To była niedziela, siedziałam z mamą na mszy. Za nami siedziała dziewczynka, na oko miała jakieś 8 lat. Jej tata karmił ją przez pół mszy rosołem ze słoika.
A może dzieciak ma cukrzycę i musi jeść co do minuty? A rodzina ultrakatolicka więc nie chcieli opuszczać mszy? mało prawdopodobne, ale też możliwe.
muza21
Chociaż Ty masz w sobie trochę empatii... Pewnie, że mogło być tak, jak mówisz. Ale jak widać wszyscy wolą od razu oceniać. Cóż, nie od dziś wiadomo, że tłum głupim jest, a pojedyńcze jednostko ktore myślą inaczej i po swojemu są wysmiewane. Także nie przejmuj się ewentualnymi minusami. Ode mnie szacunek za szerokie spojrzenie na świat :)
anonimowapuza
To się wychodzi z kościoła i daje dziecku kanapkę. Moja kuzynka ma cukrzycę, od bardzo młodego wieku. Jej rodzice też nie raz musieli już dawać jedzenie w dziwnych miejscach ale dawało się tak ułożyć dzień żeby tą godzinę jednak bez jedzenia wytrzymać.
muza21
Tylko po co, bo ,,co ludzie powiedzą"? Jak dziecko musi, to musi i tyle. Nie sądzę żeby komuś to miało przeszkadzać w modlitwie. Ludzie po prostu szukają problemów i sensacji, tudzież powodów do narzekania.
MaryL
"Tudzież" to nie to samo co "albo" !!!
Krzeselkowy
Przy cukrzycy nie ma obowiązku jedzenia co do minuty, ani przy cukrzycy typu 1 (młodzieńczej) ani przy typu 2 (starczej). Ktoś pomyśli, że pewnie cukrzyk sobie musiał podnieść cukier - posiłek typu rosół jest w miarę zbilansowanym posiłkiem, więc nie posłuży do podnoszenia spadającego cukru (lepszy byłby np sok). Więc jeżeli jest to konkretny posiłek, bo ktoś intencjonalnie sobie podał insulinę/tabletki na jedzenie, to można było chociażby... zostać w domu. ;)
Pozdrawiam ~ diabetyk z cukrzycą typu 1
bananowezycie
A po co wyprowadzać dziecko przed kościół? Naprawdę tak was, dewotki, boli to, że ktoś mógłby zjeść coś w kościele? To trochę słaba wasza wiara i motywacje do przyjścia do kościoła. Skupcie się na sobie i swojej modlitwie, a nie ludziach wokół. Ponoć to tylko Bóg ma prawo ocenić ludzi. Nie wy!
Nigdy nie zrozumiem karmienia dzieci w kościele. Można wyjść i nakarmić. Siedzi sobie takie kilkuletnie dziecko i je a to chrupki a to paluszki popijając jakimś napojem. Ja rozumiem że dziecko, małe i nie rozumie ale rodzice, bez przesady. Można nakarmić przed mszą. Godzinę wytrzyma, z głodu jeszcze nikt się nie (...).
Tak, mam dziecko i nie, nie karmię go na mszy. Wychodzę z założenia że Kościół to nie stołówka.
Tayla
Rodzice daja czesto jedzenie dzieciom zeby te nie marudzily. Wiem bo sama jadlam paluszki w kosciele i przynajmniej siedzialam spokojnie (a bylam dosyc ruchliwym dzieckiem). Lepiej zeby dziekco po cichu cos jadlo niz zeby biegalo po calym kosciele ;)
stutututu
Lepiej w miarę możliwości zostawiać dziecko w domu. Jeżeli dziecko ma obu rodziców i obojgu zależy na pójściu do Kościoła to sądzę, że można to rozplanować sobie jakoś.
Alighted
Nie zawsze jest taka możliwość. Po co zostawiać dziecko w domu skoro wystarczy się odpowiednio zająć i nie ma problemu... Naprawde wam tak przeszkadza jak dziecko napije się soku czy coś? Zresztą nie każdy ma opcje dwa razy chodzić do kościoła.
ToTylkoJa90
Ja tam wolałam dzieci, które przegryzają paluszki od tych, które biegają po całym kościele i drą słodkie mordy.
TruskawkowyPudding
Od małego można uczyć dzieci, że w kościele się nie je. Ja jak byłam mała to w kościele nie jadłam i jakoś żyłam.
Poroniec
Straszne. Naprawdę tragedia. Dajcie spokój. Pamiętam jak ja będąc małym dzieckiem nudziłam się w kościele. Zawsze zazdrościłam bratu bo on umiał zasnąć na siedząco a ja nie. Jeżeli jedzenie pomaga dzieciom w kościele to nie widzę problemu. Druga sprawa, że takie ciągnięcie dziecka na siłę nie ma sensu. Moi rodzice na szczęście przejrzeli na oczy i moja męka skończyła się po pierwszej komunii.
IWannaMore
Mnie dzieci w kościele nie przeszkadzają, nawet gdy marudzą, biegają czy trochę powrzeszczą. Ale ja tam bardzo lubię dzieci, więc pewnie dlatego. Za to wkurza mnie, gdy komuś dzwoni telefon, a ta osoba rżnie głupa i udaje, że to nie jej, zamiast wyciągnąć go z kieszeni/torebki, by go wyłączyć. Ludzie! Przecież to słychać, komu ten telefon dzwoni!
PinkRoom
Może po prostu twoje dziecko jest spokojne i nie drze się pół mszy i nie masz potrzeby "zapychać" go paluszkami żeby siedziało cicho...
Ckawka
Kościół to podobno dom boży i wszystkie dzieci są tam mile widziane. Nie macie w domu kuchni? U was w domu się nie jada? Bo wychodzi na to że w domu waszego boga nie można jeść.
P4ulin4
Dlatego co raz więcej osób przestaje chodzić do kościoła. Stoisz i boisz się kichnąc bo zaraz na Ciebie zle spojrzą. Poznałam wiele osób z odłamów kościoła lub innych wierzeń i nigdzie nie było tak smutno, przygnębiająco jak w kościele katolickim, gdzie każdy każdego osadza. Zamiast czerpać radość i traktować wiarę jak coś normalnego.
Wczoraj jedna pani zmieniała pieluchę dziecku w kosciele na ławce ;-;
Avoiding
Jeśli to było małe dziecko to wybacz, ale nie widzę w tym nic dziwnego. U mnie wczoraj było zimno na dworze, rozebrać dziecko w taką pogodę to głupota. Rozumiem, że mogła pojechać (jeśli miała samochód) do jakiejś galerii i przebrać dziecko w łazience, ale na skórze dziecka łatwo o odparzenia i może musiała przebrać dziecko teraz już.
stutututu
Może zacznijmy od tego po co małe dzieci zabierają na mszę ?
ToTylkoJa90
Avoiding A ja widzę w tym coś dziwnego. Nikt nie ma ochoty oglądać obsranego tyłka. Nie chciałabym też wiedzieć, że na ławce, na której teraz siedzę, ktoś wycierał dziecku obsrane dupsko. Niektórzy chyba myślą, że dzieci srają fiołeczkami.
Mammalia
Czy dziecku odpadnie tyłek gdy z brudną pieluchą posiedzi przez mniej niż godzinę? Nie uwierzę w to, ze wszystkie matki sekundę po zapełnieniu pieluchy ją zmieniają.
muza21
Tak? No to zrob eksperyment. Zesraj się w gacie i wytrzymaj godzinę w tym gównie bez marudzenia :) a po godzinie zmywaj to, co zaschło.
muza21
Łatwo oceniać jak nie zna się całej sytuacji, prawda? :) Nie dociera do waszych móżdżków że akurat rodzina mieszka dosyć daleko od kościoła i np dojeżdża do niego autobusem. A na dworze zimno. I co mają zrobić rodzice? Kurde trochę wyobraźni. Uwierzcie że w życiu często trzeba robić rzeczy, które inni mogą źle odebrać, bo nie ma się innego wyjścia. Ale widzę że bardzo lubicie tak oceniać, bo tak najwygodniej :)
IWannaMore
U nas przewijają dzieci w zakrystii. Ale mamy fajnego proboszcza. Tam jest zawsze ciepło i nawet jest przewijak oraz krzesełko dla mamy, która chciałby nakarmić swojego malucha piersią. Wszystko w ustronnym kącie, nietrudno o dyskrecję. A to wszystko na prośbę parafianek :-)
Mammalia
Skoro tak już wszystko rozpatrujemy to czy wy chcielibyście żeby pół kościoła oglądało wasz tyłek? Ja bym nie chciała.
muza21
Przecież dupa dziecka do jednak dupa dziecka, a nie dojrzałej kobiety... Serio nie widzisz różnicy? Rodzicom też robisz aferę jak pokazują innym Twoje zdjęcia na ktorych masz dwa lata i zapierniczasz na golasa albo siedzisz w wannie/ lub robisz cokolwiek innego na golasa?? No błagam. Nikt normalny nie przewija dzieciaka w kościele, a jak już to robi, to chyba ma ku temu powód, którego możemy nie znać, bo nikt nie ma wypisane na czole ,, przewijam dziecko w kościele, bo na dworze jest -5 stopni, a po mszy wracam z dzieciakiem autobusem do domu, i nie mam jak inaczej go przewinąć, a jeśli tego nie zrobię, to moja córka będzie się darła przez dwie godziny i wtedy ludzie też będą na mnie krzywo patrzeć że jestem złą matką, bo moje dziecko płacze a ja nic z tym nie robię". Ludzie, trochę empatii i wyobraźni, błagam was no...
Mammalia
Nie robię awantury a wiesz czemu? Bo mam normalnych rodziców i nie chwalą się innym moimi nagimi zdjęciami. Ale ty najwidoczniej jesteś jedną z tych osób, które wrzucają nagie fotki swoich dzieci na fb. To tak jakby krzyczeć "Halo! Pedofilu! Tu masz nagi zadek mojego dziecka! Popatrz sobie.". Trochę empatii, no własnie jej ci brak. Ja nie mam ochoty oglądać tyłków małych dzieci, to jest niekomfortowe. Tak samo jak nie chce żeby ktoś oglądał mój tyłek. Można iść na zakrystię i to zrobić a nie odstawiać przestawienie. Kościół to nie jest plaża nudystów.
Rosół w niedzielę to podstawa. 😃 A tak serio to w kościele ( przynajmniej ze względu na szacunek do innych) nie powinno się jeść.
muza21
W kościele nie powinno się też że wrzeszczeć ze względu na szacunek do innych, ale dziecko jest tylko dzieckiem i będzie się dało chociażby dlatego że się zesrało w pieluchę i mu to przeszkadza. Nikt nie będzie siedział 24 h na dobę i 7 dni w tygodniu w domu z dzieciakiem tylko dlatego, że tobie przeszkadza że małe dziecko sobie coś zje. Sorry ;) też byłaś kiedyś małym upierdliwym srylem.
NimfadoraTonks
Można również wyjść z kościoła i nakarmić dziecko w samochodzie, albo przed mszą w domu. A w sprawie wrzasku to uważam, że małe dzieci nie powinny być brane do kościoła. Jeśli bardzo chce się tam iść to można dziecko zostawić na przykład u rodziny czy coś.
muza21
No to mylisz się. Wiem po sobie, bo moj tata pracował z niedzielę a najblizsza rodzina mieszka 40 km ode mnie. Mama nei miała z kim mnie zostawić :) poza tym, nie można trzymać dzieciaka w domu i wychować na dzikusa. I dla Twojej wiadomości, niektórzy rodzice pracują i widują swoje dzieci głównie w weekendy, a jak są wierzący to MAJA PRAWO iść ze swoim małym dzieckiem do kościoła. Przykro mi, nie ty decydujesz o tym co komu wolno. Do kościoła się chodzi po co innego, niż po szukanie problemów. Kościół to dom dla wszystkich. I świątynia Boga, który kocha dzieci. I nie sądzę, że obraża się za to, że rodzice zabierają swoje dzieci na mszę o dają im paluszki do jedzenia ;) chyba powoli zapominacie czym jest kocioł. Że to nie muzeum albo filharmonia. To dom Boży, w którym każdy jest mile widziany. I mówię to ja, ateistka. Aż przykro, że nie rozumiecie tego Wy - chodzący do kościoła. Wstyd.
bananowezycie
A czym ma się objawiać ten szacunek do innych? Ubędzie ci, gdy jakiś dzieciak zje posiłek w kościele? Czy wy, oczekując by dziecko jadło jak pies przed budynkiem, okazujecie szacunek do tego dziecka i jego potrzeb? Czy to dziecko was obraża jedząc w trakcie mszy? Czy w domu jecie gdzieś na oboczu, może w kiblu albo przed budynkiem, by wyrazić szacunek do domowników?
Oj, katolicy, ale z was parszywe mendy. Nie ma w was żadnej bożej miłości i zrozumienia innego człowieka. Gdybyście mogli to byście utopili bliźniego w łyżce wody, bo nie postępuje zgodnie z waszym widzimisię.
Takie kościelne dewotki wypatrzą rosołek w kościele lub za krótką spódnice na cmentarzu, ale na przemoc zawsze są ślepe i głuche. Gdyby ten tata, zamiast karmić córkę rosołem, sprał jej tam dupe, to żaden moher by tego nie dostrzegł. No może by był oburzony krzykiem dziecka, bo "w kościele, z szacunku do innych wierzących, nie wypada się drzeć".
Gdyby w wieczerniku na kolację dla Jesusa i uczniów podali rosół a nie chleb i wino, to taki rosołek byłby sakramentem. "A wtedy wziął makaron i rozdał swoim uczniom...."
Moja siostra jadła na mszy marchewkę
A może dzieciak ma cukrzycę i musi jeść co do minuty? A rodzina ultrakatolicka więc nie chcieli opuszczać mszy? mało prawdopodobne, ale też możliwe.
Chociaż Ty masz w sobie trochę empatii... Pewnie, że mogło być tak, jak mówisz. Ale jak widać wszyscy wolą od razu oceniać. Cóż, nie od dziś wiadomo, że tłum głupim jest, a pojedyńcze jednostko ktore myślą inaczej i po swojemu są wysmiewane. Także nie przejmuj się ewentualnymi minusami. Ode mnie szacunek za szerokie spojrzenie na świat :)
To się wychodzi z kościoła i daje dziecku kanapkę. Moja kuzynka ma cukrzycę, od bardzo młodego wieku. Jej rodzice też nie raz musieli już dawać jedzenie w dziwnych miejscach ale dawało się tak ułożyć dzień żeby tą godzinę jednak bez jedzenia wytrzymać.
Tylko po co, bo ,,co ludzie powiedzą"? Jak dziecko musi, to musi i tyle. Nie sądzę żeby komuś to miało przeszkadzać w modlitwie. Ludzie po prostu szukają problemów i sensacji, tudzież powodów do narzekania.
"Tudzież" to nie to samo co "albo" !!!
Przy cukrzycy nie ma obowiązku jedzenia co do minuty, ani przy cukrzycy typu 1 (młodzieńczej) ani przy typu 2 (starczej). Ktoś pomyśli, że pewnie cukrzyk sobie musiał podnieść cukier - posiłek typu rosół jest w miarę zbilansowanym posiłkiem, więc nie posłuży do podnoszenia spadającego cukru (lepszy byłby np sok). Więc jeżeli jest to konkretny posiłek, bo ktoś intencjonalnie sobie podał insulinę/tabletki na jedzenie, to można było chociażby... zostać w domu. ;)
Pozdrawiam ~ diabetyk z cukrzycą typu 1
A po co wyprowadzać dziecko przed kościół? Naprawdę tak was, dewotki, boli to, że ktoś mógłby zjeść coś w kościele? To trochę słaba wasza wiara i motywacje do przyjścia do kościoła. Skupcie się na sobie i swojej modlitwie, a nie ludziach wokół. Ponoć to tylko Bóg ma prawo ocenić ludzi. Nie wy!
Nigdy nie zrozumiem karmienia dzieci w kościele. Można wyjść i nakarmić. Siedzi sobie takie kilkuletnie dziecko i je a to chrupki a to paluszki popijając jakimś napojem. Ja rozumiem że dziecko, małe i nie rozumie ale rodzice, bez przesady. Można nakarmić przed mszą. Godzinę wytrzyma, z głodu jeszcze nikt się nie (...).
Tak, mam dziecko i nie, nie karmię go na mszy. Wychodzę z założenia że Kościół to nie stołówka.
Rodzice daja czesto jedzenie dzieciom zeby te nie marudzily. Wiem bo sama jadlam paluszki w kosciele i przynajmniej siedzialam spokojnie (a bylam dosyc ruchliwym dzieckiem). Lepiej zeby dziekco po cichu cos jadlo niz zeby biegalo po calym kosciele ;)
Lepiej w miarę możliwości zostawiać dziecko w domu. Jeżeli dziecko ma obu rodziców i obojgu zależy na pójściu do Kościoła to sądzę, że można to rozplanować sobie jakoś.
Nie zawsze jest taka możliwość. Po co zostawiać dziecko w domu skoro wystarczy się odpowiednio zająć i nie ma problemu... Naprawde wam tak przeszkadza jak dziecko napije się soku czy coś? Zresztą nie każdy ma opcje dwa razy chodzić do kościoła.
Ja tam wolałam dzieci, które przegryzają paluszki od tych, które biegają po całym kościele i drą słodkie mordy.
Od małego można uczyć dzieci, że w kościele się nie je. Ja jak byłam mała to w kościele nie jadłam i jakoś żyłam.
Straszne. Naprawdę tragedia. Dajcie spokój. Pamiętam jak ja będąc małym dzieckiem nudziłam się w kościele. Zawsze zazdrościłam bratu bo on umiał zasnąć na siedząco a ja nie. Jeżeli jedzenie pomaga dzieciom w kościele to nie widzę problemu. Druga sprawa, że takie ciągnięcie dziecka na siłę nie ma sensu. Moi rodzice na szczęście przejrzeli na oczy i moja męka skończyła się po pierwszej komunii.
Mnie dzieci w kościele nie przeszkadzają, nawet gdy marudzą, biegają czy trochę powrzeszczą. Ale ja tam bardzo lubię dzieci, więc pewnie dlatego. Za to wkurza mnie, gdy komuś dzwoni telefon, a ta osoba rżnie głupa i udaje, że to nie jej, zamiast wyciągnąć go z kieszeni/torebki, by go wyłączyć. Ludzie! Przecież to słychać, komu ten telefon dzwoni!
Może po prostu twoje dziecko jest spokojne i nie drze się pół mszy i nie masz potrzeby "zapychać" go paluszkami żeby siedziało cicho...
Kościół to podobno dom boży i wszystkie dzieci są tam mile widziane. Nie macie w domu kuchni? U was w domu się nie jada? Bo wychodzi na to że w domu waszego boga nie można jeść.
Dlatego co raz więcej osób przestaje chodzić do kościoła. Stoisz i boisz się kichnąc bo zaraz na Ciebie zle spojrzą. Poznałam wiele osób z odłamów kościoła lub innych wierzeń i nigdzie nie było tak smutno, przygnębiająco jak w kościele katolickim, gdzie każdy każdego osadza. Zamiast czerpać radość i traktować wiarę jak coś normalnego.
Wczoraj jedna pani zmieniała pieluchę dziecku w kosciele na ławce ;-;
Jeśli to było małe dziecko to wybacz, ale nie widzę w tym nic dziwnego. U mnie wczoraj było zimno na dworze, rozebrać dziecko w taką pogodę to głupota. Rozumiem, że mogła pojechać (jeśli miała samochód) do jakiejś galerii i przebrać dziecko w łazience, ale na skórze dziecka łatwo o odparzenia i może musiała przebrać dziecko teraz już.
Może zacznijmy od tego po co małe dzieci zabierają na mszę ?
Avoiding A ja widzę w tym coś dziwnego. Nikt nie ma ochoty oglądać obsranego tyłka. Nie chciałabym też wiedzieć, że na ławce, na której teraz siedzę, ktoś wycierał dziecku obsrane dupsko. Niektórzy chyba myślą, że dzieci srają fiołeczkami.
Czy dziecku odpadnie tyłek gdy z brudną pieluchą posiedzi przez mniej niż godzinę? Nie uwierzę w to, ze wszystkie matki sekundę po zapełnieniu pieluchy ją zmieniają.
Tak? No to zrob eksperyment. Zesraj się w gacie i wytrzymaj godzinę w tym gównie bez marudzenia :) a po godzinie zmywaj to, co zaschło.
Łatwo oceniać jak nie zna się całej sytuacji, prawda? :) Nie dociera do waszych móżdżków że akurat rodzina mieszka dosyć daleko od kościoła i np dojeżdża do niego autobusem. A na dworze zimno. I co mają zrobić rodzice? Kurde trochę wyobraźni. Uwierzcie że w życiu często trzeba robić rzeczy, które inni mogą źle odebrać, bo nie ma się innego wyjścia. Ale widzę że bardzo lubicie tak oceniać, bo tak najwygodniej :)
U nas przewijają dzieci w zakrystii. Ale mamy fajnego proboszcza. Tam jest zawsze ciepło i nawet jest przewijak oraz krzesełko dla mamy, która chciałby nakarmić swojego malucha piersią. Wszystko w ustronnym kącie, nietrudno o dyskrecję. A to wszystko na prośbę parafianek :-)
Skoro tak już wszystko rozpatrujemy to czy wy chcielibyście żeby pół kościoła oglądało wasz tyłek? Ja bym nie chciała.
Przecież dupa dziecka do jednak dupa dziecka, a nie dojrzałej kobiety... Serio nie widzisz różnicy? Rodzicom też robisz aferę jak pokazują innym Twoje zdjęcia na ktorych masz dwa lata i zapierniczasz na golasa albo siedzisz w wannie/ lub robisz cokolwiek innego na golasa?? No błagam. Nikt normalny nie przewija dzieciaka w kościele, a jak już to robi, to chyba ma ku temu powód, którego możemy nie znać, bo nikt nie ma wypisane na czole ,, przewijam dziecko w kościele, bo na dworze jest -5 stopni, a po mszy wracam z dzieciakiem autobusem do domu, i nie mam jak inaczej go przewinąć, a jeśli tego nie zrobię, to moja córka będzie się darła przez dwie godziny i wtedy ludzie też będą na mnie krzywo patrzeć że jestem złą matką, bo moje dziecko płacze a ja nic z tym nie robię". Ludzie, trochę empatii i wyobraźni, błagam was no...
Nie robię awantury a wiesz czemu? Bo mam normalnych rodziców i nie chwalą się innym moimi nagimi zdjęciami. Ale ty najwidoczniej jesteś jedną z tych osób, które wrzucają nagie fotki swoich dzieci na fb. To tak jakby krzyczeć "Halo! Pedofilu! Tu masz nagi zadek mojego dziecka! Popatrz sobie.". Trochę empatii, no własnie jej ci brak. Ja nie mam ochoty oglądać tyłków małych dzieci, to jest niekomfortowe. Tak samo jak nie chce żeby ktoś oglądał mój tyłek. Można iść na zakrystię i to zrobić a nie odstawiać przestawienie. Kościół to nie jest plaża nudystów.
Kurcze, a ja to tylko kotki z bazi wsuwałam jak przy palemce dorwałam.
W niedziele rosołek najważniejszy 😊
W resztę tygodnia... POMIDOROWA! :-P
Rosół w niedzielę to podstawa. 😃 A tak serio to w kościele ( przynajmniej ze względu na szacunek do innych) nie powinno się jeść.
W kościele nie powinno się też że wrzeszczeć ze względu na szacunek do innych, ale dziecko jest tylko dzieckiem i będzie się dało chociażby dlatego że się zesrało w pieluchę i mu to przeszkadza. Nikt nie będzie siedział 24 h na dobę i 7 dni w tygodniu w domu z dzieciakiem tylko dlatego, że tobie przeszkadza że małe dziecko sobie coś zje. Sorry ;) też byłaś kiedyś małym upierdliwym srylem.
Można również wyjść z kościoła i nakarmić dziecko w samochodzie, albo przed mszą w domu. A w sprawie wrzasku to uważam, że małe dzieci nie powinny być brane do kościoła. Jeśli bardzo chce się tam iść to można dziecko zostawić na przykład u rodziny czy coś.
No to mylisz się. Wiem po sobie, bo moj tata pracował z niedzielę a najblizsza rodzina mieszka 40 km ode mnie. Mama nei miała z kim mnie zostawić :) poza tym, nie można trzymać dzieciaka w domu i wychować na dzikusa. I dla Twojej wiadomości, niektórzy rodzice pracują i widują swoje dzieci głównie w weekendy, a jak są wierzący to MAJA PRAWO iść ze swoim małym dzieckiem do kościoła. Przykro mi, nie ty decydujesz o tym co komu wolno. Do kościoła się chodzi po co innego, niż po szukanie problemów. Kościół to dom dla wszystkich. I świątynia Boga, który kocha dzieci. I nie sądzę, że obraża się za to, że rodzice zabierają swoje dzieci na mszę o dają im paluszki do jedzenia ;) chyba powoli zapominacie czym jest kocioł. Że to nie muzeum albo filharmonia. To dom Boży, w którym każdy jest mile widziany. I mówię to ja, ateistka. Aż przykro, że nie rozumiecie tego Wy - chodzący do kościoła. Wstyd.
A czym ma się objawiać ten szacunek do innych? Ubędzie ci, gdy jakiś dzieciak zje posiłek w kościele? Czy wy, oczekując by dziecko jadło jak pies przed budynkiem, okazujecie szacunek do tego dziecka i jego potrzeb? Czy to dziecko was obraża jedząc w trakcie mszy? Czy w domu jecie gdzieś na oboczu, może w kiblu albo przed budynkiem, by wyrazić szacunek do domowników?
Oj, katolicy, ale z was parszywe mendy. Nie ma w was żadnej bożej miłości i zrozumienia innego człowieka. Gdybyście mogli to byście utopili bliźniego w łyżce wody, bo nie postępuje zgodnie z waszym widzimisię.
Takie kościelne dewotki wypatrzą rosołek w kościele lub za krótką spódnice na cmentarzu, ale na przemoc zawsze są ślepe i głuche. Gdyby ten tata, zamiast karmić córkę rosołem, sprał jej tam dupe, to żaden moher by tego nie dostrzegł. No może by był oburzony krzykiem dziecka, bo "w kościele, z szacunku do innych wierzących, nie wypada się drzeć".
Gdyby w wieczerniku na kolację dla Jesusa i uczniów podali rosół a nie chleb i wino, to taki rosołek byłby sakramentem. "A wtedy wziął makaron i rozdał swoim uczniom...."
Przynajmniej grzecznie siedziała w ławce xD