Jestem samotną mamą wspaniałego syna (9 lat), parę lat temu zaczęłam się spotykać z facetem z tej samej miejscowości co ja. Od początku mu mówiłam, że jeśli przeszkadza mu moje dziecko, to nie będziemy się spotykać, bo syn jest dla mnie najważniejszy, ale chyba tego nie zrozumiał. Na początku było pięknie i miło, dopóki nie pojawił się problem wyjścia w publiczne miejsce razem z moim synem. On mówił, że nie jest jeszcze gotowy na pokazanie innym naszego związku, a ja na początku trochę to rozumiałam. Po pewnym czasie zaczął mówić dziwne rzeczy typu: „Mój kolega też się spotyka z dziewczyną z dzieckiem, więc nie jestem sam”, albo pytał się swoich kolegów, co oni o takim związku sądzą... (nadmienię jeszcze może, że on jest po trzydziestce). Postanowiłam go „przycisnąć”, żeby się w końcu określił (jeśli nadal nie chciałby, żeby ktoś o nas się dowiedział, zwłaszcza ludzie z naszej miejscowości, to nie widziałam sensu dalej taki związek ciągnąć). Dałam mu ostatnią szansę na wykazanie, że mu na nas zależy, niestety nie sprostał zadaniu i się rozstaliśmy. Najlepsze, że próbował mnie przekonywać, że naprawdę chce się ze mną spotykać. Jak? Powiedział, że w oczach innych ludzi wychodzi na chłopaka, co ma wielkie serce, skoro spotyka się z dziewczyną z dzieckiem...
Z biegiem czasu cieszę się, że uwolniłam się od takiego faceta, który wstydził się tak naprawdę mojego syna. Jeszcze nie znalazłam dojrzałego i odpowiedzialnego faceta, ale wszystko przede mną.
Dodaj anonimowe wyznanie
Masz absolutną rację: dobrze, że się z tym facetem rozstałaś i jeszcze wszystko przed tobą.
@ZblakanyUmysl777 No widać że zbłąkany
Bo dobrze, że go pogoniłaś, samarytanina o tak wielkim sercu
No tak, bo jak ktoś nie chce wychowywać nieswojego dziecka to jest niedojrzały i nieodpowiedzialny. Zadziwia mnie takie myślenie kobiet
A mnie zadziwia brak zrozumienia prostego tekstu. Facet znał sytuację od początku i wystarczyłoby, żeby się określił. A tak to marnował czas dziewczynie i jeszcze robił jej "łaskę".
Nie do konca o to chodzi. W tej sytuacji racja bo widziały gały co brały. Ale autorka pokusiła sie na koniec o apel a bycie dojrzałym i odpowiedzialnym nie ma nic wspólnego z tym, że ktoś nie chce wychowywać nieswojego dziecka.
No nie, ale ma wiele wspólnego z próbą utrzymania relacji, której się wstydzi i stawiania siebie w roli dobroczyńcy ;) Tak dojrzali i odpowiedzialni ludzie nie robią
Ciekawe czy dziewczyny też by były takie tolerancyjne jakby to chodziło o faceta z dzieckiem :) Bo coś mi mówi że już niezbyt.
Juz widzę zadowolenie z tego że każda decyzję musialyby brać przez pryzmat dziecka. Wspólne wydatki też trzeba dzielic na 3. Wspólny wypad na weekend nie jest tak łatwy do ogarnięcia, gotowanie każdego posiłku, dostosowywanie godzin. Dziecko zmienia całe życie.
Niekoniecznie się wstydził , po prostu bał się zaryzykować , bo nie da się zaprzeczyć że taki związek jest ryzykowny. Teraz syn jest miłym chłopcem o szlachetnej twarzy i szczerym uśmiechu ale nikt nie przewidzi jak zachowa się w stosunku do Twojego partnera za 5 - 7 lat. A , jak wiemy choćby z Anonimowych , różnie to z tym bywa.
Może i się nie wstydził, ale na pewno nie był dobrym facetem. Dobry facet nie powiedziałby "że w oczach innych ludzi wychodzi na chłopaka, co ma wielkie serce, skoro spotyka się z dziewczyną z dzieckiem". On był problemem, nie dziecko.
A co z osobami które twierdzą, że im więcej brzydkich osób dookoła tym one same WYDAJĄ się ładniejsze? ;)
@Hvafaen, to nie jest zero-jedynkowe. Chłopiec ma już 9 lat. Na razie zaczynają się spotykać ze sobą, więc wiadomo, że chłopak nie będzie chciał (i nie powinien) traktować faceta jak ojca. Stworzenie takiej relacji dla obojga będzie bardzo trudne. Zwłaszcza, że facet nie ma dzieci, nie uczył się od zera jak z dzieckiem rozmawiać, nie obserwował jego rozwoju. Więc jeśli nie uda mu się tej relacji stworzyć, to nie musi oznaczać, że "udaje, że dziecka nie ma"
W idealnym świecie @Hva wszystko jest zerojedynkowe. Nawet jeśli nie jest, to patrz powyżej.
No nie każdy chce się użerać z cudzym załącznikiem, zwłaszcza jeśli już na początku usłyszy że zawsze będzie mniej ważny. Sorry Winnetou.
Ale przecież to jest oczywiste, że dziecko zawsze będzie na 1 miejscu dla dobrej matki. Nawet w małżeństwach tak to wygląda, że mąż jest za dziećmi, a nie na równi z nimi. Wiem, boli, ale nie wszystko w życiu jest kolorowe
Niekoniecznie, po prostu różnych ludzi kocha się inaczej i tak jak rodziców i małżonków kocha się inaczej, bo są różne kategorie miłości. A jak się na starcie kogoś spycha z piedestału to wiadomo, że to ziarno wykiełkuje i znajdzie się kogoś, dla kogoś będzie się nrem 1 choćby i z dziećmi, które będą nrem 1 w równoległej kategorii.
O to to, równoległe kategorie. Pewnie że różne sytuacje wpływają na to czyje potrzeby są priorytetyzowane w danej chwili ale to wcale nie znaczy że cyk, poród i żona/mąż spada na drugie miejsce. Przynajmniej nie powinno, moim zdaniem.
Bardzo dobra decyzja
Nie miałbym problemu pokazywać się gdzieś z kobietą z dzieckiem. Warunek jest tylko taki, że to moje dziecko.
Tylko nie zmień się teraz w szczególności która będzie szukała "frajera co utrzyma Ci synka", bądź fair dla mężczyzn, nie ukrywaj syna itp, w końcu trafi się odpowiedni mężczyzna. Mój przyjaciel właśnie poślubił wspaniałą kobietę z synkiem więc jest i szansa dla Ciebie ;)