#FLglk

Może zacznę od tego, że żyję w szczęśliwym związku, mam narzeczonego, dziecko, rodziców… ale mam też brata, który ma dosłownie naszą starą rodzinę gdzieś. Ma swoją, nową, rodzinę żony, teraz ważniejszą…
Borykamy się z tym już bardzo długo, ponad 6 lat. Przez ten czas były same sprzeczki, wyzwiska, nawet się nie widujemy. To takie przykre, że kiedyś był dla mnie najważniejszy, był oparciem w ciężkich chwilach, moim obrońcą. A teraz? Jest dosłownie nikim, „bratem” jedynie na papierku.
Przyznam, brakuje mi go w cholerę. Wiem, że nie byłoby tak jak dawniej, ale czasem ciężko mi żyć z świadomością, że chcąc nie chcąc jestem jedynaczką.
Niby zamknęłam już ten rozdział, ale jak widać nie do końca. Bo jak można w takim czasie zmienić się o 180°?…
Postac Odpowiedz

Też mam brata, z którym kiedyś miałam super kontakt. A od 10 lat wysyłam mu życzenia na święta. Próbowałam ten kontakt odnowić. Zapraszałam go do siebie. Chciałam go odwiedzić, żeby wręczyć zaproszenie na mój ślub. Powiedział, że go nie ma... A jak przejeżdżaliśmy obok, to widziałam całą rodzinkę na podwórku. Potrafił nie otworzyć mi drzwi, jak byłam w pobliżu i chciałam zajść pogadać chwilkę. A wiem, że wszyscy byli w domu, przez okno widać. Teraz już mniej boli, ale i tak mi żal. Nie pokłóciliśmy się.

Hvafaen Odpowiedz

„Nową, ważniejszą”- Oczywiście, że żona i dzieci będą ważniejsze niż ty.

maowaeja

Nie wiem na jakiej planecie Ty żyjesz, ale w normalnych rodzinach, rodzeństwo jest tak samo ważne jak partner życiowy. Nie rozumiem takiego wartościowania. Dla mnie mama, siostra i moja miłość życia, są na tym samym miejscu w hierarchii ważności.

coztegoze2

@maowaeja nie może być tak samo ważna, bo jeśli pojawią się konflikty między oczekiwaniami swojej nowej rodziny (partnera/ partnerki) a rodziny pochodzenia to trzeba wybrać, która rodzina jest ważniejsza i która racja jest ważniejsza. Naturalnym jest, że się wybiera która rodzina jest ważniejsza: nowa założona przez siebie czy pochodzenia. Taki stan, gdzie piszesz, że jest tak samo ważna jest trudny do osiągnięcia i zakłada brak konfliktów, także brak konfliktów wynikających z różnego podejścia do pewnych tematów jak wychowywanie dzieci, podejście do pewnych życiowych tematów itp, typowe rzeczy, które wynosimy z domu (wystarczy pomyśleć ile konfliktów generuje sposób spędzania świąt). To wszystko się zderza kiedy zakładamy rodzinę i kiedy podejmujemy różne decyzje rodziny pochodzenia będą wywierały na nas wpływ. I tu jest zadanie dla nas: czy będziemy podejmować decyzje ze swoim partnerem/ partnerką czy ulegniemy wpływom rodzin pochodzenia ;)

Solange

Trochę zależy też od tego, z kim się zgadzamy w danej konkretnej sprawie. To nie musi być tak, że wybieram jedną rodzinę zawsze. To, że stanę po stronie rodziców nie musi oznaczać, że są ważniejsi dla mnie niż partner, bo następnym razem stanę po stronie partnera.
I osobiście rodzice, rodzeństwo, partner, przyjaciele to zupełnie różnie kategorie. Nie patrzę na nich tak samo, więc oni wszyscy są dla mnie najważniejsi na zupełnie różne sposoby. I to, że ktoś jest dla mnie najważniejszy, nie znaczy, że ze wszystkim co robi/postanowi będę się zgadzała. No i są pewne priorytety, jeśli dostanę telefon przed spotkaniem z partnerem, że rodzic trafił do szpitala, to wybór jest prosty - szpital (a partnera powiadomię, przeproszę, wyjaśnię sytuację, a jeśli związek jest na dalszym etapie to zaproponuję żeby pojechał ze mną).

KorseyShani

Serio? Jedna osoba jest ważniejsza od drugiej tylko dlatego, bo w razie konfliktu trzeba trzymać czyjąś stronę? A nie trzeba trzymać strony tego, kto ma rację po prostu? Mam nadzieję, że się nie znamy w realu...

maowaeja

Zgodzę się z Solange. To są różne kategorie i każda z tych osób u mnie jest na pierwszym miejscu. Ale każdy na swoim pierwszym. I nie mam tak, że kocham mamę mniej niż swoją partnerkę. Odnośnie konfliktów, cóż, życie składa się też i z nich, trzeba po prostu wiedzieć jakie są Twoje wartości i zgodnie z nimi żyć. Tak jak wspomniała Solange, czasem zgadzam się z moją mamą, a czasem z partnerką. Ich relacja nie jest usłana różami, bo mojej mamie ciężko pogodzić się z faktem, że jestem w związku z kobietą, ale kocham je obie i nigdy w życiu nie powiem, że moja nowa rodzina jest dla mnie ważniejsza niż ta, z której wyszłam. Czasami bliżej mi do przekonań mamy, innym razem do mojej dziewczyny, a wtedy wybieram tę stronę, z którą ja się zgadzam. Tylko jako cywilizowani ludzie, nie skaczemy sobie do gardeł. Możemy mieć inne zdania, możemy się w czymś nie zgadzać, ale szanujemy się. I tym samym kochamy na tym samym poziomie.

ohlala

To, że żona i dziecko są teraz "główną" rodziną nie oznacza, że należy całkowicie zerwać relację z innymi, prawda? Izolacja to zresztą najgłupsze, co ludzie w związkach mogą zrobić. Nie uważam, że trzeba na siłę utrzymywać relacje, ale zrywanie ich tylko przez to, że ma się nową rodzinę, jest idiotyczne.

Transparentna

Coztegoze2 "I tu jest zadanie dla nas: czy będziemy podejmować decyzje ze swoim partnerem/ partnerką czy ulegniemy wpływom rodzin pochodzenia" - cholernie subiektywne zdanie. Wziąłeś pod uwagę to, że nie zawsze to partner ma rację? Nieraz zdażyło mi się nie zgodzić ze swoim partnerem i przyznać rację rodzicom lub bratu. Odwrotne sytuacje też miały oczywiście miejsce. To, że ktoś jest moim partnerem to nie oznacza automatycznie, że jest chodzącą wyrocznią i muszę się z nim ze wszystkim zgadzać, nawet jeśli nie ma racji. Nie boję się mu postawić i stanąć po stronie mamy, jeśli to ona ma rację. Nie boję się również stanąć po stronie mojego partnera, jeśli to on ma rację. I jeszcze jedno - rodzina jest dla mnie JEDNA. Nie mam "swojej nowej" i "starej" rodziny. Mam babcię, rodziców, brata i partnera. Reszta to jakieś "piąte wody", a rodzina mojego partnera to dalej rodzina mojego partnera, nie moja. Nawet gdybyśmy wzięli ślub to dalej tylko jego rodzina. Lubię ich i szanuję, ale i tak uważam, że rodzinę ma się tylko jedną.

Selevan1

Co? Sorry, ale dla mnie i mojego brata nigdy żadne inne osoby nie były ważniejsze dla nas niż my sami. Więc mów za siebie.

F17NL Odpowiedz

Ja z moim bratem widziałem się aż trzy razy w ciągu ostatnich dwudziestu lat... Po śmierci naszej mamy nasze drogi się rozeszły na dobre... On że swoją żoną która miała duży wpływ na niego wyprowadził się na drugi koniec miasta, a ja ze swoją świeżo poślubioną żoną i jej dwoma córkami zajęliśmy się naszym życiem... Nigdy nikomu nie narzucałem swojej obecności i nie będę robił nic na siłę.. czasem zastanawiam się co u niego... Ale On ma mój numer, email i jak będzie chciał to może zawsze się odezwać... Zna mnie dobrze i wie jaki jestem

Ckawka Odpowiedz

Też się źle czułam, jak rodzeństwo się odgrodziło do rodziców i przy okazji ode mnie. Po prostu przestało się odzywać, spędzać święta razem, nie ma na okazjach, jak mama zadzwoni to są kłótnie. Fakt, udało mi się odnowić kontakt, gdy wyszłam z etapu młodego dorosłego. Zostało mi przedstawione jak wyglądała rodzicielska troska rodziców do rodzeństwa i sama bym zerwała z nimi kontakt będąc na miejscu rodzeństwa. Kontakt się udało zbudować, pogorszyła mi się relacja z rodzicami, ale nauczyłam się nie stawać w wiecznej obronie rodziców tylko dla tego, ze dla mnie byli super. Nie wiesz jak rodzice traktowali twojego brata, masz tylko swój ogląd na to, a nie jego.

P4ulin4 Odpowiedz

Nigdy tego nie zrozumiem, za moja siostrę bym poszła w ogień i w druga stronę to tez działa. Jak wszyscy Cię zostawia to wiesz ze masz to rodzeństwo i masz w nim oparcie

Dragomir Odpowiedz

Jak widać można. Jest dorosły tak samo jak i Ty, niech każdy żyje po swojemu tak, jak sam chce.

CentralnyMan Odpowiedz

On też musi chcieć utrzymywać kontakt z rodziną

Dodaj anonimowe wyznanie