#Lu0N9

Kilka lat temu wstecz przyszło mi studiować w mieście oddalonym od domu nawet niedaleko, gdyż jakieś 50km. Studia dzienne, weekend w domu, zajęcia od poniedziałku, więc w niedzielę w nocy jadę, żeby z rana się tak nie spieszyć. Pojechałam swoim samochodem - stary gruchocik (prezent od kochanych dziadków, którym do dzisiaj za niego dziękuję). Samochód mimo wieku był niezawodny, więc dzięki temu zaoszczędzałam te kilka godzin by spędzić czas z rodziną.

Tyle słowem wstępu, teraz akcja właściwa: Jadę, noc i okres zimowy. Nie miałam jednak większych obaw. Znałam drogę, przejazd przez kilka wsi, miasteczek i lasy. Droga jak droga. Jednak na mojej trasie był jeden odcinek, przejazd przez park krajobrazowy. Kilka kilometrów krętą drogą. Wiedziałam, że ślisko, więc nie ma co się spieszyć, lepiej ostrożnie. Toczę się w najlepsze, ciemno dookoła. Jedyne co widzę, to światła mojego samochodu i biały śnieg. Nawet fajnie, ale jak wszystko, do czasu.

Jakoś w połowie tego odcinka wszystko zgasło. I nie chodzi, że zemdlałam, to zrobił mój samochód. Zgasły, światła, kontrolki i o zgrozo silnik. Samochód przetoczył się jeszcze z kilka metrów, aż udało mi się go zatrzymać i end. W pierwszym momencie szok, jak to? Mój niezawodny bolid zdechł. Do dzisiaj pamiętam jak nerwowo przekręcam kluczyk w stacyjce z naiwną nadzieją, że tym razem zapali. Nawet rozrusznik nie ruszył, jakby nagle stracił całą elektrykę. W całym szoku, bo nie ukrywam spanikowałam, dotarło do mnie, że jestem sama. Od jakiejś chwili nie widziałam żadnego samochodu, jestem w lesie. Samochód jest ciemnego koloru, nieoświetlony, nawet jak ktoś nadjedzie, to zwyczajnie mnie sprzątnie - byłam niewidoczna i stałam zaraz za zakrętem. Chciałam wysiadać, ale jestem sama w lesie, może dzwonić? może może może... powracam do trybu paniki.

I w tym momencie nowy aspekt. Oczy szybko przyzwyczaiły mi się do ciemności (może była pełnia i przez to widziałam kontury). Siedząc za kierownicą spojrzałam w swoją lewą stronę i zobaczyłam trzy duże, drewniane krzyże. Znam zwyczaj ustawiania takich smutnych pamiątek przy drogach. Jednak te były stare i dość duże (jakieś 2m). W tym momencie włosy mi dęba stanęły na głowie. Smarkata studentka jadąca przez ciemny las i samochód, który zgasł jej właśnie w tym miejscu.

Ooo, w tym momencie pożegnałam się z logiką, łap za kluczyk i znowu próba odpalenia samochodu. I wiecie co? Odpalił bez problemu, tak samo jak światła drogowe. Wszystko działało i roztrzęsiona ruszyłam dalej. Piszę to i nawet teraz jest mi z tym dziwnie. Trudno to wytłumaczyć, ale do dziś sporo pamiętam z tamtej sytuacji. To uczucie gdy wszystko zgasło i głucha cisza. Nagły powrót mocy i odjazd. Stałam tam chwilkę, ale dla mnie była to wieczność z przedawkowaniem bujnej wyobraźni. Nigdy więcej nie jechałam tam sama po nocy, tylko raz tak mi padł samochód.
Tarkin Odpowiedz

Dlatego właśnie masz trójkąt w bagażniku xD nic nie uczą na tych kursach prawa jazdy

upadlygzyms Odpowiedz

Byłaś mimowolnym i przypadkowym uczestnikiem prób polowych nowego rodzaju broni. Tzw. projekt 3 krzyże. Specyficznie modulowana wiązka promieniowania elektromagnetycznego blokowała / wygaszała przepływ prądu. Wspaniały sposób aby zatrzymać n.p. szarżujący czołg lub ściągnąć z nieba wszelkie, cięższe od powietrza aparaty latające.
Badania zarzucono, gdy okazało się, że promieniowanie wtórne wstrzymuje przepływ prądu również w organizmach żywych, z natychmiastowym skutkiem letalnym. Idea jednorazowych operatorów nie znalazła poparcia na szczeblu decyzyjnym.

Frog

"Idea jednorazowych operatorów"
Mimo ciągłej (nazwijmy to) humanizacji świata, do dziś istnieją kraje (i ich przywódcy), dla których ta jednorazowość nie stanowi żadnego problemu.

Twój opis brzmi całkiem wiarygodnie.
A jeśli dodamy do tego pokazowe trzy krzyże na Golgocie i połączymy je z wcześniejszą wizytą przedstawicieli cywilizacji trzeciej generacji, to zrobi się jeszcze ciekawiej ✨

upadlygzyms

@ Frog: Różnica kulturowa, moim zdaniem. Idee Oświecenia, ze szczególnym uwzględnieniem fundamentu etyczno-estetycznego Kanta, mimo wielokrotnego ich gwałcenia, ciągle jeszcze są żywe i raczej takie pozostaną. Potwierdzeniem tego jest dla mnie eksperyment filadelfijski, którego skutki były na tyle przerażające, że ludzie dostający orgazmu z powodu bomby atomowej, ukręcili łeb sprawie, dość dokładnie niszcząc wszelką dokumentację tego dotyczącą.

Dodaj anonimowe wyznanie