#MTbNk
Kiedyś w wakacje czytałam książkę do późnych godzin nocnych i jak to latem, miałam otwarte okno. Wleciały mi dwie włochate, wielkie, obrzydliwe ćmy. Latają jak popierniczone po pokoju, odbijając się od ściany do ściany. Próbowałam nie wpaść w histerię, żeby nie obudzić matuli, która musiała za kilka godzin wstać do pracy. Postanowiłam z braku innej alternatywy spać w łazience, w wannie. Wzięłam ze sobą nawet poduszkę i kołdrę. W końcu czułam się bezpieczna.
Po kilku godzinach obudziła mnie mama ze zdziwionym wyrazem twarzy.
Hmmm, co fobia robi z człowiekiem...
Polecam moskitierę
A ja kapeć.
@upadlygzyms
Ciem?
Kapciem?
Takie ślicznotki?...
@ Frog: Mnie osobiście podobają się nocne motyle. Mają w sobie jakąś tajemnicę a ich dążenie do światła za wszelką cenę, nawet życia, odbieram jako przejaw niepohamowanej, dla mnie fascynującej, namiętności.
Nie znam jednak nikogo, kto podzielałby moje zdanie na ten temat.
@upadlygzyms
Ja podzielam 🤗
A nawet odnoszę wrażenie, że gdzieś, kiedyś, w poprzednich wcieleniach, zaliczyłam i tę postać 🦋
@ Frog: No proszę, to dopiero niespodzianka.
Gdyby okazało się, że rzeczywście miałaś kiedyś taki epizod i przypomnisz sobie o nim, opisz go koniecznie. Ja przerobię to na książkę a ewentualne zyski podzielimy po połowie. 😉
Mottefobia, też mam.
Kiedyś problemem było dla mnie nawet zdjęcie ćmy w gazecie lub książce, teraz jestem na etapie ganiania z kapciem za takimi do 2cm. Nie jesteś sama.
ja zawsze na ćmy i inne latające rzeczy używam psikacza do szyb, wtedy to to upada na podłogę i dobijam każdym kapciem