Jestem mężczyzną po czterdziestce. W miarę ogarniam swoje otoczenie. Mieszkam poza krajem. Mam całkiem przyzwoitą karierę, dom i pasje w postaci starych aut oraz nowszych, szybkich motocykli. Często też wyjeżdżam w różne zakątki świata, gdyż fascynują mnie podróże. Od czasu rozwodu jestem jednak sam. Nie jestem może modelem, ale nikt też nie ucieka przede mną z przerażenia. Zdrowy styl życia, brak nałogów i siłownia skutkują tym, że podobno całkiem znośny ze mnie typ. Cały problem w tym, że nie jestem w stanie spotkać normalnej kobiety na poziomie. Wszystkie panie, które poznaję, to wariatki z wybujałym ego. Nie wiem, czy jest to kwestia wieku, gdyż interesują mnie relacje z kobietami w podobnym przedziale wiekowym.
Na początku zawsze jest pięknie, a po kilku miesiącach na światło dzienne wychodzą zawsze jakieś brudy, takie jak duże kłopoty finansowe, poważne problemy psychiczne albo wszystko razem. Zawsze od razu kończę taką znajomość, gdyż nie mam ochoty rozwiązywać problemów obcych ludzi. Nie jestem rycerzem na białym koniu. W dzisiejszych czasach zabawa w rycerza kończy się szybko i boleśnie...
Czy mam wyrzuty sumienia? Absolutnie nie! Wszystkie kobiety, z którymi się spotykałem, miały grupę facetów gotowych zrobić dla nich wszystko. Jednak żaden z nich nie był odpowiedni i wprost drwiły z nich w bardzo niewybredny sposób w mojej obecności. Czy chciałbym wpuścić taką osobę do swojego otoczenia? Wolę jednak życie samotnego wilka.
Dodaj anonimowe wyznanie
Jeśli jesteś po czterdziestce i szukasz osoby w podobnym przedziale wiekowym, to niestety przyzwyczajaj się do tego, że naprawdę trudno kogoś znaleźć. Większość ludzi tym przedziale wiekowym ma już jednak poukładane życie rodzinne. Te osoby, które nie mają nikogo, to najczęściej osoby po przejściach. Też na pewno jesteś po przejściach albo jeszcze gorzej, nie masz żadnych doświadczeń w długim związku.
Swoją drogą to wyznanie jest napisane jak taka samochwałka i bije z niej pogardą do innych. Jeśli chcesz stworzyć z kimś związek, czasem będziesz musiał rozwiązać jej problem, a nie tylko skupiać się na sobie.
Autor pisał, że jest po rozwodzie, więc pewnie jakiś dłuższy, acz nieudany związek w jego życiu był. Też odniosłam wrażenie, że tu jest historia narcyza, który spotyka się z innymi narcyzami 😅
@ Dantavo Zgadzam się z Tobą, że związek polega na wspólnym stawianiu czoła przeciwnościom losu i wspieraniu się. Uważam również, że poważne inwestycje w związek można robić po lepszym poznaniu drugiej osoby i "przetestowaniu się". Raczej nie po kilku miesiącach znajomości.
"Wszystkie kobiety, z którymi się spotykałem, miały grupę facetów gotowych zrobić dla nich wszystko."
To chyba dobrze, że do nich nie dołączasz. Ale....
Chyba masz źle dobrane parametry wyszukiwania, skoro cały czas wyskakuje Ci jakiś error z wybujałym ego.
Ktoś postępuje według konkretnego schematu i ponosi porażkę. Następnie powtarza schemat, bezskutecznie oczekując pozytywnych wyników. I znowu i znowu.
Jak określa się takiego człowieka?
Bez perspektyw?
@ niechcealemisze jem banany...:-D Punkt dla Ciebie kolego
Jeśli zawsze trafiasz na takie kobiety, to albo oceniasz kobiety tak surowo, że wszystkie jesteśmy według Twoich standardów bezwartościowe, albo masz wybitnego pecha, albo też do takich kobiet z jakichś względów Cię ciągnie.
Bardzo nie lubię takiej narracji jak w tym wyznaniu i nie mam dla Ciebie gotowych rozwiązań, ale rozumiem, że czujesz się sfrustrowany.
Piszę to na podstawie moich doświadczeń i jako przestrogę dla mężczyzn wchodzących na tą drogę.
Na podstawie moich obserwacji dochodzę do wniosku, że Panie na poziomie i w tym wieku nie szukają aktywnie relacji. Zapewne z podobnych powodów.
Także single po 40-stce trzymajcie się, bo jest tam ciemno, zimno i wieje...
Mam dobrego kumpla. 46 lat, fajny, mądry facet. Z przyjemnością obserwuję sobie jego życie towarzyskie i miłosne. On co i rusz opowiada o nowej kobiecie. A spotyka ich mnóstwo, i to nie przez portale randkowe. To po prostu ten typ, co wychodzi do sklepu po bułki, a wraca z trójką nowych znajomych. :)
Zawsze z uśmiechem słucham, jak opowiada o swojej nowej fascynacji. Ta dla przyjemności uczy się martwych języków i lata na paralotni, tamta jest irydologiem i tańczy taniec brzucha, następna... To zawsze są bardzo ciekawe kobiety. Ogarnięte życiowo i finansowo, pełne pasji życia, mądre i dojrzałe emocjonalnie. Mniej więcej w jego wieku, najwyżej parę lat młodsze. Niestety, niekoniecznie jest im razem po drodze. Jedna chce dziecka, inna mieszka na stałe w Japonii i się nie przeprowadzi, kolejna jeszcze coś innego. Ale utrzymują kontakty, spotykają się po przyjacielsku. A tak naprawdę to on sam nie chce stałego związku, powiedział mi wprost, że nie ma teraz przestrzeni na poważną relację.
Parę dni temu znowu o tym rozmawialiśmy, opowiadał mi o nowej cudownej babeczce. Powiedziałam mu wtedy, że to aż statystycznie nieprawdopodobne, jak wiele wspaniałych kobiet przyciąga do swojego życia.
Co mi na to odpowiedział? Tak, to prawda. Ponieważ szanuje i ceni kobiety i uważa, że bardzo dużo im zawdzięcza. I zawsze wiąże się z kobietami inteligentnymi i mądrymi. Takie też są matki jego dwójki dzieci, (z którymi ma doskonałe relacje i zawsze mówi o nich z szacunkiem i podziwem!).
Znamy się kilka lat a nigdy nie słyszałam, by mówił źle o swoich byłych czy koleżankach. O jakiejkolwiek kobiecie. Owszem, on również spotyka kobiety głupie i puste. Ale zwyczajnie się z nimi nie zadaje i nie ma potrzeby się nad ich głupotą rozwodzić.
Mój kumpel jest doskonałym przykładem na to, jak nasze przekonania o świecie i ludziach wpływają na naszą rzeczywistość.
@Czaroit
"Mój kumpel jest doskonałym przykładem na to, jak nasze przekonania o świecie i ludziach wpływają na naszą rzeczywistość."
Dokładnie!!
Na moim przykładzie (w końcu siebie znam najlepiej) zapytam:
Jak to jest, że na swojej drodze nie spotykam "złych" ludzi?
Jak to jest, że wszelkiej maści rozsiewacze negatywnych myśli nawet się do mnie nie zbliżają?
Jak to jest, że na każdy swój uśmiech zawsze dostaję zwrotnie kilka uśmiechów - a mówię o obcych ludziach.
No ale... najpierw samemu trzeba się uśmiechnąć :)
Frog
Otóż to. :)
Trzeba takim być. A w przypadku, gdy nie wyniosło się godności i radości życia z domu, trzeba do tego konsekwentną pracą nad sobą dojść.
Nie każdy z nas ma dobre wzorce rodzinne. Nie każdego nauczono szacunku do samego siebie i ludzi. Nie każdemu w życiu się układa.
Kumpel miał w życiu baaardzo pod górkę. Przeszedł piekło w domu rodzinnym, skrajna bieda, przemoc i alkoholizm. Potem wiele lat zajęło mu wykaraskanie się z bagna, w które wpadł w młodości. Jednak, w przeciwieństwie do większości, on się na swoich życiowych błędach uczył. Całe życie się rozwija i stara się być najlepszą wersją siebie. Tam, gdzie inni szukają winnych i zrzucają odpowiedzialność ze swoich barków, on stara się stanąć do wyzwań tak, jak na dany moment potrafi najlepiej.
Gdy inni faceci z nienawiścią plują na swoje byłe, jak to wysysają z nich ostatnie złotówki (przez co nie stać ich na kolejne super gadżety), on sam z siebie podniósł kwotę alimentów. Bo stwierdził, że przy obecnej inflacji, płaci za mało, by zapewnić godne życie swojemu dziecku. Choć była żona sama dobrze zarabia, ma ustawionego nowego męża i o więcej kasy nie prosiła.
Jest też świetnym ojcem, choć zdarza mu się popełniać błędy wychowawcze. Poznałam jedno z jego dzieci, młodszy nastolatek, spędziliśmy razem trochę czasu. I cała się rozpływam z czułości na wspomnienie ich relacji. Tego, z jaką delikatnością i szacunkiem się do siebie wzajemnie odnoszą, jak są sobie bliscy, jak sobie mówią o tym, że się kochają. Miód na serce. :)
On się tego wszystkiego nauczył. A skoro on mógł, to każdy może.
Tylko nie każdemu się chce.
@ Czaroit oczywiście, że mam dwie frazy, które często wypowiadam z zaczepnym uśmiechem:
"Nie mam aktualnie przestrzeni na związek" i "miałem szczęście w życiu i zawsze trafiam na dobre kobiety, od których wiele się nauczyłem".
Ale teraz jesteśmy na anonimowe.pl...
@Czaroit ale ten kolega nie chce związku, więc jego opinia o tym, jak te kobiety są super nie dotyczą aspektu związkowego. Są super jako znawczynie martwych języków, paralotniarki itp, ale może wcale nie są super, jako towarzyszki życia. Wygląda mi na niebieskiego ptaka, który lubi inne niebieskie ptaki, ale wcale nie zamierza się z nimi żenić.
Rumek
Kumpel był w dwóch poważnych związkach, z których ma dwoje dzieci. Oraz paru krótszych, ale tez kilkuletnich. Obecnie pracuje za granicą, rozwija nowy biznes i jest tym bardzo zaabsorbowany. Pracuje po 10-12 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu.
Natomiast mądre kobiety towarzyszą mu całe życie. Ma dobre koleżanki dosłownie na całym świecie. Utrzymuje z nimi kontakt, wpada w odwiedziny, zaprasza do siebie. To nie są przelotne znajomości, ale szczere relacje trwające latami. Kobiety go lubią i cenią, i bez chwili namysłu dają mu swój numer.
Co ciekawe, chłop wielką urodą nie grzeszy, wzrostu średniego, nadwaga dobre 20 kilo. Z kasą bywa różnie, ale kokosów nie zbiera. Jednak ma coś absolutnie bezcennego, co kobiety kochają - charyzmę i odwagę sięgania po to, czego pragnie. Do tego zajebiste poczucie humoru, dystans do siebie, umiejętność przyznania się do własnych błędów. Oraz właśnie szacunek do kobiet. Taki autentyczny, z wnętrza, nie z głowy.
Czasem podpytuję go o jego byłe, dlaczego się rozstali itd. I jeszcze nigdy nie usłyszałam obelg o jakiejś byłej. Nigdy też nie usłyszałam, że ktoś był tu WINNY. Zawsze mówi wprost, że mimo najlepszych chęci nie potrafili się dogadać, że czasem któremuś coś wywaliło i nie umieli tego naprawić, że sam wiele spierdolił, bo czasem zachowywał się jak niedojrzały, roszczeniowy gówniarz. Mówi też z zachwytem i wdzięcznością jak wiele mu te związki dały, ile go nauczyły o nim samym. Nie czuć od niego urazy czy pieczołowicie pielęgnowanej nienawiści.
Niebieski ptak to ostatnie, co można o nim powiedzieć.
Tak, jestem pewien, że te martwe języki są urzekające.
Swoją drogą to skoro dwa razy zaliczył potężną wtopę próbując założyć rodzinę to dobrze, że w końcu zrozumiał...
Czterdziestki mają jedną zaletę - są łatwe. I na tym kończą się ich zalety... Zgodnie z powiedzeniem, że darowanemu koniowi... Oczywiście, jeżeli ktoś tak lubi.
BurakZ
Urzekający są ludzie z pasją. Ludzie ciekawi świata, o szerokich horyzontach umysłowych i rozlicznych zainteresowaniach. Z takimi ludźmi można porozmawiać na wiele tematów, porobić coś fajnego. Z nimi nie ma nudy i bezsensownego oglądania kolejnych seriali.
Twierdzisz, że czterdziestki są łatwe? Nic bardziej mylnego. Mądre i dojrzałe emocjonalnie kobiety bardzo skrupulatnie wybierają sobie partnerów. Nie rzucają się już na byle chłystka, nie dają zwodzić emocjom i pięknym słówkom. I uwierz mi, wiele woli być samą do końca życia niż wchodzić w związek z byle kim.
Widocznie Ty celujesz w te rozpieprzone emocjonalnie, bez kasy, bogatego życia wewnętrznego i perspektyw. Te z najniższej półki rzeczywiście są łatwe.
No co kto lubi.
Udanej zabawy zatem.
@ Czaroit Zgadza się. Jak to sama określiłaś, nie rzucają się na jakiegoś tam byle chłystka. Bo przecież zasługują na kogoś wyjątkowego. "45 letnia księgowa z rozwalonym życiem, ale grająca na bębnach tybetańskich chętnie pozna obrotnego, inteligentnego i przystojnego biznesmana do wspólnego życia."
Jest nawet szansa, że taki facet da jej szansę... na piątkową sparring partner przed sobotnią galą.
Moja aktualna partnerka jest bardzo mądrą, ambitną i dojrzałą kobietą. I jest młodsza ode mnie o 19 lat.
BurakZ
Moje serdeczne wyrazy współczucia dla niej.
Cóż, widocznie bardzo potrzebuje teraz substytutu tatusia. Kiedyś jednak dorośnie i przejrzy na oczy.
@Czaroit Dziękujemy wspólnie.
Moja lepsza połówka stwierdziła, że to typowe objawy syndromu starej, samotnej lipy.
Niestety jest tak, że wśród rozwódek i rozwodnikow odsetek ludzi na poziomie jest mniejszy niż w ogólnej populacji. To są w końcu ludzie po konkretnej życiowej wtopie, czasem więcej niż jednej. Musisz ograniczyć nieco swoje oczekiwania i przyjąć do wiadomości, że Ty także nie jesteś bez wad. Twój wpis to wlasciwie samochwałka. Zresztą, moim zdaniem taka niechęć do rozwiązywania ewentualnej żonie jakiegoś problemu jest dziwna. Ja tam lubię rozwiązywać problemy, jeśli mogę, szczególnie kobietom.
A pomyślałeś, że to może Ty przyciągasz takie osoby, a nie wszystkie kobiety w Twoim wieku to nagle wariatki
sam masz niezle ego xD
Nie wiem, gdzie wy spotykacie tych ludzi. Sama znam mnóstwo kobiet w wieku 30+, również samotnych, które są normalnymi, fajnymi, ogarniętymi babkami.
Jeśli przyciągasz tylko takie kobiety, to możesz sam masz jakiś problem do rozwiązania? Mam taką przyjaciółkę, która przyciąga jedynie toksycznych facetów, którzy traktują ją jak g*wno, ale u niej jest to kwestia nieprzepracowanych traum z dzieciństwa (tak samo była traktowana przez matkę i podświadomie nie potrafi żyć w zdrowej relacji). Dopiero zrozumienie tego jej pomogło, poszła na terapię, pracuje nad sobą, zaczęła stawiać granicę.
Spróbuj przyjrzeć się sobie, swojej przeszłości, poprzedniemu związkowi, swojemu charakterowi, może odkryjesz jakiś powód, dla którego tylko takie kobiety przyciągasz. Bo nie wierzę, naprawdę nie wierzę, że WSZYSTKIE takie są.
Czyli to mój problem, gdyż mam traumę?
Byłem w udanym związku przez 16 lat. Mam normalną, zdrową relację z byłą żoną, która jest normalną ogarniętą kobietą.
Mógłbym opowiedzieć wiele historii w które pewnie wielu by nie uwierzyło.
Randkowanie po czterdziestce to pole minowe.
Wierzę, że są również normalne kobiety. Niestety jest to promil.
To jest za duże ryzyko i lepiej być samemu.
Nie mówię, że na pewno tak jest, podpowiadam jedynie różne możliwości warte rozważenia. Ale generalnie tak, jeśli masz jakieś traumy, to jest to twój problem, który musisz rozwiązać, jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu. Natomiast twoja reakcja jest w tonie bardzo passive - aggressive, więc może jednak coś jest na rzeczy?
Ja nie uważam, żeby wartościowe kobiety były promilem. Ile ich poznałeś? 5? 10? Dużo zależy oczywiście od tego, gdzie tych kobiet szukasz i jakie masz wytyczne (każdy jakieś ma, czy to pod względem wyglądu, charakteru, czy bagaży doświadczeń, bo np. wielu mężczyzn nawet nie zainteresuje się samotną matką, a takie kobiety też mogą być wartościowymi i dobrymi partnerkami).
Np. tudniej będzie znaleźć życiową partnerkę na Tinderze, choć i to nie jest niemożliwe (sama byłam na trzech ślubach par z Tindera). W klubie czy pubie też mogą przeważać osoby, które do stałego związku się nie nadadzą. Ale jeśli na przykład robisz jakieś kursy, zapiszesz się do szkoły językowej, przejdziesz się do biblioteki, muzeum, galerii sztuki, masz ciekawe hobby, pójdziesz na koncert, zapiszesz do jakiegoś koła działającego w twojej gminie, weźmiesz udział w jakimś wydarzeniu organizowanym w twoim mieście - wtedy szanse na poznanie wartościowej partnerki mocno wzrastają.
Oczywiście nie musisz, jeśli nie chcesz. Ale nie demonizuj tak kobiet, bo kilka z nich nie spełniło twoich oczekiwań.
@ elbatory Ja osobiście nie znam nikogo kto był molestowany, ale znając statystyki wiem, że takie zjawisko istnieje i nawet jest niestety powszechne.
Ja również mam dużo znajomych, którzy są w związkach i singli, którzy są normalnymi ludźmi na poziomie.
Mówisz więc tylko o swojej perspektywie i o swoim otoczeniu.
Randkowanie polega jednak na poznawaniu nowych ludzi i dzielę się moimi zdaniem na ten temat.
Po pierwsze, to nie wiesz, czy nie znasz nikogo, kto był molestowany. To, że nikt ci się do tego nie przyznał, nie znaczy, że nikomu się to nie przytrafiło. A więc twój przykład nie jest w ogóle analogiczny. Zachowania, które opisujesz, są widoczne gołym okiem, nie trzeba się do tego specjalnie przyznawać. No i ja dobrze znam tych moich znajomych, widziałam ich w wielu sytuacjach, więc po prostu wiem, jakimi są ludźmi, również, gdy poznają nowych ludzi i randkują. Tym bardziej, że ty wprost piszesz, że brudy, które wychodzą, to poważne kłopoty finansowe, czy choroby psychiczne, dlatego jestem zdziwiona, że tylko takie kobiety przyciągasz. Osobiście ani jedna z moich bliskich osób takich problemów nie ma, więc się zastanawiam, skąd ty je bierzesz.
@ elbatory Widzę, że nie zrozumiałaś co chciałem Ci przekazać i tylko bijesz pianę, żeby być na wierzchu.
Cóż więc innego mogę Ci napisać niż to, że bardzo mnie to cieszy, że masz takich fajnych ludzi w swoim otoczeniu. Doceniaj to i szczerze mam nadzieję, że nigdy żadna z bliskich Tobie osób Cię nie zdradzi lub oszuka.
"Sama znam mnóstwo kobiet w wieku 30+, również samotnych, które są normalnymi, fajnymi, ogarniętymi babkami."
Różnica jest taka, że Ty je znasz jako koleżanki, czy przyjaciółki. A to coś zupełnie innego, niż związek. Też mam wielu znajomych facetów 30+, którzy są świetnymi kumplami, ale naprawdę nie nadają się do związku. W związku naprawdę poznajesz człowieka z zupełnie innej strony.
Autorze oraz Dantavo, cytuję:
"Wszystkie panie, które poznaję, to wariatki z wybujałym ego."
"Na początku zawsze jest pięknie, a po kilku miesiącach na światło dzienne wychodzą zawsze jakieś brudy, takie jak duże kłopoty finansowe, poważne problemy psychiczne albo wszystko razem."
Znam moich przyjaciół i nie są to ani wariatki z wybujałym ego, ani nie mają chorób psychicznych, ani problemów finansowych. Nie trzeba randkować, żeby takie rzeczy wiedzieć. Wystarczy być z kimś blisko od xx lat.
Nie, perspektyw, to nie ja nie zrozumiałam, tylko ty się plączesz w "zeznaniach". Ja nie twierdzę, że takie kobiety, jak opisałeś, w ogóle nie istnieją, po prostu nie wierzę, że dosłownie wszystkie, które spotykasz, są takie same.
Nie, nie wystarczy być z kimś blisko od xx lat. Pary ze sobą żyją z a jak mieszkają, to muszą znać swoją sytuację finansową. Wiesz ile Twoje znajome mają na koncie? Jakie mają kredyty? Czy są gdzieś jeszcze zadłużone? Nawet, jeśli coś wiesz to nie masz pewności, że jest to wszystko.
Po drugie niektóre rzeczy mogą objawiać się tylko w związku. Wiesz, np. czy Twoi znajomi mają zaburzenia seksualne? Czy w związku nie traktują źle swojego partnera? Nie masz o tym pojęcia.
Człowiek jest inny dla znajomych, a zupełnie inny dla partnera.
"Znam moich przyjaciół i nie są to ani wariatki z wybujałym ego, ani nie mają chorób psychicznych, ani problemów finansowych." No więc wystarczy żeby autor pojawił się na gminnym festynie w Twojej miejscowości i poznał jedną z Twoich koleżanek, które znasz od xx lat. Sprawa zamieciona. Można się rozejść
Owszem, jestem z moimi przyjaciółmi na tyle blisko, że wiem, jakie mają sytuacje finansowe, zaburzenia oraz jak traktują partnerów w związkach. Do tego jestem lesbijką i całe życie spotykałam się z kobietami, więc wiem również, jakie są w związkach (nie moje przyjaciółki, tylko kobiety w wieku 25-40 lat ogółem). A kobiety są przeróżne. Wiem też co nieco o tym, jak działa ludzka psychika i jeśli w naszym życiu powtarza się jakiś schemat, również przy wyborze partnera, to może to mieć podłoże w nas samych.
Po tym, jak autor opisuje kobiety, nie poleciłabym go żadnej z moich przyjaciółek. Może to i lepiej, że wybiera samotność z takim podejściem.
Nie zgadzam się z opiniami niektórych poniżej, że w wieku 35+ to tyle samo wspaniałych, świetnych potencjalnych partnerek jak w wieku 20 lat. Myślę, że to bzdura. Ale myślę też, że skreślanie ich wszystkich jest nieproduktywne. Twoja deklaracja, że wolisz być "samotnym wilkiem" nie brzmi szczerze bo a) jednak randkujesz b) żalisz się anonimowych. To brzmi jak jakiś wyrzut, zemsta na kobietach. Myślisz, że te kobiety będą rozpaczały, że nie chce ich ktoś tak wspaniały jak Ty? podpowiem, że kompletnie ich nie obchodzi Twoja deklaracja, bo wcale Cię nie mają za wspaniałego. Popadłeś w takie redpillersko-incelowe myślenie, że "ukarzę kobiety swoją własną samotnością".
Ok, a co jest z tobą nie tak, jakie ty masz brudy, skoro od lat nie możesz nikogo dla siebie znaleźć? Nie wierzę, że to ty zrywasz wszystkie znajomości. Właśnie to próbujesz usilnie przekazać w tej historii i w komentarzach, i dlatego wiem, że tak nie jest. :)
W sumie też kiedyś byłam tą "zawsze zrywającą". Nie oceniam. Na etapie randek można zdecydować, czy z Tą osobą dobrze się rozmawia, chce się z nią spędzać czas, oraz "sprawdzić" czy nie ma dla Nas wykluczających cech. Tak jak autor pisze w komentarzach, też odrzucałam tych którzy oszukiwali, bo to dla mnie jest wykluczająca cecha. W przeciwieństwie do autora za to nigdy nie powiedziałam, że wszyscy są tacy sami. Po prostu nie są i takie myślenie przekreśla szacunek nie tylko do tych partnerów z którymi się spotykaliśmy , a i do naszych przyjaciół którzy niczemu nie zawinili. U mnie każdy miał coś do zaoferowanie, każdy był sumą swoich doświadczeń, jednak szukałam czegoś innego.