Odkąd pamiętam, chciałam mieć rodzeństwo. W wieku 7, może 8 lat poszłam do koleżanki, która była o rok młodsza ode mnie, aby się pobawić na boisku. Pod wieczór, kiedy już miałyśmy się żegnać, wpadłam na „genialny” pomysł. Otóż wytłumaczyłam jej, że chcę mieć siostrę i zapytałam się, czy nią zostanie. Widząc jej twierdzącą odpowiedź, ucieszyłam się ogromnie. Nie powiadamiając o tym jej rodziców, po prostu ją do siebie zabrałam... Wsiadłam na rower, a ona na bagażnik i pojechałyśmy do mojego domu. Kiedy już tam dotarłyśmy, zaczęłam oprowadzać ją po mieszkaniu, zaproponowałam jej coś do jedzenia itp. Po jakiejś godzinie jej brat zaczął jej szukać, a że widział ją ostatni raz ze mną, to zapukał właśnie do moich drzwi. Powiedziałam mu, że jej nie widziałam, więc po kilku minutach sobie poszedł. Po jakimś czasie zjawili się jej rodzice, którzy zabrali ją do domu. I tyle z tego wyszło. Przynajmniej przez jakiś czas pocieszyłam się tym, że mam „siostrę” :')
Dodaj anonimowe wyznanie
Gdybyś miała piwnicę, miałabyś szansę zatrzymać siostrę na dłużej.
Rozumiem Cię, bo też zawsze chciałam mieć rodzeństwo. Myślę, że większość jedynaków ma taką potrzebę. Znam też trochę osób, które nie miały rodzeństwa i było im z tym dobrze. Teraz w większości chcą mieć jedno dziecko, jeśli w ogóle. Ich wybór. Na szczęście nie uciekałam się do żadnych radykalnych metod, jak w wyznaniu lub gorszych. ;) Teraz, gdy jestem dorosła, wiem, że jest dobrze tak, jak jest, bo potencjalne dziecko (które nigdy nie zaistniało), jeszcze by się wdało w mojego ojca i nie byłoby fajnie.