#mtOad
Razi mnie atmosfera wszechogarniającego fałszu i patologii szerząca się w internecie, na portalach społecznościowych, tutaj też. Taka samonapędzająca się atmosfera wzajemnego zniszczenia, podkopania zaufania. Wiadomo, że internet to miejsce, gdzie każdy może być częściowo anonimowy, zajmować się czymś innym niż w codziennym życiu. Tylko że większość ludzi zaczyna wybierać pseudonaprawianie świata, nie mając o tym pojęcia, przez co wychodzi zupełnie na odwrót.
Przykład kontrowersyjny, ZAZNACZAM - PRZYKŁAD. Jest coś takiego jak internetowi łowcy pedofili, ogólnie moim zdaniem założenia słuszne - wyłapywanie zwyroli w świecie. W praktyce osoby, które nie mają o tym pojęcia, szukają usilnie innych osób, często z problemami psychicznymi, wykorzystują ich wizerunek i upubliczniają w sieci. W niektórych przypadkach te osoby, "pedofile", niemogące znieść presji, kończą z sobą (w ch** uogólnienia, wiem). NIE OCENIAM jednych czy drugich pod kątem tego, czy to słuszne/złe co robią. CHODZIŁO O PRZYKŁAD, że często osoby NIEMAJĄCE o czymś kompletnie POJĘCIA chcą zbawiać świat, a wychodzi, że kończą go dla kogoś (zasłużenie czy nie).
Fałsz i usilne zbawienie świata można pokazać wszędzie - na tinderze profile facetów, którzy chcą wyśmiać kobiety, bo przesunęły fejkowy idealny profil w prawo. Na stronach medycznych pseudolekarzy z radami z dupy. Na tej stronie pseudopsychoterapeutów, których chcą na siłę zbawiać świat. Też atencjujszy, którzy robią coś kontrowersyjnego, żeby zwrócić na coś problem, a wychodzi jedynie hejt albo nienawiść. Psychosędziów, co sypią byle paragrafem pod jakimś merytorycznym komentarzem. Moim zdaniem większość tych co się uważa za speców pomaga <10%. Bo na każdego psychoeksperta przypada pewnie po 10 trolli, dając im pożywkę do działania.
I teraz zostaje taki ktoś jak JA, chcesz nieraz tylko pogadać, znaleźć ciekawą dyskusję. Może znaleźć kogoś na portalu randkowym. Odrobiny normalności, ale boisz się powiedzieć cokolwiek, bo nigdy nie wiesz na jakiego psycho-fanatyka czy trolla trafisz. I o ile wcześniej nie można było zaufać komuś, bo internet, to teraz tym bardzie,j bo nie wiesz, czy to troll, psychofanatyk czy "eksperyment".
Wiesz, że gdyby jedni przestali udawać mądrych i uczonych, drudzy przestaliby ich wkręcać, zrobiłoby się normalnie. A tak jedni napędzają drugich, drudzy pierwszych i wszystko co wartościowe ginie w tym chaosie wzajemnie napędzanego się fałszu i patologii. Co powoduje, że im więcej ludzi oszukanych, tym więcej chęci zemsty, im więcej zemsty, tym więcej oszukanych, machina się rozpędza.
Róbcie co chcecie, tylko apel o przemyślenie do tych, co próbują ten świat "naprawić", czy tak naprawdę nie są kolejnymi trybami w tej bezsensownej machinie zniszczenia. Która z założenia ma pomagać, a w główniej mierze szkodzi.
"machina się rozpędza"
Nie chcesz jechać, nie wsiadasz.
Prawda, jakie to proste?
No właśnie nie jest proste, bo czy chcesz czy nie to i tak jedziesz przy każdym otwarciu przeglądarki ;) Powodzenia tym którzy analogowo wyszukują potrzebne informacje;)
@krux7735
"I tak jedziesz przy każdym otwarciu przeglądarki ;)"
Fakt. Ale jeśli zaglądam po konkretne informacje, a nie, żeby szukać (jak Autor wyznania) kolejnych dowodów na
"fałsz i usilne zbawienie świata", to chyba nic mi nie grozi 🤔
"analogowo"
Och nieee....
Nie wyobrażam sobie powrotu do dawnych metod zdobywania wiedzy.
Strasznie to chaotyczne i tak ja prawdę niczego nie wnosi. Chodzi o to, że w sieci są oszuści, kłamcy, prowokatorzy czy prześmiewcy?
A w świecie realnym nie ma ich?
W jednym i drugim świecie warto nauczyć się, gdzie warto chadzać, a gdzie nie.
Hmm.
Z jednej strony to prawda, co piszesz. Z roku na rok narastająca agresja. Obłuda. Trolle (płatne i samozwańcze). Fanatyzm. Porady wszelkiej maści (przyznaję się, winna). Zgadza się.
Z drugiej strony, to po prostu przyspieszona i bardzo twarda szkoła życia. A Ty od tego masz mózg, by nauczyć się, jak sobie z tym wszystkim radzić. Jak sobie radzić emocjonalnie z wyzwiskami. Jak się nie odpalać i nie reagować agresją na agresję. Jak wyłapywać wartościowe dla Ciebie info z gąszczu chłamu. Jak stać zdecydowanie po swojej stronie. Kiedy brnąć w dyskusję a kiedy odpuścić. Jak przyznać się do błędu. Itd.
Na początku jest to potwornie trudne i zajmuje trochę czasu, jeśli nie wyniosło się tego z domu. Ale da się zrobić. Za to, gdy już się człowiek deczko podszkoli, procentuje w realnym życiu po stokroć. To absolutnie bezcenne umiejętności.
Wiesz, wszyscy moi bliscy znajomi są z internetu. I spotykamy się w realu, wyjeżdżamy na wakacje, gadamy codziennie ma messie. Niektórzy z czasem znikają, pojawiają się następni. I tak już ponad 2 dekady. A poznaję ich na grupach tematycznych, gdzie czasem kłótnie są na całego, ludzie rzucają się sobie do gardeł o byle bzdurkę. Jednak w całym tym bajzlu zawsze znajduję tych, z którymi można ciekawie porozmawiać, którzy nie obrażają rozmówcy, którzy mają poczucie humoru i dystans do siebie. I tutaj też takie osoby widzę, i bardzo je lubię - choć z niektórymi z nich często się nie zgadzam. Nie potrzebuję się z kimś we wszystkim zgadzać, by go lubić i cenić.
A reszta? Do reszty zwyczajnie nie przywiązuję większej uwagi.
Z netem jest jak z tą szklanką, co to nie wiadomo, czy jest do połowy pełna czy pusta.
Zależy tylko od patrzącego. :-)
Jeśli nie umiesz być opanowany i zdystansowany do opinii innych osób, to lepiej w ogóle nie wchodź z nimi w polemikę.
Prawdziwe życie i tak jest poza siecią.