#ZkTfk

Przypomniały mi się ostatnio częste wizyty w starym domu babci, gdzie przyjeżdżała również moja ciocia z kuzynem (moim rówieśnikiem).
Miałam prawie 9 lat, on - nieco ponad osiem. Bawiliśmy się całymi dniami z licznym kuzynostwem (młodszym), a gdy ono poszło spać, oglądaliśmy filmy na strychu.
Nie pamiętam, jak to się zaczęło, ale wpadliśmy na pomysł, aby się pocałować, jak w tych wszystkich amerykańskich filmach, które widzieliśmy. Zaczęło się niewinnie, od "cmoknięcia", tudzież buziaka w policzek, ale im więcej czasu od tego zdarzenia mijało, tym bardziej nam się to podobało. W końcu doszliśmy do tzw. pocałunku z języczkiem, który nazywaliśmy "tak, jak to robią dorośli". Czasami nawet przestawaliśmy się bawić z kuzynostwem na jakiś czas, żeby zamknąć się razem w toalecie i móc się całować.
Ustaliliśmy specjalny kod, którego używaliśmy, gdy któreś z nas "miało ochotę".
Spotkania powtarzały się przez kolejny rok, może dwa lata, po jakimś czasie kuzyn coraz bardziej nie miał ochoty na nasze "zabawy", aż w końcu na wiele lat przestaliśmy to robić.
Mimo to wciąż mam z nim dobry kontakt. Myślę, że jest jedyną osobą, którą mogę nazwać przyjacielem.
Spotykamy się praktycznie tylko w wakacje i święta, a gdy jesteśmy sam-na-sam, śmiejemy i zastanawiamy się, co my wtedy mieliśmy w głowach.
Nikt się nigdy nie dowiedział, jesteście pierwsi.
Risha Odpowiedz

Dobrze że na całowaniu się skończyło.

Dodaj anonimowe wyznanie