#5wBmG
W swoim pierwszym wyzwaniu chciałbym pokazać wam, co tak naprawdę dzieje się na takich meczach.
Był piękny, niedzielny dzień, ja jako młody arbiter wstałem wcześnie, by ogarnąć wszystkie sprawy papierkowe i ruszyć na swój pierwszy mecz jako sędzia główny. Po dotarciu na miejsce już wiedziałem, że ten mecz będzie ciekawy'. Jeszcze nawet nie zdążyłem się przywitać, a już usłyszałem komentarze typu: „Panie sędzio, jeżeli dziś nie wygramy, to pan lepiej z tej szatni niech nie wychodzi”. Oczywiście miałem to w dupie, jednak mecz wszystko zweryfikował.
Minęło może 15 minut pierwszej tercji (żaczki grają 3x20 min) i drużyna gospodarzy przegrywała bodajże 4-0, wtedy zaczęły się pierwsze docinki. W drugiej połowie kibice drużyny gospodarzy najpierw zaczęli rzucać we mnie jakimiś papierkami, później w ruch poszły butelki. Zgodnie z przepisami mecz przerwałem i jak najszybciej uciekłem do szatni sędziowskiej, za mną poszli trenerzy obu drużyn, którzy powiedzieli mi, że na takich meczach to norma. Minęło może z 10 minut i do szatni przyszedł jeden z rodziców, oburzony czemu przerwałem mecz, a nim cokolwiek zdążyłem odpowiedzieć, zostałem parokrotnie przez niego uderzony. Całe szczęście w szatni byli trenerzy, którzy owego pana uspokoili i z szatni wyrzucili. Sprawa zgłoszona została zarówno do ZPN-u (Związek Piłki Nożnej), jak i na policję, jednak dzięki temu, że pan miał znajomości, to nie poniósł żadnych konsekwencji, a ZPN sprawę wyciszył.
Nie muszę chyba mówić, że po takich meczach człowiekowi po prostu się odechciewa czegokolwiek, nieraz obserwator daje najwyższą notę z możliwych, a ze stadionu wyjeżdża się z paroma nowymi ksywkami związanymi z naszym „słabym” sędziowaniem.
Nic dziwnego, że wielu młodych chłopaków, mimo że sędziują na wysokim poziomie, rezygnuje z tego tylko przez to, że nie radzą sobie psychicznie z docinkami czy z patologicznymi sytuacjami na meczach.
Cały PZPN to jedna wielka patologia.
wielu młodych chłopaków to najchętniej by wyrwało kontrakt jakiś ligowy, a najlepiej zagraniczny, a rodzice jak najbardziej w tym wspierają, dlatego im zależy, żeby ktoś dostrzegł "talent ich dzieciątka". No a najlepiej taki talent błyszczy w momencie, kiedy drużyna wygrywa, a nie przegrywa.
Bycie ligowym piłkarzyną jest całkiem przyjemne - masa kasy niezależnie od wyników, nie trzeba mieć jakichś wielkich umiejętności i tak dalej (no chyba, że celujemy w jakieś zagraniczne kontrakty) - ot i cała tajemnica.