#LakYq

Jest tu wiele wyznań mężczyzn, którzy nie potrafią znaleźć partnerki.

Ja nie potrafię znaleźć partnera. Wiem, że to jest kwestia mojej lękowości, ponieważ podobam się mężczyznom i mężczyźni podobają się mnie.

Jestem po 30, miałam pasje, ale teraz zaczynam z pasjami trochę od zera, bo poprzednich nie mogę kontynuować. Mieszkam w wynajmowanym na spółkę mieszkaniu.

Nie byłam nigdy w dłuższej relacji. Boję się, że nie dam rady podreperować zdrowia (chociaż o to walczę bardzo) i zacząć żyć szczęśliwie. Nie umiem teraz wejść w związek, bo chociaż z jednej strony czuję się atrakcyjna, z drugiej strony z powodów zdrowia i sytuacji życiowej czuję się bezwartościowa.

Myślę, że jest więcej osób, które czują tak jak ja. Każdy wyraz zrozumienia i wsparcia lub możliwość przeczytania o Waszych podobnych doświadczeniach będzie dla mnie bezcenna. Tylko błagam, nie dawajcie mi rad i nie posyłajcie na terapię i badania - jestem w terapii, leczeniu, i kontynuuję diagnozowanie.
TrzyPingwiny Odpowiedz

Kolejny przykład różnicy między kobietami a mężczyznami, a wł. to facecikami. Kobieta nie wini mężczyzny za to, że jest sama. Jak już, szuka problemu w sobie. A faceciki wieszają psy na kobietach, bo sami są brzydcy, niscy, nieciekawi z charakteru, bez polotu, bez kasy, bez zainteresowań (koniobicie się nie liczy), bez wykształcenia, bez żadnych umiejętności - innymi słowy totalne zera.

kimipl

Nie wszyscy samotni faceci są tacy. Ale niestety niektóre doświadczenia z kobietami potrafią sprawić że wpada się w pułapkę obwiniania kobiet. Głównie przez wieczne nazekani3 na wszystko niektórych kobiet. A w moim mniemaniu większości. Nie potrafią powiedzieć o co im chodzi tylko ciągle wszędzie wszystko jest źle ale jak spytasz jak by było dobrze to ona nie wie i jak tu nie narzekać na takie coś

Parasol

@Kimipl No tak, czyli w dalszym ciągu wina kobiet

TrzyPingwiny

Kimipl, to jest właśnie to, o czym napisałam wyżej - jak zwykle winna kobieta, nie facecik. On zawsze biedny i poszkodowany (a niby silniejsza płeć). Jeny, jak ty funkcjonujesz w życiu?

Dragomir

Czyli jak kobieta przyzna, że jest winna to jest OK. Jeśli mężczyzna powie, że kobieta jest winna to jest źle. Najlepiej natomiast żeby wszyscy facet czuli się winni i korzyli się i kajali, a kobiety również ich poniżały z różnych powodów, pogłębiając ich poczucie winy. Tak byłoby chyba najlepiej.

MaryL

@kimipl, mi się wydaje, że kobiety mówią bardzo wyraźnie, ale faceci nie chcą słyszeć. I zazwyczaj są to powtarzające się rzeczy: trzymasz się mamy spódnicy, kumplie są ważniejsi niż ja, nie dbasz o swój wygląd, zostawiasz mnie z dzieckiem i domem na głowie samą, w ogóle się nie starasz, żebyśmy spędzali wartościowy czas razem.

A tacy faceci nie słyszą tego, tylko wymyślają: na pewno nie chce ze mną być, bo nie mam 5 kawalerek i super auta, bo jestem niski, bo kogoś ma. Czyli kobiety są zdradliwymi, powierzchownymi materialistkami!

Cystof

@TrzyPingwiny
Po pierwsze strasznie generalizujesz.
Po drugie, jak już porównujesz to porównuj kobiety do mężczyzn. To co zrobiłaś to porównałaś kobietę z incelem. Nie dziwota że porównując w ten sposób "my" wypadamy gorzej od "was". Spotkałem w życiu (baaa, na tym portalu) pod dostatkiem kobiet które zachowują się jak opisany przez ciebie "facecik".

TrzyPingwiny

Cystof, masz rację. Mój błąd. Porównalam człowieka z incelem. Ale zauważ, że już w I komentarzu poprawiłam, że nie chodzi o mężczyzn.
Ja tu chyba się nie spotkałam z jękami bab na to, że są same, bo faceci są tacy, sracy i owacy i że to ich wina, że te baby nie mogą sobie nikogo znaleźć. Raczej to domena facecików.

Dragomir, nie o to chodzi. Facecik jest sam, bo jest zyebem, ale nadaje na kobiety, że to ich wina, że on jest sam i jest zyebem, bo wg niego, to on jest ideałem mężczyzny, a każdy wie, jaki sort uważa się za "nice guy" i że oni nigdy nie stali obok prawdziwe miłych gości. Incele są interesowni, a pie*dola o jakiejś bezinteresownosci i wielkim uczuciu. Każdy wie, że to kłamstwo.
Gdyby mężczyzna (nie mylić z facecikiem) mówił, że związek rozpadł się przez kobietę, to najprawdopodobniej tak właśnie by było, bo kobiety też mają wady i też przyczyniają się do rozpadu związku. Zresztą nie ma ludzi bez wad. Choć zwykle to obie strony są winne, tylko w różnym stopniu. Czasem wina w znacznej mierze leży po stronie kobiety, a czasem mężczyzny. Grunt to umieć się przyznać, choćby przed samą/samym sobą, że się dało dupy i też się jest winnym i zaprzestać oskarżać o to partnera/partnerkę.

Mary, w punkt.

Czaroit Odpowiedz

Odnośnie czucia się bezwartościową z powodu stanu zdrowia.
Mojej przyjaciółki siostra była obłożnie chora, nie chodziła, leżała w pampersach. A jednak z całkowitą pewnością twierdziła, że pozna mężczyznę i będzie kochana. Wszyscy kiwali zgodnie głowami, by nie zrobić jej przykrości, ale na boku pukali się w czoła. Starsza kobita, po czterdziestce, schorowana. Nie ma biedaczka szans.

Tymczasem... Pewnego razu przyszedł do niej terapeuta i się zakochał. W takiej chorej, obsranej w pampersach, bez urody, którą zeżarła choroba, bez widoków na wyleczenie. Pokochał JĄ, a nie jej wycieńczone ciało. I byli razem wiele lat, aż do jej śmierci.

Kobietom od dziecka wpaja się, że cała ich wartość to ciało. Zgrabna dupa, ładna buzia to gwarancja miłości. Bez tego ani rusz. Nikt się nie zainteresuje, nikt nie pokocha. Ale wystarczy się rozejrzeć i otworzyć oczy. Często te naprawdę piękne kobiety są same, bo faceci się ich zwyczajnie boją. Tymczasem wiele nieatrakcyjnych kobiet, schorowanych, kalekich, ma naprawdę cudowne związki. Mojej drugiej kumpeli córka nie ma jednej kończyny. Taka się urodziła. I ma wspaniałego męża, dzieci, świetnie zarabia i żyje pełnią życia.

Wszystko jest w Twojej głowie. Jak widzisz siebie samą, tak będą widzieć Cię inni. Jak postrzegasz swoją wartość, tak inni będą Cię wartościować. Nie jesteś tylko ciałem i nie tylko ciało masz do zaoferowania mężczyźnie. Powodzenia. :)

Frog

"Wszystko jest w Twojej głowie. Jak widzisz siebie samą, tak będą widzieć Cię inni. Jak postrzegasz swoją wartość, tak inni będą Cię wartościować. Nie jesteś tylko ciałem i nie tylko ciało masz do zaoferowania mężczyźnie."

Podpisuję się pod tymi słowami, ale pragnę dodać coś jeszcze:
Nie musimy niczego nikomu oferować, aby czuć się dobrze.
Nie ma obowiązku życia w parach, w związkach.

Owszem, mówi się, że człowiek jest istotą społeczną - ok, ale na pewno nie każdy.
Owszem, łatwiej żyje się (od strony materialnej) we dwójkę, ale co, jeśli płacimy za to utratą jakiejś części samego siebie / swojej wolności?

Pełna akceptacja swojej osoby (swojego stanu, problemów, niemożności itd) pozwala na szeroko pojętą samorealizację oraz pozbycie się wszelkich __desperackich__ myśli i działań w kierunku znalezienia partnera / partnerki.
W momencie, gdy odpuszczamy ten "przymus posiadania partnera", możemy zająć się sobą w stopniu, pozwalającym na diametralne zmiany (nawet zdrowotne).

Paradoksalnie, właśnie wtedy, życie podsuwa nam rozwiązania, których w poprzednich, zapętlonych koleinach, nie byliśmy w stanie zauważyć czy też wymyślić.

Czaroit

Frog. Oczywiście, masz całkowitą rację. I faktycznie, nie ma obowiązku życia w parze. :)

Z drugiej strony, niektórzy tego po prostu dla siebie pragną. Chcą takiego doświadczenia, chcą odczuwać siebie przy innym człowieku, chcą dzielić z nim swoją intymność. A wówczas każdy z partnerów wnosi do relacji różne jakości, nie tylko swoje ciało.

Kobieta może wnieść ciepło, serdeczność, zrozumienie, poczucie humoru, ale przede wszystkim, najważniejsze jest to, że kobieta tworzy DOM. To nieuchwytne coś, co trudno nazwać słowami, ale każdy rozpoznaje w ułamku sekundy, gdy tylko do domu wraca. Materialnie to się może wyrazić przykładowo w zasłonkach, kwiatkach w wazonie, ciasteczkach do kawy (kupionych lub upieczonych, bez różnicy).

Dom stworzony przez kobietę zawsze będzie inny niż ten stworzony przez mężczyznę. Męski będzie funkcjonalny, wygodny, prosty, ładny, komfortowy do mieszkania. Ale nigdy nie będzie miał tego magicznego składnika, jaki wnosi kobieta, która o ten dom i jego mieszkańców dba. I nie ważne, czy jest przysłowiową kurą domową czy też bizneswoman. Ta magiczna żeńska energia jest natychmiast wyczuwalna w domu, w którym mieszka kochająca kobieta. I to jest najważniejsza, najpiękniejsza, najbardziej pożądana jakość dla bardzo wielu mężczyzn. Wbrew pozorom o wiele cenniejsza niż zgrabna zdrowa pupa czy ładna buzia.

Mężczyźni tęsknią za subtelną kobiecą energią z taką samą mocą, z jaką kobiety tęsknią za wspaniałą męską siłą. :)

Frog

@Czaroit
Sądzę, że przez znaczne skomplikowanie i splątanie dróg, którymi dane mi było dojść do względnego spokoju ducha, nigdy nie osiągnę Twojego poziomu Wglądu w Rzeczywistość.

Nie, że zazdroszczę - zwyczajnie i po prostu podziwiam. A jeszcze bardziej cieszę się, że mogę czytać tak trafne i wyważone teksty.

Internet pełen jest śmieci.
Dziękuję, że mogę się od Ciebie uczyć, jak nie mnożyć zbędnych słów i emocji.

Czaroit

Frog. Dziękuję. Choć zapewne grubo mnie przeceniasz. ;-)

Łatwo o spokój ducha, gdy w życiu wszystko się pięknie układa, kaska płynie, relacje kwitną a ciałko piękne i zdrowe. Można sobie wtedy patrzeć z wyższością na resztę nieudaczników. I dziwić się, czemu oni sobie w życiu nie radzą. Ale wystarczy parę potknięć i nagle okazuje się, jak bardzo ten spokój ducha był iluzoryczny.

Moje ścieżki również były bardzo poplątane. Czasem wręcz zapętlone, czasem przez bagna i chaszcze. Jednak krocząc takimi ścieżkami i właśnie na nich osiągając spokój ducha człowiek wewnętrznie wie, że ten spokój jest rzeczywisty. Że wynika z oparcia w sobie i zaufania do siebie, a nie zewnętrznych okoliczności. I to jest bezcenne.

Pozdrawiam. :)

PeggyBrown2022 Odpowiedz

Dobrze, że robisz coś, aby poprawić swoje życie. Myślę, że zasługujesz na miłość i szczęście. Trzymam za Ciebie kciuki, anonimowa Autorko! A tak na marginesie, niełatwe jest życie singielki. Facetowi ludzie łatwiej odpuszczą i nie będą mu dokuczać. Nie piszesz o tym, ale nasunął mi się na myśl ten wątek. Facet może mówić, że zajmuje się nauką, robi karierę, chce się bawić, nie chce jeszcze być w związku. A kobieta? Zazwyczaj musi! A raczej uważają tak jej życzliwi krewni i znajomi. Współczucie, pytania, porady, próby swatania, polecanie znajomych chłopaków na siłę, nie znając gustu i wymagań zainteresowanej. Jeśli jest atrakcyjna i sama z wyboru, mogą pojawić się żarciki i sugestie, jakoby była homoseksualna. W moich kręgach samotną dziewczynę uważa się często za biednego przegrywa. Ja niedawno skończyłam studia, a babcia już mi ciągle rozprawia o dzieciach. Powiedziałam jej, że najpierw trzeba by mieć umowę o pracę, a nie zlecenie. Kiedy to społeczeństwo się zmieni?

Frog

"Kiedy to społeczeństwo się zmieni?"
Szanuję moją bratową, lecz kiedy zaczęła mnie przepraszać, że ciągle opowiada mi o swoim wnuczku i szczerze mnie pocieszać ("bo ty jeszcze wnuków nie masz, ale doczekasz się, na pewno"), po prostu odechciało mi się do niej dzwonić.

Bo niby jak mam jej powiedzieć, że moje potomstwo - mimo posiadania odpowiednich współpartnerów i warunków do życia - nie chce się rozmnażać? W pełni świadomie, podjęli decyzję o niepowoływaniu dzieci na świat. Ze względu na dobro tych dzieci właśnie.
Natomiast bratowa, światła i doświadczona życiowo osoba, a jednak kierunek WYŁĄCZNIE jeden: kobieta = mąż = dzieci, dużo dzieci.

livanir Odpowiedz

Mój ojczym poznał moja markę jak miał 35 lat, ona była starsza. Mieszkał z matką, ona miała dzieci. Dali radę. Ja byłem młodsza od Ciebie jak poznałem partnera, ale poznałam go będąc w depresji.

Każda potwora znajdzie swego amatora ;) nie zamykaj się więc :)

Shego Odpowiedz

Trzymaj się, na pewno na tym świecie gdzieś jest Twoja druga połówka. Ja jestem 24letnią autystką z zaburzeniami motoryki małej i wiem jak słabo możesz się czuć. Historie opisane w komentarzach przywróciły mi jednak wiarę w to, że kiedyś jeszcze mogę zaznać czym jest taka prawdziwa, szczera miłość

Hajcik Odpowiedz

@Frog ,zbierasz achievy?

Dodaj anonimowe wyznanie