Jako dziecko byłam bardzo ufna. Gdy byłam w trzeciej klasie, ścięłam włosy na krótko. W zimie wracałam wieczorem ze szkoły, miałam na sobie czapkę i wyglądałam jak chłopiec, w dodatku było ciemno. Postanowiłam iść na skróty przez lasek, tego dnia stało tam zaparkowane auto. Gdy przechodziłam koło niego, drzwi się otworzyły i starszy pan zaproponował, że odwiezie mnie do domu. Wsiadłam. Pan dał mi kilka cukierków, zaczął głaskać i ściągnął czapkę, po czym powiedział: „Aaa, ty jesteś dziewczynką... możesz już iść”. Zdziwiona wysiadłam i wróciłam do domu.
Dopiero gdy byłam trochę starsza zorientowałam się, czego chciał ten mężczyzna... Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nikomu o tym nie powiedziałam i może ten człowiek skrzywdził później jakiegoś chłopca, może nawet nie jednego.
Dodaj anonimowe wyznanie
Tyle się powtarza od najmłodszych lat dzieciom, by nie ufały obcym osobom, a niektóre nadal są nadmiernie ufne, gdy wszystko wokół wręcz krzyczy, by trzymać się od zagadującej osoby z daleka. Ciemno, lasek i nieznajomy facet proponujący podwiezienie i cukierki. Co może pójść nie tak?
Może nie wszystkim dzieciom to powtarzano?
W szkole czy przedszkolu, do którego chodzi każde dziecko też przed tym przestrzegają.
Dewi, nie wiemy, ile lat temu zdarzyła się ta historia.
To zupełnie tak, jakby dzieci nie miały w pełni rozwiniętych mózgów... Niespodzianka! Ludzie nie rodzą się z umiejętnością zaawansowanego rozumowania, podejmowania logicznych decyzji czy nawet ze świetną pamięcią.
Ano. Jest to jakieś wyjaśnienie.
Fikcja literacka.
Mnie ciekawi wiek autorów tych wypocin. Napalone piszczące nastolatki, czy napalone sapiace i dyszace osoby po 50...
@StaryCap - to piszą napalone sapiace i dyszace nastolatki. Od palenia "vapów" i siedzenia tłustymi dupami przez ekranikiem tracą jakąkolwiek kondycję. Kichniesz na taką i się przewróci.