcę. Trzeba się właśnie dostosować do drugiej osoby.
Jedynym kompromisem jaki tu widzę jest po prostu wyjście do łazienki i np głośne pierdnięcie albo beknięcie. Skoro ktoś lubi czuć się swobodnie, to niech to robi, ale w miejscu, gdzie odgłosy fizjologii wpisują się w funkcję pomieszczenia.
Napisałam tylko o nim, ale to fakt, że z jej strony też powinien być jakiś upust.
Ona też może chodzić po domu w bieliźnie i sadzić smrody, kto jej broni?
Nie rozumiem, dlaczego bekanie i pierdzenie przy bliskich uważacie za swobodne czucie się w domu? Mnie to nie przeszkadza, ale czym innym jest przypadkowe pierdnięcie, a czym innym celowe puszczenie długiego pierda, gdy spokojnie można dojść do wc. Tym bardziej że gdy ma się dzieci, to ich dobrostan fizyczny i psychiczny jest ponad chęć latania goło po domu.
@elbatory, to chyba bardzo ważne dla ciebie, bo widzę, że odpisujesz pod każdym jednym komentarzem
Ja słyszałam. Niestety. I tak, to zdarza się częściej niż myślisz.
@elbatory, no najwyraźniej jest. Napisałaś na ten temat 12 komentarzy, i wiekszosc naprawdę objętościowa
@elbatory, ah, myślałam, że to sarkazm. W takim razie nie przeszkadzam, walcz dalej o swoje!
Sama sadzi smrody przy ludziach to tego broni, też mi filozofia.
Racja, powinien walić cichacze. Zawsze można potem na kogoś innego zgonić.
Luz we własnym domu, ale w sumie pierdzenie przy rodzinie trochę słabo
Mieszkałam sama od 15 r.ż. Długa historia, tak wyszło. Parę lat później ponownie zamieszkałam, na krótko, z rodzicami. I totalnie nie byłam w stanie się dostosować do tego że nagle mieszka ze mną ktoś jeszcze głównie właśnie z tych samych powodów. Ojciec w samych majtach, matka z nieogolonymi nogami, no ludzie, fuj. Niezamknięta sypialnia kiedy szli spać, wchodzenie do mojego pokoju bez pukania. Nie dość że po takim czasie samotności ktoś nagle narusza moją prywatność, to jeszcze ja byłam zmuszona do naruszania czyjejś i na dodatek mi to przeszkadzało bardziej niż temu komuś. Całe szczęście że niedługo potem się wyprowadziłam. Z rodzicami mam dobre relacje, ale wolę jednak widywać ich od święta, przygotowanych na moją wizytę, niż na co dzień w wersji "jak mnie pan bóg stworzył".
To nie pech tylko do przerobienia tatuś. Teraz on pokazuje się w postaci Twojego męża