#GyPQi
Cioteczka każdą rozmowę sprowadzała do swojego cudownego synka Karola, opowiadała jakie wielkie sukcesy odnosi w WARSZAWIE, a przecież w wielkiej stolicy tak trudno się wybić, jak to jest chwalony przez nauczycieli, jak zaangażowany w życie szkoły, a jaki zajęty, bo po lekcjach trenuje karate, gra w piłkę nożną, jeździ konno, wyplata kosze, gotuje i pewnie jeszcze konstruuje rakiety. Był na zawodach za granicą i zajął miejsce na podium. A do tego wszystkiego jest znanym artystą-fotografem i ma nawet własną stronę w Internecie. Potem padło pytanie skierowane do mojej mamy (jakbym była upośledzona i nie mogła odpowiadać sama za siebie): "no a jak tam Kasia?". Mama coś opowiadała, aż w końcu padło magiczne "wygrała konkurs literacki".
I się zaczęło.
"Ooo! Słyszysz, Mieciu? Taka śliczna dziewczyna, zwłaszcza te rude włoski, taka zgrabna i nawet niegłupia! Szkoda, że się, Kasiuniu, w tym wygwizdowie marnujesz! Bo wiesz, u nas, w WARSZAWIE, to miałabyś perspektywy. A teraz? Tylko w markecie na kasie możesz siedzieć, he, he! Wiesz co, Kasieńko? Pomyślałam, że skoro ty taka dobra jesteś w tej literaturze, to może tak szybciutko streściłabyś Karolowi książkę ABC? Bo wiesz, on taki zajęty, słyszałaś sama, ma z tego niezaliczoną kartkówkę. A kto by to tomiszcze w tydzień przeczytał, he, he, he?".
Dla spokoju streściłam. Niedługo potem odebrałam telefon od ciotki.
"Halooo?! Kasiuniu? Dzień dobry! Tu ciocia, poznajesz? To świetnie! Ja tak sobie myślę, może chciałabyś przyjechać do nas, do WARSZAWY? Odpoczniesz sobie, pobawisz się. Rozmawiałam też z panem Zdzichem, on ma taką firmę produkującą suchary i szuka hostessy na promocje, a ty taka śliczniutka jesteś, dorobiłabyś sobie w międzyczasie! Tylko wiesz, w zamian pomogłabyś Karolowi? Bo on ma poprawkę z polskiego, przecież w wakacje nie będzie siedział przy książkach, tak z godzinkę dziennie byście się uczyli i reszta czasu twoja! Co ty na to?".
"Kusząca" oferta, ale odmówiłam. Co usłyszałam?
"Ty niewdzięczna dziewucho! Słyszysz to, Mietek?! Ona nie przyjedzie! Rude to wredne, własnej rodzinie nie pomoże! Ja jej proponuję wakacje za darmo, w WARSZAWIE, żeby mogła się wyrwać i coś osiągnąć... Wiesz co, Kaśka? Ja cię prosić nie będę! Zostań tam sobie! Jeszcze pożałujesz!".
Sru słuchawką.
Niedawno zmarł mój tata. Pocztą pantoflową ciotka dowiedziała się o pogrzebie i zjawiła się nieproszona. A jaki związek ma jedna sprawa z drugą? Ciotka zamiast kondolencji uznała za stosowne wypomnieć mi, że przeze mnie Karol nie zaliczył poprawki x lat temu i niestety oblał rok. Że teraz, jak tata umarł, będę z mamą klepać biedę. A wystarczyło, że wtedy przyjechałabym do WARSZAWY i teraz nie miałabym problemu. Ale w zasadzie to dobrze mi tak. I po prostu sobie poszła.
Jestem z Warszawy. Oficjalnie przepraszam za takich ludzi i informuję że nie wszyscy tacy jesteśmy
to mi przypomina pewnego kuzyna. Chyba kuzyna, ciężko powiedzieć.
Lata temu okazało się, że jest jakaś ciotka, która mieszka w Szczecinie albo okolicy. Nie pamiętam, żebym na oczy widział. Miała też syna mniej więcej w moim wieku, a z racji raczkującego internetu wszyscy jarali się kontaktem online. Matka na siłę próbowała zmusić mnie do kontaktów z tamtym kuzynem - ale ani ja ani on nie byliśmy tym zainteresowani. No i ostatecznie kontaktu z nimi nie mam.
Przy słowach W WARSZAWIE słyszę głos Przemka Kucyka z jego filmików o rodzinie z WARSZAWY, przez co te wyznanie nabrało dla mnie większego komizmu.
Mam tak samo! ;)